To i ja dodam coś od siebie. W tym roku byliśmy z żoną dwukrotnie u znajomych w jednej z podwarszawskich miejscowości. Znajomi mieszkają nieopodal rozległych obszarów leśnych. Postanowiłem pójść sobie pochodzić po lesie przylegającym do ich osiedla. Tam natknąłem się na niewielkie pagórki poryte okopami i wieloma dziurami. Jedne z nich były chyba lejami, starymi ziemiankami, a pozostałe pamiątkami po miłośnikach wykokpów. Szwendałem się tam kilka dni budując w wyobraźni obraz tego co działo się tu w latach ostatniej wojny. Robiłem zdjęcia. Odnalazłem w końcu piaskowa wąską ścieżkę, z której korzystali miejscowi. Jako, że lipcowa pogoda dopisywała, przez korony drzew przedzierały się ciepłe promienie słońca, postanowiłem się nią przejść podziwiając pagórki i przyrodę. W pewnym momencie dróżka krzyżowała się z inną- szerszą na około 3-4 metry, też piaskową. . Zbliżając sie do skrzyżowania czułem coraz większy niepokój. Zmieniło się tez otoczenie. Iglaste drzewa poczęły ustępować brzozom i innym gatunkom drzew liściastych i krzaków. Wydawało mi się, że mimo iż słońce dalej świeci, robi się chłodno a jego promienie są jakby przyćmione przez mgłę wiszącą wysoko albo jakiś filtr promieni. Kiedy mijałem małe, częściowo wyschnięte, błotniste bajoro uświadomiłem sobie, że to zmieniający się na coraz bardziej ponury krajobraz tak oddziałowuje na moją wyobraźnię. Niestety idąc dalej ścieżką poczułem już nie narastający niepokój, a wręcz panikę. Kiedy usłyszałem nieopodal trzask łamanej na ziemi gałęzi, poszedłem szybko w stronę. Nie było tu nikogo, nie uciekało żadne zwierzę. Zacząłem się po prostu bać i postanowiłem zawrócić. Przechodząc znowu koło bajora czułem się już tak zaniepokojony i przestraszony, ze pragnąłem znaleźć się jak najszybciej w pierwszej części lasu a najlepiej w domu. Kiedy wróciłem i opowiedziałem o mojej przygodzie myślałem, ż znajomi będą się śmiali i żartowali ze mnie. Ci jednak opowiedzieli mi w zamian historię sprzed lat. Otóż w czasie wojny gdzieś na przełomie 39/40 a może 40/41 roku Niemcy rozstrzelali w tym lesie wielu ludzi. Nie to jest jednak istotne. Po powrocie do domu myśl o tym miejscu nie dawała mi spokoju. Zainteresowałem się tematem i potwierdziłem rozstrzeliwania w tym rejonie. Postanowiłem „zbadać” okolicę i wróciłem na miejsce we wrześniu. Znów pogoda dopisała- nad sobą miałem piękne błękitne niebo, a przed sobą rozświetlony promieniami słońca las. Śmiało wszedłem w poznany dwa miesiące temu rejon lasu. Odnalazłem piaskową ścieżkę, poszedłem nią pragnąc jak najszybciej dotrzeć na miejsce. Jakie było moje zdziwienie kiedy nie trafiłem już w to owe tajemnicze miejsce! Owszem- skrzyżowanie dróg było takie samo, ale tyko skrzyżowanie! Całe otoczenie za skrzyżowaniem był taki sam jak pozostała część lasu. Nie rozumiem co to było za zjawisko. Nie byłem tez pod wpływem leków ani innych substancji.. Jak to wytłumaczyć?