pivot Napisano 18 Marzec 2010 Autor Share Napisano 18 Marzec 2010 Żaden historyk nie może uprawiać historii z uwzględnieniem potrzeb kłamstwa stanu"Publikacja Piotra Gontarczyka nie kończy się konkluzją, że Aleksander Kwaśniewski był rzeczywistym tajnym współpracownikiem SB. Pozostawia jednak znaki zapytania wobec tezy, że nim nie był.Artykuł Piotra Gontarczyka Aleksander Kwaśniewski w dokumentach SB" (Aparat represji w Polsce Ludowej 1944–1989", 1/7/2009) powstawał w atmosferze sensacji. To mu zaszkodziło. Tekst przynosi bowiem niewiele nowych informacji o związkach Aleksandra Kwaśniewskiego z SB. Porządkuje to, co już było wiadome, oraz zawiera pewną liczbę interpretacji autora odnoszących się do tej wiedzy.Wspomniana atmosfera sensacji, wytworzona nie bez winy IPN-u, ułatwia teraz krytykowanie Gontarczyka. To prawda, że nowych dowodów prawie nie ma, ale krytycy ułatwili sobie zadanie – ponad zdrowy rozsądek, a niekiedy ponad uczciwość. Piotr Gontarczyk obszernie pisze o początkach kariery Aleksandra Kwaśniewskiego. Ciekawie rysuje się sylwetka tego młodego, zdolnego działacza PZPR, o którym pisano w urzędowych analizach, że jest predestynowany do objęcia w przyszłości odpowiedzialnych stanowisk. Ciekawe jest przede wszystkim to, że Kwaśniewski łatwo godził się na oficjalne, jawne spotkania z SB (jako naczelny ITD" i Sztandaru Młodych" Kwaśniewski był do nich zobligowany), a zarazem wykazywał się nieortodoksyjnością co do linii obu periodyków, którymi kierował, jak i pewną niezależnością w stosunku do sugestii płynących od SB. Dobrym tego przykładem jest casus Aldony Baczyńskiej: Kwaśniewski z jednej strony sam domagał się od SB opinii na jej temat, a z drugiej – mimo negatywnej opinii bezpieki przyjął ją do pracy.Tego się u Gontarczyka raczej nie zauważa, bo w logice totalnej wojny trzeba go pokazać nie jako naukowca, lecz jako nawiedzonego lustratora. W tej logice – oczywiście – zauważa się jego obiekcje dotyczące przebiegu procesu lustracyjnego Kwaśniewskiego z 2000 r. i odpowiednio się je interpretuje.Sąd Lustracyjny przepytując świadka Zygmunta Wytrwała, który wedle zapisów w dzienniku koordynacyjnym był oficerem prowadzącym Kwaśniewskiego, robił wszystko, żeby te zeznania nie pogrążyły ówczesnego prezydenta. Przypomnijmy, że głównym argumentem obrony była informacja z jednego z dokumentów SB, w którym napisano, że tajny współpracownik Alek" pracował w kierownictwie Życia Warszawy", a jak wiadomo, Kwaśniewski nigdy tam nie pracował. Dlatego kluczowe było ustalenie, co o miejscu pracy swojego agenta Alka" wie jego oficer prowadzący. Najpierw zatem (gdy sens zeznań Wytrwała zdawał się zmierzać do wniosku, że nie miał on a kontakcie" żadnego agenta uplasowanego w Życiu Warszawy") sąd przerwał jego wywody i uświadomił mu, co poprzedniego dnia zeznał na ten temat świadek Krzysztof Majchrowski (dyrektor Departamentu III MSW i były przełożony Wytrwała). A świadek Majchrowski powiedział, że kpt. Wytrwał prowadził agenta uplasowanego w Życiu". Usłyszawszy te słowa, Wytrwał po prostu zmienił sens swojego wywodu (co Gontarczyk delikatnie nazywa znaczącym doprecyzowaniem" zeznań w duchu wyjaśnień poprzednika) i stwierdził, że, owszem, miał agenta uplasowanego w kierownictwie Życia". W tym miejscu narzucało się pytanie o pseudonim tego agenta. Ale tego, nadzwyczaj ważnego dla procesu dowodowego pytania sąd już nie zadał. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.