Gość Napisano 3 Styczeń 2003 Napisano 3 Styczeń 2003 WitamZwracam sie Panowie eksploratorzy z nastepujacym pytaniem:Wiele sie mowilo o tym ze poszukiwacze szkodza stanowiskom archeologicznym, niszcza je itp. Interesuje mnie kto kiedykolwiek zglosil fakt natrafienia na interesujace znalezisko archeologom.Pozdrawiamkruku GG566056
Gość Napisano 3 Styczeń 2003 Napisano 3 Styczeń 2003 ja słyszałem ;... podczas którejś tam wyprawy w teren gadałem z chłopem do którego należały okoliczne pola , wygrzebał on chyba przy plewieniu parę denarów rzymskich , po czym zgłosił fakt archeologom , przyjechali archeolodzy , przebadali teren a przy okazji pożyczyli" od chłopa owe denary do EKSPERTYZY i tyle je widział jak i tych archeologów , inny przykład - pewien gość też łazi z wykrywaczem i w miejscu dawnych osiemnastowiecznych fortyfikacji ziemnych o których już najstarsi ludzie nie pamiętają nie mówiąc już o archeologach czy konserwatorze znalazł monetki z epoki , pokazał je kiedyś archeologom a oni na to EEEeeeeeeeeee........ za nowe nas to nie interesuje
Gość Napisano 4 Styczeń 2003 Napisano 4 Styczeń 2003 Słuchaj IglanadonTo co opisałeś w swoim poście jest być może prawdą, ale tacy archeolodzy stanowią znikomy procent wśród ogółu archeologicznej braci. Sam jestem archeologiem i wiem jak moi znajomi zachowują się w przypadku znalezienia przedmiotu o wartości muzealnej, historycznej. Nadstawiają własnego karku i ryzykują karierą (a poszukiwania z wykrywaczem są wciąż w środowisku bardzo napiętnowane przez tzw. twardogłowych- i wpływowych archeologów i konserwatorów) by opublikować artefakt, który przecież nie trafił do nich na skutek metodycznych badań, wykopalisk. Większość to ludzie z pasją, zainteresowaniami i właściwym stosunkiem do wszelkich zabytków archeologicznych. Nie są złodziejami.
Gość Napisano 4 Styczeń 2003 Napisano 4 Styczeń 2003 Może i złodziejami nie są, ale jak wieść gminna niesie nie zawsze są też w porządku. Zarówno u was (archeologów) jak i wśród nas (poszukiwaczy) są czarne owce, przykładów nie podaję bo imiennie nie lubię oskarżać, a znam tego dosłowne i oczywiste przypadki. Jak myślisz, w jaki sposób zareagowano na moją ofertę wsparcia prac archeologicznych w celu wskazania (zlokalizowania) miejsc z elementami metalowymi, na odkrytym lub otwartym (to chyba tak się mówi ???) stanowisku (chodziło o wywaloną ziemię. Odpowiedź była solidna - wsadź Pan ten sprzęt sobie w @#@$". No cóż życzę owocnych odkrywek, ale ja pójdę swoją drogą, poczekam aż dojdzie do cywilizowanej i kulturalnej współpracy, wtedy może znowu zaoferuję swój czas, sprzęt i chęci wsparcia działań zakładam pożytecznych.P.S. W latach 70-tych przyjęto od mojej rodziny do ekspertyzy archeologicznej narzędzie kamienne znalezione w szczerym polu. Pomimo wielu zapytań (mój ojciec był nauczycielem historii) zaprzeczono faktowi przyjęcia tego znaleziska, wyparowało ????. PozdrawiamJunk dla przyjaciół i poszukiwaczy
Gość Napisano 4 Styczeń 2003 Napisano 4 Styczeń 2003 Do junkaSłuchaj to co opisałeś nie świadczy wcale o jakimś karygodnym zachowaniu (może poza tym niegrzecznym zwrotem-ale cóż są ludzie i ludziska)archeologów ale tylko i wyłącznie o pewnej fobii, której ulegają niektórzy naukowcy majacy do czynienia z pracą na stanowiskach. Twoja propozycja z mojego punktu widzenia (i wiekszości nowego pokolenia archeologów)była słuszna, jeśli chodziło o sprawdzenie hałdy z wykopu (tak to zrozumiałem) to rozsądny archeolog skorzystałby pewnie z twojej oferty ( jeśli sam sprzętu by nie posiadał). Ale musisz zrozumieć, że w samym środowisku trwa walka o to by była możliwość metodycznego stosowania detektorów na stanowiskach. Wielu archeologów jest temu przeciwna choc ich argumenty często nie wytrzymują krytyki. Podstawowa sprawa to ta, że wojna o wykrywacze toczy się przede wszystkim pomiedzy archeologami. I powiem Ci wiecej, dopóki bedzie trwała to brać eksploratorska bedzie miała przesrane. Ja np. też lubię penetrowanie pobojowisk z wykrywaczem ale przed, nazwijmy to, moim przełożonym muszę to ukrywać. Nie daj boże by dowiedział się że mam sprzęt. Co do czarnych owiec to one trafiaja się wszędzie u archeologów także, ale to są wyjątki.pozdr
Gość Napisano 4 Styczeń 2003 Napisano 4 Styczeń 2003 Macek Ty jesteś kulturalny gość i aż się boję zabierać głos w tej sprawie ! Jednak Twój idealistyczny osąd nie jest jednoznaczny z rzeczywistością. Zapytasz pewnie abym udowodnił swoją tezę i tutaj muszę Ciebie zmartwić bo nie o to chodzi w tym wszystkim. Zależy całemu środowisku poszukiwaczy na współpracy z archeologami ale również na uznaniu poszukiwań przez nas prowadzonych za wiarygodne i rzetelne. Na jakiej podstawie i tu masz rację, skostniałe i autorytatywne środowisko starej szkoły archeologów nie może uznać znalezisk ujawnionych przez wykrywacz metalu. Specyfika poszukiwań stricte archeologicznych opartych na badaniu kontekstu znaleziska na tym absolutnie nie ucierpi tylko ważna jest współpraca z nami bo o tym wszystkim wiemy a nie chcemy tylko być traktowani jak dzieci. Mam ogromną nadzieję, że stworzymy kiedyś w naszym kraju współpracę opartą o angielską szkołę w której archeolog i poszukiwacz będą cali a dziedzictwo kulturowe syte.PozdrawiamQaz
Gość Napisano 5 Styczeń 2003 Napisano 5 Styczeń 2003 do QazaJa również uważam, że współpraca archeologów z prywatnymi osobami posiadajacymi wykrywacze byłaby wielce pożyteczna. Powiem wiecej, jest ona konieczna z tego choćby wzgledu, iż eksploratorzy (lubię używać tego określenia) byli, są i będą (i będzie ich przybywać). Będą penetrowali najróżniejsze miejsca w naszym kraju (czy sie to komuś podoba czy nie) i będą lokalizowali chcąc niechcąc stanowiska archeologiczne, żadne ewentualne zakazy zmienić tego nie mogą. Im wiecej ludzi ze zdrowym rozsądkiem (w Polsce to nie jest niestety niestety normą) po obu stronach tym większe szanse na porozumienie, ale chcę raz jeszcze zaznaczyć i podkreślić po stokroć - najpierw problem detektorów muszą ostatecznie rostrzygnać między sobą sami archeolodzy. I na Boga nie pytaj kiedy dojdą do porozumienia bo tego sam Swarożyc nie wie.Pozdrawiam
Gość Napisano 6 Styczeń 2003 Napisano 6 Styczeń 2003 Sądzę, że szef takich prac archeologicznych powinien przelecieć teren przed, po i w trakcie wykopków. Oczywiście nie powinien kopać na sygnale. Zyskałby przez to pewne rozeznanie co do obecności pozostałości metalowych w ziemi i przez to, czego można by się spodziewać tu i tam (nie mówiąc o niewybuchach dających pożądny sygnał).Pozdrawiam
Gość Napisano 6 Styczeń 2003 Napisano 6 Styczeń 2003 WitamCiesze sie ze odpowiedzieliscie na moje pytanie. Jednak chcialbym powrocic do istoty zagadnienia. Czyzby okazywalo sie ze nie ma wsrod poszukiwaczy nikogo kto ma/mial kontakt z archeologami ???
Gość Napisano 7 Styczeń 2003 Napisano 7 Styczeń 2003 Kruku, jest to po części istota zagadnienia. Brak kontaktu z tym środowiskiem jest informacją o stanie rzeczy. Moje kontakty z antropologami i archeologami, ludźmi zafascynowanymi swoja profesją są prywatnie poprawne tzn. wyrażają zrozumienie i chęć współpracy ale tylko prywatnie. Oficjalne stanowisko jest jakie jest. Nie mogę zrozumieć tylko jednego ! Jakie spustoszenie w nauce dokonują kolesie, którzy za własne pieniądze odnajdują na jakimś polu a nie stanowisku archeologicznym „artefakty” z przed 60 lat ? Tu zatraca się zupełnie relacja pomiędzy archeologią a paranoją. Wszystkie te „skarby” są najczęściej skatalogowane, opisane i znane po prostu wszystkim. Czy jeżeli nie chodzi o archeologię to chodzi o ..... ?
Gość Napisano 7 Styczeń 2003 Napisano 7 Styczeń 2003 Jak przyłapią jakiegoś faceta z detektorem co rozkopuje stanowiska archeologiczne (wcale tego nie pochwalam) to zaraz archolodzy podnoszą krzyk że wszyscy poszukiwacze to złodzieje i hieny cmentarne, a jak trafi się archeolog złodziej to cisza, lub się mówi że trafiła się jedna, jedyna czarna owca. A pieniądze ze sprzedazy skradzionych artefaktów to chciał przekazać na dalsze badania.Chyba mamy za słaby głos.PozdroBerthie
Gość Napisano 7 Styczeń 2003 Napisano 7 Styczeń 2003 problem w ogóle jest sztuczny i rozdmuchiwany niepotrzebnie przez archeologów , pomijając przypadki grzebania na stanowiskach archeologicznych które są karygodne i nie muszę chyba nikogo do tego przekonywać to kompletnie nie rozumiem w jaki sposób przeszkadzają im inni poszukiwacze , zakładając że ktoś wykopuje przykładowo rzymskie fibule czy denarki czy jakiechś tam inne średniowieczne artefekty a są tacy należy wziąć pod uwagę że są to poszukiwania w polach w warstwie ornej która jest raz czy dwa razy do roku obrucona pługiem a zasięg wykrywacza w przypadku takich przedmiotów wynosi kilkanaście , może dwadzieścia parę centymetrów , nie ma zatem mowy o naryszaniu stratygrafii a propos archeologów ponieważ odbiegłem od tematu bywają tacy którzy mają dość specyficzne podejście do swojej pracywybrawszy się w teren celem zlokalizowania stanowisk dzielą miejsce po dajmy na to osadzie na kilka stanowisk z prozaicznych przyczyn o tu się nie dało wejśc , bo tam nie pozwolili , a gdzieś nie zdołano ustalić właściciela gruntu itd" co powoduje że z jednego stanowiska (może to być miejsce występowania jakiejś tam ceramiki) robi się kilka a czasami kilkanaście stanowisk - dlaczego ? - gdyż za każde zlokalizowane stanowisko są jakiechś pieniądze małe bo małe ale zawsze są
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.