Skocz do zawartości

1944 - Stolica dzień po dniu


mietek

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Od dziś Rzeczpospolita drukuje:

Stolica dzień po dniu
Warszawa tuż przed powstaniem. Dzień po dniu - jak zapadały decyzje, co się działo w mieście. Od dzisiaj, przez sześć dni, w cyklu tekstów będziemy odtwarzali wydarzenia i atmosferę stolicy sprzed 60 lat. Dziękujemy autorom wykorzystanych opracowań i wspomnień.

26 LIPCA 1944 ROKU Warszawa sześć dni przed godziną W" - Monter" ma zrobić rozpoznanie
Jeszcze bez decyzji

Na ulicach, w domach, w fabrykach szepcze się w Warszawie, że wybuch powstania jest bliski. Ale w środę, 26 lipca 1944 roku, to jeszcze wcale nie było przesądzone.

Kiedy uderzyć jak nie teraz? - dyskutowali Warszawiacy. Rosjanie są na tyle blisko, że nieraz się wydaje, iż słychać odgłosy frontu. Niemców mniej widać na ulicach, a od kilku dni powtarzana jest wiadomość, że wycofali z miasta znaczne siły. Upowszechnia się przekonanie, iż nie będą bronić Warszawy. Nawet represje zelżały, a to już znak, że przestali się czuć tak pewnie.

Namacalnym znakiem, że Niemcy przegrywają tę wojnę, było to, co się działo w sobotę i w niedzielę. Ulice miasta i wylotówki w stronę Sochaczewa i Łodzi zapełniły się Niemcami, ich sojusznikami, volksdeutschami z rodzinami, wycofującymi się ze wschodu. I nie były to bynajmniej zwarte szyki, jakimi zwykli kroczyć zwycięzcy. Jechali na furmankach przez Wybrzeże Gdańskie, szli w bezładzie, pędząc przed sobą stada owiec.

W czasie tej lipcowej defilady" zamieniły się role na ulicy. Bogdan Grzymała-Siedlecki: Teraz my patrzyliśmy z nieukrywaną satysfakcją, łowiąc ponure, przygnębione spojrzenia niedawnych przedstawicieli ÇHerrenvolkuČ". Ani Warszawiacy, ani na szczęście też Niemcy, nie wiedzieli, że w kilku zakonspirowanych lokalach decydował się tego dnia los powstania, los miasta. Już wczoraj, we wtorek rano, po naradzie przy ulicy Tamka 13, gen. Tadeusz Bór-Komorowski, dowódca AK, zarządził stan czujności do powstania". Ta decyzja była konsekwencją ustaleń sprzed kilku dni, kiedy to gen. Leopold Okulicki Niedźwiadek", zastępca szefa Sztabu ds. Operacyjnych Komendy Głównej AK, przekonywał Bora", że Niemcy są na tyle osłabieni, iż nie stawią dużego oporu, a po kilku dniach przyjdą na pomoc Rosjanie.

Władysław Bartoszewski, żołnierz AK, uważa, że w środę, 26 lipca pojawiły się znaki, iż sytuacja się zmienia, że Niemcy jednak postanowili bronić Warszawy. Do miasta zaczęły wracać ewakuowane wcześniej oddziały policji i SS. Urzędy hitlerowskiego Dystryktu Warszawskiego, które od trzech dni przestały właściwie działać, podjęły teraz częściową pracę. Na murach pojawiły się 26 lipca czerwone afisze, grożące surowymi represjami wobec wszystkich, którzy rozpuszczają fałszywe wiadomości, a także wobec tych, którzy - jak powiedziano - Çzamykają sklepy, nie przychodzą do pracy lub dopuszczać się będą aktów sabotażu i dywersjiČ".

