Skocz do zawartości

Muzeum Narodowe ukrywa kolekcję Potockich


Rekomendowane odpowiedzi

https://www.rp.pl/Historia/302169964-Muzeum-Narodowe-ukrywa-kolekcjePotockich.html

"Muzeum Narodowe ukrywa kolekcję Potockich

Zrabowany przez Niemców unikalny zbiór numizmatów odnaleziono tuż po wojnie. Tkwi jednak w muzealnych piwnicach.

Andrzej hr. Potocki zgromadził przed II wojną światową imponującą kolekcję numizmatów. Liczyła ona od 13 do 14 tys. obiektów. Zrabowany w czasie wojny przez Niemców zbiór udało się odzyskać. Ale nie ma jasności, ile monet i medali odnaleziono. Muzeum Narodowe w Warszawie, które je posiada, milczy.

– Chcemy załatwić to normalnie, czyli na początku uregulować kwestię własności. Jesteśmy gotowi do polubownego załatwienia sprawy kolekcji, jesteśmy skłonni ją sprzedać państwu – mówi „Rz" Krystyna Bnińska-Jędrzejowska, jedna ze spadkobierczyń wyjątkowej kolekcji numizmatów stworzonej przez Andrzeja hr. Potockiego.

Dr Mieczysław Morka, historyk sztuki związany z PAN, przez kilka lat badał losy tej kolekcji i doszedł do wniosku, że Muzeum Narodowe w Warszawie zataja informacje na jej temat, tak jakby chciało coś ukryć. Nie ma on też wątpliwości, że jako strata wojenna kolekcja powinna zostać zwrócona spadkobiercom, „gdyż odzyskiwanie niemieckich rabunków wojennych nie uległo przedawnieniu".

MILCZĄCE MUZEUM

Gdy zadaliśmy Muzeum Narodowemu pytania o to, ile monet i medali z tej kolekcji znajduje się w placówce, kiedy do niej trafiły, czy istnienie tej kolekcji było utajnione i kiedy obiekty te zostały wpisane do inwentarza – otrzymaliśmy zdawkową odpowiedź: „Numizmatyczna kolekcja Potockich pozostaje obecnie przedmiotem postępowania sądowego. Do momentu prawomocnego rozstrzygnięcia sprawy Muzeum Narodowe w Warszawie nie udziela informacji na temat kolekcji".

Rzeczywiście toczy się spór sądowy o zwrot kolekcji Potockich, tyle że nie dotyczy – jak informują nas pełnomocnicy spadkobierców – monet i medali, ale innych obiektów m.in. obrazów. Odpowiedź muzeum jest zatem niezrozumiała.

Na stronie internetowej Muzeum Narodowego znajdujemy informację, że kolekcja Potockich była przedmiotem badań prowadzonych przez pracowników muzeum w dwóch ostatnich latach. Nie wiemy jednak, jakie są ich efekty. Za to czytamy o wojennym rabunku. „Jedynym większym zespołem zarekwirowanym przez niemieckich historyków sztuki była słynna kolekcja monet i medali stworzona przez Andrzeja Potockiego (uznawana za jedną z najcenniejszych i najbardziej kompletnych w Polsce). Została ona odnotowana w katalogu Sichergestellte Kunstwerke im Generalgouvernement, gdzie nadano jej numer 515".

Na temat dalszych jej losów placówka milczy.

MONETY Z PILAWĄ

Zbiór gromadzony był przez dziesiątki lat przez Lubomirskich, a potem Potockich, pod koniec XIX wieku trafił z Wilanowa do Krakowa. Jak opisuje dr Mieczysław Morka, kolekcję „przechowywano w dwóch żelaznych szafach wmurowanych w ściany parterowej komnaty w domu Pod Jagnięciem, sąsiadującym z pałacem Pod Baranami". Liczyła ona według różnych źródeł 13–14 tys. obiektów, część monet została oznaczona – wyciśnięty został na nich herb Potockich – Pilawa.

Przed wybuchem wojny Adam hr. Potocki spakował numizmaty do skrzyń i umieścił w piwnicach pałacu Pod Baranami. Po wkroczeniu do Krakowa Niemców została stamtąd przez nich zabrana. Z niemieckiej dokumentacji wynika, że kolekcja mieściła się w siedmiu skrzyniach i czterech cynkowych kasetach. Niemcy przejęli 13 tys. obiektów, w tym 860 egzemplarzy złotych. Zbiór został przeniesiony na Wawel, a pod koniec wojny do zamku w Seichau na Dolnym Śląsku.

W maju 1945 r. prof. Stanisław Lorentz został powiadomiony o miejscu przechowywania dużej liczby numizmatów w Seichau przez przedstawicieli grup operacyjnych organizujących administrację i przejmujących niemieckie fabryki. Zabezpieczył on tam też zdaniem dr. Morki część zbioru Muzeum Numizmatycznego Mennicy Państwowej w Warszawie.

Monety były rozsypane, bo skrzynie były uszkodzone, dlatego szuflami zebrano je do worków i wywieziono na Wawel. W rok później – jak wynika ze śledztwa dr. Morki – zostały wysłane do Muzeum Narodowego w Warszawie. Przez wiele lat leżały w magazynie nierozpakowane.

Dr Mieczysław Morka uważa, że nieprawdą jest jakoby kolekcję przejęło UB w październiku 1946 r., a następnie ją rozkradło, głównie złote egzemplarze. Takie plotki pojawiały się wśród muzealników. Historyk znalazł wzmianki o kolekcji w opracowaniach dotyczących zbiorów Muzeum Narodowego, potwierdza to też zebrana przez niego korespondencja z muzealnikami, ale i dokumentacja użyczona przez dr. Tadeusza Zadrożnego zajmującego się niemieckimi rabunkami wojennymi.

SĄ SKRZYNIE

Jego zdaniem zidentyfikowanie kolekcji Potockich jest możliwe, gdyż mają one znaki własności. Z informacji, którą otrzymał od pracowników muzeum w Warszawie, wynika, że zidentyfikowano ok. 8 tys. egzemplarzy „chociaż nie na wszystkich znajduje się odciśnięta Pilawa". Dowodem na obecność kolekcji są też dwie skrzynie metalowe z napisem „Aleksandra Potocka Wilanów", która kolekcję przekazała Andrzejowi hr. Potockiemu, a skrzynie są w muzeum.

Historyk sztuki udokumentował też przypadki pojawienia się złotych monet z tej kolekcji na rynku antykwarycznym. Uważa jednak, że nie pochodzą one z kolekcji muzealnej, ale z zaginionych w końcu maja 1945 roku dwóch kaset złotych numizmatów. Być może to obiekty zrabowane w czasie wojny przez Niemców lub Rosjan na Dolnym Śląsku. Monety takie trafiają na polski rynek z Litwy, Ukrainy, Czech i USA."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Czlowieksniegu napisał:

les- a wiesz, że ja i Bjar nadal czekamy na cytaty przepisów prawa pozwalających na rabunki ludności cywilnej, które byłeś łaskawy przywołać...

w którym miejscu? Przepisy prawa wtedy Czechów nie obowiązywały. Coś mi się wydaje, że jak zwykle coś próbujesz mi wmówić. W którym miejscu pisałem o przepisach prawa pozwalających na rabunki ludności cywilnej. To są twoje wymysły, brednie i pomówienia. Jak zwykle, ale czekam na przytoczenie konkretnej mojej wypowiedzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A w którym zdaniu powołuje się na "rabunki ludności cywilnej" i twierdzę, że są zgodne z prawem? Potwierdzam, że Visy i Maroszki  Niemiec, Amerykanin czy każdy inny żołnierz biorący udział w wojnie oraz Niemcy jako państwo, mogli brać w ilościach detalicznych czy hurtowych. I nie było to rabunkiem, tylko prawem obowiązującym podczas wojny. Poczytaj sobie trochę, bo jesteś niedoinformowany nie tylko w tym temacie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie