Skocz do zawartości

Gdzie szukać listy białoruskiej


Rekomendowane odpowiedzi

Gdzie szukać listy białoruskiej
Nasz Dziennik" 7.04.2012

Prof. Nikita Pietrow rosyjski historyk, wiceprzewodniczący stowarzyszenia Memoriał


Odpowiedź na to pytanie powinna być przede wszystkim zawarta w wielotomowych aktach sprawy dotyczącej zbrodni katyńskiej (sprawa nr 159), którą aż do 2004 r. prowadziła Główna Prokuratura Wojskowa Rosji. Jednak do tej pory nie wiemy, czy znajduje się tam ta odpowiedź i czy Główna Prokuratura Wojskowa podjęła niezbędne kroki, by odnaleźć listę białoruską. Niestety, główne akta sprawy zostały uznane za ściśle tajne i wbrew obietnicom złożonym po katastrofie smoleńskiej na najwyższym szczeblu w kwietniu 2010 r. Rosja wszelkimi sposobami przeciąga ich ujawnienie i przekazanie Polsce kopii dokumentów.
Oprócz wyjaśnienia wszystkich okoliczności rozprawy z Polakami na podstawie decyzji podjętej przez Politbiuro KC WKP(b) 5 marca 1940 r. śledztwo w ramach sprawy nr 159 miało ustalić również nazwiska wszystkich ofiar rozstrzelanych wiosną 1940 roku. O ile w stosunku do 14 tys. 552 jeńców przebywających w obozach w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku, a rozstrzelanych w Katyniu i Smoleńsku, Kalininie i Charkowie, było to całkiem możliwe, ponieważ w archiwum byłego Zarządu NKWD ds. spraw jeńców i internowanych pozostały listy transportowe z nazwiskami i imionami wysłanych na rozstrzelanie, o tyle w przypadku cywilów zamordowanych w tym samym czasie, wiosną 1940 r., takich list nie znaleziono.
Łącznie, zgodnie z decyzją Politbiura z 5 marca 1940 r., jak to wiemy z notatki szefa KGB Aleksandra Szelepina (przygotowanej w 1959 r.), w więzieniach tzw. zachodniej Ukrainy i Białorusi rozstrzelano 7305 polskich cywilów, aresztowanych od września 1939 do kwietnia 1940 r. na terenach Polski zajętych przez Armię Czerwoną. Zasadnicza różnica pomiędzy nimi a jeńcami - polskimi oficerami przetrzymywanymi w trzech obozach, polegała na tym, że aresztowani przez NKWD cywile polscy byli przetrzymywani w więzieniach zarządów NKWD w tzw. zachodnich obwodach Ukrainy i Białorusi. I areszty, i rozprawa przeciwko nim zostały uwarunkowane stalinowską teorią o wrogach klasowych". Zgodnie z decyzją Politbiura z 5 marca 1940 r. na rozstrzelanie skazano członków różnych organizacji kontrrewolucyjnych, szpiegowskich i dywersyjnych, byłych właścicieli ziemskich, przemysłowców, byłych polskich oficerów, urzędników i zbiegów". Na podstawie dokładnie takich samych kryteriów i cech przynależności klasowej w latach Wielkiego Terroru (1937-1938) odbywały się rozprawy przeciwko cywilom ZSRS i cudzoziemcom. Stalin więc ponownie uciekł się do swojej ulubionej metody masowych rozstrzeliwań, ale teraz już na nowych, zagarniętych przez ZSRS zachodnich terytoriach. Sowietyzacja tych ziem w stalinowskim wykonaniu obowiązkowo zawierała też społeczną selekcję i czystkę za pomocą aresztów i egzekucji, a także masowych deportacji klasowo obcych elementów".
Wiosną 1994 r. w Kijowie w archiwum Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) została ujawniona i przekazana Prokuraturze Generalnej RP alfabetyczna lista 3435 więźniów osadzonych w więzieniach zachodnich obwodów Ukrainy, z podaniem numeru decyzji, na podstawie których zostali wysłani na egzekucję przez rozstrzelanie. Lista została opublikowana w Polsce i przylgnęła do niej nazwa lista ukraińska". Co sobą przedstawiał ten wielostronicowy dokument? Przede wszystkim było to pismo przewodnie z 25 listopada 1940 r. do wykazu 3435-osobowych spraw więziennych przekazanych do wydziału ewidencyjno-archiwalnego NKWD w Moskwie. I sama lista spraw, na której znajdowały się nazwiska rozstrzelanych oraz numery decyzji NKWD, zgodnie z którymi więźniowie zostali skazani wiosną 1940 r. na śmierć.
Trzeba mieć świadomość, że istniała również analogiczna lista białoruska, przecież akta spraw rozstrzelanych polskich cywilów na Białorusi też przesłano do Moskwy do archiwum. Na tej liście powinny znaleźć się nazwiska 3870 osób. Ważne pytanie: czy zachował się ten dokument?
Dlaczego lista białoruska mogła się nie zachować
Jest zupełnie oczywiste, że lista ukraińska znaleziona w archiwum SBU stanowiła drugi egzemplarz dokumentu (pozostawiona w archiwum kopia wychodzącego dokumentu). Oryginał wraz z aktami osobowych spraw więziennych został wysłany do Moskwy i najprawdopodobniej był przechowywany w tym samym pomieszczeniu, gdzie znajdowały się pozostałe wymienione w niej akta spraw. Niewykluczone, że pierwszy egzemplarz listy ukraińskiej został zniszczony w 1959 r. razem z teczkami osobowymi i aktami ewidencyjnymi osób rozstrzelanych na podstawie decyzji Politbiura z 5 marca 1940 roku. Ten sam los mógł spotkać i pierwszy egzemplarz listy białoruskiej, on przecież także wpłynął do wydziału ewidencyjno-archiwalnego NKWD razem z innymi aktami i mógł być przechowywany razem z nimi.
Pozostaje nadzieja, że w archiwum KGB Białorusi, analogicznie do Ukrainy, pozostał drugi egzemplarz listy białoruskiej z wykazem spraw wysłanych w 1940 r. do Moskwy. Tyle że w odróżnieniu od archiwów NKWD Ukrainy, które wprawdzie niecałkowicie, ale jednak zostały ewakuowane w 1941 r., archiwa NKWD Białorusi ucierpiały znacznie bardziej. Już 28 czerwca 1941 r. Mińsk został zajęty przez Niemców, a w pierwszym dniu wojny bomby zniszczyły budynek NKWD. Tak więc szanse, że lista białoruska ocalała wśród dokumentów archiwalnych dzisiejszego KGB Białorusi, są bardzo małe. Tym niemniej taka nadzieja zawsze istnieje. Inna sprawa czy po 1990 r. były podejmowane poważne próby poszukiwania i czy przeprowadzono pełny - arkusz po arkuszu - przegląd zasobów wydziału ewidencyjno-archiwalnego (1 wydziału specjalnego) NKWD Białorusi w Mińsku oraz jego korespondencji z Moskwą?
Jak wiadomo, istota propozycji szefa KGB Aleksandra Szelepina w marcu 1959 r. była taka, żeby zniszczyć akta ewidencyjne wszystkich 21 tys. 857 rozstrzelanych Polaków, a do celów informacyjnych zachować protokoły trójki NKWD w składzie: Wsiewołod Mierkułow, Bogdan Kobułow i Leonid Basztakow, którzy skazali jeńców i więźniów na śmierć. Gdyby te protokoły pozostały, nie byłoby potrzeby zajmować się poszukiwaniem listy białoruskiej - w tych protokołach były nazwiska, imiona, numery spraw wszystkich rozstrzelanych Polaków, zarówno wojskowych, jak i cywilów. Dzisiaj i archiwiści FSB, i pracownicy GPW, którzy prowadzili śledztwo, jak jeden mąż twierdzą, że w 1959 r. funkcjonariusze KGB przesadzili" i spalili również bezcenne protokoły trójki - świadectwa stalinowskiej zbrodni. Ale czy tak było naprawdę? Przecież dotychczas nie zostały udostępnione protokoły (a one były obowiązkowo sporządzane - taki był wymóg) zniszczenia tych spraw. Czy te protokoły zostały udostępnione podczas śledztwa i dołączone do materiałów sprawy nr 159? Historycy nic na ten temat nie wiedzą. Dotychczas nie udowodniono zniszczenia w 1959 r. materiałów ewidencyjnych do spraw rozstrzelanych Polaków (protokołów trójki, protokołów wykonania wyroków trójki), a za taki dowód może służyć tylko pisemny protokół zniszczenia dokumentów, można więc mieć nadzieję, że te materiały pozostały w archiwum FSB. Jeśli tak, to ich ujawnienie jest kwestią czasu i dobrej woli władz rosyjskich rozwiązania sprawy katyńskiej.


