Skocz do zawartości

STAŻYSTA ZNALAZŁ SKARB MONET W KOŚCIELNEJ DZWONNICY


BezTabu

Rekomendowane odpowiedzi

2 minuty temu, Czlowieksniegu napisał:

Skoro wiesz, że nie ma*, to powinieneś zrozumieć, że każdego za każdy przedmiot w każdych okolicznościach przyrody służby mogą za wory pociągnąć.

Tak jak napisałem i każdy inteligentny po obu stronach sądowej barykady wie że idzie się tam wygrać, lub przegrać sprawę a nie po sprawiedliwość. Reszta jest kompilacją wytrwałości, przebiegłości i znajomością gdzie i na ile można nagiąć aktualne prawo. Wbrew pozorom oni nie są tacy mądrzy i kalkulują na zimno czy warto się boksować z oskarżonym czy odpuścić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Sowa74 napisał:

Tak jak napisałem i każdy inteligentny po obu stronach sądowej barykady wie że idzie się tam wygrać, lub przegrać sprawę a nie po sprawiedliwość. Reszta jest kompilacją wytrwałości, przebiegłości i znajomością gdzie i na ile można nagiąć aktualne prawo. Wbrew pozorom oni nie są tacy mądrzy i kalkulują na zimno czy warto się boksować z oskarżonym czy odpuścić.

Sowa żeby była jasność 

Uważasz że powyższe komplikacje i myki/wymki są oki? Bo jeśli tak to..... ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sowa

" Tak jak napisałem i każdy inteligentny po obu stronach sądowej barykady wie że idzie się tam wygrać, lub przegrać sprawę a nie po sprawiedliwość. "

Dla przedmiotu dyskusji powyższe nie ma znaczenia.
Na dziś, bez zamkniętej definicji, która nie pozostawia pola na interpretację, dowolna służba może dowolnego pacjenta spacyfikować. Zwłaszcza, gdy pacjent z branży a rok się kończy. I nie bij erystycznej piany- na O. jest sporo takich dyskusji, podobnie jak wpisów nieszczęśników, którzy mieli nieprzyjemność na własnej skórze nieprzyjemności testować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, toska napisał:

Sowa żeby była jasność 

Uważasz że powyższe komplikacje i myki/wymki są oki? Bo jeśli tak to..... ?

Czy są oki czy nie są nie mnie rozsądzać. Dzieje się tak od kiedy powstała instytucja sądu, tyle że nie wszyscy są tego świadomi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Czlowieksniegu napisał:

Sowa

" Tak jak napisałem i każdy inteligentny po obu stronach sądowej barykady wie że idzie się tam wygrać, lub przegrać sprawę a nie po sprawiedliwość. "

Dla przedmiotu dyskusji powyższe nie ma znaczenia.
Na dziś, bez zamkniętej definicji, która nie pozostawia pola na interpretację, dowolna służba może dowolnego pacjenta spacyfikować. Zwłaszcza, gdy pacjent z branży a rok się kończy. I nie bij erystycznej piany- na O. jest sporo takich dyskusji, podobnie jak wpisów nieszczęśników, którzy mieli nieprzyjemność na własnej skórze nieprzyjemności testować.

Sam bijesz jakąś mętną pianę powołując się na jakieś inne dyskusje i nieszczęśników skazanych jakich jest kilka procent wśród spraw umorzonych i wygranych (proponuję zapoznać się ze statystykami).

Definicja zabytku czy jej brak niczego tutaj nie zmieni. Nawet jak definicja będzie zamknięta to znajdą się biegli sądowi od jej interpretacji. Istnieje jeszcze coś takiego jak interpretacja prawna sędziego i "dawanie wiary przez sąd w jedne zeznania i dowody ,a w drugie nie" (zapis z pewnej rozprawy) i to w o wiele poważniejszych sprawach, gdzie definicje jasno określają co i ile można (ostatni przykład babcia na pasach i słynny celebryta). Potem trzeba walczyć i na każde ich słowo mieć papier lub. odp. paragraf, ale da się. Chcą paragonu - dajesz paragon, lub świadka, chcą faktury - dajesz papier że nie trzeba faktury, i tak aż do zmęczenia jednej lub drugiej strony i sprawdzać czy wszystko protokołują, a nawet żądać tego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, toska napisał:

To według tego sprawę winy rozwizałoby dwie beczki z wodą strony pyski do środka i kto dłużej wytrzyma a nie utonie ten wygrywa. 

Można to do tego porównać, zazwyczaj jak ktoś pierwszy raz ma z tym do czynienia w sądzie kończy ze strachu i nieznajomości procedur jak ten z głową w beczce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bialawy, Yeti, nie nawijajcie mi tu makaronu na uszy i nie siejcie paniki. Nie ma żadnego paragrafu za posiadanie dowolnego zabytku, czy to jest bardzo stara podkowa, serwis po prababci, czy rzymska moneta. I żadne służby jawne tajne czy dwupłciowe, nie mają się prawa o posiadanie dowolnego zabytku czepiać. Chyba ze udowodnią że pochodzi on z przestępstwa. Konkretnie, że został pozyskany w wyniku poszukiwania zabytków z użyciem sprzętu. I to nie ja mam udowadniać że dany zabytek posiadam legalnie, a służby mają przedstawić dowody że posiadam je nielegalnie.I nie jest to słowo przeciwko słowu- to musi być słowo kontra twardy dowód. I wszelkie historie że ktoś miał problemy za PRL bilon i sztućce z gieesu to albo ściema, albo dowód na kompletną nieznajomość prawa. Ktoś mógł mieć problem - jak go w polu drutnęli z wykrywaczem a w domu miał bilon i sztućce prosto z ziemi.Bo to już dowód, że poszukiwał. A że być może psinco znalazł... i tak złamał prawo. Bo poszukiwał z użyciem.

A historie o strachu przy poszukiwaniu obrączki w śniegu... no cóż. Ignorantia iuris nocent.

PS Inna sprawa, to sytuacja prawna poszukiwaczy, faktycznie przykra. Ale też środowisko w czasach niedawno minionych sobie na nią zapracowało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Erih- nie nawijam makaronu... Wystarczy, że sprawdzisz, nawet w Aktualnościach, ilu pacjentów łapie się na sprawę za poszukiwanie ZABYTKÓW bez pozwolenia*. I jakie mają zatrzymania konsekwencje, przy przeszukaniach w domach.

 

* I teraz- za poszukiwanie bez pozwolenia, czy poszukiwanie zabytków?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yeti, sprawdziłem. Każdorazowo sprawa zaczynała się albo od łażenia z wykrywką, albo od handlu wykopkami. A co do działań Policji, to na ten przykład jak robią wjazd ze spraw kryminalnych (takich poważnych) to również zatrzymują delikwentom nie tylko broń, amunicję, prochy, ale również telefony, komputery i inne zupełnie legalne przedmioty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajnie że sprawdziłeś ale właśnie sam potwierdziłeś jak to jest chore. Właśnie... od kiedy chodzenie z wykrywką jest przestępstwem? Do tego zmierzam. Od kiedy to nie można chodzić z wykrywką? To jest właśnie powód tego rozgoryczenia które pojawia się po takich bzdurnych sprawach jak ta z Raciborza. To tak jak z moim szukaniem obrączki sąsiadowi pożyczonym sprzętem na boisku pod blokiem. Właśnie to jest sedno sprawy. Dlaczego mam się czegoś obawiać? Nie czegoś tylko tych nieprzyjemności szukając np w terenie zasuwy wodociągowej (to nie żart!). Wychodząc z wykrywaczem każdy ma się czuć jak przestępca? Ma się bać tych niedouczonych sygnalistów i stróżów prawa? Z całym szacunkiem. Chyba nie o taką Polskę obywatelom chodzi!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Erih napisał:

A historie o strachu przy poszukiwaniu obrączki w śniegu... no cóż. Ignorantia iuris nocent.

Jak już coś to Ignorantia iuris nocet. A po drugie... jaka nieznajomość prawa? Nieznajomość prawa przy poszukiwaniu zagubionej prywatnej własności? I kto tu bredzi? Miałbyś rację jakby chodzenie z wykrywaczem było przez polskie prawo zabronione! Ale w tym przypadku to Ty nie masz racji i sam szkodzisz swojej opinii pisząc takie rzeczy. Nie ma prawa które póki co tego zabrania. Chore, chore, po stokroć chore!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ można chodzić. Tego lata sąsiad z synem sprawdzali przebieg instalacji na działce tuż za oknem mojego domu rodzinnego. Wykrywką. Podjechała Policja, wysiedli, popatrzyli i się zmyli. Bo też szukanie instalacji, kluczyków, obrączek, meteorytów pod żaden paragraf nie podpada. Ja sam nie tak dawno lokalizowałem miejsca zakopania beczek po lepiku i innego śmiecia na mojej ziemi, i jedyna osoba którą to zainteresowało to był sąsiad. Tak mu się spodobało, że sam zanabył odpowiednie urządzenie. jako dodatek do posiadanej koparki, którą świadczy usługi. Oficjalnie.

Natomiast dziwię się że ktoś się dziwi, jak mu zrobią koło pióra gdy łazi po nie swoim polu z wykrywką i kieszeniami pełnymi boratynek.

Stan prawny mamy jaki mamy, i trzeba sobie z niego zdawać sprawę.

Insza inszość, że prawo stanowione można i należy zmieniać. Jedna grupa nacisku stworzyła prawo skrajnie niekorzystne dla poszukiwaczy? No to panowie poszukiwacze, zorganizujcie swoją grupę nacisku i doprowadźcie do zmiany prawa - choćby na wzór angielski. Tylko potem się do tego prawa stosujcie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Erih napisał:

Ależ można chodzić. Tego lata sąsiad z synem sprawdzali przebieg instalacji na działce tuż za oknem mojego domu rodzinnego. Wykrywką. Podjechała Policja, wysiedli, popatrzyli i się zmyli. Bo też szukanie instalacji, kluczyków, obrączek, meteorytów pod żaden paragraf nie podpada. Ja sam nie tak dawno lokalizowałem miejsca zakopania beczek po lepiku i innego śmiecia na mojej ziemi, i jedyna osoba którą to zainteresowało to był sąsiad. Tak mu się spodobało, że sam zanabył odpowiednie urządzenie. jako dodatek do posiadanej koparki, którą świadczy usługi. Oficjalnie.

Natomiast dziwię się że ktoś się dziwi, jak mu zrobią koło pióra gdy łazi po nie swoim polu z wykrywką i kieszeniami pełnymi boratynek.

Stan prawny mamy jaki mamy, i trzeba sobie z niego zdawać sprawę.

Insza inszość, że prawo stanowione można i należy zmieniać. Jedna grupa nacisku stworzyła prawo skrajnie niekorzystne dla poszukiwaczy? No to panowie poszukiwacze, zorganizujcie swoją grupę nacisku i doprowadźcie do zmiany prawa - choćby na wzór angielski. Tylko potem się do tego prawa stosujcie.

Erich piszesz tu że po swoim można swawolić i dokazywać bo to moje.. ... 

Allle.... Twoje zapatrywania na własność w temacie myśliwców są zgoła inne. 

To znaczy że na SWOIM koziołaka tarakne to kłusolem nia jezdem? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie piszę niczego takiego. Piszę, że poszukiwanie przedmiotów w żaden sposób nie będących zabytkami nie jest przestępstwem. A czy na swoim, czy na cudzym za zgodą właściciela oczywiście, niczego tu nie zmienia.

Odwołanie do sytuacji związanych z myślistwem jest bez sensu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszesz że

3 godziny temu, toska napisał:

Natomiast dziwię się że ktoś się dziwi, jak mu zrobią koło pióra gdy łazi po nie swoim polu z wykrywką i kieszeniami pełnymi boratynek. 

bez sensu... 

To jak ktoś nie chce żeby po jego z wykryką biegać to wystarczy gminie sprzeciw złożyć. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie