Skocz do zawartości

Wyzwolenie Sląska


Cronos

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Witam
Założyłem ten post z dwóch powodów: 61 rocznicy wyzwolenia Śląska, oraz dlatego że na forum jest cienko z informacjami na ten temat. Piszcie wszystko co wiecie na temat wyzwalania Śląska, w szczególności Zabrza i okolic jednak każda informacja sie przyda. Najlepiej by było jakby dotyczyły tych miast jakie rozumiemy pod pojęciem Okręg Katowicki" czyli od Dąbrowy do Gliwic. Podawajcie linki na stronki gdzie można uzyskać informacje (ale jakieś szczegółowe) bo to co ja znalazłem to było nic:/
PS. I jeszcze mam pytanie czy podczas ofensywy Radzieckiej zostały użyte bojowo Niemieckie bunkry zbudowane przed 1 września do obrony przed Polska" czyli te w Zabrzu, Plichowicach, Bojkowie i reszta.

Pozdrawiam i licze na liczny odzew:)
Napisano
Byłem u Babci i opowiedziała mi to co ona pamięta z wyzwolenia. Rzecz sie działa w Dąbrowie Górniczej - Gołonogu. Miała wtedy 15 lat, a w rodzinie było ich 7 osób( dwaj bracia walczyli na zachodzie) W 42 roku ich dom zajał baor(czy jak to sie tam pisze),nazywał sie Rudolf Zettel. Jednak oni pracowali nadal na swoim starym gospodarstwie jak iewolnicy" dostając marną wyplate i troche jedzenia. Mieli do wyboru mieszkać w chlewie bądź znaleźć nowe lokum. A że była zima i spanie w chlewie nie wyglądało zbyt obiecująco, przygarneła ich rodzina pare domów dalej. W małym 3 pokojowym domku mieszkało wtedy 12 osób. na początku stycznia, gdy rosjanie byli już w dosć zaawansowanym natarciu, baor razem z rodziną spakował wszystko na sanie zaprzęgnięte do koni i pojechali w siną dal. Rodzina powróciła do swojego domu, który był wewnątrz zruinowany. Obawiając sie nalotu bądz ostrzału spali w piwnicy, wychodząc na góre tylko w celu przyrządzenia jedzenia bądź załatwienia potrzeby. Wieczorem nastąpił ostrzał, dość śmieszny" bo bez żadnego celu. Zniszczone zostały pare domów w okolicy. Nad ranem ktoś zapukał do drzwi, otorzył je pradziadek, a tam sie okazało że stał se rozradowany Rusek mówiący że są wolni. Zaraz nakarmili Ruska czym tylko mieli, uznając go za wielkiego wyzwolicela. Później była jeszcze jedna akcja, Ruscy pod karą wiezina kazali zakopywać rowy przeciw czołgowe na polach, mieli wykonać to ci sami ludzie którzy także pod przymusem musieli je kopać.
Napisano
Ludność cywilna szukała schronienia przed nadchodzącym frontem m.in w podziemnych kopalnianych chodnikach. Były to przeważnie kobiety i dzieci. Wiem to z relacji mojej babci.
Mit o barbarzyństwie ACz jest prawdziwy. Babcia także opowiadała o nieobrąbionych płaszczach czerwonoarmistów, o karabinach na sznurkach, o pijaństwie. Gotowali kury razem z pierzem, wyrywali krany ze ścian itp. Także gwałcili. To gwałtów najbardziej obawiały się kobiety, dlatego długo się ukrywały przed żołnierzami ACz.

Z jednej strony była radość, że nadchodzi wyzwolenie spod niemieckiej okupacji, z drugiej jednak obawa przed barbarzyństwem żołnierzy radzieckich.

Mój pradziadek, wyższy pracownik koleji został zastrzelony przez rosyjskiego żołnierza ponieważ nie chciał mu oddać złotego zegarka.

Rosjanie wyłapywali ukrywające się po lasach małe grupki niemieckich niedobitków i zazwyczaj rozstrzeliwali na miejscu (np. lasy, okolice Tychów )

Rosjanie jak zajęli Browar Książęcy w Tychach zażądali, aby im narobić gorzały. Załatwili nawet ciężarówkę cukru.

To tyle co wiem z opowieści ludzi, którzy to przeżyli.

pozdrawiam
d007
Napisano
Rozmawiałem kiedyś w Pilchowicach (miasteczko na drodze z Rybnika do Gliwic), z facetem który pamiętał wyzwolenie tego miasteczka przez rosjan. Rosjanie uważali że pilchowice to pierwsze na tych terenach miasto niemeickie, i tu zaczeli gwałty i grabierze. Starszy pan opowiadał jak widział, rosjan gwałcących 12 letnie dziwczynki na ulicy. Po wejściu do żydowskiej karczmy, ruscy zaczeli w poszukiwaniu koniaku zrywać błazerie, i podłogę. Gdy nie znaleźli nic spalili budynek, na jego miejscu jest dzisiaj zielony sklep, jest to naprzeciwko koscioła koło szpitala dla gruźlików. Rozniosła się też tam pogłoska o skarbie zyda mieszkającego tam przed wojną. Rosjanie przetrząsneli cały dom. Potem pod pozorem szukania min, przeszukali całe podwórko, i znaleźli podobno dużo srebrych i złotch marek. Niepamietam niestety ile to było. Świadek zdarzeń podawał liczbę ale nie pamiętam ile. W każdym razie tak przebiegało wyzwalanie Pilchowic pare kiometrów przed Gliwicami.
Napisano
Co do bunkrów w pilchowicach, nie były uzywane, ale jak zajedziesz je obejzec, to mają dwa slady po pociskach artyleryjskich. To slad po tym jak rosjanie podjezdzając, chcieli sprawdzic czy ktos jest w bunkrze. Jednak bunkier byl pusty. Bunkry te sa jak nowe, zero sladów walki. No poza tymi dwoma dziurami po czolgu ;)


W nieborowicach, nikt nic nie wie o przebiegu walk. Ale coś musialo sie dziac, bo bunkry są wrecz zrojnowane. jest masa dziur po pociskach karabinowych, po odłamkach i innych. Sa dziury wytopione przez pociski w stalowych zbrojeniach bunkra. wiec tam musialo się cos dziać. Niestety nikt z nieborowic nic nie wie, albo nie chce wiedziec...... jestem wlasnei na etapie zbieranai informacji na ten temat.
Napisano
Kostuchna z opowiadan Babci
Kiedy do Kostuchny, do jej domu wkroczyli ruscy razem z siostrami schowaly sie za szafa w ten czas wyzwoliciele" wyrywali klamki z okien (miedziane) mysleli ze sa ze zlota, opowiadala jescze ze w piwnicy stala beczka z kiszona kapusta to podobno najpierw rekoma wybierali kapuste i kosztowali a pozniej zrobili sobie z beczki toalete.
Napisano
Gazeta Wyborcza - Katowice 27-01-2005
autor: Józef Krzyk

Czerwonoarmiści szli rozochoceni i pijani, bo w Gliwicach, które właśnie zdobyli, rozbili gorzelnię. Nie spodziewali się żadnego oporu, gdy w Przyszowicach przywitał ich grad niemieckich pocisków. Gdy po trzech dniach walki ustały, Rosjanie policzyli, że zginęło 101 ich towarzyszy. Ponad czterdzieści zniszczonych czołgów dopalało się na okolicznych polach. Wojsko niemieckie uciekło, a wściekli zdobywcy wzięli odwet na cywilnych mieszkańcach.

27 stycznia, w tym samym dniu, w którym wyzwalano obóz Auschwitz-Birkenau, od kul żołnierzy zginęły 63 osoby, potem jeszcze sześć innych. W większości byli Polakami (Przyszowice do II wojny światowej leżały tuż nad granicą, ale po polskiej stronie) i czekali na przybycie Armii Czerwonej z utęsknieniem. Okazało się, że żołnierze z gwiazdkami na czapkach wszystkich potraktowali jak wrogów. W jednym z domów zastrzelili wszystkich trzynastu mieszkańców. Na podwórku mężczyzn, a w piwnicy kobiety i dzieci. Wśród zamordowanych była np. cała pięcioosobowa rodzina Bartoszków - małżeństwo z trojgiem dzieci. Najmłodszy Erwin miał tylko dziesięć dni. Gdy masakra się skończyła, sąsiedzi zastali morze krwi. Kobiety miały obcięte piersi. Radziecki komendant kazał wykopać duży dół na cmentarzu. Nie było trumien, więc zwłoki zapakowano w worki i wrzucono do ziemi.

- Pamiętam tamte straszne chwile, umierającego na podwórku sąsiada i rabunki - wspominał wczoraj pochodzący z Przyszowic bp Stefan Cichy. - Trzeba o tamtych wypadkach pamiętać, ale także uświadomić sobie, że nie doszłoby do tego, gdyby ludzie nie odwrócili się od Boga. Starły się dwie siły zła, a ginęli niewinni ludzie - dodał.

Podczas mszy świętej zapalono 69 zniczy. Potem każdy z nich odbierał ktoś z krewnych zabitego i w procesji odnosił na pobliski cmentarz. Po niektóre znicze nikt jednak się nie zgłosił, bo rodzina ofiary z 1945 roku już nie żyje. - Właśnie dlatego nam nie wolno milczeć, dopóki jeszcze żyją osoby, które mogą poświadczyć, jak było naprawdę - mówi Krystyna Grodoń, jedna z inicjatorek wczorajszej uroczystości."


Zupełnie przypadkiem spotkałem świadka wydarzeń opisanych powyżej. On i cała jego rodzina stali już pod ścianą. Uratowała ich interwencja jakiegoś oficera. Czort wie dlaczego to zrobił, może kaprys, może jakieś resztki człowieczeństwa... Później zachodził do nich na obiad. Przyjaciel rodziny...
Wśród pomordowanych byli Powstańcy Śląscy, którym całą okupację groziła deportacja (wiadomo dokąd) i dezerterzy, którzy nie chcieli umierać za Hitlera. Ci ludzie czekali na Polskę, a przyszła bolszewia w swoim najbardziej obrzydliwym, prymitywnym wydaniu. Starszy człowiek, z którym rozmawiałem o wyzwolicielach" mówił jebańcy". Trudno się z nim nie zgodzić.
To się stało po polskiej stronie granicy. Co działo się po stronie niemieckiej przechodzi wszelkie wyobrażenie. W położonej obok Przyszowic, miejscowości Bojków, mieszkała przed wojną specyficzna, odrębna społeczność. Byli to prawdopodobnie osadnicy holenderscy, których przodkowie przed laty przybyli na ten teren. Rosjanie zamordowali wszystkich.
Rzeź cywili, gwałty miały miejsce na całym terenie niemieckiego Śląska. Ale nawet w miejscowości w ktorej mieszkam, gdzie Rosjanie nie mogli mieć wątpliwości, że są jeszcze w Polsce, zgwałcili 76letnią staruszkę. Oczywiście zmarła.
Przez cały okres powojenny o tym co wyprawiała na Śląsku Armia Czerwona nie wolno było opowiadać. A teraz nie ma już kto i dlatego słowo fakt" zastępowane jest przez mit". Kiedy czytam relacje z Czeczenii, nie mam wątpliwości że to bardzo źle.
Dla zainteresowanych: http://home.teleos-web.de/pwollny/Geschichte/Olesno/Olesno00005/olesno00005.html

A co do samych działań wojennych, to między Gliwicami a Mikołowem pola usiane były wrakami czołgów. Przez trzy dni Rosjanie, uderzeniem od Gliwic usiłowali zamknąć okrążenie wokół Śląska i odciąć drogę na Rybnik i Racibórz. To była spora, również niechętnie wspominana za socjalizmu, bitwa pancerna.
Napisano
Witam
z opowieści mojej babci wiem że przed czerwonoarmistami mieszkańcy jej wsi oraz okolicznych chowali swoje kobiety, córki , po stodołąch i piwnicach. Chowali krowy i konie. Ruscy nie pożałowali sobie rowerów na których nie potrafili jeździć. Brat mojej babki omało nie został zabity przez bolszewicką świnie bo nie chciał oddać roweru. Ciotce mojej ograbili sklep wynieśli zeszyty , z worków wysypali zboże i nasypali do nich cukier i idąc jedli z nich wołając sahar sahar i wpychali go do swych mord.
Na wieś do mojej babci ruscy przynieśli świeżba" czy jakoś tak , który atakował przewaznie dzieci. Oficerowie ACz nie byli w stanie opanować swojej chołoty.
Chodzi o wieś Goląsza Górna i okolice obecnie gmina Psary powiat Będzin. a paza tym bylim brudni śmierdzący wystawały im sztućce z butów.
Strzelali do luster jak zobaczyli w nich swoje odbicie.
Po ruskich zostało kupe naboi karabinowych magazynki i inne duperele które pogubili po wsiach. Sam widziałem magazynek od PPSz bo się dochował do naszych czasów
Napisano
Przypomina mi się jak w jednym programie telewizyjnym w którym ktoś opowiadał jak oficer Armi czerwonej mył sobie głowe w muszli klozetowej.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie