Skocz do zawartości

Polskie drogi


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

http://tygodnik.onet.pl/35,0,32378,polskie_drogi,artykul.html

Polskie drogi

Jeśli można mówić o metaforze zbiorowego losu Polaków we wrześniu 1939 r., były nią chyba drogi, zatłoczone uciekającymi ludźmi. A także powszechny szok, wywołany brutalnością niemieckich żołnierzy.

Latem 1939 r. chyba wszyscy obywatele II Rzeczypospolitej przeczuwali, że będzie wojna. Otwarte było tylko, kiedy wybuchnie i jak szybko się skończy: po tygodniu, może dwóch? Wśród Polaków wielka była wiara w potęgę i w pomoc sojuszników. Mało kto miał wątpliwości, że potężna armia francuska zmiecie Niemców. Ale wojna – to był bardziej temat do rozmów z sąsiadami niż wielkiego niepokoju. Do czasu. Pod koniec sierpnia napięcie wzrosło. Coraz więcej ludzi decydowało się skracać wakacyjne wyjazdy i pośpiesznie wracało do domów, coraz bardziej zatłoczonymi pociągami.

A potem... Jeśli można mówić o metaforze zbiorowego losu Polaków we wrześniu 1939 r., były nią chyba zatłoczone drogi. Paniczna ucieczka z tobołami, walizami, dziećmi. Ludzki strumień, najpierw biegnący na wschód, a potem, po ataku Sowietów, zakręcający z powrotem. W tym strumieniu razem: chłopi, inteligenci, arystokracja. Jedni na furmankach, inni samochodami (póki starczyło paliwa), jeszcze inni pieszo, zginając się pod ciężarem tobołów i ciągnąc za sobą krowę żywicielkę. Co chwila – pod ogniem niemieckich samolotów.

Jeśli zapytać o wrzesień 1939 r., w większości relacji ówczesnych cywilów pojawi się właśnie motyw ucieczki: wyjazd pośpieszny bez planu, a czasem z planem, który i tak zmieniał się codziennie. Dylematy: zostawić dzieci u ciotki czy wywieźć na Kresy? A może zostać? Różnie się ucieczka kończyła – jedni po kilkutygodniowej gehennie na drogach wracali do domu, często zrujnowanego. Inni zostawali pod okupacją ZSRR. Ci, co zginęli na drodze, w czasie nalotu, grzebani pospiesznie, pozostali jako „zaginieni”. Rodziny gubiły się, odnajdywały. Wrzesień 1939 r. to czas chaosu. Życie, które zaczęło się potem, było już inne.

***

Zbigniew Grabowski dorastał w Krakowie, w zasymilowanej żydowskiej rodzinie; dziadek miał piekarnię przy ul. Łobzowskiej. W ostatnich dniach sierpnia rodzice odwołali go z obozu harcerskiego w Zawoi pod Babią Górą. W domu odbyła się narada. – Dziadek rozłożył na stole mapę Polski i powiedział: „Pamiętam I wojnę i wiem, jak to może być. Ważne jest, aby być daleko od granicy, a teraz jest jeszcze dodatkowe niebezpieczeństwo, że jest układ rosyjsko-niemiecki i nie wiadomo, co w nim jest. Nie wykluczam, że Rosjanie też wkroczą. Trzeba być w środku, w samym środku” – wspomina Zbigniew Grabowski (przed wojną: Ryszard Abrahamer).

Dziadek szukał, aż znalazł miejscowość odpowiednią, Nałęczów. Miał powiedzieć, że to jest w środku Polski, i że tam ze wschodu ani z zachodu przez pierwszy rok wojny nikt nie przyjdzie. Grabowski: – Dziadek operował kategoriami I wojny światowej. Sądził, że takiej odległości przez pierwszy rok nieprzyjaciel nie pokona. Ojciec został, razem z braćmi mieli dostarczać wojsku żywność. Pośpiesznie kupiono samochód osobowy i wynajęto szofera, by mogli w razie czego uciec z Krakowa. A my, tj. dziadek z moją mamą, ze mną, ze swoją córką i jej mężem, wsiedliśmy do pociągu i pojechaliśmy do Nałęczowa.

W Nałęczowie rodzina spędziła ledwie kilka dni, bo wybuchła wojna i okazało się, że Niemcy przemieszczają się szybciej, niż sądził dziadek.

W Krakowie, w rodzinnej piekarni, został też ojciec Wiktora Abrahamera, kuzyna Ryśka. Sam Wiktor z mamą i jej znajomą wyjechali na wschód w ostatnich dniach sierpnia. Wspomina: – Nie wiedzieliśmy o układzie Rosja–Niemcy, ale wiedzieliśmy, że wojna będzie i Niemcy wkroczą. Jechaliśmy więc na wschód, do Brześcia nad Bugiem, gdzie mieszkał teść koleżanki mamy. 1 września w Brześciu, o 5.00 rano, obudziło nas bombardowanie.

***

Wiktor Abrahamer: – Wybuchła wojna, a ja miałem 10 lat i byłem przerażony. Mama postanowiła uciekać dalej na wschód, teść koleżanki dał nam wóz z woźnicą. Dojechaliśmy do wsi Małoryta, gdy znów zaczęli nas bombardować. Leżeliśmy w polu, bomby padały.

Gdy ucichło, wstałem i zobaczyłem człowieka bez ręki. Biegał krwawiąc. Do dziś go pamiętam.

Niemieckie naloty dosięgły również Ryśka, którego rodzina ruszyła z Nałęczowa na wschód. – Pojechaliśmy najpierw do Lublina. Jedliśmy tam obiad, gdy zaczęło się straszne bombardowanie – opowiada. – W Lublinie zobaczyliśmy kolumnę samochodów z przedstawicielami władz, był wśród nich premier Sławoj Składkowski, uciekali... Przez Łuck pojechaliśmy na Wołyń, do Ostroga nad Horyniem. Po drodze poznałem, co to znaczy ukrywać się w rowie przed karabinem maszynowym polujących messerschmittów. Pamiętam płonące miasteczka, przez które przejeżdżaliśmy. Ostróg nad Horyniem to była ostatnia miejscowość, graniczna, i tam się zatrzymaliśmy, to był 15 albo 16 września. No i 17 września przyszli Rosjanie.

Wstrząsającą relację nalotu na drodze zamieścił Jerzy Holzer w książce „Europejska tragedia XX wieku. II wojna światowa”. Wspominał chłopiec z Wołynia: „Ledwie doszliśmy do łąki, już wracały one w locie nurkującym, z jeszcze donośniejszym wyciem silników. Nie widać było żadnego schronienia. Tylko jakiś rachityczny krzak przy miedzy. Padliśmy tam. Mama przycisnęła mnie swym ciałem do ziemi. »Nie bój się, nie bój się« szeptała, »przeze mnie nie przebije się«. I zaczęło się, za miedzą, za ścierniskiem, jak groch, jak grad. »Nie bój się, nie bój się. Niech będzie pochwalona Maria pełna łaski. Nie bój się, przeze mnie nie przejdzie. Pan z Tobą«. Wróciły jeszcze raz. Jeszcze raz trzaskały z karabinów maszynowych, ostrzeliwały każdą otwartą przestrzeń, zawyły silnikami i odleciały w kierunku Hrywiatek”.

***

W 1939 r. bombardowania były powszechną metodą – tylko czego? Walki? Zastraszania ludności cywilnej? Niemcy bombardowali zatłoczone drogi ze świadomością, że atakują cywilów. Zresztą, pierwsze miasto zniszczone w wyniku nalotu podczas II wojny światowej – Wieluń, o świcie 1 września – zostało zaatakowane świadomie. Sztukasy zrównały z ziemią centrum miasta, cel bynajmniej nie wojskowy, zabijając 1200 ludzi.

W wydanym właśnie polskim przekładzie książki „Zbrodnie Wehrmachtu w Polsce” historyk Jochen Böhler stara się wyjaśnić, skąd brała się ta olbrzymia brutalność i bezwzględność niemieckich żołnierzy wobec polskich cywilów. Bo to też – obok masowych ucieczek – był znak tamtej jesieni. Polacy, którzy mieli kontakty z Niemcami (czy Austriakami), choćby podczas I wojny światowej, byli przekonani, że wojna przejdzie obok, z poszanowaniem wszystkich konwencji. Ale to byli inni Niemcy i inna wojna.

„Większość żołnierzy Wehrmachtu, z którymi w 1939 roku po raz pierwszy zetknęła się ludność polska, stanowili (...) młodzi mężczyźni w wieku od 22 do 24 lat. Ich dzieciństwo, a często także młodość przypadły na niespokojne czasy Republiki Weimarskiej. Wchodzili w dorosłość między 1933 a 1939 rokiem, a co za tym idzie – nie brali udziału w pierwszej wojnie światowej. Doświadczyli natomiast przemocy i brutalizacji dyskursu społecznego, gdyż okres ten w dziejach Niemiec stał pod znakiem przemocy fizycznej. (...) Wśród młodzieży Republiki Weimarskiej – i to niezależnie od klasy czy warstwy społecznej, z której pochodziła – dał się zauważyć kult wojennej przemocy” – zauważa Böhler [patrz także wywiad z Jochenem Böhlerem na stronach II-III tego dodatku – red.].

***

Do tego doszła ideologia, wpajana niemieckiej młodzieży w narodowosocjalistycznych organizacjach. I przekonanie o cywilizacyjnej niższości Słowian. I antysemityzm. Wśród niemieckich żołnierzy powszechna była paranoja na punkcie „partyzantów”: w Polakach widzieli podstępnych morderców, którzy nocą wyłaniają się jak duchy z lasu. Podejrzani byli więc cywile, którzy „partyzantów” mieliby wspierać lub sami nimi być. To jeden z powodów, dla których Niemcy wobec ludności cywilnej zachowywali się – zgodnie z oczekiwaniem Hitlera – „z bezwzględnym okrucieństwem” (to cytat z jednej z mów führera). Tym bardziej że w kampanii wrześniowej brali udział żołnierze niedoświadczeni, przemocą pokrywający strach."

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie