Skocz do zawartości

T-34


Karski

Rekomendowane odpowiedzi

Król bitewnych pól

Wynalazek pana Christiego

Człowiek, który zdecydował o tym, że T-34 był tak doskonale sprawdzającą się maszyną, wcale nie był Rosjaninem. Więcej - on nawet nigdy nie był w Rosji. Nazywał się Walter Christie i był amerykańskim konstruktorem. Pod koniec lat 20. skonstruował zawieszenie czołgu, które umożliwiało ciężkiej maszynie poruszanie się zarówno na kołach, jak i na gąsienicach. Nowatorstwo tej konstrukcji polegało na tym, że podwozie miało koła zawieszane niezależnie od siebie - były to koła o dużej średnicy, które dodatkowo opasano grubym gumowym bandażem. Para przednich kół wyposażona była w zwrotnicę, z której napęd przekazywany był na tylną parę kół nośnych.

Wynalazkiem pana Christiego nie był zainteresowany rząd USA, bo w owym czasie taka konstrukcja była Amerykanom niepotrzebna. Za to Rosjanie zainteresowali się tym pomysłem, wykorzystując go później w swych czołgach BT (bystrohodnyj tank), które - jak chce Wiktor Suworow - miały podbić Europę w 1941 roku. Czołgi te mogły w każdej chwili zrzucić gąsienice i jechać na kołach Christiego jak samochód po dowolnej autostradzie. W 1941 roku okazało się jednak, że kto inny będzie jeździł czołgami, i to wcale nie po autostradach, ale po rosyjskich wertepach. Tysiące czołgów BT zostało zniszczonych latem owego pamiętnego roku, a tysiące innych wpadło w ręce Niemców. W zmienionej sytuacji geopolitycznej (Rosjanie kochają eufemizmy) czołg taki jak BT nie mógł się na nic przydać. Potrzebna była inna konstrukcja. Nowy projekt gotowy był już od 1937 roku, ale jego masowa produkcja szła opornie. To, co wyprodukowano w 1939 roku, nie nadawało się do walki, organizacja produkcji w fabrykach w Charkowie i Stalingradzie nie była najlepsza. Wszystko układało się nie tak, jak powinno. Przed atakiem Niemiec na ZSRR Rosjanie nie mieli do dyspozycji uniwersalnego czołgu, walczyli na trudnym terenie Finlandii ciężkimi czołgami typu KW, które czyniły spore spustoszenie w szeregach nieprzyjaciela, mieli też dziesiątki tysięcy czołgów BT. W nowych warunkach żadna z tych maszyn nie spełniała swojego zadania. W 1941 roku okazało się jednak, że do zaprojektowanej w 1937 roku konstrukcji nazwanej T-34 można dołożyć zawieszenie Christiego, a jeśli do tego zawieszenia doda się jeszcze szerokie gąsienice, otrzyma się zgrabną i skuteczną maszynę, która znacznie przewyższa możliwościami czołgi nieprzyjaciela.

Czołg, który nie kłaniał się pociskom

Początkowo użycie czołgu T-34 w walce przynosiło opłakane rezultaty. Wynikało to z faktu, że blachy czołgu wykonane były ze stali czołgopodobnej" - jak już wspomniałem, Rosjanie kochają eufemizmy - po prostu oszczędzano na blasze. Miało to taki skutek, że pierwsze T-34 pękały od uderzeń niemieckich pocisków jak wydmuszki. Wkrótce jednak błąd naprawiono i wtedy okazało się, że T-34 nie ma sobie równych. Jego pancerz wykonany z ustawionych pod kątem stalowych płyt dawał mu przewagę podobną do tej, jaką zapewniał układ jezdny. To prawda, że armaty niemieckich Tygrysów miały większy kaliber i mogły zniszczyć T-34 nawet z odległości półtora kilometra. Ale co z tego, skoro czołg musiał być dobrze trafiony - dobrze, to znaczy tak, żeby pocisk nie ześlizgnął się po pochyłym pancerzu lub by się od niego nie odbił. Radzieckie czołgi wyposażone w armatę kalibru 76 mm nie miały takiego zasięgu ognia ani takiej siły jak niemieckie, ale wystarczyło, że znalazły się blisko wroga, a każdy ich celny strzał przebijał prostopadle ustawione blachy Tygrysów. T-34 mógł niesłychanie łatwo znaleźć się blisko czołgów niemieckich, bo umożliwiał mu to wynalazek Waltera Christiego. Zwrotna i bardzo szybka maszyna poruszała się po polu walki jak żaden inny czołg z tamtej epoki. Cięższy o ponad 20 ton Tygrys nie miał takich możliwości, jego niezrozumiale skomplikowany układ jezdny pozwalał na jazdę po względnie równym i raczej łatwym terenie. Obydwie maszyny spotkały się po raz pierwszy w 1942 roku. Tygrys nie nadawał się na rosyjskie warunki. Jego przewaga w początkowej fazie walki wynikała tylko z dużego kalibru działa (88 mm) i z faktu, że mógł ostrzeliwać nieprzyjaciela z dużych odległości.

T-34 miał jeszcze jedną ważną przewagę nad niemieckimi czołgami. Większość czołgów z drugiej wojny światowej miała wąskie gąsienice, był to efekt źle rozumianej oszczędności. Wiadomo było, że czołg jadący na wąskich gąsienicach spali mniej ropy, a produkcja takich gąsienic pochłonie mniej stali. Nie był to sposób myślenia, który mógł umożliwić wygranie wojny. T-34 poruszał się sprawnie nawet w wielkim błocie. Na swych szerokich gąsienicach przemieszczał się bez problemu przez każdy teren.

W lipcu 1943 roku, w czasie trwania słynnej bitwy na Łuku Kurskim, pod wsią Prochorowka spotkało się 850 radzieckich czołgów i 450 czołgów niemieckich. Po początkowych sukcesach wynikających ze potwornej siły ognia Niemcy zaczęli tracić przewagę właśnie ze względu na małą mobilność swych maszyn. Duże znaczenie miało na pewno to, że Rosjanie walczyli z większą determinacją. Aby skutecznie zniszczyć Tygrysa, T-34 musiał podjechać do niego na odległość kilkuset metrów - stwarzało to duże niebezpieczeństwo, ale dawało także większe możliwości. To był normalny sposób prowadzenia walki za pomocą rosyjskich czołgów - podjechać blisko i przy użyciu ognia, wykonując szybkie manewry, zniszczyć jak najwięcej czołgów nieprzyjaciela. W czasie bitwy na Łuku Kurskim determinacja Rosjan była tak wielka, że zdarzały się przypadki taranowania niemieckich czołgów przez radzieckie, kiedy Rosjanom zabrakło amunicji. T-34 miał na pokładzie ok. 40 pocisków. Nie był to duży zapas, więc opowieści o tym, że pozbawione możliwości strzelania załogi decydowały się na śmierć, byle tylko zniszczyć wroga, nie wydają się całkowicie bezpodstawne.

Prostota logistyki

O przewadze radzieckiej broni pancernej nad niemiecką zdecydowała także logistyka. W czasie drugiej wojny światowej Rosjanie walczyli na masową skalę właściwie tylko jednym typem czołgu - T-34. Maszyna ta była masowo produkowana w zakładach za Uralem. Zmodyfikowano ją, zwiększając kaliber działa do 85 mm, co jeszcze bardziej poprawiło skuteczność czołgu. Części do tej maszyny były zestandaryzowane i można było je dostarczyć w dowolne miejsce na froncie w bardzo krótkim czasie. Nie miało znaczenia, czy transport łożysk musi dotrzeć nad Bałtyk czy pod Kijów, to były ciągle te same łożyska do tych samych czołgów. Nie było problemu logistycznego, który pojawiał się w czasie dostaw części do niemieckich maszyn - duża różnorodność sprzętu i części powodowała, że nie wszystkie elementy dało się zastąpić innymi. Poza tym transport zapasowych elementów przez ogarniętą wojną Europę - gdzie działały grupy partyzanckie, przy masowych bombardowaniach - to nie było to samo co transport analogicznych elementów po stronie przeciwnej. Skala trudności była o wiele większa.

Chwała T-34 nie przeminęła wraz z drugą wojną światową, długo jeszcze był to najlepszy czołg średni na świecie. Rosjanie wyprodukowali jeszcze kilka udanych konstrukcji pancernych, takich jak T-55 czy ciężki czołg o symbolu IS (Iosif Stalin). Jednak radziecki przemysł wojenny zawsze już będzie kojarzył się z jednym tylko typem czołgu - T-34.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie