ahueca Napisano 25 Luty 2012 Autor Napisano 25 Luty 2012 http://www.rp.pl/artykul/212825,828584-Uczciwy-poszukiwacz-skarbu-nie-dostanie-nagrody.htmlLawinowo rośnie liczba pseudoarcheologów. Za nielegalne poszukiwanie zabytków grozi pięć lat więzienia. Problem mogłyby rozwiązać bonusy dla znalazcówArcheolodzy załamują ręce. Liczba poszukiwaczy skarbów wyposażonych w detektory rośnie w zastraszającym tempie. Są ich tysiące. Zaczęli plądrować nawet dawne grodziska i kurhany. Niewiele można im zrobić.– Niestety, zdecydowana większość tzw. poszukiwaczy skarbów kontestuje od lat obowiązek uzyskiwania pozwoleń, kwestionuje także i lekceważy przepisy dotyczące własności odkrytych lub znalezionych zabytków archeologicznych – mówi Maciej Babczyński, rzecznik ministra kultury i dziedzictwa narodowego.Prowadzenie poszukiwań ukrytych lub porzuconych zabytków bez pozwolenia wojewódzkiego konserwatora zabytków jest wykroczeniem z art. 111 ustawy o ochronie zabytków. Jeśli obejmują tereny stanowisk archeologicznych, miejsca wydarzeń historycznych, mogił albo pól bitew, to stanowią już przestępstwo z art. 108 ustawy. Grozi za nie do pięciu lat pozbawienia wolności. Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w 2010 r. z art. 108 ustawy sądy skazały 15 osób, w tym trzy na kary bezwzględnego więzienia. Dane mogą jednak być mylące, bo przestępstwo to obejmuje także np. zniszczenie zabytkowego budynku lub drzewa. Skala zjawiska jest więc nierozpoznana.Zdaniem prof. Andrzeja Kokowskiego z Instytutu Archeologii UMCS w Lublinie obecne przepisy nie chronią dostatecznie stanowisk archeologicznych.70 tys. zł to najwyższa nagroda przyznana przez ministra– Nie mają mocy wykonawczej. Prokuratura radośnie umarza śledztwa w sprawie rabusiów archeologicznych, ponieważ nie rozumie albo nie chce rozumieć istoty problemu. Myślę, że jest to ochrona własnych interesów, gdyż wielu stróżów prawa gania z wykrywaczami – wypowiada się w ostrych słowach prof. Kokowski.Resort kultury ma możliwość przyznawania nagród osobom, które znajdą zabytek.– Może nagłośnienie takich nagród i zwiększenie budżetu na ten cel ukróciłoby proceder – uważa poseł Łukasz Borowiak, autor interpelacji poselskiej w tej sprawie.Ministerstwo nagradza jednak tylko tych, którzy odkryli bądź przypadkowo znaleźli zabytek archeologiczny o wartości historycznej, artystycznej bądź naukowej. O nagrodę pieniężną występuje miejscowy wojewódzki konserwator zabytków.Znalazcy muszą jednak wypełnić obowiązki wynikające z przepisów: zabezpieczyć obiekt oraz niezwłocznie zawiadomić o znalezisku wojewódzkiego konserwatora lub wójta, burmistrza lub prezydenta miasta. Nagroda nie może być większa niż 25-krotność przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej (wyjątkowo 30-krotność).– Do tej pory tylko raz przyznano nagrodę w maksymalnej wysokości. W 2007 r. minister wypłacił 70 tys. zł za znalezienie wyrobów ze złota z V wieku – mówi Maciej Babczyński.W ciągu ostatnich ośmiu lat wręczono 20 nagród na łączną kwotę 280 tys. zł. W latach 2010 – 2011 otrzymało je 11 osób, na kwotę 125,6 tys. zł, m.in. za odkrycie skarbu kruszcowego z okresu wczesnego średniowiecza oraz narzędzi, broni i ozdób z epoki brązu.20 nagród przyznał resort kultury w latach 2004 – 2011– Rozpiętość nagród wynosiła od 800 zł do 60 tys. zł. Nagrodę 50 tys. zł przyznano za znalezienie monet wczesnośredniowiecznych – informuje Maciej Babczyński.– Nagrody to nie jest sprawa Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, ale konserwatorów wojewódzkich. Na razie nie budzą zastrzeżeń, aczkolwiek rozgłosu w ich sprawie też nie ma. Nagrody to wymóg cywilizacyjny. W Skandynawii są przyznawane za uczciwość. U nas brakuje takiej uczciwości, często małego kroczku, aby o odkryciu najpierw powiadomić archeologa, zamiast przynosić mu wydobyty zabytek – mówi prof. Andrzej Kokowski, który sam opiniował nagrody za odkrycia w woj. śląskim i świętokrzyskim.Dlaczego Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie popularyzuje nagród? Resort jest zdania, że akcja informacyjna tego rodzaju dałaby tylko impuls do prowadzenia poszukiwań zabytków. Tymczasem ujawnienie zabytku archeologicznego w wyniku rozmyślnych działań nie jest objęte hipotezą art. 34 ust. 1 ustawy o ochronie zabytków. Oznacza to, że nie ma możliwości przyznania gratyfikacji znalazcy, który ujawnił zabytek, ponieważ szukał go celowo.Rzeczpospolita
rotsen5 Napisano 25 Luty 2012 Napisano 25 Luty 2012 Nie tylko koń dorożkarza ma klapki na oczach , panowie archeo.. cieszcie się że wyciąga się z tej ziemi i ratuje puki to są ziemie jeszcze Polskie a właściciele w miarę przychylni, była już przymiarka do sprzedania lasów państwowych . Jak kupi je jakiś chińczyk to nawet po grzyby się nie wejdzie , już teraz stoją tablice zakaz wstępu do lasu teren prywatny.
Nephilimer Napisano 25 Luty 2012 Napisano 25 Luty 2012 Zabawny fakt. Przesiaduję z archeo na wydziale z racji kierunku studiów, więc mam pewien obraz ich pracy. Zerowe rozpoznanie terenów (no dobrze, jak grodzisko widać z kilometra to wiedzą gdzie jest), nieodpowiedni stan wiedzy i metoda poszukiwań.To ostatnie jest najlepsze. Archeo specjalizuje się albo w połażeniu po miejscu i snuciu mądrych teorii, a jak można to wynajmie koparkę i batalion chłopa ze szpadlami (za młodu kopałem na stanowisku, nic nie znaleźli, ale kopania było mnóstwo), taka zawodowa subtelność.Połączenie tego daje typowo polską nieudolność i prymitywizm w działaniu. Dlatego mądrzejszy od nich poszukiwacz jest tak wielką solą w oku - wszak znalazł coś, co jest NASZE. A że archeo nawet nie myślało, że można w tym miejscu coś znaleźć i nie trzeba do kopania ciężkiego sprzętu, sztabu ludzi, całej fanfaronady, to inna kwestia.Ja od jakiegoś czasu podejmuję pewne kroki w celu zapoznania archeo z specyfiką poszukiwań wykrywką i o ile młodsze pokolenie zwykle nie ma do nas pretensji a nawet by chciało współpracować, to stare grono doktorskie i profesorskie niestety zatrzymało się myślowo na etapie udowadniania, że Polska jest od zawsze polska, robienia doktoratów za badania zgodne z komunistyczną myślą propagandową i narzekania, jak to my mamy źle etc etc.Rozwiązanie jest, jak to zwykle bywa, banalne. Zamiast próbować się bić archeo powinno czerpać z nas korzyści, korzystać z umiejętności i odzyskiwać skarby od znalazców (prawo pierwokupu). Sądzę, że mniej pieniędzy wydawaliby na uzupełnianie znalezisk przez kupowanie eksponatów od poszukiwaczy, niż na kosztowne ekspedycje, na których przerzuca się bez celu kilkanaście ton ziemi.
RYSIEK-SANOK Napisano 25 Luty 2012 Napisano 25 Luty 2012 Szkodz ze nie napisza jak kradna archeolodzy.Szczegolnie profesorowie
Falkenbach Napisano 25 Luty 2012 Napisano 25 Luty 2012 Faktem jest, że poszukiwania z wykrywaczem to dzisiaj już plaga.Brak jest nowicjuszy w tym środowisku z poważnym podejściem do tematu.Psują oni na różne sposoby wizerunek poszukiwacza - pasjonata - historyka, który wielu próbuje budować od lat i od lat go bronią...Z tego co zauważyłem lwia część osób latających z wykrywaczem nie jest kompletnie zainteresowana znaleziskami archeologicznymi, króluje militarka i numizmatyka.Dlatego właśnie zastanawia mnie ten szum wzbudzany co jakiś czas na ten temat.Czy to naprawde tak rozległe zjawisko, czy po prostu złośliwa próba wyeliminowania przypadkowych znalazców.
WykoP2411+ Napisano 25 Luty 2012 Napisano 25 Luty 2012 Falkenbach ma rację,poszukiwacze małolaty bez odpowiedniego podejścia do tematu to plaga,dostają sprzęt pod choinkę i ruszają w teren niszczyć,nie obcować z historią a niszczyć (np.taki delikwent skrobie monetę nożem aby zobaczyć lepiej napisy- skóra cierpnie)
Nephilimer Napisano 26 Luty 2012 Napisano 26 Luty 2012 Taki młodociany poszukiwacz nie jest w stanie intencjonalnie szukać czegokolwiek wartościowego, bo jedyną wiedzą, jaką posiada, to ogólnodostępne, że tak to ujmę, miejscówki, gdzie już zawodowcy przeszli i wyjęli co lepsze.A wszelkie charakterystyczne grodziska albo archeo rozkopało albo rolnicy, jak się profesorom nie chciało.
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.