Wiecie co, z tymi gołebiami... Jechałem a ze sześć lat temu do pracy . Zima, ślizgawica, noc, maluszkiem nie dało się więcej, niż 50-60 km/h. Przy wjeździe do wsi (ostra górka w dół na zakręcie) na szczycie górki na drodze siedzi GOŁĄB. Zwolniłem delikatnie do 20, hamować się bałem. Przy zjeżdżaniu z tej górki wpadłem w poślizg, obróciło mnie ze dwa razy i znalazłem się w rowie 20 cm od drzewa. Samochód nawet nie draśnięty. Jak wyszedłem z auta okazało sie, że na tej górce jest tak ślisko, że stojąc bez ruchu zjeżdżałem na butach w dół. Od tej pory jak widzę gołebia na asfalcie-zawsze zwalniam :-)