grzeb Napisano 15 Wrzesień 2011 Autor Napisano 15 Wrzesień 2011 Sokolna to malownicza wieś położona w gminie Tarnówka. Życie płynie tu wolno i wedle wyznaczonych schematów. Nieoczekiwanie, na skutek przypadkowego odkrycia, powyższa miejscowość stała się obiektem zainteresowania badaczy historycznych. A wszystko za sprawą tajemniczych podziemnych budowli, przypuszczalnie skrywających jedną z tajemnic drugiej wojny światowej.Przypadek – tak o kulisach odnalezienia tego miejsca mówi Edward Brzostowski, historyk, pracownik uniwersytecki, a przede wszystkim członek powołanego przez rząd (w okresie premierostwa Leszka Millera) zespołu, który od lat zajmuje się badaniem losów zaginionych dzieł kultury. Tak to już jest – dodaje, naukowiec spędza całe godziny w archiwach, prowadzi setki rozmów, miesiącami penetruje jakiś obszar bez rezultatu, a zbieg okoliczności powoduje, że jego oczom ukazuje się odkrycie, które być może będzie sensacją naukową tego roku w Polsce.Trzeba przyznać, że „przypadkowość” odkrycia jest zdumiewająca. Zimowe roztopy spowodowały, że rolnik Jan P. (niestety, pan Jan nie zezwolił nam na podanie swojego nazwiska) postanowił spuścić wodę z pola do pobliskiego lasu. To jednak nie koniec historii. W marcu 2011 r. do pracy przystąpili robotnicy leśni. Początkowo nic nie wskazywało, ze wkrótce będą świadkami odkrycia, które prawdopodobnie wstrząśnie światem naukowym.Z Frankiem żeśmy cieli sosnę od tamtego zagajnika do wody – pokazuje pilarz z dwudziestoletnim stażem - Marian Bartczak ze wsi Plecemin. Ja żem położył", a Franuś poszedł ścinać gałęzie. Nagle słyszę, Jezu, ratunku!, Franka nie widzę, zląkłem się. Poleciałem, tylko głowa wystawała z ziemi, dobrze, że się gałęzi chwycił. Przestraszeni pilarze zawiadomili leśniczego, ten przełożonych. Okazało się, że woda rozmiękczyła teren, upadek drzew spowodował tąpnięcie, a oczom wszystkich ukazało się wejście, stanowiące prawdopodobnie początek ciągu podziemnych korytarzy.Z uwagi na niebezpieczeństwo teren natychmiast zabezpieczono, pojawili się także żołnierze z patrolu saperskiego. Z informacji jakie uzyskaliśmy w Jednostce Wojskowej w Poznaniu, teren obecnie jest bezpieczny, choć nie do końca spenetrowany. Telefonicznie wyjaśniono nam, że zbadano jedynie część terenu, która została odsłonięta w wyniku tąpnięcia oraz najbliższą okolicę. Z uwagi na niebezpieczeństwo zawalenia, żołnierze otrzymali rozkaz, by nie zapuszczać się w głąb pomieszczenia.Ponieważ trudno upilnować tego rodzaju znaleziska przed ewentualnymi amatorami, którzy gotowi są zaryzykować życie, by dostać się do miejsca, gdzie od dziesiątek lat nie stawała stopa ludzka, zdecydowano o zabetonowaniu i zasypaniu wejścia. Do lata prace będą trwały tylko na zewnątrz – wyjaśnia Edward Brzostowski. Przy pomocy specjalnej aparatury postaramy się określić wielkość obiektu, który znajduje się tuż pod powierzchnią ziemi. Mam nadzieję, że latem możliwe będą dalsze prace, w tym eksploracja tunelów.Wiedzeni ciekawością zapytaliśmy historyka, co jest takiego szczególnego w tych pomieszczeniach, dlaczego z taką pasją opowiada o znalezisku. Pierwsza sprawa to sam obiekt i prawdopodobna sieć tuneli pod nim – wyjaśnia Edward Brzostowski, w tej chwili mogę powiedzieć, że istnieją co najmniej trzy tunele. Dodam, że wg stanu mojej wiedzy, nie ma żadnych źródłowych informacji, które wskazywałyby na jego istnienie. Mamy więc do czynienia z utajnionym obiektem wojskowym, położonym w lesie, w pobliżu ważnego szlaku kolejowego. Być może dzięki niemu otrzymamy także odpowiedź na nurtujące polskich i niemieckich historyków pytanie o los obrazów i rzeźb przewożonych z Polski. Przypominam, że wszelka Polska dokumentacja polskich muzeów, kościołów czy klasztorów była niszczona. Ewidencja odbywała się już na ziemiach niemieckich, jednak w nieprzewidywalnym przypadku zatrzymania pociągu i uniemożliwienia przewozu nie istniał żaden specjalny tok postępowania z kosztownościami. Wywóz rzeźb, obrazów, ksiąg, biżuterii, rekopisów, starodruków i dorobku kultury Polskiej w każdej innej formie nie był sformalizowany, lecz często odbywał się na zasadzie decyzji niskich rangą żołnierzy niemieckich, co udokumentowane jest nie tylko na zdjęciach, na których da się zauważyć załadowane wozy wiozące eksponaty do dalszego przygotowania do transportu koleją, ale także w przekazie ustnym i pisemnym.Dalej pan Brzostowski wyjaśnił, że w ostatnich dniach wojny, wiozący skarby kultury polskiej (ale także niemieckiej, o czym mówią zapisy odnalezione w archiwum w Koblenz) pociąg , nie zdążył przekroczyć mostu na Gwdzie w miejscowości Płytnica (fragment mostu istnieje do dziś). Wycofujące się oddziały niemieckie, na skutek błędnej oceny sytuacji, zdecydowały się wysadzić most. Mimo że przerwano wysadzanie, uszkodzenia uniemożliwiły przejazd składu. W związku z powyższym pociąg zatrzymał się na nieistniejącej obecnie stacji Kaliska Kraińskie. Dobra zapakowano na ciężarówki, które przyjechały z Tarnówki. Tu ślad się urywa. Poszlaki, m.in. zeznanie wnuka funkcjonariusza SS-Obersturmführera Hermanna Gaucka, którego niedawno odnalazł niemiecki historyk Franz Muller, wskazują, że dobra przewiezione zostały do podziemnych magazynów. Niestety, nie ma bliższego opisu, jakie to były magazyny i gdzie były położone. Biorąc jednak pod uwagę bliskość frontu, należy przyjąć, że musiała to być najbliższa okolica.Z panem Edwardem Brzostowskim umówiliśmy się na kolejną rozmowę latem, gdy tylko rozpoczną się prace wewnątrz pomieszczeń. Pragniemy jednocześnie podziękować całemu zespołowi za pomoc w realizacji niniejszego materiału, zwłaszcza za udostępnienie zdjęć.http://77400.pl/index.php/mapa-strony1/29-historia/192-sensacja-historyczna-w-powiecie-zlotowskim
kopijnik2 Napisano 15 Wrzesień 2011 Napisano 15 Wrzesień 2011 SzczegółyKategoria: HistoriaOpublikowano: piątek, 01, kwiecień 2011 02:00
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.