oj takich historii jest pełno. nie wiem czy pisałem o tym na tym forum ale kiedyś mieszkałem na wsi. Na jej końcu był maly błękitny poniemiecki domek. Mieszkała w nim rodzina. Dziwna rodzina. Syn obłakany (latał z siekiera po wsi). Matka też po zamieszkaniu w tym domu nagle zaniemogła i po pewnym czasie nikt jej nigdy nie widział. Ojciec utopił się w dość niewyjaśnionych okolicznościach. Córka wyprowadziła się po roku i jest normalna kobietą. matka zmarła kilka lat temu, syn mieszka tam sam i leczy psychikę, ojca jak widac nie ma od dawna. Wszyscy sie zastanawiali co tam sie dzieje i dlaczego zwierzaki nie chciały tam się chować. Potem wyszło ze w tym domu rosjanie zrobili w czasie wojny obóz jeniecki a w pobliskiej stodole mojego dziadka sale egzekucyjną. W stodole działy się dziwne rzeczy. Raz koń tak sie rozwścieczył że mało nie stratował babki. drugi notorycznie wierzgał kopytami bez powodu. natomiast krowy zachowywały się dzielnie i mleko bynajmniej sie nie zsiadało ale jakos nie bardzo chowały się w tej stodole. Dziwne było to że sąsiad obok nie miał takich kłopotów choć i krowy z jednego miotu i konie też - łąki obok siebie wiec nie w zywieniu problem. Pewnie można to wytłumaczyć jakos racjonalnie ale można też nieracjonalnie wiec widac ze można tak i tak