sonicsquad Napisano 19 Maj 2013 Autor Share Napisano 19 Maj 2013 Stielhandgranate M24 z 1939 roku? 550 zł. Niemiecka bomba SD4HL? 205 zł. Do tego wszelkiego rodzaju naboje do broni krótko i długolufowej, miny, granaty, łuski. Ewakuacja poczty gratis.Stielhandgranate M24 z 1939 roku? 550 zł. Niemiecka bomba SD4HL? 205 zł. Do tego wszelkiego rodzaju naboje do broni krótkolufowej i długolufowej, miny, granaty, łuski, zapalniki do bomb, a nawet pociski przeciwpancerne z radzieckich czołgów T-34 można kupić w internecie. I na drugi dzień, dzięki Poczcie Polskiej bądź innej firmie zajmującej się dostarczaniem paczek, cieszyć się z zakupu. Oczywiście wszystkie te wymienione przedmioty są bezpieczne. Teoretycznie.Przy okazji ewakuacji około 400 pracowników sortowni poczty przy ul. Prokocimskiej z powodu znalezienia w jednej z paczek resztek moździerza, postanowiliśmy sprawdzić, kto handluje militariami i wysyła je pocztą. Długo nie trzeba było szukać. Na jednym z portali aukcyjnych można znaleźć kilka stron z takimi rzeczami.Oczywiście, jak zapewniają sprzedający, ich przedmioty ie zawierają niebezpiecznych i zabronionych substancji wybuchowych". Zgodnie z Ustawą o Broni i Amunicji. Skąd więc taka panika w krakowskiej sortowni? Przecież pracownicy poczty mogą codziennie, nieświadomie, mieć do czynienia z niegroźnymi granatami, nabojami czy minami przeciwpiechotnymi.Przedmiot zgodny z opisemŁukasz, który militariami zajmuje się od kilku lat (sprzedaje podwójne egzemplarze z kolekcji i gotówkę przeznacza na zakup innych), nie przypomina sobie podobnego wydarzenia.– To chyba pierwsza taka akcja, nie licząc jakiegoś karabinu maszynowego, który wyjechał" z paczki (karabin okazało się zdekowany, legalny). Moim skromnym zdaniem, ewakuacja 400 osób to efekt czyjegoś niedouczenia lub braku kompetencji. Codziennie sklepy internetowe wysyłają skorupy granatów moździerzowych, ręcznych i tym podobnych, w pełni legalnych rzeczy.Rodzi się jednak pytanie, na ile można ufać opisom przedmiotów i czy zaświadczenie, że dany pocisk jest nieszkodliwy w zupełności wystarcza, aby pracownicy poczty czuli się bezpiecznie?– Dopuszczamy wyłącznie sprzedaż amunicji, która jest pozbawiona cech bojowych, niewypełnionej materiałem wybuchowym, chemicznym, zapalającym lub innymi substancjami, których działania może zagrażać życiu lub zdrowiu – zapewnia Anna Tokarek, rzecznik prasowy portalu Allegro – W opisach ofert z takimi przedmiotami musi znaleźć się oświadczenie, że amunicja jest pozbawiona cech bojowych. Jeśli w opisie oferty zabraknie takiego oświadczenia, jest ona usuwana – zaznacza Tokarek.– Osobiście nigdy nie zdarzyło mi się otrzymać towaru niezgodnego z opisem, czyli posiadającego materiały wybuchowe – mówi Łukasz. I podpowiada, jak nie narazić siebie i innych na niebezpieczeństwo. – Handluję tylko ze sprawdzonymi ludźmi, unikam oszołomów, którzy wystawiają niewypały lub niewybuchy (a zdarzają się tacy) - opowiada Łukasz.– Nikt przy zdrowych zmysłach nie sprowadza niebezpieczeństwa na siebie i innych. Ale jak życie czasem pokazuje, dyletantów w tematyce militariów nie brakuje. Do takich należą np. smarkacze, którzy dostaną wykrywacz metalu pod choinkę, wykopują co popadnie i wystawiają na aukcję – dodaje kolekcjoner.Jak przyznaje przedstawicielka Allegro, portal nie jest w stanie sprawdzić, czy wystawiony przedmiot nie jest niebezpieczny. – Nie jesteśmy w stanie zweryfikować, czy dana amunicja jest amunicją bojową. Nie posiadamy możliwości, a przede wszystkim nie jesteśmy kompetentni do podejmowania tego typu czynności. Natomiast w sytuacji gdy oferta budziłaby nasze wątpliwości, mimo zamieszczonego oświadczenia, również mogłaby zostać usunięta.A więc udaliśmy się do służb do tego odpowiednich. Nadkomisarz Piotr Bieniak z Komendy Głównej Policji w Warszawie, przyznaje, że takie aukcje są monitorowane przez specjalne komórki zajmujące się przestępczością internetową. – Cały czas prowadzony jest monitoring Internetu – zapewnia nadkom. Bieniak. – Również osoby zajmujące się bezpieczeństwem danych portali, przesyłają nam takie informacje. W przypadku, gdy policjanci dostaną informację, iż dany przedmiot może zagrażać zdrowiu lub życiu ludzi, do działania przystępują komórki terenowe – opisuje procedurę nadkomisarz. Następnie takie osoby mogą zostać zatrzymane, a przedmiot przekazany specjalistom do rozpoznania.Jednak policja nie zapewnia stuprocentowej gwarancji, iż pocztą nie zostanie wysłany prawdziwy granat bądź mina. – Nigdy nie możemy być pewni – mówi policjant.In rules we trustPracownicy poczty codziennie są narażeni na kontakt z przedmiotami, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się niebezpieczne lub takimi rzeczywiście są. Na pytanie, czy mają świadomość takiego ryzyka, nie uzyskaliśmy jednoznaczniej odpowiedzi.Również nadkomisarz Bieniak przyznaje, że do końca nie wie, jakie są procedury bezpieczeństwa na poczcie. – Na razie jest tak, że pani w okienku bierze paczkę i chowa ją tam, gdzie trzeba. Nikt nie sprawdza, co w niej jest – mówi.– W zakresie usług paczkowych Poczta Polska zastrzega sobie, iż do przewozu nie przyjmuje m.in.: rzeczy niebezpiecznych, mogących wyrządzić szkodę osobom, mieniu lub środowisku naturalnemu –mówi rzecznik prasowy Poczty Polskiej, Anna Ruszczyńska. A więc pocztą nie prześlemy: materiałów łatwopalnych, wybuchowych, radioaktywnych, substancji żrących i oczywiście, broni oraz amunicji. Teoretycznie.Wychodzi na to, iż regulamin (i zaufanie, że wszyscy go przestrzegają) ma zapewnić pełne bezpieczeństwo. – Nadawca przekazując przesyłkę do nadania pracownikowi placówki pocztowej potwierdza na nalepce adresowej własnoręcznym podpisem, że paczka nie zawiera rzeczy niebezpiecznych – tłumaczy Ruszczyńska.Łukasz, jako sprzedawca, bierze odpowiedzialność za to, co wystawia na aukcjach i wie o swoim towarze wszystko. – Znam jego budowę, wiem jak działał i co najważniejsze – jestem pewny w stu procentach, że jest bezpieczny – zapewnia, dodając, że: – Jako głowa rodziny i ojciec dzieci nie mogę sobie pozwolić na jakiekolwiek zagrożenie płynące z mojego hobby, czy konflikty z prawem. Takich sprzedawców jak ja życzę wszystkim i sobie samemu.Wilk, wilk!"Handel militariami za pomocą Internetu nie zniknie. Czysto hipotetycznie – czy jeśli codziennie przez tydzień z paczek będą wypadać" przedmioty sprawiające wrażenie niebezpiecznych, to czy codziennie będzie przeprowadzana ewakuacja? A jeśli tak, to czy nie skończy się tak, jak w bajce o chłopczyku, który krzyczał: Wilk, wilk!"?Nadkomisarz Bieniak nie ma wątpliwości. – Musimy zrobić wszystko, bez względu na koszty, aby zapewnić bezpieczeństwo. Nie możemy takiej informacji zbagatelizować. Życie i zdrowie ludzkie są najważniejsze.http://interia360.pl/polska/artykul/granaty-pociski-i-miny-kupie-sprzedam-ewakuacja-gratis,62929 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.