Radek.s Napisano 19 Lipiec 2011 Napisano 19 Lipiec 2011 Hmmm myślałem ,że w Polsce każdy dorosły czyta (przecież jest na czołówce jak Byk FUDEXFILM)
Waldy Napisano 20 Lipiec 2011 Napisano 20 Lipiec 2011 Po strefie zostały już tylko wspomnienia, ale za to wspaniałe. Pozdrawiamy wszystkich, z którymi mieliśmy okazję się spotkać.Nasza ekipa podczas przygotowania dioramy
Waldy Napisano 20 Lipiec 2011 Napisano 20 Lipiec 2011 przygotowanie dioramy cd.nie mieliśmy rury, więc chłopaki wykonali taniec przy linie ;)
Waldy Napisano 20 Lipiec 2011 Napisano 20 Lipiec 2011 inscenizacja przygotowana przez 7DAK - dzięki za możliwość wzięcia udziału
Waldy Napisano 20 Lipiec 2011 Napisano 20 Lipiec 2011 na hasło Adama, że potrzebne wsparcie - na polu drugiej inscenizacji byliśmy gotowi w ciągu 5 minut po szybkiej akcji pirotechnika; Artur pozdrawiamy i dzięki za współpracę (a placek czekał do końca ;)
Waldy Napisano 20 Lipiec 2011 Napisano 20 Lipiec 2011 gdy Greta odpoczywała, to nasz piechur nadal dzielnie walczył
Waldy Napisano 20 Lipiec 2011 Napisano 20 Lipiec 2011 jeszcze raz podziękowania dla wszystkich; mamy nadzieję, że do zobaczenia za rok!WaldekWolsztyńskie Towarzystwo Techniki Militarnej
willi Napisano 21 Lipiec 2011 Napisano 21 Lipiec 2011 Panie i Panowie,dopiero dzisiaj mam sposobność, aby spokojnie siedząc, zabrać głos w sprawie minionej już (niestety) STREFY MILITARNEJ Gostyń-Podrzecze 2011 i podzielić się szeregiem, nie tylko moich ale także zasłyszanych spostrzeżeń. A jako, że tegoroczna STREFA to dla naszego stowarzyszenia okazja do podsumowania szeregu projektów oraz współpracy w różnych obszarach, głos z naszej strony będzie nieco dłuższy i obszerniejszy. Zacząć jednak wypada od GRATULACJI dla wszystkich osób, które były zaangażowane w prace i przygotowanie IV edycji zlotu. Jako uczestnik wszystkich czterech odsłon, muszę z dużą satysfakcją powiedzieć, że impreza z roku na rok jest coraz lepsza (a przecież bardzo dobra była już od samego początku), a sposób w jaki całość jest organizowana może stanowić wzór do naśladowania. Opanowanie, życzliwość i profesjonalne podejście do szeregu najróżniejszych spraw wszystkich osób odpowiedzialnych za faktyczny kształt zlotu, zasługuje na jak najwyższe uznanie. Zatem w imieniu SRH AA7 chciałbym tym samym bardzo serdecznie pogratulować Sławkowi, Adamowi, Andrzejowi, Ryszardowi, Michałowi, Maćkowi, woli i determinacji, dzięki której zlot ma już swoją historię, a Panowie ci, pomimo szeregu trudności nadal trwają w przekonaniu, że warto, że można, że należy. Słowa te kierują także do wszystkich innych osób, które pracowały przy obsłudze całego zlotu (szczególnie do przemiłych i niezwykle uczynnych Pań z recepcji i wolontariuszy), oraz współtworzyły całą imprezę poprzez wsparcie materialne, pirotechniczne czy rzeczowe. Dzięki temu mogliśmy spędzić kilka naprawdę ciekawych i owocnych dni, doświadczyć czegoś, o czym się już od jakiegoś czasu mówi, czyli zlotowej atmosfery (ze wszystkim co się na nią składa), ale co szczególnie ważne, uczestniczyć w imprezie przygotowywanej przez rekonstruktorów dla rekonstruktorów, pozbawionej przypadkowych osób i przypadkowych pojazdów. A z zasłyszanych komentarzy mogę przytoczyć jeden, z którym się w pełni zgadzam, a który oceniając miniony zlot należy podkreślić szczególnie. Otóż STREFA, tak jak Bitwa pod Mławą, która także startowała w 2008 roku, to obecnie dwie chyba najlepiej przygotowywane imprezy rekonstrukcyjne w kraju (jeśli wziąć pod uwagę określoną skalę całego przedsięwzięcia). Oczywiście każdy może mieć w tej kwestii swoje zdanie, ja dodałbym jeszcze inne (Hel, Wałcz), ale ważne jest to, że tworzy się pewien kapitał, który procentuje i procentować będzie także w przyszłości. A tym kapitałem można się dzielić także poza granicami, bo szereg ekip właśnie z zagranicy, coraz częściej zagląda na nasze krajowe podwórko i coraz bardziej docenia to, jak ewoluuje cały nasz krajowy reenacting. W imieniu AA7 chciałbym także podziękować wszystkim grupom, z którymi współtworzyliśmy dwie inscenizacje na Małej Arenie, a szczególnie kolegom ze: Stowarzyszenia Zachód 1944 (wcielającym się tym razem w kanadyjskich spadochroniarzy), z GRH 549. VGDiv. pomagających nam w natarciu właśnie na kanadyjczyków, z PGRH „Warta” oraz GRH „Posen”, które może nie miały pierwszoplanowej roli, ale bardzo wydatnie nam w całej akcji pomogły. Dzięki kolegom z BIG RED ONE oraz FJR1 i GRH 1 Commando mogliśmy podjąć się próby pokazania inscenizacji osadzonej w realiach afrykańskich (choćby z racji mundurowej), co jak sądzę będzie miało swoją kontynuację także za rok. Oczywiście z udziałem hipnotyzujących spojrzeniem Pań z BRO, które wcieliły się w „grabieżczą” rolę arabek, pozbawiających „zabitych” niemal wszystkiego, co na sobie mieli (słyszałem, że niektórzy „martwi” koledzy liczyli na nieco większe ubytki w garderobie :-) ). W sposób szczególny chciałbym także podziękować Panu Olkowi i Grzegorzowi Klimczakowi (PanzerProjekt), twórcom Panthery, oraz wydatnie wspierającym powstanie tego czołgu: Fundacji Wojskowości Polskiej wespół z Kolekcją Pojazdów Militarnych „ARES” Sz.p. braci Kęszyckich. Dzięki zaangażowaniu wszystkich tych osób i ich doświadczeniu, mogliśmy podziwiać czołg, którego z racji wielkości trudno było nie zauważyć, a którego udział w zlocie był dla widzów (jak sami mówili) jednym z kilku głównych magnesów całości (m.in. obok popularnych Shermanów). Jako stowarzyszenie mieliśmy tej przywilej, że czołg znajdował się na naszej dioramie, mogliśmy go obsadzić naszą załogą i w jakimś sensie dysponować oraz opiekować się nim na zlocie. Za tą uprzejmość skierowaną w naszym kierunku, tak jak za wieloletnią współpracą przy eksploatacji czołgów i zaufanie, którym zostaliśmy obdarzeni w tym zakresie, również chciałbym z całą serdecznością podziękować wszystkim wymienionym osobom. Mogę tym samym zapewnić, że jakość obsługi i opieki, tak jak i szereg sugestii zasłyszanych od wprawnych mechaników, bierzemy sobie głęboko do serca, starając się w tym zakresie o systematyczny rozwój i ciągłe doskonalenie. A przecież rzecz na czołgach się nie kończy, bo dzięki uprzejmości Sz.p. braci Kęszyckich, mamy możliwość korzystania z jedynego (będącego na inscenizacjach) jak do tej pory działa przeciwpancernego PAK40, które dzięki ciężkiej pracy Grzegorza Klimczaka zostało wyremontowane, a środki (rzeczowe i materialne), które zainwestowaliśmy w to m.in. jako stowarzyszenie, szczególnie cieszą oko, bo mają swój fizyczny wyraz. Możliwość prezentacji działa i identyfikacji z nim w zakresie obsługi i opieki, stanowią dla nas prawdziwy zaszczyt i cieszymy się, że tak szanowani kolekcjonerzy dostrzegli w nas pasjonatów, którym można coś powierzyć, z korzyścią także adresowaną w kierunku widzów, którzy mają okazję zobaczyć PAK-a w akcji. Chciałbym się także odnieść się do zarzutów czy też uwag jakie pojawiły się pod kątem AA7 w powyższych postach. Zacznę od tego, że za tzw. tytanów rekonstrukcji zdecydowanie się nie uważamy ani w żadnym razie nie pretendujemy do takiej roli czy też nie mamy próżnej chęci, aby określano nas w ten sposób. Mamy świadomość swoich braków oraz wiedzę na temat tych obszarów, nad którymi musimy popracować. Oczywistym dla nas jest to, że chcąc się rozwijać na polu rekonstrukcyjnym musimy włożyć w pewne elementy jeszcze sporo pracy. Poprzeczkę pod tym względem (standardu rekonstrukcyjnego) zawiesiliśmy sobie dosyć wysoko, a to oznacza, że jeszcze trochę (całkiem sporo) drogi musimy w tym kontekście przebyć. Nie uważamy się jednocześnie za mających niczym nie zakłócony monopol na rację, ani za takich, dla których punktem honoru jest dowodzenie i notoryczne ustawianie innych ekip w szeregu. Kto tak myśli, jest w daleko idącym błędzie, bo bywamy w różnych miejscach, na różnych imprezach i bardzo często występujemy jako Ci, którzy zadania wykonują, a nie jako Ci, którzy je desygnują. Chciałbym jednak dodać, że w rekonstrukcji działamy już blisko 10 lat (za rok obchodzimy właśnie 10 urodziny) i mamy pewien kapitał, który objawia się otwartą współpracą z szeregiem osób, tak jak i posiadaniem wielu innych kontaktów, które przez te wszystkie lata udało nam się zdobyć czy wręcz stworzyć od zera. To samo dotyczy doświadczenia, którego nie zdobywa się w miesiąc czy nawet rok. Analogicznie z zaufaniem, na które również trzeba długo i wytrwale pracować, pamiętając jednocześnie o tym, że szalenie ważne jest postawa, dbałość o dokładność rekonstrukcyjną i pewna otwartość jeśli chodzi o współpracę (o swojego rodzaju solidności nie wspominając). Powyższe zdania adresuję nie tylko do naszych formowych adwersarzy, ale i do innych, stosunkowo nowych grup, które w tym roku były na zlocie lub planują wziąć w nim udział w przyszłości. Jeśli chcecie zaistnieć i nie czuć się przytłoczonymi innymi „tytanicznymi” ekipami, należy pamiętać o tym, aby chodzić na odprawy i być na nich aktywnym, bo nikt nikogo za rękaw ciągnąć nie będzie. Jeśli to możliwe, zaproponujecie zrobienie inscenizacji innej grupie, przygotujcie scenariusz i wyślijcie odpowiednio szybciej pomysł do organizatora. Wykazanie choćby minimum inicjatywy w tym zakresie raz, że zmieni sytuację na lepszą, a dwa, sami poczujecie, że coś kształtujecie. Będziecie mieli realny wpływ na to jak się pokażecie i co pokażecie. Aktywność jest tu kluczowa, bo jeśli nie macie nic do pokazania czy zaproponowania, a do tego liczycie, że ktoś Was będzie ciągał na siłę, to zapewniam, inni też nie będą chcieli Was pokazywać ani ciągać na siłę. I kółko się zamknie. A wówczas tworzy się pole do żalów i pretensji oraz mówienia o odrzuceniu, dokładając do tego bajki o komercji, zuchwalstwie i braku poszanowania dla innych. Warto pamiętać, że formuła zlotu umożliwia zgłaszanie propozycji scenariuszy czy też tematyki inscenizacji i w oparciu o to jest układany harmonogram imprezy oraz tworzony „plan” użycia środków pola walki (broń oraz pirotechnika). O ile wiem, każda grupa miała taką możliwość, a stosowny komunikat był na stronie STREFY bodaj od marca lub kwietnia. Czasu było naprawdę sporo aby móc porozumieć się z konkretną grupą i zaproponować stworzenie wspólnego projektu. Jeśli ktoś tego nie zrobił, żal może mieć niestety tylko do siebie. My (mówię to na przykładzie AA7) mieliśmy już przygotowane scenariusze, inscenizacje umówione kilka miesięcy wcześniej i choćby z racji zachowania pewnych realiów pola walki, nie przewidywaliśmy użycia w nich mas żołnierzy, ani nie wiem jak wielkiej ilości broni oraz amunicji (mając na względzie to, że nie jesteśmy jedynymi, którzy korzystają z broni i amunicji oraz pirotechniki).Tym akcentem będę kończył, raz jeszcze gratulując udanego zlotu, dziękując raz jeszcze organizatorom za stworzenie naszego „Beltring” (bo tak już niektórzy o tym mówią), za wzięcie pod uwagę w budżecie imprezy ściągnięcia Panthery oraz za wyróżnienie dla tego czołgu, które w imieniu Pana Olka i Grzegorza miałem przyjemność razem ze Steinerem odebrać. Dziękujemy „Drożdżowi” za pomoc organizacyjną, a fotografom pracującym przy zlocie chcemy również podziękować za bardzo miłą dla nas nagrodę. Wszystkim innym grupom ślę słowa uznania za dioramy, miłe towarzystwo, za szereg ciekawych i owocnych rozmów, pamiętając oczywiście o nagrodzonych w szeregu innych kategoriach. Do zobaczenia (mam nadzieję) za rok.PozdrawiamW imieniu SRH AA7Krzysztof „Willi” ZawilińskiPrezes stowarzyszenia
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.