Czy można odtworzyć listę białoruską

Jeżeli jednak w archiwum KGB w Moskwie rzeczywiście w 1959 r. zniszczono cały komplet osobowej dokumentacji rozstrzelanych Polaków - jak również akta spraw i materiały ewidencyjne, to rodzi się pytanie, czy możliwe jest odtworzenie listy białoruskiej?
Tutaj ważne znaczenie ma stopień zachowania materiałów archiwalnych NKWD w Mińsku i zarządów NKWD tzw. zachodnich obwodów Białorusi. Samo odtworzenie listy białoruskiej, nawet przy nienaruszonym stanie archiwów NKWD Białorusi, to zadanie nadzwyczaj pracochłonne, ale możliwe do wykonania. Przede wszystkim istnieje ważne i stuprocentowe kryterium, na podstawie którego można określić, kto został rozstrzelany na podstawie decyzji z 5 marca 1940 roku. Akta śledcze i osobowe powinny być po rozstrzelaniu obowiązkowo przechowywane w archiwum NKWD w Moskwie, podczas gdy sprawy innych represjonowanych (i jest to powszechna zasada) były przechowywane w tych zarządach NKWD, gdzie prowadzono śledztwa. A więc ci polscy cywile, którzy zostali aresztowani przez białoruskie NKWD, a czyich spraw nie ma w archiwach KGB Białorusi (oraz w archiwach obwodowych i w mińskim archiwum), to osoby z listy białoruskiej. Całą zbrodniczą operację z 1940 r. charakteryzował jeden fakt: po rozstrzelaniu polskich cywilów, na podstawie decyzji trójki na czele z Mierkułowem - wszystkie akta sprawy, decyzji i protokoły egzekucji zostały wywiezione do Moskwy. Publiczne kłamliwe oświadczenia ZSRS w latach 1943-1944 o Katyniu oraz próby zrzucenia odpowiedzialności na Niemców spowodowały, że dostęp do tych materiałów stał się jeszcze bardziej tajny i poufny. Dokumenty przechowywano w specjalnym odizolowanym pomieszczeniu, miało o nich wiedzę ściśle ograniczone wąskie grono współpracowników.
Istotną więc przesłanką do odtworzenia listy białoruskiej jest brak materiałów śledczych aresztowanego w archiwach KGB Białorusi. Czego więc wtedy szukać, co z czym porównywać i zestawiać? Przede wszystkim w archiwach KGB przechowywane są dzienniki wszczęcia spraw śledczych. W nich zapisywano nazwisko, imię i imię ojca, datę wszczęcia i numer sprawy. Czyli dokumentów samych spraw w archiwum nie ma, ale informacje o nich pozostały w dziennikach. Jeżeli dzienniki zachowały się w obwodowych zarządach KGB na Białorusi, to trzeba je przestudiować i sporządzić pełny spis aresztowanych polskich cywilów w okresie od września 1939 r. do początku maja 1940 roku. Sprawę ułatwić może fakt zachowania się grzbietów nakazów aresztu (odrywana część nakazu była podczepiana do akt sprawy), na podstawie tych materiałów możliwe jest też sporządzenie listy aresztowanych w wymienionym okresie. Następny krok to wyjaśnienie, czyich spraw z tej pełnej listy aresztowanych brak w archiwach KGB Białorusi. Po tym sprawdzeniu zostaną nazwiska osób, które z dużą dozą prawdopodobieństwa zostały rozstrzelane właśnie na podstawie decyzji Politbiura z 5 marca 1940 roku. Ponadto w ustaleniu losów osób z listy białoruskiej pomoże baza danych represjonowanych cywilów polskich, której sporządzeniem już 20 lat zajmuje się rosyjskie stowarzyszenie Memoriał oraz Fundacja Ośrodka Karta w Warszawie. Na liście białoruskiej powinny znaleźć się osoby, o których losie, mimo kwerendy, dotychczas nie uzyskano żadnych wyraźnych odpowiedzi ani z rosyjskich, ani z białoruskich archiwów. Wiemy też, że rodziny osób z listy białoruskiej zostały deportowane (to był obowiązkowy los rodzin tych wszystkich, którzy byli aresztowani i rozstrzelani na podstawie decyzji z 5 marca 1940 r.). Stopniowe odsiewanie nazwisk aresztowanych, których losy są znane, i miejsca przechowywania ich akt śledczych da w rezultacie możliwość odtworzenia (niechby i z błędami czy lukami) listy białoruskiej. Oczywiście, jest to ogromna praca, a jej sukces, oprócz wielu innych czynników, zależy również od dobrej woli władz Białorusi, otwarcia archiwów KGB, zorganizowania poszukiwań i opracowania wszystkich koniecznych materiałów. Niestety, znając białoruskie realia polityczne, należy uznać, że dziś taka możliwość wygląda bardzo utopijnie.


Czego jeszcze trzeba szukać w archiwum FSB w Moskwie

Co przeszkadzało w latach 90. i przeszkadza obecnie w przeprowadzeniu na dużą skalę poszukiwań archiwalnych? Przede wszystkim feudalne" rozdrobnienie resortów zajmujących się poszukiwaniem akt sprawy katyńskiej i prowadzeniem śledztwa. Przecież prokuratorzy wojskowi nie zajmowali się bezpośrednio (to znaczy osobiście) poszukiwaniami materiałów w archiwach KGB, a później FSB. Oni tylko kierowali tam pisemne zapytania z prośbą o ujawnienie i wysłanie wszystkich dokumentów związanych z egzekucjami polskich cywilów w 1940 roku. A jak pracowali archiwiści bezpieczeństwa państwowego? Przeglądali sprawy i sporządzali kopie tych dokumentów, które według nich dotyczyły sprawy. A co, jeżeli w dokumencie nie było bezpośrednio mowy o Polakach? Przecież tylko człowiek prowadzący śledztwo i znający całokształt już zgromadzonego materiału może określić (czasem na podstawie szeregu cech pośrednich), jakie dokumenty rzucają światło na problem i mogą stanowić źródło informacji dla danej sprawy. Na przykład wysłane do Moskwy do zastępcy szefa NKWD Mierkułowa szyfrotelegramy ze sprawozdaniami z wykonania egzekucji przez zarządy NKWD w Kijowie, Mińsku oraz innych miastach Ukrainy i Białorusi wiosną 1940 r., z suchym i lakonicznym tekstem: 29 kwietnia wykonano [i dalej liczba]", na pierwszy rzut oka o niczym nie mówią - nie ma tu ani słowa o Polakach! A faktycznie to bardzo cenny materiał informacyjny, który pozwala prześledzić nie tylko dynamikę egzekucji według listy ukraińskiej i białoruskiej, lecz także ściśle określić pełny wykaz zarządów NKWD, gdzie te egzekucje były przeprowadzane. W ten sposób możemy postawić hipotezy o miejscu pochówku w celu ewentualnego ich odnalezienia oraz przeprowadzenia ekshumacji.
Konieczny jest pełny przegląd wszystkich szyfrotelegramów wychodzących z NKWD ZSRS do terenowych NKWD Ukrainy i Białorusi oraz wchodzących szyfrotelegramów z tychże zarządów NKWD do Moskwy na nazwisko Mierkułowa. Ponadto, niewykluczone, że zlecenia lub imienne zalecenia wykonania decyzji trójki o egzekucjach polskich cywilów na Białorusi i na Ukrainie były wysyłane też za pomocą szyfrotelegramów w imieniu Mierkułowa. Jeżeli tak, to listy Polaków rozstrzelanych w więzieniach Białorusi mogą zostać odtworzone również na podstawie zaleceń przekazanych za pomocą szyfrotelegramów.


Oddzielny temat - kaci

Nazwiska tych, którzy rozstrzeliwali jeńców w Katyniu i Smoleńsku, Kalininie i Charkowie, są znane na podstawie odnalezionego w archiwach i opublikowanego rozkazu NKWD z 26 października 1940 r. o ich odznaczeniu nagrodą pieniężną. Niewykluczone, że ci, którzy wystąpili w roli katów, po rozstrzelaniu Polaków w więzieniach Ukrainy i Białorusi też zostali w jakiś sposób wyróżnieni. Jednak do chwili obecnej wszystkie rozkazy NKWD ZSRS (zarówno ściśle tajne, jak i jawne) z 1940 r. zostały dosyć dobrze zbadane i nie natrafiono w nich na żadną wzmiankę o tych ludziach. Niewykluczone, że zostali oni nagrodzeni na podstawie rozporządzeń wydanych przez NKWD Ukrainy i Białorusi. Do tej pory nie wiadomo, czy zorganizowano poszukiwanie tych materiałów w archiwach SBU i KGB Białorusi i uważnie je przestudiowano pod kątem rozporządzeń o odznaczeniu wykonawców egzekucji polskich cywilów.
Niestety, obecnie nie mamy dobrych informacji. Sprawa nr 159 o egzekucjach polskich cywilów w 1940 r. została umorzona przez Główną Prokuraturę Wojskową już dawno, a pytania, których jest niemało, pozostają wciąż niewyjaśnione.

tłum. Ewa Rzeczycka-Surma
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie