CARPET Napisano 14 Grudzień 2004 Autor Napisano 14 Grudzień 2004 Witam,czy ktoś dysponuje materiałami ,jakieś mapki, walk w okolicach Giżycka(Lötzen) interesuje mnie od 1800r.
Darda Napisano 14 Grudzień 2004 Napisano 14 Grudzień 2004 Jako mieszkaniec Leca (czy też Giżycka lub Łuczan - jak wolisz) zapewne doskonale wiesz, że w samym mieście w gruncie rzeczy niewiele się działo. Czasy napoleońskie – spokój, nawet wojska polskie, ku zdumieniu mieszkańców, zachowywały karność i nie zapewniły mieszkańcom większych rozrywek. Dowództwo zatrzymało się na zamku, reszta na kwaterach, długo to zresztą nie trwało. Potem to Wielka Wojna - zajęcie miasta przez Rosjan, nieudana próba szturmu twierdzy i tyle.Druga wojna – do 1945 spokój, ewakuacja twierdzy, walki oddziałów osłonowych (owszem, co najmniej jeden sowiecki tank rozwalony przy moście obrotowym przez 88 p-lot i to chyba wszystko.Jeśli zaś chodzi o nieco dalsze okolice, to było w założonym przez Ciebie wątku o „śmiganiu”.Pozdrawiam, Darda.
Darda Napisano 15 Grudzień 2004 Napisano 15 Grudzień 2004 Wczorajszy post pisałem w dużym pośpiechu i pojawiły się w nim pewna nieścisłości, więc mała korekta i rozwinięcie. W czasach napoleońskich przez Lec głównie maszerowano, czasem kwaterowano. I tak w 1806 przechodzili przez miasto Rosjanie dowodzeni przez Tettowa i Warneckiego. W styczniu 1807 znów Rosjanie, tym razem Bennigsena. Po bitwie pod Iławą Pruską Rosjanie i Prusacy utworzyli w Lecu, przeznaczone dla swoich mocno przetrzebionych wojsk, duże magazyny i piekarnię polową. Był to bardzo miły, choć raczej niezamierzony, prezent dla oddziałów polskich, które zajęły miasto już 16 lutego. Był to szwadron ułanów dowodzony przez por. Menscha. Ułani zachowywali karność i dyscyplinę (znalazło to uznanie nawet w oczach niemieckich kronikarzy), zarekwirowali mieszkańcom jedynie 12 najlepszych koni, co jak się wydaje było po przednich wizytach Rosjan miłym zaskoczeniem.17 lutego dotarły do Leca jeszcze dwa polskie pułki – Zajączka i Dąbrowskiego. Zajączek ze swym sztabem stanął w mieście, Dąbrowski wybrał zamek. Wojsko rozkwaterowało się za miastem. Utrzymanie Polaków kosztowało władze miejskie ponoć 20000 talarów.Mniej miły był rok 1812. Wtedy przez Lec przechodziły wojska francuskie (jednej doby przez miasto przeciągnęło 60000 wojska i 120armat). W mieście kwaterowali kolejno generałowie Genee i Grochy oraz wicekról Włoch Eugeniusz. Grudzień 1812 i styczeń 1813 to odwrót niedobitków spod Moskwy. Na Mazurach panował wtedy (po klęsce nieurodzaju z 1811) wielki głód, nic więc dziwnego, że mieszkańcy Leca nie odczuwali do Francuzów sympatii. Gdy Prusy wypowiedziały Francji wojnę, biedne i podupadłe wówczas miasto wystawiło własnym sumptem 70 żołnierzy i wyekwipowało ich za kwotę 2000 talarów.To tyle, jeśli idzie o czasy napoleoński. Dużo ciekawiej było wcześniej (najazdy litewskie, wojna 13-letnia, 7-letnia, Potop) wtedy zamek i miasto przechodziły z rąk do rąk, palono, gwałcono, brano jasyr – ot, takie żołnierskie rozrywki. Jednak nie tego dotyczyło Twoje pytanie.Pozdrawiam i obiecuję, że postaram się więcej nie mądrzyć. Darda
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.