grzeb Napisano 25 Wrzesień 2012 Autor Napisano 25 Wrzesień 2012 Ma 45 metrów wysokości i doskonałe proporcje. Niewiele brakowało, a zostałaby wysadzona przez niemieckich saperów. Przy dobrej pogodzie widać z niej... Krajenkę.Złotowska wieża ciśnień to wart bliższego poznania zabytek architektury i techniki.Choć setne urodziny obchodzić będzie dopiero w przyszłym roku, właśnie mija rocznica rozpoczęcia jej budowy. Złotowska wieża ciśnień to budynek, który na stałe wpisał się w krajobraz miasta. Stulatka została wzniesiona, aby spełnić określone zadanie.– Wieża służyła uzdatnianiu wody i rozprowadzaniu jej przez zbiornik, umieszczony w kopule do mieszkań, które zaopatrywała. Z naszych zapisków wynika, że te cele wypełniała do 1970 roku, a w roku 2011 została zupełnie wyłączona – mówi Jerzy Michalski, kierownik Wydziału Wodociągów w Złotowie.Takie wieże powstawały dość masowo pod koniec XIX wieku. Często przybierały kształty zbliżone do zamków. We Francji nazywano je nawet zamkami wodnymi. Od czasu wyłączenia, wieża pełni już tylko rolę atrakcji w mieście. Ale gdyby nie przedsiębiorczy burmistrz, nigdy by nie powstała.– Pomysł zainstalowania sieci wodociągowej zrodził się w głowie Carla Haacka, który przybył do Złotowa w 1904 roku. Pomysł ten powstał w 1910 roku, a pierwsza woda popłynęła już w 1913. Burmistrza zainspirowały wieże w Wałczu i Chojnicach – opowiada portalowi asta24.pl Jerzy Jelonek, złotowski regionalista. - Sama wieża to zabytek architektury i techniki. Liczy sobie 45 metrów wysokości, ma kamienny trzon, w którym znajdowała się stacja uzdatniania wody, którą to - po uzdatnieniu – a przepompowywała pompownia. W kopule wieży znajduje się pojemnik z blachy. Co ciekawe, jest ona nitowana i tak szczelna, że nie przepuszcza nawet kropli. Kopuła pokryta jest spatynowana miedzią. Całość doskonale komponuje się z krajobrazem miasta.Można śmiało powiedzieć, że wieża ciśnień w Złotowie ma mnóstwo szczęścia. Wiele wież zostało zniszczonych. Powody były różne, często przez zaniedbanie stanu technicznego zagrażały bezpieczeństwu i podejmowano decyzje o ich wyburzeniu, a dla części po prostu zabrakło miejsca w mieście. Złotowska wieża jest znakomicie zachowana, a warto wspomnieć, że niewiele brakowało, a podzieliłaby losy swoich wieżowych „koleżanek”. Cudem bowiem ocalała z wojennej zawieruchy.– Należy koniecznie powiedzieć o pracowniku, który bardzo się wieży przysłużył. Był nim Paul Frase. Uchronił on wieżę przed wysadzeniem, kiedy to wycofujące się oddziały wojsk niemieckich zaminowały budowlę. Jego interwencja uratowała wieżę, przypłacił to jednak internowaniem. Obóz opuścił dzięki wstawiennictwu ówczesnego burmistrza, Jana Kocika. Paul Frase pracował w złotowskich wodociągach do 1948 roku – kontynuuje opowieść Jerzy Jelonek.Jak widać wieża miała szczęście przede wszystkim do ludzi. Ci z mieszkańców Złotowa, którzy mogą cieszyć jej widokiem z okien, nie wyobrażają sobie, żeby mogłoby jej pewnego dnia zabraknąć. A przy dobrej pogodzie z jej szczytu rozciąga się widok nawet na Krajenkę.http://asta24.pl/news-news-4036-ZAMEK_WODNY_TUZ_PRZED_SETKA
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.