Skocz do zawartości

Rocznica mordu w Górce Klasztornej k/Łobżenicy


grzeb

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Górka Klasztorna kojarzy się mieszkańcom naszego regionu, jako ośrodek kultu religijnego. W tym miejscu znajduje się bowiem najstarsze Sanktuarium Maryjne w Polsce. Mało kto pamięta jednak, że w 1939 roku miejsce to stało się areną bestialskich morderstw. Mieszkający na przygranicznych terenach II Rzeczpospolitej Niemcy, dopuścili się tu zbrodni, które śmiało mogłyby posłużyć za kanwę na scenariusz przerażającego filmu grozy.
Górka Klasztorna przed wybuchem II wojny światowej leżała po polskiej stronie, zaledwie 3 km od granicy z III Rzeszą. Tuż przy niej, po niemieckiej stronie, rozciągała się ziemia złotowska o przeważającym polskim charakterze etnicznym. Mimo tego Górka otoczona była wieńcem posiadłości junkrów pruskich, począwszy od Hohenzollernów w Złotowie, Bettmanna Holwego w Runowie, Witzlebena w Liszkowie a skończywszy na Limburgu Stirumie w Chlebnie. Rankiem 1 września 1939 r. Niemcy napadły na Polskę. Z rejonu ziemi złotowskiej w kierunku Nakła i Bydgoszczy ruszyły oddziały korpusu dowodzonego przez generała S. Straussa. Sztab korpusu stacjonował w Złotowie. O godzinie 5 rano żołnierze niemieccy zajęli wieś Walentynowo. Wśród najeźdźców znalazł się Harry Schultz - księgowy z Łobżenicy, który kilka dni wcześniej, wspólnie z hrabią Limburgiem Stirumem z Chlebna, uciekł do Niemiec, znajdując schronienie w przygranicznym Złotowie.
Harry Schultz nie ruszył jednak dalej z oddziałami frontowymi na podbój Polski, lecz powrócił do Łobżenicy, na skutek polecenia hrabiego Limburga, który nakazał mu budowanie bojówki paramilitarnej, składającej się z miejscowych Niemców, dla trzymania postrachu na okupowanych terenach. Tymczasem zawiązana administracja niemiecka w Łobzenicy zaczęła dokonywać aresztowań. Na pierwszy ogień poszły osoby wskazane przez miejscowych Niemców za rzekome krzywdy wyrządzone poprzednio mniejszości niemieckiej, z czasem aresztowania objęły księży, inteligencję, urzędników. W połowie września 1939 r. w głównej kwaterze Hitlera narodził się pomysł utworzenia Selbstschutzu (samoobrona). Szefem powiatowej struktury w Wyrzysku mianowano Kreisfuhrera Koepenicka, jego zastępcami zostali: Hermann Seehawer oraz wspomniany Harry Schultz. Wymienieni Niemcy dowodzili egzekucjami Polaków (masowe rozstrzeliwania), dopuszczali się się także lubieżnych czynów (gwałty na Polkach i Żydówkach). Prawdziwym bestialstwem wykazał się jednak Harry Schultz, jako komendant obozu w Górce Klasztornej.
W chwili utworzenia obozu w Górce Klasztornej (formalnie 23 października 1939 r.) internowanych zostało 30 osób (5 księży oraz 25 braci zakonnych, wśród nich pochodzący z Radawnicy - br. Stanisław Biedrzycki). Niemcy wyżywali się na nich. Bicie korbaczami i lżenie było na porządku dziennym. 9 listopada 1939 r. jeden z Niemców - Heinrich Bromber powiesił br. Bernarda Jabłońskiego tylko za to, ze ten pomagał innym przy wybieraniu ziemniaków (zakonnik w chwili śmierci miał zaledwie 17 lat). Duchowni opuszczali także bramy klasztoru, by udać się do niewolniczej pracy w pobliskich Ratajach w majątku ziemskim hrabiego Limburga. W listopadzie 1939 r. do obozu w Górce Klasztornej trafiają księża z okolicznych parafii (m.in. proboszcz Bługowa - ks. Wojciech Całka, proboszcz Łobżenicy - Wacław Szałkowski) oraz dwie siostry zakonne ze Zgromadzenia Służebniczek Niepokalanego Poczęcia. W nocy z 11 na 12 listopada 1939 roku (około godziny 2) Niemcy rozpoczynają przygotowania do wymordowania duchowieństwa. W akcji uczestniczą członkowie Selbschutzu z różnych miejscowości (m.in. Chojnic). Skrępowanych duchownych umieszczono w ciężarówkach (podczas próby ucieczki został zastrzelony ksiądz Bolesław Wysocki) i wywieziono do miejscowości Paterek, gdzie zostali rozstrzelani. Wśród wywożonych znalazły się także dwie siostry zakonne ze Zgromadzenia Służebniczek Niepokalanego Poczęcia. Tej nocy męczeńską śmierć poniosło łącznie 48 duchownych, m.in: ks. Stanisław Grzęda, ks. Wacław Szałkowski, ks. Roman Rosenthal, ks. Wincenty Tomasz (na zdjęciu) . Jeden z oprawców - Robert Wembler chwalił się później, że rozpłatał szpadlem głowę jednej z sióstr zakonnych, gdy usiłowała wydostać się z masowego grobu. Ponadto piachy Paterka stały się miejscem straceń dla więźniów łobżenickich kazamatów (około 20 osób). W plutonie egzekucyjnym był oczywiście księgowy z Łobżenicy - Harry Schultz. Żądza zabijania nie została jednak zaspokojona, wymieniony Niemiec nadal szalał po okolicy, rozstrzeliwując Polaków. Jego zwyrodniałość miała jednak dopiero osiągnąć apogeum. W połowie listopada 1939 r. rozstrzelano 36 Żydów, wcześniej okładając ich okrutnie batogami w refektarzu klasztornym, że aż ściany były zbryzgane krwią". Prawdziwym zwyrodnialstwem i perwersją wykazał się jednak Harry Schultz przy zamordowaniu Anny Jaworskiej z Liszkowa. Wymieniona Polka była uczestnikiem Powstania Wielkopolskiego, Ta skromna wiejska dziewczyna w dowód bohaterstwa została odznaczona Krzyżem Walecznych oraz Krzyżem Virtuti Militari. Niemcy nie zapomnieli o niej. Rozjuszony junkier z Liszkowa von Witzleben podjudzał: tę świnię należy zlikwidować. Kaźn bohaterki zaczęła się już w majątku w Liszkowie, gdzie pamiętliwi Niemcy wlewali jej wrzątek do ust, a mężowi wybili wszystkie zęby. 22 listopada 1939 r. przewieziono ich do Górki. Nazajutrz odbyła się egzekucja, pełna niemieckiej pomysłowości i okrucieństwa. Harry Schultz nakazał przyprowadzić Żydów i Anne Jaworską. Przywiązano jej do nóg liny i dwóm grupom Żydów, po pięciu w każdej, nakazano ciągnąć w przeciwnych kierunkach. Żydom obiecano, że w ten sposób uratują swoje życie. Kobieta została rozerwana żywcem, wnętrzności wypłynęły. Zadowolony Niemiec kopnął strzępy skrwawionego ciała do dołu. Następnie nakazał rozstrzelać pomagających mu w kaźni Żydów. Historycy podają, że Harry Schultz miał na sumieniu 186 morderstw, dokonanych w Górce i okolicy. Sam przeżył wojnę. Sprawiedliwość dopadła go dopiero w 1954 r. W lutym tegoż roku kat powiesił zbrodniarza Poniżej przypominamy pomocników Harrego Schultza Byli oni, tak jak i on, Niemcami, a nie jak się powszechnie głosi w imię poprawności tzw. nazistami. Kraju nazistów nie było, nacji nazistów także. Byli za to niemieccy sąsiedzi, którzy naszym przodkom zgotowali tak straszliwy los. O tym należy pamiętać. Historia bowiem lubi się powtarzać. Lista niemieckich zwyrodnialców: Koepenick z Nakła, Blume z Nakła, Kasper z Nakła, Fritz z Nakła ,Bettin z Nakła, Seelert z Wyrzyska, Wirth z Wyrzyska, Seehawer z Łobżenicy, Bromber z Łobżenicy, Jahr z Witrogoszcza, Schleif z Witrogoszcza, Seehagel z Witrogoszcza, Hahnfeldt z Łobżenicy, Rux z Łobżenicy, Rux z Rataj, Ziemer z Luchowa, Karau Eugen z Łobżenicy, Karau Waldemar z Łobżenicy, Karau Alfred z Łobżenicy, Redis z Łobżenicy Keller z Łobżenicy, Reisdorf z Łobżenicy, Ickert z Kruszki, Blum z Łobżenicy, Kuhn z Łobżenicy, Keller (miejscowość nieznana).

źródło: ks. Zachariasz Kruża - Swastyka nad Górką Klasztorną Ilona Różyńska - Górka Klasztorna w czasie II Wojny Światowej
fotografie z książki: ks. Zachariasz Kruża - Swastyka nad Górką Klasztorną oraz własnych zbiorów.

http://77400.pl/index.php/historiamenu/76-zwyrodnialstwo-po-niemiecku

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie