Historia z pracy

[Szymonjhsjasbdhs]

Witam, nie wiem, czy post zamieściłem w odpowiednim dziale, ale zamierzam wam opowiedzieć pewną historię z pracy, kiedy to mój świętej pamięci znajomy posiłkował się wykrywaczem metali, a będzie ona o amunicji i jej niebezpieczeństwie, zwłaszcza że wiele osób myśli, że taki złom, który przeleżał 80 lat w ziemi nie posiada już cech bojowych, czyli nie stwarza żadnego zagrożenia.

Gdzieś z 8 lat temu, kiedy chodziłem do starej pracy miałem znajomego detektorystę.

Często na przerwach siedzieliśmy i rozmawialiśmy przeważnie o 2 wojnie światowe jego znaleziskach itp. raz opowiedział mi swoją historię, że szedł, jak zawsze ze swoim sprzętem, postanowił podejść z nim pod stary dąb i przejść wokół niego, pojawił się pisk, zaczął kopać, odkopał około 60 sztuk amunicji przedwojennej, mosiężnej do karabinu Mauser.

Jako że nie mieszkał na terenie, gdzie takie rzeczy były norma podekscytowany zabrał znalezisko do domu, na chłopski rozum, aby pozbawić cech bojowych wystarczy rozcalic, wysypać proch i pozabijać spłonki, tak on zrobił.

Wziął on już rozcalone łuski, wewnątrz włożył śrubę, aby stabilnie i łatwo było zbijać spłonki 1 2 3 4 5 6 łuska nic, spłonki po prostu nie działają.

Natomiast za 7 razem nastąpił huk kolegę z tego, co opowiadał ogłuszyło przez to, że wewnątrz łuski była śruba wystrzeliła ona mocno uderzając w palca, którego nie czuł przez pół godziny, po tej sytuacji kolega miał uraz do kombinowania z takimi wynalazkami, powyrzucał to i dał sobie spokój, może nie spowodowało to jego śmierci lub poważnych obrażeń,  historia ta uczy, że niewybuchy niewypały itp. nadal mają sprawne mechanizmy i mogą spowodować śmierć. Jest to też przestroga dla osób, które takie rzeczy zbierają nie dość, że jest to niezgodne z prawem, to niebezpieczne.

Pozdrawiam

 

 

Edytowane 13 Sierpień 2022 przez Szymonjhsjasbdhs