Jednego się już nauczyłem.Otóż, historia jeszcze nie raz mocno będzie zaskakiwać. Mozets napisał: W odpowiedzi na antyrewolucyjne zakusy naszych polityków rząd Republiki Sowieckiej, wysłał przeciwko Polakom 100 tysięczną Armię Konną pod wodzą Bohatera Rewolucji Październikowej - Marszałka Budionnego. Ruszyli jak burza, ziemię spaloną za sobą zostawiając. Nieliczne oddziały naszych ułanów odpór im stawiały, lecz molocha takiego nie sposób było zatrzymać. " Bardziej wiarygodne liczby (wg. źródeł) to: Konarmia dobijająca gen.Denikina pod Majkopem na Uralu to siła ok.55 000 ludzi i koni.Ale tam już się krwawili. Kiedy po 1 500 km. marszu konnym (zaznaczam) na front południowy tuż przed sfosowaniem Dniepru i wyjściem na tyły wojsk polskich to już liczba ok. 15 000 ludzi i koni. Zanim nasza jazda stawiła sfołoczy budiennowskiej czoło na słynnym wzgórzu 255 Konarmia mocno dostała w skórę próbując szarpać świetnie bijące się w odwrocie pułki hallerowskie.Potem kolejne cięgi pod Lwowem i kolejne pod Zamościem od 13 Ukraińskiej Dywizji Piechoty. Tak więc, zanim zabrała się za konarmiejców nasza 1 Dywizja Jazdy na wzgórzu 255 pod Wolicą Śniatycką (potrzeba znana jako Bitwa pod Komarowem") siła Budionnego była już cieniem dawnej świetności, ale wciąż realnym zagrożeniem.Konarmia liczyła wtedy od ok.6000 do max.8000 sfołoczy.Nasze pułki dwóch brygad wchodzących w skład 1 Dywizji Jazdy z grupy pościgowej przedstawiały siłę ok. 2000 szabel.Budienny dostał baty i rozpoczął odwrót a Konarmia już nigdy nie otrząsnęła się po cięgach komarowskich.Te liczby wystarczyły, by ta bitwa okazała się największym starciem konnym XX w.