Chcąc być pewnym, czy nic się nie zmieniło, czy wcześniejsza ocena, że Niemcy nie będą ginęli za Warszawę, jest nadal aktualna, gen. Tadeusz Pełczyński Grzegorz", szef Sztabu KG, polecił 26 lipca zrobienie intensywnego i odpowiedzialnego" rozpoznania aż do pobliskich mazowieckich miast. Zadanie otrzymuje płk. Antoni Rzepecki Monter", jako szef Warszawskiego Okręgu AK. Według ocen niektórych historyków, Monter" niezbyt solidnie przyłożył się do tego zadania. Raport, który złoży 31 sierpnia, przyczyni się do decyzji o wyznaczeniu godziny W".

Na razie przy ul. Chłodnej 4 zebrała się Komenda Główna w pełnym składzie. Bór" zażądał, aby każdy z obecnych powiedział, co myśli. Okazało się, że mniej więcej połowa chciała już chwytać za broń, a połowa radziła czekać. Ale gdy Monter" przedstawił stan uzbrojenia, wrażenie było deprymujące". Monter" zapewniał, że do 14 dni oddziały wytrzymają, a brak broni zastąpi furia odwetu". Spotkanie zakończyło się bez decydujących ustaleń. Walka będzie podjęta - postanowił Bór" - ale na razie brak przesłanek do wyznaczania godziny W". Tego samego dnia premier Stanisław Mikołajczyk nakazał przesłać do kraju depeszę: Na posiedzeniu rządu RP zgodnie zapadła uchwała upoważniająca was do ogłoszenia powstania w momencie przez was wybranym".

Kazimierz Groblewski
Napisano
27 LIPCA 1944 ROKU Warszawa pięć dni przed godziną W" - Wzrost napięcia po niemieckim wezwaniu mieszkańców do kopania okopów

Ogłaszam stan pogotowia

Kto wie, czy losy Warszawy nie potoczyłyby się inaczej, gdyby po południu 27 lipca Niemcy sami nie podgrzali, i tak gorącej, sytuacji w mieście. Wzywając warszawiaków do obowiązkowego stawienia się do kopania okopów, przyśpieszyli bieg wydarzeń, które za pięć dni doprowadzą do wybuchu powstania.

Gadzinówkę Nowy Kurier Warszawski" warszawiacy przeglądają, by naśmiewać się z coraz bardziej makiawelicznych manipulacji, w celu zatuszowania wojennych klęsk Niemców. Dzisiejszy numer, z czwartku 27 lipca, donosi o pomyślnych kontratakach niemieckich" i planowanych ewakuacjach". Od kilku dni gadzinówka z satysfakcją drąży sprawę PKWN jako konkurenta rządów Mikołajczyka".

Nagłe wyjazdy z miasta Niemców i volksdeutschów, które trwają od kilku dni, rozruszały rynek nieruchomości. Uciekający na zachód w pośpiechu sprzedają swój dobytek. Firma Z. Litwiński na gwałt skupuje domy, place i wille. Te ostatnie zwłaszcza w okolicach podwarszawskich. Cena obojętna. Każdy plac, Warszawa lub podmiejski, natychmiast" gotowy jest kupić H. Gołębiowski z Marszałkowskiej 60 m. 14.

Nie tylko zbliżającym się powstaniem żyje miasto. Coś się kupuje, coś sprzedaje. Poszukiwany jest chętny na pianino pierwszorzędnej marki", krzyżowe, zagranicznej firmy". Pilnie do sprzedania są płyty, patefony walizkowe Paillarda, Kulumbia, garnitur męski piękny, nowy, przedwojenny", olety zaciemniające do sklepu". A hurtownia przy ul. Przechodniej 2 szuka na posadę gosposię inteligentną rutynowaną".

Pechowy dzień miał Antoni Wolski z Ogrodowej 7, skradziono mu kenkartę, legitymację więzienną, nocną przepustkę i ausweis. W nie najlepszym nastroju jest prawdopodobnie Karol Stamrski z Chłodnej 69, bo wczoraj stracił przytomność po wypiciu większej ilości wódki zwanej bimbrem".

Od dzisiaj narady szefostwa AK odbywają się dwa razy dziennie, o godzinie 9 i o 17. Generał Tadeusz Bór" Komorowski, dowódca AK, nie chce się dać zaskoczyć rozwojowi wypadków. Nadal analizuje sytuację i zastanawia się, czy to już dobry czas do wyznaczenia godziny W".

Zbigniew Czajkowski-Dąbczyński jedzie rano rowerem na odprawę swojej grupy: Nic specjalnego. Nastrój w mieście niezwykły. Szkopy ewakuują się. Większość urzędów pozamykana. W nocy słychać było działa z frontu". Siedemnastoletni żołnierz Parasola" za dziewięć dni będzie świadkiem śmierci swojego przełożonego, poety Krzysztofa Kamila Baczyńskiego.

Około godziny 17 zacharczały niemieckie szczekaczki na mieście. Odczytano w nich zarządzenie gubernatora Fischera nakazujące mężczyznom i kobietom w wieku 17 - 65 lat stawić się następnego dnia rano z łopatami w sześciu wyznaczonych punktach do kopania okopów nad Wisłą. Niemcy domagają się, by przez najbliższe dni pracowało z łopatami sto tysięcy osób.

W kierownictwie AK wiadomość o niemieckim zarządzeniu zrobiła wielkie wrażenie. Po dwóch godzinach gotowa była odpowiedź: Alarm! (...) 1) Zgrupować się na stanowiskach wyczekiwania i czekać na ogłoszenie godziny "W. 2) Wkroczyć czynnie przed zarządzeniem godziny "W tylko w wypadkach szczególnie usprawiedliwionych, głównie w rejonach zarządzonych zbiórek". Tego samego dnia na spotkaniu przy ul. Żelaznej pułkownik, późniejszy generał Antoni Chruściel Monter", komendant Warszawskiego Okręgu AK, zameldował generałowi Komorowskiemu, że postawił okręg w stan pogotowia.

Jutrzejszy dzień może być decydujący. Łatwo się domyślić, że warszawiacy zignorują niemieckie wezwanie. Czy okupant odpowie represjami?

Kazimierz Groblewski
Napisano
29 LIPCA 1944 ROKU Warszawa trzy dni przed godziną W"
- Komuniści nawołują do powstania

Przyjechał kurier z Londynu

Drugą noc z rzędu bombowce Armii Czerwonej atakują strategiczne obiekty - tym razem na Pradze i Dworcu Zachodnim. Czy to znaczy, że Warszawa może liczyć na szybką pomoc, jeśli zacznie walkę?

Od 24 lipca, kiedy samoloty radzieckie pierwszy raz pojawiły się nad Warszawą, aktywność lotnictwa radzieckiego co dzień przybiera na sile. 29, w sobotę, na prawym brzegu Wisły, słychać już odgłosy kanonady artyleryjskiej. Na Targówku pojawiła się (i niebawem wycofała) szpica radzieckich czołgów.

W polskiej audycji radia Moskwa Wezwanie do Warszawy" Związku Patriotów Polskich: Walczcie przeciwko Niemcom. Warszawa bez wątpienia słyszy już huk dział w bitwie, która wkrótce przyniesie jej wyzwolenie. (...) Dla Warszawy, która nigdy się nie poddała i nigdy nie ustała w walce, godzina czynu wybiła. (...) Bezpośrednią czynną walką na ulicach Warszawy, po domach, fabrykach, magazynach nie tylko przyspieszymy chwilę ostatecznego wyzwolenia, lecz ocalimy również majątek narodowy i życie naszych braci".

Na murach rozplakatowano odezwę Czarnego", dowódcy Polskiej Armii Ludowej, generała" Juliana Skokowskiego, który ogłasza, że dowódcy Armii Krajowej uciekli i on obejmuje komendę nad wszystkimi oddziałami podziemnymi stolicy, żeby poprowadzić je do walki z Niemcami.

Radio Moskwa mało do kogo w Warszawie dociera, ale dowództwo AK starannie analizuje biuletyny z nasłuchów. Na kłamstwa Czarnego" nikt z mieszkańców stolicy, którzy wczoraj obserwowali sprawną i masową koncentrację oddziałów AK, się nie nabierze, lecz sztabowcy nie mogą ich zlekceważyć. Prawdopodobnie znają pomysł dowódców Armii Ludowej: w chwili rozpoczęcia rosyjskiego szturmu opanować, siłami tych 500 ludzi, którymi dysponują, ratusz, zabarykadować się, wywiesić czerwoną flagę i wzywać pomocy.

Prowokacja Czarnego" z jeszcze mniej licznej PAL nie była uzgadniana ani z PPR, ani z AL i wzbudziła w tych kręgach wściekłość, ale to może oznaczać, że jej inspiratorem był NKWD. To właśnie dowódcy PAL za kilka miesięcy wystawią" NKWD do aresztowania szesnastu przywódców Polski Podziemnej.

Kwestia, do czego dąży Moskwa i jak postąpi względem Warszawy, obok pytania o kondycję Niemców, była najważniejsza dla decyzji o wszczęciu powstania.

Kurier Komendy Głównej AK kpt. Jan Nowak" (Zdzisław Jeziorański) przed dwoma dniami po kilkumiesięcznej misji powrócił do Warszawy z Londynu. Łączniczka Teresa", iemłoda już, bardzo poważna", wiezie go dorożką na spotkanie z Borem" i Sztabem Głównym KG, którzy od ponad tygodnia dwa razy dziennie mają odprawy. Klatki schodowe, bramy domów i mieszkania pełne są stłoczonych młodych ludzi z bronią i bez broni, czekających na rozkaz rozpoczęcia walki. Dziś część rozeszła się do domów, ale wielu pozostało na miejscu. Generalny atak na Niemców wisi na włosku" - konstatuje Jan Nowak". Teresa" zwraca się do niego: - Pan dopiero co stamtąd przyleciał. Może pan ich przekona, może im pan wyperswaduje, żeby tego nie robili...

Bór" i sztabowcy interesowali się podróżą Stanisława Mikołajczyka do Moskwy, o której wczoraj dostali depeszę z Londynu. Premier - relacjonował "Jan Nowak - będzie usiłował doprowadzić do układu ze Stalinem, co pozwoli na koordynację operacyjną między AK i Armią Czerwoną i na utworzenie, po uwolnieniu Warszawy, tu na miejscu, rządu opartego na czterech głównych stronnictwach, z udziałem komunistów jako piątego członu. Wyniki wizyty w Moskwie oceniam pesymistycznie".

Po jakichś trzech godzinach narady nastąpiła przerwa na posiłek. Właścicielka mieszkania roznosi zawiesistą kartoflankę i chleb" - takie menu generałów i pułkowników zapisał kpt. Jan Nowak".

W dalszym ciągu odprawy Bór" - wspomina dalej - interesował się głównie, czy może liczyć na masowe zrzuty broni i przysłanie Brygady Spadochronowej. Na oba te pytania odpowiedziałem z całą stanowczością negatywnie".

Andrzej Kaczyński
Napisano
30 LIPCA 1944 ROKU Warszawa dwa dni przed godziną W" - Delegat rządu: walka będzie na pewno

Rosjanie za Wisłą

Niedzielny ranek, 30 lipca, Niemcy powitali z ulgą. Według danych wywiadu tej nocy miała rozpocząć się walka.

Zapis w Dzienniku działań 9 Armii": Oczekiwany jest wybuch działań powstańców polskich w Warszawie na godz. 23. Daje się temu wiarę wobec zagranicznych wiadomości radiowych, że emigracyjny rząd polski pogodził się z Moskwą". Oraz późniejszy dopisek: Nic się jednak nie stało".

Sytuację na przedpolu Warszawy dowództwo 9 Armii oceniało jako bardzo groźną. Radziecka 2 Armia Pancerna Gwardii kontynuowała natarcie w kierunku Pragi. 8 Armia Gwardii marszałka Rokossowskiego razem z I Armią Wojska Polskiego generała Berlinga zaczęły bój o uchwycenie przyczółków na zachodnim brzegu Wisły w okolicach Puław i Sandomierza.

Wczesnym rankiem Niemcy ekspediują z Warszawy dwa pociągi z więźniami do obozów koncentracyjnych. 1400 mężczyzn do Gross Rosen, 410 kobiet do RavensbrŸck. To ostatnie transporty z Warszawy przed powstaniem. Jechały kilka dni, przetrzymywane na bocznicach kolejowych, były dziesiątki śmiertelnych ofiar.

W niedzielę po raz pierwszy w jawnym kolportażu ulicznym pojawia się w śródmieściu prasa polska, dotychczas konspiracyjna. Dwustronicowy numer Rzeczypospolitej Polskiej" dużego formatu, organ Delegatury Rządu - jak napisał w kronice Władysław Bartoszewski - jest dosłownie wyrywany z rąk i czytany przez ludzi wspólnie, grupkami, nierzadko na środku ulicy. Podziemne pismo o największym zasięgu, Biuletyn Informacyjny" (organ AK), od 30 lipca zostało przekształcone z tygodniowego w codzienne.

W mieście panuje nastrój zupełnej swobody - zanotował Władysław Bartoszewski - mimo że przechodzą i przejeżdżają ulicami patrole policyjne i oddziały wojskowe. Zdarzają się przypadki ostrzeliwania przechodniów na postrach z przejeżdżających pędem samochodów".

Jan Nowak-Jeziorański wczesnym popołudniem szedł na spotkanie z delegatem rządu, wicepremierem Jankowskim. Jestem o godzinę za wcześnie - zapisał. - Wstępuję do pobliskiej kawiarni. Po chwili wybucha w pobliżu strzelanina. Wyskakuję zobaczyć, co się dzieje. (...) Plac Teatralny, jeszcze przed chwilą ruchliwy i pełny, momentalnie pustoszeje. Ktoś wpada do kawiarni. Co się stało? - Nasi napadli na niemiecki patrol. Rozbroili szkopów. Dwóch położyli, trzeci uciekł. Cóż - śmieje się - trzeba się zbroić, póki czas". Nowak postanowił oddalić się zanim przyjadą budy z policją i zamkną plac. Tak byłoby pół roku temu. Po wyjściu na ulicę widzę ze zdumieniem, że ruch wrócił do normy. Ani śladu niemieckiej policji. Miasto jest jak beczka prochu. Wystarczy przytknąć zapałkę, a wyleci w powietrze".

Wicepremier Jankowski potwierdza tę obserwację. Walki w mieście wybuchną, czy chcemy tego, czy nie. Czy pan sobie wyobraża, że nasza młodzież dysząca żądzą odwetu, którą myśmy szkolili od lat, sposobili do tej chwili, daliśmy jej broń do ręki, będzie przyglądać się biernie albo da się Niemcom wywieźć bez oporu do Rzeszy? Jeśli my nie damy sygnału do walki, ubiegną nas komuniści".

Radiostacja imienia Tadeusza Kościuszki (berlingowców - 1 Armii Wojska Polskiego) nadała w niedzielę czterokrotnie następujący apel (w Polsce Ludowej cenzura aż do 1975 roku nie pozwalała drukować tego tekstu). Warszawa drży w posadach od ryku dział. Wojska radzieckie nacierają gwałtownie, zbliżają się już do Pragi. Nadchodzą przynieść nam wolność (...) Ludu Warszawy! Do broni! Niech ludność cała stanie murem wokół Krajowej Rady Narodowej, Warszawskiej Armii Podziemnej. Uderzcie na Niemców. Udaremnijcie ich plany zburzenia budowli publicznych. Pomóżcie Czerwonej Armii w przeprawie przez Wisłę. Przysyłajcie wiadomości, pokazujcie drogi. Milion ludności Warszawy niechaj stanie się milionem żołnierzy, którzy wypędzą niemieckich najeźdźców i zdobędą wolność".

Andrzej Kaczyński

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie