Skocz do zawartości

kryształki ciąg dalszy


karabin70

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Witam
Przesyłam zdjęcie z kryształka, które wpadło mi w ręce.
Dostałem je od kolegi, który w 1985 roku zrobił je przez mikroskop. Nie jest możliwe dotarcie do samego kryształka ponieważ było to dawno.
Z pozdrowieniami
Andrzej
P.S.
Jest to skan tego co kolega zrobił przez mikroskop.

Napisano
Wyglada podobnie, rowniez tematycznie, do calej serii krysztalkow sfotografowanych przez nas. Ciekawy jestem gdzie ten zostal znaleziony?
Nie sledzilem przez dlugi czas dyskusji, odezwal sie ktos w sprawie zbioru kryusztalkow z okolic Malczyce-Wolow ?
Napisano
Czołem
Gdyby tak ktoś w końcu napisał choć parę słów na temat kryształków, opisując choć gdzie i ile i w jakich okolicznościach dotychczas ich znaleziono to byłbym ogromnie wdzięczny. Jak na razie to jakby zasłona milczenia zapadała na samo słowo kryształki".Skoro do dziś wiadomo co na nich jest a nie wiadomo po co to było to może wartoby założyć jakiś nowy wątek na ich temat?Acha widziałem kilka zdjęć rysunków zawartych na nich i jeden miałem w ręce. Muszę szczerze przyznać, że wpadł mi kilka lat temu rysunek czarno-biały na szkle o wymiarach jakieś 7x4-5cm wyglądający identycznie jak te na mikrofilmach. Przedstawiał jakiś duży obiekt architektury z podaną na dole niemiecką nazwą. Więc...może to materiał wyjściowy do mikrofilmów?Mam nadzieję że ktoś się odezwie w w/w sprawie
Słoma
Napisano
Jesli chodzi o krysztalki. to zostaly bodaj znalezione na slezy lub w zamku czocha. Ma to male znaczenie gdyz wbrew temu co mowia bardzo tajemniczo na ich temat niektorzy specjalisci. Zawieraja one po prostu obrazki budynkow i rozne widoczki natomiast nie zawieraja tajnych planow, tajnych dokumentow itp. Rowniez technologia ich wykonania jest dosc prymitywna i mozliwa do powtorzenia wrecz w warunkach domowych. Prawdopodobnie byly kiedys budowane aparatu w ktorych mozna bylo je przegladac czy wyswietlac na scianie. Technologia byla podobne jak przy przegladarce slajdow.
Jwsli ktos podejrzewa ze mogly one sluzyc jako nosnik materialow szpiegowskich to w porownaniu z mikrofilmami byly niewygodne i duze.
to tyle na ten temat
Napisano
Nie zaglądałem tu długo a dyskusja o tzw. „kryształkach” toczy się w najlepsze! Nazwę wymyśliła przed laty Joasia Lamparska, gdy rzeczywiście zobaczyła u mnie pierwsze ich sztuki, pochodzące z zamku Czocha. Później doszły kolejne – z krypty w Lubomierzu (a nie Dobromierzu!) – co szczegółowo opisałem w „Tajemnicach zamku Czocha”. Wcześniej próbowali je „rozpracowywać” różni ludzie, ze skutkiem raczej średnim.
Ja zainteresowałem się nimi dlatego, że na kilku z nich pojawiła się miejscowość Bad Wildungen, w której...w 1946 roku zmarł Ernest Gütschow, ostatni właściciel Czochy. Czy to tylko przypadek wśród – jak chce proteus – „różnych widoczków” - nie sądzę. Tak samo jak to, iż stwierdza, że nie było na nich żadnych planów. O ile pamiętam, na 1-2 były! Zastanawiała również powtarzalność „kryształków”, w tych samych zbiorach zdarzaly się duplikaty (2-3 kopie). Po co? Może do celów szkoleniowych? To jeden z dowodów na to, że Czocha – za cenę spokoju - nie była podczas wojny zwykłym zamkiem.

Inna uwaga - pewien historyk fotografii mówił mi później (po ukazaniu się książki) , że to polska szkoła lwowska pracowała nad tą techniką jeszcze przed wojną. Potem albo zaniechano prac albo sprzedano patent (technologię) na Zachód – dokładnie nie wiedział a ja nigdzie nie dotarłem do źródeł na ten temat.
Niestety, nie dysponuję kryształkami (tak pisze J. Lamparska), bo ich znalazca „pchnął” je gdzieś do Niemiec, teraz tam (a i u nas) co jakiś „czas wypływają”.

Co do budowy – wywód UNDERGROUNDA (AF) – wielce rzeczowy i klejenie na balsam kanadyjski trzymające się kupy (dosłownie też!).

Proteus częściowo też dobrze węszy – około IX/X. 2002 TVP pokazywała 2-odcinkowy film szpiegowski – rzecz dzieje się w Anglii i Francji podczas II wojny światowej (dotyczyła wywiadów brytyjskiego, francuskiego i niemieckiego) - tytułu nie pamiętam, ale to do sprawdzenia. Główna bohaterka dostarcza do Francji .... kryształki! Biorą je i wkładają do pionowego, drewnianego urządzenia przypominającego wymiarami i zasadą działania powiększalnik fotograficzny, gaszą światło i ... odczytują na stole zawartość „kryształka”. Akurat w filmie „grały” plany i dokumenty, nie zaś widoczki! Coś jest na rzeczy, że ówczesne wywiady posługiwały się tą technologią. Nie sądzę, by tylko dla potrzeb filmu.
Pozdrawiam – Janusz Skowroński

PS. Pomysł, aby ustalić miejsca występowania bądź odnalezienia „kryształków” jest cenny. Tylko czy stać na to całe (nie)skłócone środowisko?
Napisano
Korzystajac z okazji ze sie pojawil pan Janusz mam pytanie.
Czy wiadomo Panu cos o zdeponowaniu na zamku Czocha czesci tzw. archiwum francuskiego - dokumentacji wywiadu francuskiego? Czy w weryfikowanej przez Pana historii znalazl sie przynajmniej incydentalnie ten watek? W ksiazce nie znalazlem takiej informacji...

pozdr
robert_kudelski
Napisano
Tego typu technika technika przenoszenia informacji byla jeszcze uzywana do lat 70-tych przez niektore kraje Bliskiego i Srodkowego Wschodu.

Dla sluzb specjalnych, w tym d. UOP stamowi ona juz tylko element historii szpiegostwa". Zgadzam sie z tezą p. Skowronskiego, ze fakt, ze w zespole z Czochy pewne zdjecia sie powtarzaly moze swiadczyc o tym, ze pracowano tu nad technologią, lub tez uczono kogos uzytkowania krysztalkow.

W tym zespole jest charakterystyczne rowniez to, ze moim, zdaniem, a obejrzalem i sfotografowalem ich ok. 200 sztuk, znaczna czesc zdjec miala charakter pocztowkowy" lub tez sentymentalnych zdjec z albumu rodzinnego". Pytanie: czy w osrodku" w Czosze po prostu nie korzystano z jakichs zdjec rodzinnych wlasciciela. To tez by wyjasnialo fakt, ze na jednym z nich znalazla sie miejscowosc,w ktorej potem wlasciciel zmarl. On tam po prostu bywał, robil zdjecia, a te potem (przyp;adkowo) zostaly wykorzystane.

Jak juz sygnalizowalem niedawno odkryty zostal nowy zespol krysztalkow, gdzies w okol. Wolowa, z bardziej techniczną zawartoscią zdjec. Byc moze ma ona zwiazek z osrodkiem badawczym Telefunkena w Lubiazu, byc moze z fabryka gazow w Brzegu, a byc moze z depozytami ukrytymi w dawnym (niemieckim) powiecie wołowskim (Kr. Wohlau).Szukam pilnie informacji o nim !
jotka
Napisano
Kryształki" a archiwum francuskie w Czosze.
Odpowiadam P. Robertowi Kudelskiemu - najwięcej w tej sprawie napisał Henryk Piecuch w książce Kto zabił. Bruderszaft ze śmiercią" (moim zdaniem - to najlepsza książka H.P., szkoda, że niezbyt często doceniana). Tamże o archiwum wywiadu francuskiego w trójkącie miejsc: Radomierzyce - Czocha - Książ i drugim trókącie, osób: Jaroszewicz - Steć - Fonkowicz. Proszę przeczytać, naprawdę polecam!
Książka wyszła w 1999 roku, w tym samym wydawnictwie i czasie, co i moja (Agencja Wydawnicza CB Warszawa), zaś wspólnie z wydawcą (Andrzejem Zasiecznym) uznaliśmy, że nie ma sensu przenosić tego wątku o Czosze do Tajemnic".
Co jakiś czas temat akt wywiadu francuskiego powraca u innych autorów np. podczas sprawy zabóstwa Jaroszewiczów, bądź w formie otwartych, niedookreślonych pytań (jak choćby w programie TV Wołoszańskiego - czego szukała tuż po wojnie radziecka spec-grupa na Zamku Książ?).
J.Skowroński
Napisano
Panie Januszu
Oczywiscie ksiazke Piecucha czytalem i z nim rozmawialem na ten temat. Ciekawi mnie jednak czy Pan na miejscu dotarl do jakichs sygnalow oraz informacji zwiazanych z archiwum francuskim na zamku Czocha. Julia Bristigerowa mowiaca o tym fakcie raczej sie nie pomylila... A moze fakt pojawienia sie kulturalnych" Rosjan na zamku jako pierwszych wyzwolicieli" nie byla przypadkowa i wiazala sie wlasnie z czescia tego archiwum??

pozdr
robert_kudelski
Napisano
dODAM JESZCZCE JEDNO PYTANIE:
NA JAKICH MATERIALACH OPIERAL SIE PAN PISZAC O WATKACH SZPIEGOWSKICH (U KONCA WOJNY) W CZOSZE ?
POZDR
JOTKA24
Napisano
W związku z powrotem do tematu „kryształków”, pozwolę sobie ponownie zabrać głos w dyskusji i rzucić kilka uwag na ten temat, gdyż również zajmowaliśmy się tym tematem.
Faktycznie zbiór kryształków „krajobrazowy” jest ewenementem w „kryształkologi”. Zetknęliśmy się kilkakrotnie z tymi dokumentami (ja osobiście pierwszy raz w Boryszynie, 8-9 lat temu, inne miejsce wypływu nie wymieniane jeszcze przez kolegów to Legnica- gdzie można je było kupić za kilka groszy za sztukę), jednak po wnikliwych dochodzeniach zawsze okazywało się że kryształki „krajobrazowe” pochodziły z zamku Czocha.
Normalnie technika ta wykorzystywana była do archiwizacji dokumentów i dlatego kryształki z Czocha stanowią taką rewelacje i zagadkę.
Nasz badania skupiliśmy na technicznym aspekcie kryształków, a dopiero jako drugoplanowy wypłynął aspekt badań treść przekazu jaki zawierają. W pierwszym okresie do badań treści nie było przesłanek i tak jak Pan Janusz Skowroński, uznaliśmy ze jest to zbiór jakiś fotografii. Lecz nie potrafiliśmy uchwycić żadnego istotnego wątku dla zdjęć i cech wspólnych.
Badania o strony technicznej jednak pozwoliły jednoznacznie wykluczyć tezę o cywilnym pochodzeniu zbioru, czy też postawionej tezy że były to eksperymenty, czy też element szkolenia w mikrofotografii adeptów sztuki szpiegowskiej.
Ustalono że emulsja wykorzystana do zrobienia tych zdjęć jest o klasę lepsza od emulsji na mikrokryształkach stosowanych przez Niemców do utrwalania dokumentów. Jest naniesiona bardzo cienko, jest bardziej przezroczysta i posiada większą czułość. Co pozwoliło postawić tezę że zdjęcia te nie były kaprysem cywilnym jakiegoś fotoamatora. Można to porównać do tego, jak by dziś ktoś próbował robić zdjęcia cywilne na najlepszych błonach do zdjęć satelitarnych. Nie tylko stosowanie wysoko zaawansowanej techniki, wyklucza zastosowanie cywilne tych elementów. Bo czemuż to jakiś zamożny Ślązak miałby zjechać pół Europy by zrobić tak podłe zdjęcia (jeśli chodzi o jakość- powiem bezwartościowe śmieci za duże pieniądze). W brew pozorom mikrokryształek, objętościowo wcale nie różni się znacznie od kadru wykonanego na błonie negatywowej, zapewniającej doskonałą jakość. W puszce po masce gazowej (Kamieniec Ząb.) da się umieścić równie dobrze około 1000 klatek negatywowych małoobrazkowych 24x36, lub 3000 klatek mikrofilmu 12x 18 na błonach zwojowych. Temat zdjęć też nie bardzo odpowiada koncepcji rodzinnej (mimo faktu że na jednym zdjęciu była posiadłość właścicieli zamku Czocha- uważam to za zwykły przypadek w ilości), głównym tematem zdjęć są zabytki kultury i przyrody, a nie ludzie,- rodzina.
Sugestia że być może to eksperyment, czy też element szkoleniowy dla pracowników wywiadu, w wyniku badań tez upadł. Zdjęcia cechuje duża powtarzalność, żadnych błędów technicznych. Źle doprany czas naświetlań i wywołania emulsji, powoduje że zdjęcie jest prześwietlone, lub nieoświetlone w stosunku do możliwości tonalnych emulsji. Wszystkie zdjęcia są jednakowo naświetlone prawidłowo, duża powtarzalność procesu. Zdjęcia wykorzystują w pełni możliwości tonalne emulsji. Czyli technologia obróbki i proces był już opanowany i wykonała to osoba lub osoby obeznane z tą techniką, widać to najlepiej na zdjęciach powtarzających się.
Wszystko wskazuje na to że kryształki „pejzażowe” maja rodowód wojskowy. Powstaje za tym pytanie dlaczego objechano pół europy aby je wykonać ? Dlaczego wykonano je w tak kiepskiej jakości (zapewne obraz tam zamieszczony nie jest głównym przesłaniem) ? Dlaczego wykonano je techniką lepszą niż kryształki zawierających dokumenty, jaka jest prawdziwa treść przekazu ?
Może uda się nam w najbliższym czasie rozwiązać tą zagadkę, na razie mamy kilka pomysłów więc nie będę o tym pisał do póki nie nabierzemy pewności.

PS Nawiązując do tematu arch. francuskiego, należy przyjąć że Rosjanie weszli w posiadanie 1/3 lub 2/3 zbioru, jednak nie pozyskali całości. Wiadomo że arch. to rozśrodkowano, jednak nie ma wadliwości że Rosjanie weszli posiadanie części dokumentów dotyczących kolaboracji Francuzów, co pozwoliło im na reorganizacje siatki agenturalnej w latach 50 (siatki kierowane przez towarzyszy pamiętających wojnę w Hiszpanii były w tym czasie w większości zdekonspirowane i mało pewne), oraz wywieranie znacznego wpływu na politykę Francji. Jednak ruscy kontynuowali poszukiwania dokumentów franc. do lat 70, więc coś zapewne zostało nie znalezione. Radomierzyce i Książ to tylko hasła (wynikające z informacji dotyczącej przejazdu transportu), jednak nie koniecznie miejsca ukrycia archiwum.

UNDERGROUND(AF)
Napisano
Do Proteusa

Mikrofilm i mikrokropka, to dwa różne zagadnienia w szpiegostwie, i miały różne zastosowania ze względu na swoje zalety i wady. Kryształki ze Ślęży były inne. Technologia wykonania jest prosta do wykonania w obecnych warunkach domowych (zakładając że ktoś się na tym zna i uzyska właściwą emulsje z dostępnych materiałów fotograficznych, lub uda mu się ja kupić). W tamtych czasach istniał też problem naniesienia równomiernie emulsji światłoczułej, zachowując dokładność mikronów. Czym mniejszy diapozyt, tym warstwa światłoczuła musi być cieńsza, aby uniknąć zniekształceń powstałych wskutek załamanie światła przechodzącego przez emulsję. Idealna grubość jest wtedy gdy warstwa emulsji jest grubości średnicy ziarna materiału fotograficznego. Robiono to po ustaleniu jej gęstości, na specjalnych wirówkach mocowano kryształ gdzie emulsja rozpływała się równomiernie (obroty kilka tysięcy na min.) z jednoczesnym prowadzeniem procesu suszenia. W czasie wojny mógł to zrobić tylko dobrze wyposażony i wyspecjalizowany zakład fotograficzny. W cywilnym zastosowaniu do takich pamiątek były w użyciu popularne przeglądarki do slajdów, a wykonanie zdjęć nie nastręczało trudności nawet kolorowych. Przeglądarki do materiałów pozytywowych to jeden z najstarszych wynalazków fotografii, były stosowane już dla płyt szklanych, zanim powstały projektory filmowe.
Napisano

Cieszę się, że wreszcie na forum trwa porządna, merytoryczna dyskusja!
P. Robert Kudelski pisze o „kulturalnych” Rosjanach na zamku Czocha. Nie znam żadnej takiej relacji dotyczącej tego obiektu, że to oni byli pierwsi lub drudzy. Wiem, że ruska NKWD-„kultura” otoczyła Agnetendorf i noblistę Gerharta Hauptmanna (dzisiejszy Jagniątków – nota bene polecam ciekawą sztukę Jerzego Łukosza graną obecnie w jeleniogórskim teatrze pt. „Hauptmann” o tymże wątku właśnie) i że węszyła też na Książu. Być może – jak chce UNTERGROUND Książ był tylko etapem na trasie archiwum, być może nie. Nie wiem, skąd pochodzą dane o parcelacji archiwum 1/3 lub 2/3. Jeśli tak – to ciśnie się „wapros” - gdzie podziała się reszta?
Z moich informacji wynika, że urzędujący w Legnicy Rokossowski polecił gen. Orlińskiemu stacjonującemu w Zgorzelcu zajęcie się zamkiem Czocha na pocz. lat pięćdziesiątych (relacja płka Ciechanowicza, więc już po pruciu skarbca, pobycie tam Greków, a raczej Greczynek i działalności Izby Rolniczej Gieysztora, po nim Wodzinowskiego). Na marginesie – jeśli o kimś można powiedzieć, że uratował zamek Czocha dla potomnych, to był nim z pewnością płk Józef Ciechanowicz.
P. JOTKA24 - na jakich materiałach pisałem o wątkach szpiegowskich? Wynika to z treści książki, krótko przypomnę: relacje polskich robotników (i robotnic) przymusowych pracujących na zamku, relacja i fotografie oficera polskiego, który pierwszy tam dotarł po 9.maja – Bronisława Jakimowicza, kręcił się także po terenie aż pod Świeradów, także relacje więźniów KL Gross Rosen – filia Hartmannsdorf, archiwum w Koblencji, gdzie odtajniono dokumenty dot. badań i prób z ludźmi-torpedami na Jeziorze Złotnickim. Na marginesie – w styczniowym „Przeglądzie Lubańskim” pójdzie inna relacja, tym razem Niemca, który w lutym 45 pod Lubaniem natknął się na ową grupę Kriegsmarine! (relacja pochodzić będzie z niedawno wydanej w Niemczech książki Helmuta Otte – „Der Junde aus Niederschlesien. Ein Laubaner erzählt”).
Pozdrawiam – J.Skowroński
i ponawiam pytanie – czy ktoś dotarł do „szkoły lwowskiej” w temacie kryształków? I czy dojdzie do ich „inwentaryzacji” w kraju i na świecie?
Napisano
do Adama F.:
nie rozumiem jak badania techniczne mogą odpowiedziec na pytanie o to czy krysztalki sluzyly cywilom czy wojskowym; cos tu sie nie zgadza. probke krysztalkow badali w zeszlym roku specjalisci z jednej to warszawskiej FIRMY. Nie do konca ich obserwacje pokrywają sie z Twoimi.

Podobnie badac w Niemczech konsultowalem sie z facetami z Univeristaet der Bundeswehr w Monachium. Mowili o technologii produkcji, sposobie ogladania (maly wyswietlacz w rodzaju przegladarek do slajdow). Cel produkcji i badan do 1945 roku glownie dla celow sluzb specjalnych.

Tak poza tym nasze krysztalki wygladaja lepiej niz ich zbiory archiwalne.

Powracam do swojego watku: zdjecia z Czochy to nie tylko widoczki ale i podpisy do nich. Fotografowane byly kartki z pamietnika", stad tez taki dowolny i niespojny dobor tematyki. Tu w Czosze uczono sie (kogos ?) techniki wykonywania zdjec. Stad tez powtorzenia niektorych obrazkow. Nie zwracal bym uwagi na jakosc zdjec czy tez raczej krysztalkow, pamietajmy w jakich warunkach byly przechowywane na zamku, a ja wiem rowniez w jakich warunkach sa obecnie przechowywane.

To wszystko trzyma sie kupy, jesli wezmiemy pod uwage to co pisal p. Janusz Skowronski. Wokol Czochy pod koniec wojny sie dzialo sporo w emacie szpiegostwa".

Warto by zobazcyc zdjecia innych krysztalkow, jesli ktos ma, to ja sluze profesjonalną aparatura do ich fotografowania. Byle to nie byly takie zdjecia jak tu zostaly na poczatku dyskusji pokazane - znam te pocztówki z Gor Stolowych !!!
Napisano

Kontynuując rozważania nad unikatowym zastosowaniem technologii mikrokropki, kryształków „pejzażowych” z zamku Czocha. Postanowiłem temat ten jeszcze bardziej zobrazować i przybliżyć uczestnikom tej dyskusji.
Mikrokropka jest to możliwie najmniejszy diapozytyw, jaki jest możliwy do utrwalenia na materiale fotograficznym, z jednoczesną możliwością odczytania jego treści.
Naświetlając diapozytyw , naświetlamy ziarna substancji światłoczułej, czym te ziarno jest mniejsze tym utrwalony obraz dokładniejszy. Powiększając diapozytyw możemy go tylko powiększyć do określonej wartości granicznej, dalsze powiększanie obrazu nic nie daje, gdyż nie uzyskamy więcej szczegółów, a obraz będzie się rozmywał trącać ostrość i uwidaczniając ziarna z jakich jest zbudowany.
Technika mikrokropek nadawała się przede wszystkim do archiwizowania dokumentów. Dlatego że w przypadku tak małego diapozytywu, należało stosować materiał o jak najmniejszym ziarnie. Jednakże najmniejsze ziarno niesie za sobą pewne ograniczenia techniczne. Taki materiał fotograficzny jest mało czuły (długie czasy naświetleń) i bardzo kontrastowy , brak w nim tonów pośrednich (szarości), jest tylko biel i czerń (fotografia 1). Jednakże nie stanowiło to przeszkody w utrwalaniu dokumentów, gdyż w tym wypadku miano do czynienia z materiałem kontrastowym -ciemne litery, czcionki, na białym papierze. Tak więc mikrokropka wklejona w kryształek, idealnie nadawała się do utrwalania dokumentów, gdzie szarość była nawet nie pożądana i mogła utrudniać odczytanie dokumentu, a ziarno stosunkowo małe.
Niestety chcąc utrwalać obiekty w plenerze stosowano mikrofilmy (o nieco większej czułości i znacznie większym ziarnie jak w wypadku fotografowania dokumentów), stąd diapozytyw, posiadał wymiary : 6x9 lub 12x18 milimetrów. Rozpiętość tonalna kolorów szarości od bieli do czerni wynosiła od 16 do 32 odcieni. Co w zupełności wystarczało by oddać charakter fotografowanego „pejzażu” (fotografia 3).
W kryształkach z Czochy mamy do czynienia z ewenementem. Diapozytyw mikrokropki w tym wypadku nie składa się z dwóch odcieni (bieli i czerni), jak ma to miejsce w wypadku fotografii dokumentów, ale sześciu odcieni szarości i jest czyś pośrednim między fotografia „pejzażową” wykonana za pomocą mikrofilmu, a techniką mikrokropki (fotografia 2).

Załączone zdjęcia tylko po części oddają specyfikę tych odmiennych technik, jednak nie obrazują w pełni zmian zachodzących w obrębie ziarna. Ponieważ obraz komputerowy jest obrazem rastrowym (jest zbudowany z kwadratów, o określonej wielkości przylegających do siebie), natomiast ziarno fotograficzne- to cząsteczki, aktywnej substancji chemicznej, zawieszone w żelu, nie wypełniające w pełni pola kadru.

Autorzy zdjęć doskonale wiedzieli o niedoskonałościach wynikających z obranej technologii w odzwierciedleniu „fotografii pejzażowej”. Mało tego, realizując po kilka zdjęć w kadrze doprowadzili do jeszcze większego pogorszenia jakości zdjęć niż na to pozwalała technologia. Proszę pamiętać że materiały te przygotowali wysokiej klasy specjaliści, ludzie obeznani z ówczesną techniką fotografii.
Jednak zdjęcia są złe, ale wystarczające aby móc obiekty zidentyfikować, pomijając jego szczegóły. Z tym że dla rozpoznania obiektu, nie trzeba było zamieszczać fotografii, ponieważ interesujące obiekty są i tak opisane, pod zdjęciami. Pozwolę sobie stwierdzić, że zdjęcia są istotnym elementem łamigłówki, ale nie jedynym.
Jednocześnie skutecznie odwracają uwagę od istotnych elementów przekazu. Praktycznie dopiero kilka lat temu udało mi się uchwycić kryształek wyróżniający się od innych z tego zbioru. Obecnie mamy takich pięć, reszta zbadanych przez nas kryształków wydaje się bezwartościowa. Może została stworzona, tylko po to aby ukryć w ich ilości elementy kluczowe. Jednocześnie trzeba podkreślić, że źle się stało że zbiór rozdrobiono. Praktycznie w ten sposób utracono bezpowrotnie pewną ilość zawartych tam informacji.

Chętnie wymienił bym kilka poglądów z p. Januszem na temat kryształków, ale już poza forum dlatego pozwolę sobie podać mój numer GG 815313, lub tel 0692834362, ewentualnie proszę o kontakt na mają skrzynkę pocztową.


PS. W związku wypowiedzią moją dotyczącą podzielenia arch. francuskiego. Jest to teza, mająca poparcie w działaniach radzieckich służb specjalnych na terenie Francji po wojnie i wynikające z dalszego zainteresowania NKGB; MGB; MWD; i KGB , nacisków na nasze służby specjalne mające na celu dotarcie do tych dokumentów. Zakładając że Rosjanie mieli jakieś nam nieznane źródło (o czym jestem pewny) i w działaniach swych się nie mylili (sprawa aktualna praktycznie do momentu rozwiązania KGB), zwraca uwagę szczególne ich zainteresowanie na trzech rejonizacjach. Do trzeciego wrócono, po latach . Prawdopodobnie z braku sukcesów na dwóch pozostałych kierunkach.
I jeszcze jedna mała uwaga, nigdy NKWD nie prowadziło w tej sprawie działań jak sugerował program p. Wołoszańskiego w TV z terenu Książa. Błąd ten tylko pozornie błahy, często powielany, ma ogromne znaczenie dla badaczy wiarygodności dokumentów i ich sygnatur. O NKWD (Narodnyj Komissariat Wnutriennych Dieł) możemy mówić w wypadku zbrodni katyńskiej, jednak na skutek reorganizacji radzieckiego aparatu bezpieczeństwa od 1943 do 1946 funkcjonowało NKGB (Narodnyj Komissariat Gosudarstwiennoj Biezopastnosti). W latach 1941 do 1943 zależnie od rangi zagadnienia możemy mieć do czynienia z dokumentami NKWD; GUGB i już wtedy NKGB.

UNDERGROUND (AF)
af131313@poczta.onet.pl

Napisano
Do Jacka

Widocznie w twojej firmie, są słabsi specjaliści jak w mojej. Zdaniem drugim zaprzeczasz, tezie postawionej w pierwszym zdaniu. Unikatowa technologia, w stosunku do rozmiarów diapozytywu, z wskazaniem na jego rozpiętość tonalną i wielkości ziarna w porównaniu do preparowanych tą techniką fotografii dokumentów (gdzie czytelna jest czcionka, kilkakrotnie mniejsza od tej widocznej pod zdjęciami z zamku Czocha i jest bardziej wyraźna).
Rozważając jakość dokumentów w archiwach (niemieckich) to puste słowa, jest tam sporo zwykły zdjęć lepszych niż wspominane kryształki. Może jakiś procent zbiorów jest zniszczony, ale nie można generalizować.
Jakość wykonania zdjęć, a uszkodzenia z tytułu nie właściwego ich przechowywania to dwa różne problemy. O warsztacie fotografa mówi fotografia „zatopiona w szkle”, a nie rysy powstałe na szklanej „obudowie” mikrokropki.
Co do wątku szpiegowskiego zamku to bardzo kusząca teza, ale taką sama można postawić wobec Ksiaża, Grodzca i innych zamków goszczących elity władzy III Rzeszy. Nie wątpliwie SD i inne komórki wywiadu roztaczały opiekę nad tymi miejscami. Sam zadałaś p. J. Skowrońskiemu pytanie o ten watek, jednak trudno tu mówić jednoznacznie o szkole szpiegów (nie znam takich dowodów, chętnie o nich usłyszę).
Co do profesjonalnej aparatury, to obecnie można to zrobić bez problemu za pomocą mikroskopu (pow. ok. 1000 x), przystosowanym, lub sprzężonym z aparatem fotograficznym, lub za pomocą specjalnego mikroskopu przystosowanym do współpracy z komputerem. Zrobione w ten sposób zdjęcia są znacznie lepsze jak przedstawione przez kol. Andrzeja (karabin 70), po prostu to zdjęcie nie wyszło najlepiej jego koledze jednak nie ulega wątpliwości że to kryształek.

PS Jeżeli ktoś ma jeszcze jakieś kryształki, chętnie zapoznam się z ich zawartoscią.
Napisano
czolem adamie, czolem poszukiwacze,

1. odnioslem sie do Twojego zdania:

Badania o strony technicznej jednak pozwoliły jednoznacznie wykluczyć tezę o cywilnym pochodzeniu zbioru, czy też postawionej tezy że były to eksperymenty, czy też element szkolenia w mikrofotografii adeptów sztuki szpiegowskiej."

zazwyczaj badania techniczne mowia o technice i technologii, a nie o tym co pisaleś ;-)

2. mysle, ze Firmie o kotrej pisalem są baaaardzo dobrzy specjalisci
3.na temat szkol abwehry jest literatura i sa dane archiwalne. Czy na Czosze ??? nie wiem, ale watki podane przez J.skowronskiego sa ciekawe, a autor ten dotąd nie byl znany jako wodolej". Obecnosc krysztalkow w trzonie kominowym nie byla rowniez czyms codziennym. Podobnie rozne inne watki architektoniczno - historyczne, o ktorych za wczesniej jesczczce mowic.

4. zdjecia karabina" oczywiscie z krysztalkow, natomiast bodaj exploratora" nie - pocztowka

Kiedy Adam ruszasz w pole ??? Czytales o tych rzezbach niedaleko Ciebie, ktore zostaly skradzione ?

jotka





Napisano
rozpoczela sie dyskusja o Lubiazu, a tu jeszczce młócimy o kryształkach. Powracam do pytania: czy ktos natrafil na krysztalki znalezione ostatnio miedzy Wolowem a Malczycami (okolice Lubiaza). Moze byly oferowane do sprzedazy ? Moj kontakt ze znalazcami sie urwal ? Moze są tez na stronie ??? Tam byla sfotografowana jakas dokumentacja,ktora nas bardzo interesuje

jotka24
Napisano
Jeśli chodzi o Czochę i wątki szpiegowskie...

Temat ten miał kontynuować autor filmu o zamku Czocha,pan Rostkowski.Reklamował pewne sprawy na swojej stronie w internecie - m.in. niejasne do dzisiaj powiązanie zamku,agentów niemieckich i Empire State Building w Nowym Jorku(?!?).Pewnym śladem takiej działalności w Czosze ma być,według niego,izolator znajdujący się w winiarni.Ostatnie pogłoski o jego nowym filmie słyszałem od niego samego jakieś dwa lata temu,więc przypuszczam,że albo dalej drąży temat albo po prostu jego przypuszczenia okazały się być stekiem bzdur.Jeśli ktoś ma jakieś nowsze informacje na ten temat,to chętnie się dowiem.

LEWY
Napisano
witam
jesli chodzi o spawe winiarni to powstalo podejrzenie ze na zamku wlasnie w winiarni znajdowac sie miala stacja nasluchowa lub obsluga radiostacji. swiadczyc o tym mialy elementy znajdujace sie w pomieszczniu - izlolatory itp. wypowiadal sie na ten temat jakichs wojskowy.
a sprawa agentow ma byc zwiazana z agentem niemieckim przesluchiwanym przez FBI ktory mial powiedziec ze byl szkolony pod koniec wojny na zamku Czocha.
tyle opowiesci z dreszczykiem
faktycznie nikt dokladnie nie zajmowal sie ta strona tajemnic zamku jest wiec okazja czekajaca na swoich badaczy...
pozdr
rk
Napisano
Panie Robercie - może jakieś konkrety(!) o tym agencie niemieckim, przesłuchiwanym przez FBI. Źródła, literatura etc.

Teoria izolatorów w winiarni na Czosze rzeczywiście co jakiś czas powraca. Ma zwolenników i przeciwników (ci np. podnoszą brak możliwości odbioru jakiegokolwiek sygnału na takiej głębokości, jak winiarnia.
Rzeczywiście, Jurek Rostkowski kiedyś te izolatory zauważył" i szkoda, że milczy... Podobnie jak i to, że badając Radomierzyce dotarł do świadków (małżeństwo), które tam miało coś do powiedzenia w sprawie archiwum francuskich służb specjalnych. Może Jurek odezwie się i podzieli wiadomościami?

A ponieważ nie załapuję się do grona wodolejów" - to konkret na koniec: ten film o szpiegach (pisałem parę postów wyżej) nosił nazwę Hańba i chwała" (prod.ang. 1994) i w TVP-1 szedł" 26.lipca 2002 i 2.sierpnia (2-gi odcinek - w nim pokazano odczytywanie kryształków w specjalnym powiększalniku).
Pozdrawiam
Janusz Skowroński
Napisano
Witam
jak pisalem sa to tylko opowiesci z dreszczykiem, nic pewnego. zreszta spotkalismy sie przy okazji Dni zamku Czocha i wiem tyle co Pan:) Zbyt malo elementow potwierdza te hipoteze. Jeden ceramiczny element w suficie nie musi koniecznie tworzyc radiostacji...
Przy okazji panie Januszu czy zyje jeszcze swiadek o ktorym pisal Pan w ksiazce oficer (?) zamieszany w afere szpiegowska i romans z piekna agentka??

pozdr
robert_kudelski
Napisano
Do Jacka Kowalskiego

Ad. 1 Istnieje ścisły związek z zastosowaną technologią, a możliwościami stosowania jej do celów cywilnych. W przypadku gdy mamy do czynienia z wysoko zaawansowanej i tak unikatową technologią, w stosunku do okresu w którym ją stosowano. Jednocześnie bardzo kosztowną, w stosunku do ogólnie dostępnego filmu małoobrazkowego, zapewniającego znacznie lepsze fotografie. Trudno zakładać że w ten sposób, jakiś cywil chciał utrwalić swoje prywatne wojaże po Europie.
Ad.2 Myślę że w Firmie, której piszesz chłopaki się walnęli (poszli po najmniejszej linii oporu, -wyrazili swoja opinię, na temat tego co dostali), albo badali tylko kryształki z Czocha, bez możliwości odniesienia i porównania materiału z kryształkami „nie pejzażowymi”. Różnice wielkości ziarna są widoczne pod mikroskopem, już na pierwszy rzut okiem. A może jednak brak im jednak kwalifikacji i nie są już tak dobrzy (obecnie w W-wie cuda się dzieją, i często zatrudnia się amatorów).
Ad.3 Piszesz „Na temat szkoły abwehry jest literatura i są dane archiwalne”, -niewątpliwie, tylko od takiego stwierdzenia do zamku Czocha daleka droga. Teza o szkole to mocne stwierdzenie, trzeba umieć rozgraniczyć szkołę, szkolenie, instruktaż. Jedno nieudokumentowane oświadczenie niemieckiego agenta przed agentami FBI, niczego nie dowodzi. A przynajmniej nie pozwala wysunąć tezy o szkole dla szpiegów abwehry. Jeżeli wolno spytać, czy znana jest data i okoliczności sporządzenia tego dokumentu ? Pytam, ponieważ sprawę nie powinno prowadzić FBI, tylko wywiad wojskowy, a od 1947 CIA.
Ad. 4 W tym punkcie się zgadzamy, od dawna więc pozostawiam bez komentarza.

Pozwolę tu jeszcze poddać pod wątpliwość twoją tezę jakoby –„ Fotografowane były kartki z pamiętnika", stad tez taki dowolny i niespójny dobór tematyki”.
To Twoje stwierdzenie jest niczym nie poparte, nigdy nie było i nie widziałeś takiego pamiętnika. Gdybyś nawet miał dostęp do fotografowanych dokumentów, to byś zapewne wiedział, które kryształki coś znaczą, a które są tylko widoczkami, bez żmudnej analizy.
Na marginesie dodam że obfotografowało nie mniej ja trzy różne teczki.

PS. Pewnie wiosną, jak ziemia zmięknie i samochodem da się wjechać w leśne ostępy. Co do skradzionych rzeźb to nie mój problem tylko woj. konserwatora i chłopaków z firmy fotograficznej.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie