arturborat Napisano 3 Lipiec 2009 Autor Napisano 3 Lipiec 2009 Pozwolę sobie na głównym forum (choć nie będę miał pretensji, jeśli admin przeniesie ten wątek gdzie indziej) przestawić anegdotę, związaną z działalności ks. Skurczyńskiego, który w okresie przed i po pierwszej wojnie światowej prowadził amatorskie badania archoelogiczne na Kielecczyźnie. Ukazała się na ten temat ostatnio ksiażka „Archeolog na probostwie”, którą trochę starałem się przybliżyć na sąsiednim subforum poświęconym m.in.,. literaturze. http://www.odkrywca.pl/pokaz_watek.php?id=654800#874999Ks. Skurczyński, będąc proboszczem na Kielecczyźnie, w parafii Gnojno, po wybuchu wojny zakopał swoje zbiory w ogródku przy probostwie, ponieważ o jego działalności dowiedzieli się Niemcy i obwieścili, iż wszyscy posiadacze zabytkowych rzeczy mają je oddać nowym władzom. Jednak po jednorazowym ponagleniu, okupanci sprawy nie drążyli, a zabytki, jak sądził ksiądz, bezpiecznie spoczywają w ziemi. Pod koniec wojny w ogródku proboszcza zjawiły się radzieckie czołgi, które niosły co prawda wyzwolenie od Niemców, ale jak, przeczuwał ksiądz, zabytkom ukrytym w ziemi dobrze nie zrobiły. Po ciężarem gąsienic zabytkowe urny i prehistoryczne naczynia uległy zmiażdżeniu na setki drobnych kawałków. Po wykopaniu okazało się też, że kilka lat w ziemi zniszczyło także same skrzynie i część metryczek (ksiądz robił je na tekturkach z pudełek po papierosach, namiętnie palił i nawet małoletnich wolontariuszy, który pomagali mu w badaniach wynagradzał dymkiem). Ponieważ nie było pod ręką żadnych opakowań, gdzie można by przełożyć i posegregować kolekcję zabytków, ksiądz zorganizował natychmiast poszukiwania na stanowiskach artyleryjskich i naznosił na plebanię mnóstwo łusek, które służyły jako pojemniki. Z czasem chyba dorobił się na powrót nowych skrzyneczek i gablot, bo łuski, w bardzo dużych ilościach wylądowały na olbrzymiej hałdzie w kącie ogrodu. Jak się okazało, w latach 50 –tych stały się wymarzonym materiałem na produkcję nowego dzwonu kościelnego. Zostały przetopione i dzwon zawisł w kościele w Gnojnie. Ponieważ był to okres stalinowskich szykan, ksiądz za wykonanie dzwonu został ukarany domiarem z urzędu skarbowego w wysokości 400 zł, zapewne uznano, że nielegalnie obracał złomem żelaznym. Z ksiażki nie dowiedziałem się, czy ten dzwon wciąż bije w Gnojnie? A możnaby go uznać za symboliczny i namacalny dowód służebnej roli wojny zarówno w stosunku do poszukiwań zabytków jak też polskiej tradycji.Artur
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.