bodziu000000 Napisano 7 Sierpień 2009 Autor Share Napisano 7 Sierpień 2009 http://www.polskatimes.pl/stronaglowna/149670,kosci-porucznika-krysi-lezaly-w-studni-z-granatami,id,t.htmlKości porucznika "Krysi leżały w studni z granatamiWe wrześniu będzie wiadomo, czy odkryte na Litwie w końcu lipca ludzkie kości należą do legendarnego oficera Armii Krajowej, porucznika Jana Borysewicza "Krysi, zamordowanego przez NKWD w 1945 r. Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa poszukiwała jego mogiły przez 10 lat. "Polska dotarła do ostatniego sprawozdania z prac ekshumacyjnych, jakie były prowadzone na Litwie w dwóch etapach. Najpierw, w październiku ubiegłego roku, ze starej studni znajdującej się na terenie średniowiecznego grodziska Majak koło Ejszyszek wydobyto szkielety trzech mężczyzn w wieku od 20 do 35 lat. Polscy historycy wytypowali to miejsce na podstawie relacji mieszkających na tamtym terenie Polaków, a także dzięki przekazywanej z pokolenia na pokolenie legendy o "Krysi. Prawie żadne dokumenty na temat żołnierzy AK walczących z oddziałami NKWD się nie zachowały. Ale ogromnie pomocny okazał się Zdzisław Palewicz, prezes Solecznickiego Oddziału Związku Polaków na Litwie, który jednocześnie jest merem tego okręgu. - Zgodnie z relacjami miejscowych to miały być szczątki żołnierzy AK, które enkawudziści wrzucili do studni. Jednak pierwsze wyniki badań DNA nie wskazywały na to, aby znalezione kości należały do porucznika Jana Borysewicza - mówi "Polsce Andrzej Przewoźnik, sekretarz Rady Ochrony Pamięci. Dlatego w końcu lipca Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa przeprowadziła drugi etap poszukiwań. Nie było to łatwe, gdyż NKWD wrzucało zwłoki warstwowo, przysypując je ziemią i umieszczając tam granaty i inne materiały wybuchowe. Ekshumacje musiały się więc odbywać z pomocą litewskich saperów. Potrzebne było też wynajęcie ciężkiego sprzętu - dźwigu, który najpierw w wytypowanym miejscu układał półtorametrowe cembrowiny, aby odtworzyć starą studnię i zawęzić obszar kopania. Dwa tygodnie temu archeologom udało się wydobyć resztę kości. Saperzy rozbroili przy okazji 9 sztuk niewybuchów. Znalezione szczątki kości są teraz poddawane kolejnym badaniom DNA. Będą to bardziej szczegółowe - bo porównawcze - badania niż te z jesieni ubiegłego roku, gdyż tym razem Radzie Ochrony pamięci udało się dotrzeć do osoby z rodziny "Krysi. - W tej sprawie jednak jest jeszcze mnóstwo zagadek - mówi Andrzej Przewoźnik. I dodaje, że Rada Ochrony pamięci chce również zidentyfikować kości wydobytych żołnierzy AK. Relacje świadków wskazują na to, że szkielety należą do podkomendnych porucznika Borysewicza, którzy zginęli razem z nim. Dodatkowo, w trakcie prowadzonych na Litwie prac badawczych, polscy historycy natknęli się i na taką wersję, że mieszkaniec Ejszyszek w latach 60. wyciągnął już z tej studni jedne z wrzuconych tam zwłok. Podejrzewał, że jest to ciało jego brata i chciał urządzić mu godny pogrzeb. - Ale czy po 15 latach od śmierci rzeczywiście dobrze go zidentyfikował? Może wyciągnął i pochował w rodzinnym grobie nie swojego brata, a ciało "Krysi? A może w ogóle takiego faktu nie było, gdyż komuniści w tamtych czasach, skrzętnie kontrolujący każdy obszar życia obywateli, nigdy by na taką samowolę nie pozwolili? - zastanawia się Andrzej Przewoźnik. Ale zapowiada, że ten trop również zostanie sprawdzony. Już teraz jednak, w porozumieniu z Oddziałem Związku Polaków na Litwie, a także za porozumieniem litewskich władz, w Ejszyszkach trwają przygotowania do godnych pochówków, które nastąpią zaraz po zakończeniu badań identyfikacyjnych i DNA, czyli najszybciej we wrześniu. Natomiast w litewskich Dubiczach powstanie cmentarz polskich żołnierzy Armii Krajowej. Dowódca Zgrupowania Północ, porucznik AK Jan Borysewicz "Krysia, jeden z najdzielniejszych dowódców partyzantki AK na Kresach, zginął w zasadzce, jaką przygotowały oddziały NKWD pod wsią Kowalki, koło Dubicz (rejon Nowogródczyzny) 21 stycznia 1945 r. Ludność na Kresach go kochała i stał się dla nich legendą. Sowieci go nienawidzili. Jego pluton szturmowy rozprawiał się z kolaborującymi z Niemcami bolszewikami i białoruskimi nacjonalistami rabującymi polskie wsie na Kresach. "Krysia stoczył ze swoimi oddziałami ponad sto walk. Zdobywał amunicję i wozy wojenne, odbijał transporty więźniów, rozbijał sowieckie więzienia, w których siedzieli Polacy. Najbardziej spektakularną i skuteczną akcją był atak na areszt NKWD w Ejszyszkach, skąd uwolniono 30 więźniów i zniszczono punkt i dokumentację Związku Patriotów Polskich (z którym związana była Wanda Wasilewska). To spowodowało na pewien czas całkowitą destabilizację miejscowego aparatu komunistycznej władzy. Prawdopodobnie to enkawudziści wprowadzili do oddziałów AK "kreta, który wystawił im "Krysię i jego żołnierzy. Tak przynajmniej wynika z uzyskanego przez Andrzeja Przewoźnika od władz Białorusi raportu akcji likwidacji polskiej partyzantki. Na dodatek, jak podejrzewają historycy, zdrajcą miał być ktoś z rodziny porucznika "Krysi. Po śmierci jego ciało i ciała żołnierzy, którzy zginęli wraz z nim, Sowieci zbezcześcili, obwożąc niemal nagie po okolicznych wioskach i miasteczkach, wystawiając ich zwłoki na jarmarkach. Spędzano w te miejsca ludzi i kazano im patrzeć i słuchać, jak naigrawają się z porucznika Borysewicza, wołając: - "To wasz Bóg, wasz Krysia", całujcie jego ręce i nogi!. W ten sposób zastraszano również miejscową ludność, pokazując, co zrobią z tymi, którzy nie podporządkują się aparatowi komunistycznej władzy. Odwaga porucznika "Krysi, który pod koniec swojego życia przybrał też pseudonim "Mściciel, była przemilczana przez całe PRL. Po ponad 60 latach od jego śmierci jest szansa, by odzyskał należną mu pozycję bohatera narodowego." Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.