grek Napisano 15 Kwiecień 2005 Autor Napisano 15 Kwiecień 2005 W ostatnim numerze „Skrzydlatej Polski” (3/2005) w artykule Jerzego B. Cynka dotyczącym Karasi wyczytałem taki fragment:Usunięcie braków i doprowadzenie samolotu (Karasia) do stanu gotowości bojowej okazało się bardzo trudne. Według oświadczenia Edwarda Szarkiewicza, zlożonego MSWojsk. w Paryżu 1 marca 1940, wbudowane aparaty fotograficzne PZO KW F30 i F70 gen. Składkowski, Szef Administracji Armii, przedstawił sejmowi w czasie uchwalania budżetu MSWojsk. W 1934 jako dorobek produkcji krajowej. Tymczasem aparaty te były w całości produkowane przez mało znaną francuską firmę Krauss w Paryżu i zakupione przez PZO za bardzo duże pieniądze – około 40 000 zł za aparat – a rola polskiej firmy ograniczała się głównie do wytłaczania na nich symboli fabrycznych PZO. Kamery, duże i ciężkie, były zupelnie przestarzałe, mała szybkość migawki nie pozwalała na użytkowanie ich przez Karasie, a aparatura wykluczała stosowanie nowoczesnych wtedy materiałów światłoczułych. Doskonałe aparaty amerykańskie Fairchild kosztowały wówczas 20 000 zł, a angielskie Eagle około 11 000 zł. Całą transakcję zakupu aparatów KW załatwił dyrektor PZO, który miał kolosalne poparcie Dowództwa Lotnictwa.Oskar Kolberg, w zeznaniu złożonym MSWojsk. w Paryżu w grudniu 1939 mówił:Szarkiewicz skierował meldunek w sprawie aparatów KW do MSWojsk., który był referowany gen. Składkowskiemu i płk Wielowiejskiemu, Szefowi Korpusu Kontrolerów. Do meldunku był dołączony list, w którym dyrektor PZO dawał Paryżowi dokładne instrukcje, w jaki sposób kamery wysyłać, aby wyglądały na polskie, i wiele pieniędzy za nie żądać od MSWojsk. Dochodzenie trwało szereg miesięcy, ale wniosek do Prokuratorii nie ujrzał światła dziennego, bo (!!!) Anglicy o sprawie aparatów KW wiedzieli. Na składane gen. Rayskiemu i kilkakrotnie powtarzane oferty na pełnowartościowe i przeszło połowę tańsze aparaty Fairchild i Eagle, obejmujące także propozycje ich produkcji licencyjnej w Polsce, nie otrzymywali żadnej odpowiedzi. W rezultacie w 1939 roku nie mieliśmy odpowiednich środków rozpoznania fotograficznego – aparaty KW na Karasiach były mało wartościowe, a nowoczesne Łosie nie miały żadnych.Zarówno gen. Rayski jak i gen. Zając zdawali się zupełnie nie doceniać wartości rozpoznania fotograficznego. Wiadomo jedynie, że w lipcu-sierpniu 1939 Karasie 4.Pułku Lotn. wykonały na rozkaz gen. Bortnowskiego, dowódcy Armii Pomorze kilka lotów na rozpoznanie fotograficzne umocnień i zgrupowań wojsk niemieckich w Prusach Wschodnich. Natomiast w znanej polskiej dokumentacji wrześniowej wzmianki o próbach rozpoznania fotograficznego pojawiają się bardzo rzadko, a o ich wynikach brak wiadomości. Warto dodać, że w międzywojennej literaturze lotniczej można było znaleźć doskonałe zdjęcia rozpoznania lotniczego z wojny polsko-rosyjskiej 1920, co świadczy o tym, iż wtedy mieliśmy sprzęt fotograficzny na lepszym poziomie niz w 1939! Jak czytam coś takiego, to nóż sam się w kieszeni otwiera... A myślałby kto, że tego typu wynalazki zwiazane z drenażem pieniędzy z państwowej kasy to sprawa ostatnich 16 lat... No, ale za komuny na pewno też były takie przekręty (np. taki Berliet – znowu kłania sie Francja), tyle że mniej o tym wiadomo. Trochę inaczej teraz patrzę na przetargi np. na samolot, transporter, ppk... Nie, żebym kogoś oskarzał. I trochę inaczej patrzę na sprawę honoru oficera II RP. Wydawało by się, że do tej pory ta armia była pod tym względem nieskazitelna (jakichś tam gaz-masek Żymierskiego nie liczę, bo były w sumie bez znaczenia).Bardzo gorzki jest dla mnie ten artykuł, tym bardziej, że pojawiają się w nim jeszcze takie informacje, że silnik Karasia też był do d..., niedopracowany, ale jednak kupiliśmy jego licencję, że angielskie km-y tak samo, radiostacje też.Proszę zwrócić uwagę na skalę tego przekrętu, ile pieniędzy wyrzuconych w błoto. Więc może jednak polska armia w 1939 roku miała szansę być odrobinę nowocześniejsza, skuteczniejsza w boju? Szansę zmarnowaną...
grek Napisano 15 Kwiecień 2005 Autor Napisano 15 Kwiecień 2005 Oczywiście wyburaczyło pewien fragment przy kopiowaniu:wniosek do Prokuratorii nie ujrzał światła dziennego, bo
grek Napisano 15 Kwiecień 2005 Autor Napisano 15 Kwiecień 2005 po raz trzeci wpiszę ręcznie : ... bo racja stanu nie pozwalała tej sprawy dalej prowadzić. (dosyć istotny fragment)
kolekcj Napisano 15 Kwiecień 2005 Napisano 15 Kwiecień 2005 Pytanie na ile takie aparaty były faktycznie potrzebne. Będąc w CAW widziałem polskie mapy dyslokacji niemieckich jednostek z 1939 roku. Nie wiem na ile były prawidłowe, ale przed rozpoczęciem działań wojennych i tak nie było możliwe (jak sądzę) prowadzić obserwacji lotniczych nad terytorium niemiec. Natomiast już po rozpoczęciu działań w okolicznościach jakie były także okazał by się ten sprzęt zbędny. Oczywiście rozumie, że szkoda że doszło do pewnego marnotrawstwa, ale nie jest aż tak wielki problem wobec faktu, nieprzydatności tego typu aparatów przy specyfice jej wykorzystania.
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.