Skocz do zawartości

Oto co można zrobić w 4 dni


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
W sierpniu 2005 wysiadłem sobie kulturalnie z autobusu PKS we wsi Żółtnica, aby zagłębiać historię małej wsi Żółtnicy oraz historię rodzinną, dysponowałem tylko imionami i nazwiskami dziadków oraz datami urodzeń i zgonów. Oto dowód co można ustalić w przeciągu 4 dni, zarówno z rozmów z tubylcami spod sklepu jak i starszymi ludźmi oraz buszowaniem po jednym strychu.


Żółtnica jest wsią położoną w województwie zachodniopomorskim niedaleko Szczecinka. Dawniej nazywała się Soltnitz od przebiegającego szlaku solnego przez wieś.
Została zajęta w 1945 roku bez walk przez Rosjan. Kiedy przyjechali pierwsi osadnicy we wsi byli jeszcze Niemcy, którzy dopiero pakowali swój dobytek, większość Niemców wyjechała, ale kilku pozostało, w latach 1945-1947 panował tu istny dziki zachód. Mężczyźni ze wsi utworzyli coś na zasadzie „ludowej milicji”, uzbroili się w znalezioną broń i pilnowali wsi przed rabunkiem. We wsi doszło do „potyczek” polegających na wzajemnym ostrzeliwaniu się stworzonej przez miejscowych milicji i Rosjan. Dziś we wsi pod remizą stoi drewniany krzyż, w tym właśnie miejscu poległ pierwszy „miejscowy milicjant” zastrzelony w takiej właśnie potyczce. Dopiero po paru latach został zaprowadzony porządek administracyjny i prawny. Na zasadzie „co germańskie to niet” został zniszczony poniemiecki cmentarz istniejący przez 20 lat po wojnie, miejscowa ludność rozebrała także kilka domów aby nie dzielić się z nowymi osadnikami, którzy mogli dopiero przybyć, ziemią.
Stanisław Koszyk jest moim dziadkiem, pochodził z małej miejscowości Ropa, przed wojną woj. Jasło. Z tamtąd pochodziła także I babcia - Albina oraz druga - Anna
Mój dziadek jeszcze w 1943 roku ożenił się z Albiną Janusz(po ślubie Albina Koszyk), miał z nią trójkę dzieci, jednak w latach 50 Albina zmarła, dziadek ożenił się z pracująca u jego znajomych Anną(nazwisko panieńskie nie ustalone).Miał z nią 9 dzieci. Żyli razem przez wiele lat, babcia dbała o dzieci, dziadek zajmował się gospodarką, jednak nadeszły, jak to określił starszy mieszkaniec wsi „gówniane czasy”(gówniane – od gierka), dziadkowie zaczęli popadać w długi „podatkowe”, gdyż życie stało się droższe, trzeba było naprawiać stare już maszyny rolnicze. Na dodatek 9 listopada 1973 roku dziadek jadąc w mgle do pracy został śmiertelnie potrącony przez drezynę na przejeździe kolejowym.
Odtąd babcia samotnie wychowywała dzieci, cały obowiązek utrzymania gospodarki spadł na jej barki, odtąd w starych rodzinnych dokumentach pojawiają się ciągłe ponaglenia do zapłaty, groźby egzekucji komorniczych. Gospodarka zaczęla upadać, babcia ciężko zachorowała i przez długi czas przebywała w szpitalu. Po powrocie ze szpitala, starała się zapanować nad szerzącym się w jej życiu „chaosem”, zmarła 8.05.1984 roku z powodu niedotlenienia zastawki dwukomorowej.
Dziś Żółtnica wygląda inaczej niż sześćdziesiąt lat temu, brakuje poniemieckiego cmentarza, kilku domów, na placu zamiast gołej ziemi znajduje się nowy polbruk, jedyne co się nie zmieniło to stary kościół, ryglowe domki i nie remontowana od lat szkoła.

Ruszyłem z wykrywaczem metali na stary poniemiecki cmentarz,rozmawiałem ze starszymi osobami, zaszalałem na strychu dawnego urzędu cywilnego, cywilnego dziś małej poczty. Efekty?? Stara żeliwna, ciężka brama, 7 zapadniętych grobów, 78 elementów żeliwnych, parę dokumentów, dużo faktów z życia dziadków jak i z historii wsi, 3 bełty oraz 7 piw wypitych z tubylcami i męczący kac.
Napisano
:-)... czasami jeden papieros lub podwiezienie zmęczonych" grzybiarzy pomaga zdobyć odpowiednie wskazówki - z ludźmi trzeba rozmawiać, bo oni znają najwięcej szczegółów. Kiedyś zdobywałem na Podlasiu informacje pod sklepem... tylko nie pamiętam już jakie były wyniki ;-)rano też nie pamiętałem...

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie