Skocz do zawartości

Znaleźli Dorniera Do - 17


Rumburak

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
CIEKAWOSTKA Z GW POZNAŃ. MIŁEJ LEKTURRRRRRY:

Szczątki niemieckiej maszyny odnaleźli pod Kórnikiem regionaliści Przemysław Maćkowiak i Ryszard Jaruszkiewicz

Wieczorem 1 września 1939 r. nieopodal majątku Kobyle Pole (dawniej tak pisano tę nazwę) wylądowali dwaj polscy piloci: podporucznik Włodzimierz Gedymin i kapral Romuald Żerkowski. Mieli zorganizować zasadzkę" - ukryte pod drzewami dwie maszyny PZL P-11C miały być gotowe do natychmiastowego startu przeciwko niemieckim bombowcom, które pojawiły się nad Poznaniem.

2 września przed godz. 8 polscy piloci usłyszeli dźwięki silnika ciężkiej maszyny, dobiegające od strony Kórnika. Od południa nad Kórnik nadlatywał Dornier Do-17F2, pilotowany przez plutonowego Wilhelma Henningsena. Wykonywał on typowy lot rozpoznawczy. Ppor. Gedymin, w charakterystycznym czerwonym szaliku na szyi, poderwał do góry swoją pezetelkę z czerwonymi końcami skrzydeł i poleciał naprzeciwko zbliżającego się wroga.

Seria po zbiorniku

Przeciwnicy spotkali się nad Kórnikiem. - Polak wzbił się w górę, aby z lotu nurkowego zaatakować niemiecki samolot od tyłu - opowiada Przemysław Maćkowiak, student historii sztuki i wiceprezes Towarzystwa Miłośników Miasta Lubonia, który kilka lat temu zainteresował się tą walką powietrzną. - Pierwsza seria pezetelki trafiła w zbiornik z olejem. Kiedy olej zaczął się wlewać do kabiny pilotów, Henningsen skierował samolot na zachód, aby jak najszybciej znaleźć się nad terytorium Niemiec. Następna seria z polskiej maszyny trafiła w dodatkowy zbiornik paliwa, znajdujący się w przednim luku bombowym Dorniera.

Bombowiec zaczął się palić i tracić wysokość. Załoga wyskoczyła z maszyny, a ta spadła na duży kompleks leśny, na północ od Mieczewa. Dornier eksplodował, a siła wybuchu rozrzuciła jego szczątki. - Radiotelegrafista zginął, natomiast pilot i obserwator szczęśliwie wylądowali. Pomocy szukali u mieszkańców wsi, prawdopodobnie szybko wpadli w ręce polskiej policji - relacjonuje Maćkowiak.

Znaleźli tabliczkę

Historia walki powietrznej nad Kórnikiem zaintrygowała regionalistów z Lubonia. Latem 1999 r. podjęli próbę odnalezienia miejsca katastrofy Dorniera. - Rozmawialiśmy ze starszymi mieszkańcami Mieczewa, pomogli nam też leśnicy - opowiada Maćkowiak.

Wysiłek się opłacił - badacze trafili na miejsce eksplozji. Znaleźli tam fragmenty poszycia kadłuba samolotu, tabliczkę z wnętrza wyprodukowanego w 1938 r. w Halle Dorniera i szczątki wyposażenia kabiny.

Emocje wciąż żywe

We wrześniu 1939 r. ppor. Gedymin strącił co najmniej trzy niemieckie maszyny. Podczas walk w rejonie Koła został jednak ranny w nogę. Szlak bojowy w 1939 r. zakończył w szpitalu w Warszawie. Ale nie się poddał - walczył potem w AK.

Dziś 89-letni pilot mieszka w Pułtusku. Przemysław Maćkowiak spotkał się z nim w grudniu ubiegłego roku, kiedy Gedymin przyjechał do rodziny mieszkającej w Tarnowie Podgórnym. Pokazał mu wtedy odnalezione szczątki zestrzelonego przez niego Dorniera. - Spotkanie z podporucznikiem zrobiło na mnie duże wrażenie. Widać było, że wspomnienie jego pierwszej walki wciąż budzi w nim duże emocje - wspomina Przemysław Maćkowiak.
Napisano
Bardzo pożyteczny artykuł :-)

Sam od jakiegoś czasu prowadziłem prywatne śledztwo w tej sprawie na podstawie:broszuki Rodowód i historia 3 Pułku Lotniczego",Pawlakowskich Eskadr w Wojnie Obronnej" i zeznań świadka-brata mojej babci.Wspomina on,że mając wówczas 15 lat często urządzał sobie turystyczne wycieczki na Kobyle Pole.Podczas jednej z tych wycieczek zobaczył szybko startującą pezetelkę,która następnie i z góry i z dołu ostrzelała szkopa,ten odpowiadał krótkimi seriami i końcu ciągnąc smugę dymu zaczął spadać".

Tak więc,wspomniany artykuł wiele wyjaśnił.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie