poldek175 Napisano 27 Styczeń 2011 Autor Share Napisano 27 Styczeń 2011 Rozbudowany system schronów miał chronić Szwajcarię przed agresją ze strony sąsiadów. W czasach pokoju wydaje się nie tylko zbędny, ale i zbyt kosztowny – na jego utrzymanie wojsko wydaje miliony dolarów rocznie.Góra wyglądała jakoś dziwnie. Dopiero z bliska można było zobaczyć, że część skalnej ściany pokryta jest kamuflażem – farba wyglądała, jakby nikt jej nie poprawiał od czasów zimnej wojny. Stojący u jej stóp wartownik wydawał się zupełnie nie na miejscu w swoim czarnym mundurze na tle cichej, leśnej polany położnej nieopodal eleganckiego kurortu narciarskiego.A to był dopiero początek. Strażnik nacisnął kilka przycisków i w skalnej ścianie otworzył się zniszczony właz. W środku, na końcu krótkiego skalnego korytarza znajdowały się kolejne potężne drzwi, a za nimi – jeszcze jedne, tym razem ważące trzy i pół tony. Wyglądało to jak wejście do wielkiego bankowego skarbca.– Jeśli wyciągnie pan rękę, poczuje pan powiew powietrza ze środka – powiedział Christoph Oschwald, kładąc dłoń na szczelinie przy framudze. – Powietrze zawsze wychodzi stąd na zewnątrz, więc nawet atak gazowy nic by nie dał.Oschwald oprowadzał mnie po miejscu, które określił jako szwajcarski Fort Knox" – jednym z dwóch dawnych bunkrów wojskowych w Alpach, które firma prowadzona przez niego i jego współpracownika, Hanspetera Baumanna, wydzierżawiła od szwajcarskiej armii. W pomieszczeniach niegdyś służących celom obronnym dziś znajdują się jedne z najlepiej zabezpieczonych serwerowni na świecie, chroniące cenne dane zarówno światowych korporacji, jak i klientów indywidualnych.Wojskowi marzą o tym, aby mieć więcej takich dzierżawców jak Oschwald.Utrzymanie rozbudowanego systemu 26 tysięcy bunkrów i umocnień, obliczonych na powstrzymanie atakujących wojsk, kosztuje szwajcarską armię dziesiątki milionów dolarów rocznie. Dziś Szwajcaria jest krajem neutralnym, jej granicom nikt nie zagraża – nic dziwnego, że Szwajcarzy coraz poważniej zastanawiają się nad rolą i miejscem swojej armii, a także nad potrzebą utrzymywania systemu bunkrów. Ostatniej jesieni minister obrony Ueli Maurer wywołał burzę stwierdzeniem, że potrzebna jest uczciwa dyskusja" na temat zamknięcia większości bunkrów lub przeznaczenia ich do innych celów.– Naszym zdaniem tak długo, jak Szwajcaria angażuje się w jakikolwiek sposób na arenie międzynarodowej, nie możemy myśleć o osłabianiu naszego systemu obronnego – odpowiedział Ulrich Schluer, członek parlamentarnej komisji do spraw bezpieczeństwa z ramienia prawicowej Partii Ludowej.Można by to uznać za nieco ekscentryczną postawę, ale bunkry i inne umocnienia mają szczególne miejsce w szwajcarskiej historii. Pierwszy z nich powstał w 1885 roku na strategicznej Przełęczy Świętego Gotarda, aby uniemożliwić ewentualnym najeźdźcom wykorzystanie nowopowstałej linii kolejowej przez Alpy.W czasie II wojny światowej, kiedy Szwajcarzy obawiali się najazdu ze strony nazistowskich Niemiec, podjęto decyzję o zastosowaniu strategii redutowej": szwajcarskie siły ufortyfikowały się w górach i kontrolowały dwie linie kolejowe prowadzące na południe, za pomocą których Niemcy transportowali węgiel i stal dla swoich włoskich sojuszników. Jak mówi historyk Jurg Stussi-Lauterburg, przesłanie było jasne: Jeśli nas zaatakujecie, linie zaopatrzenia zostaną odcięte, będziecie musieli o nie walczyć, a my będziemy ich bronić i w końcu je zniszczymy"Środek odstraszający zadziałał. Choć hitlerowcy planowali inwazję na Szwajcarię w 1940, a potem w 1943 roku, ostatecznie nigdy tych planów nie zrealizowali.Środek odstraszający zadziałał. Choć hitlerowcy planowali inwazję na Szwajcarię w 1940, a potem w 1943 roku, ostatecznie nigdy tych planów nie zrealizowali.W okresie zimnej wojny bunkry – w których znajdowały się między innymi składy broni i stanowiska dowodzenia – były modernizowane, budowano także wiele nowych, często ogromnym kosztem i przy zachowaniu pełnej tajemnicy. Dziś w wielu rejonach szwajcarskich Alp trudno wybrać się na wycieczkę nie mijając dziwnych drzwi w skalnych ścianach czy fałszywych szałasów górskich z namalowanymi na betonowych ścianach okiennicami.Ale czasy się zmieniły. – Dziś te bunkry są bezużyteczne – mówi Christian Catrina odpowiedzialny za politykę bezpieczeństwa w federalnym departamencie obrony, obrony cywilnej i sportu. – A w dodatku mnóstwo kosztują.Od pewnego czasu bunkry są po prostu zamknięte. Dziś w części z nich powstają muzea czy schroniska górskie – tak jest na przykład w mieście Sevelen. Teraz wojsko chce przyspieszyć ten proces.– Lepiej pozbyć się tego ciężaru jak najszybciej – mówi Catrina. – W większości przypadków bylibyśmy zadowoleni, gdyby ktoś chciał wziąć je od nas nawet za darmo. Niestety, prawo dotyczące ochrony środowiska nie pozwala nam po prostu zamknąć drzwi i wyrzucić klucza.Z kolei likwidacja bunkrów – jak szacuje minister Maurer – kosztowałaby co najmniej około miliarda dolarów, co znacznie przekracza kwotę potrzebną na ich roczne utrzymanie.Dla konserwatystów – i dla wielu starszych Szwajcarów – bunkry są symbolem narodowej determinacji do zachowania niezależności i neutralności. – Te fortyfikacje są bardzo ważne z psychologicznego punktu widzenia – tłumaczy Kurt Spillmann, ekspert w dziedzinie polityki obronnej w Instytucie Technologicznym w Zurichu.Tymczasem w górach niedaleko Gstaad Christoph Oschwald – były oficer sił specjalnych szwajcarskiego lotnictwa wojskowego – oprowadza gości po odpornym nawet na wybuch atomowy podziemnym bunkrze, który jego firma w 1996 roku kosztem milionów dolarów zamieniła w wielką serwerownię.Ta sama firma wynajęła także część innego bunkra, który – jak mówi Oschwald – całkowicie chroni sprzęt przed impulsami elektromagnetycznymi, mogącymi uszkadzać serwery. Ta serwerownia działa od 2003 roku, ale ponieważ bunkier nadal pozostaje własnością wojska, nie może do niego wchodzić nikt poza pracownikami. A już na pewno nie dziennikarze.Oschwald zwraca naszą uwagę na sieci izolowanych rur czerpiących z podziemnego zbiornika lodowcową wodę do chłodzenia serwerów. Później oglądamy pomieszczenie z ogromnymi filtrami powietrza. – To jakby powiększona wersja maski gazowej – tłumaczy. – Zatrzymuje także broń atomową, biologiczną i chemiczną.Idziemy dalej. Echo kroków Oschwalda odbijające się od zimnych, kamiennych ścian mogłoby służyć za ścieżkę dźwiękową o filmu o zimnej wojnie. – Wielu ludzi mówi mi, że czuje się tu jak w filmach o Jamesie Bondzie – uśmiecha się nasz przewodnik.W kolejnym pomieszczeniu za kolejnymi zamkniętymi drzwiami znajdujemy cztery ogromne sejfy. W jednym z nich (– Ale nie powiem wam w którym – dodaje Oschwald) znajduje się tak zwany cyfrowy genom", rodzaj cyfrowego kamienia z Rosetty, dzięki któremu przyszłe pokolenia będą mogły odczytywać dane zapisane na przestarzałych nośnikach, takich jak dyskietki komputerowe. Za innymi zamkniętymi drzwiami ciągną się rzędy cicho mrugających lampkami komputerowych serwerów.Czy jednak ciągi zer i jedynek rzeczywiście potrzebują ochrony bunkra przeciwatomowego? – Informacja i dane to najcenniejsze, co mamy – odpowiada Oschwald. – Nie tylko dla wielkich firm. Jeden ze znanych miliarderów, człowiek żonaty, ma tu swoje prywatne dane. Gdyby niepowołana osoba uzyskała do nich dostęp, mogłoby go to kosztować miliony.Autor: Christopher Solomon Źródła: New York Times http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/banki-i-bunkry,1,4154407,kiosk-wiadomosc.html Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
piotrcrass Napisano 2 Luty 2011 Share Napisano 2 Luty 2011 No i wypasiona Galeria !http://www.festung-schweiz.ch/_Album/index.php?x=browse Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.