Powszechnie uważa się,że Ur był bronią przydatną w 1939r.Prawda jest jak zwykle pośrodku, więcej w tym legendy, zachwytu niż skutku.Od poczatku była to zła koncepcja jako ręcznej broni ppancernej.I to nie tylko w Polsce.Późniejsze lata wojny wykazały to.Podobne konstrukcje niemieckie- Pz 39,angielskie - karabiny Boys i radzieckie rusznice nie nadawały się do niszczenia szybko rozwijającej się broni pacernej.Nawet jak przebijały pancerze, to czołg nie był zniszczony. Można go było szybko naprawić w zakładach polowych.Potrzebne było coś innego, jednorazowego, skutecznego i w miarę długim zasięgu.Tak dochodzimy do granatników ppancernych.Karabiny Ur mogły uszkodzić jedynie samochody pancerne i czołgi o słabym pancerzu. Zupełnie nie nadawały się do obrony kiedy atakowało kilka różnych wozów bojowych. I nie każdy pocisk przebijał pacerze lekkie za pierwszym czy drugim razem. Ile trzeba było wystrzelić,żeby zatrzymać czołg?.Po wojnie 1939 Niemcy oddali zdobycze karabiny Ur armi włoskiej i fińskiej.Tam były używane z mizernym skutkiem do końca wojny.Była to ślepa uliczka w rozwoju ręcznej broni ppancernej { choć od czasu do czasu ona powraca - ostatnio w wojnie w Czeczeni gdzie próbowano skonstruować wielokalibrowy karabin ppancerny }.