bombel Napisano 19 Październik 2005 Napisano 19 Październik 2005 Whatfor a ja akurat dość często słucham tego ezwykłego" radia. W końcu najważniejsze to dobrze rozpoznać przeciwnika. Już od wczoraj staram się dodzwonic do ojców z Torunia. Na razie bezskutecznie.Erich von dem Bach cytowany w przypisach ksiązki wspomnianej już wcześcniej podaje że miał w bezpośredniej dyspozycji 4 Ju 87 a tylko okazjonalnie do niektórych akcji startowały inne samoloty z jednostek frontowych. To może wyjaśnić dlaczego niektóre relacje powstańców mówią o 9 sztukasach. Czasami piloci sztukasów przed akcją jeździli na pozycje niemieckie w mieście aby przed bombardowaniem dokładnie obejrzeć cele przez lornetki.Zelig ja nie przesądzam jaki przebieg miało to zestrzelenie ale podaję jedną z relacji która do tej pory racze nie pojawiła się na tym ani innym forum (wkrótce podam też źródóło relacji) ale chyba nie chodzi o ustalenie tego co się komu podoba a u ustalenie, o ile to możliwe, najbardziej prawdopodobnego przebiegu tego zdarzenia.Smiertelne postrzelenie pilota przez pojedyńczego strzelca dysponującego KB nie jest co prawda niemożliwe ale bardzo mało prawdopodobne. Jak widać istnieją także inne hipotezy na temat tego zestrzelenia.
whatfor Napisano 19 Październik 2005 Napisano 19 Październik 2005 bombelfakt obserwowania celów przed atakiem to ormalka". Jednak do tego celu do grup bojoweych byli odelegowani oficerowie łącznikowi Luftwaffe, którzy naprowadzali samoloty na wybrane obiekty. W przeciwieństwie do powstańców - Niemcy dysponowali sprzętem łączności... Radio M" nie jest moim wrogiem. To raczej jego didżeje wszystkich innych postrzegają jako wrogów :)Zelig mnie też ta wersja przypadła do gustu:) I wbrew pozorom zastrzelenie pilota nie jest niewykonalne. Zwłaszcza jeżeli latali tak nisko, że ocierali się niemal o dachy domów". Czuli się bezkarni i raz przyszło im zapłacić. Może temu młodemu oficerowi się poprostu poszczęściło? Może to był właśnie ten jeden strzał na milion"? Choć dowodów na to nie ma... Jak wiemy, strzelano z kilku miejsc równocześnie i gdy maszyna runęła nie było pewności, kto oddał ten złoty strzał".
bombel Napisano 19 Październik 2005 Napisano 19 Październik 2005 Whatfor wspomniałem obserwacji celów dlatego że Erich von dem Bach pisze właśnie o pilotach którzy czasem przed bombardowaniem oglądali sobie cel. To właśnie było niezwykłe w Warszawie w porównaniu do innych operacji lotniczych. W końcu kamienica czy barykada którą trzeba zbombardować nie zmieni swojego położenia więc pilot mógł sobie dokładnie popatrzeć na cel. Na pewno takie właśnie rozpoznanie było lepszym sposobem identyfikacji celów stacjonarnych niż najlepsze nawet naprowadzanie z ziemi.Z relacji w RM wynika że oficer który dowodził tym ckm plot dopiero po upadku powstania dowiedział się o dokładnym miejscu upadku samolotu. Pomiedzy jego placówką a oddziałami przy ul. hipotecznej nie było łączności. Po ostrzale ckm sztukas miał odłączyć się od szyku ale obługa ckm nie widziała samego miejsca upadku. Jest więc możliwe że Irma" lub Motz" ostrzeliwali samolot który zmierzał nieuchronnie ku ziemi także bez ich ostrzału.Niestety do ojców trudno się dodzwonić ale nie ustaję w wysiłkach
AstonBarton Napisano 17 Grudzień 2008 Napisano 17 Grudzień 2008 WitamSzukając informacji na temat Ju52 na Bielanch trafiłem na to forum.Chciałbym dorzucić swoje 3 grosze.Tak się składa, że przez wiele lat mieszkałem na ulicy Kasprowicza róg Podczaszyńskiego. W latach wojny mój Tata mieszkał w bloku na ul. Podczaszyńskiego (dom stoi do dziś)W momencie gdy Ju 52 spadł w tamty rejonie mój Tata miał 6-7 lat.Opowiadał mi o tym zdarzeniu i pokazywał miejsce wypadku.Samolot Ju 52 podchodził do ladowania na lotnisku Bielany.Wątek 2Na terenie AWFu stacjonowali piloci również luftwaffe.Z nimi wiąże się inna historia. Mój tata z bratem stali na balkonie od strony ul. Podczaszyńskiego i pluli na ulice, jak to dzieci. Przy okazji tych zabaw opluli niemieckiego lotnika, który to po zaistniałym incydencie, odwiedził ich mieszkanie. Na szczeście Niemiec nie był fanatykiem. Poradził dziadkowi aby lepiej nie wypuszczał dziciaków na balkon. Fakt ten mój tato i jego brat pamietają całe szczęście bo ten post by wtedy nie powstał).Z danych geograficznych - obecną ul. Kasprowicza prowadziły tory kolejowe.
AstonBarton Napisano 17 Grudzień 2008 Napisano 17 Grudzień 2008 Dzisiaj pokazałem zdjęcie rozbitego ju 52 mojemu Tacie.Zdjecie zrobiono kilka dni po wypadku i samolot jest w fazie demontażu (przez Niemców) Lewe skrzydło zostało zdemontowane tak samo jak silniki.Zdarzenie miało miejsce styczeń luty 1944. Mój Tata mieszkał na ul. Podczaszyńskiego do wybuchu Powstania Warszawskiego, poźniej przenieśli się w rejon Sochaczewa, poniekąd równie ciekawy gdyż biegali po rejonie Bitwy nad Bzurą. Z opowieści wiem że w rzece był zatopiony czołg. Ale podejrzewam, że może go tam już dawno nie być.
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.