Skocz do zawartości

Prezes PGZ: Rozpoczynamy prace nad nowym czołgiem dla polskiej armii


Czlowieksniegu

Rekomendowane odpowiedzi

Polska Grupa Zbrojeniowa uruchamia prace badawczo-rozwojowe nad ciężkim czołgiem dla polskiej armii – powiedział we wtorek podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach prezes PGZ Witold Słowik. W jego ocenie to projekt niezbędny dla polskiej obronności.

- PGZ chce do tego projektu przystąpić, przygotowuje się. Ma potencjał w tym zakresie – oświadczył Słowik podczas debaty poświęconej przemysłowi obronnemu.

Prezes przypomniał, że w poprzednich latach prowadzono w Polsce prace nad lekkim czołgiem Gepard. - Niestety, gdy on został stworzony, armia go nie chce kupić i doszła do wniosku, że potrzebuje w tej chwili czołgu ciężkiego – wskazał.

- W tej chwili w porozumieniu z armią uruchamiamy projekt prac badawczo-rozwojowych, chcemy uzyskać finansowanie z NCBR-u na ciężki czołg, taki jaki chce polska armia – dodał.

Prezes PGZ ocenił, że polskie zakłady są w stanie realizować taką produkcję. - Chociaż na pewno, tak jak przy Krabach (armatohaubicach - PAP), przy Rakach (samobieżnych moździerzach - PAP) nie będzie to produkt w całości polski, tylko bardziej będzie projekt składany z różnych elementów, ale chcemy, żeby to był produkt całkiem nowy – wskazał.

W jego ocenie, bazowanie w dalszym ciągu na Leopardach, które mają średnio 32 lata, oraz modernizacji innych wysłużonych czołgów to działanie "dość krótkoterminowe" i żeby uzyskać wymagany potencjał w perspektywie wieloletniej trzeba postawić na nowy produkt.

- Jest też zresztą taka wola MON-u. Mam nadzieję, że po uruchomieniu tych prac będzie konsekwencja MON-u i projekt się zakończy sukcesem i wdrożeniem – wskazał prezes Słowik.

Gepard, którego projekt ruszył pod koniec 2013 r., miał być wozem wsparcia bezpośredniego o masie około 35 ton, uzbrojonym w armatę 120 mm. Jego główną cechą – dzięki niższej masie, ale kosztem słabszego pancerza - miała być większa mobilność niż w przypadku spotykanych dotychczas czołgów podstawowych.

Po krytycznych uwagach przedstawiciele wojska zapowiadali zmiany w projekcie, ale w 2017 r. MON podał, że z niego rezygnuje. - Rezygnacja z Geparda na rzecz nowego czołgu podstawowego jest dowodem na wzmocnienie orientacji na obronę terytorium własnego kraju bądź terytorium traktatowego NATO – komentował wówczas portal defence24.pl.

Uczestnicy wtorkowej debaty – przedstawiciele spółek zbrojeniowych i generałowie – podkreślali konieczność stworzenia Agencji Uzbrojenia, która uprości i zracjonalizuje proces zakupowy oraz będzie zajmować się promocją zagraniczną i handlem. Jak przekonywali, polskie firmy zbrojeniowe mają co najmniej kilka hitów eksportowych – jak systemy łączności, bezzałogowe i dowodzenia - które jednak potrzebują wsparcia na rynkach zagranicznych. Postulowali ustalenie trwałych priorytetów w ramach technicznej modernizacji polskiej armii oraz wieloletnie planowanie inwestycji i zakupów. Podkreślali też, że przemysł obronny jest często kołem zamachowym gospodarek, m.in. dzięki transferom do sektora cywilnego nowych technologii.

https://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/597825,pgz-prace-nowy-czolg-polska-armia.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisanie o nowych projektach na tym forum nie ma sensu. 

A co do tego nieszczęsnego "czołku" :

 

" to usystematyzujmy sobie wiedzę, którą nieco nieporadnie chcieli nam wczoraj przekazać minister Błaszczak i prezes Słowik. 

Przede wszystkim, w Polsce realizowane są pozornie dwie, a faktycznie jedna inicjatywa, związana z czołgiem podstawowym. Pozornie dwie, stąd i rozdźwięk między słowami i ministra i prezesa. Minister obrony mówił o realizacji programu w ramach inicjatywy, którą w kolejnym naborze do dotacji z PESCO chcą zgłosić Włosi. I rzeczywiście jest to możliwe, by nawiązać kooperację (format PESCO wymaga jednak, by znalazł się co najmniej trzeci kraj, np. Rumunia, Szwecja lub Portugalia) celem zbudowania nowego czołgu podstawowego. Czołg przestał być sprzętem, który produkuje się masowo, jak na początku Zimnej Wojny. Europa redukuje swoje siły pancerne, ewoluuje też taktyka ich wykorzystania, dlatego też potencjalna skala zamówień jest mniejsza. Dla przykładu, Leopardy powstawały w tysiącach sztuk. Prezes KMW przewidywał niedawno, że cała Europa w sumie kupi do bodaj 2050 roku nie więcej, jak 5000 czołgów, a i to chyba, jeżeli doliczyć Ukrainę, Szwajcarię itp. – w samej Unii IMO nie sprzeda się więcej, jak 3000 wozów (z tego zapotrzebowanie Polski szacowane jest obecnie na 700-800 sztuk, zapewnie w ogóle, nie w linii – tak, po wyborach będzie zabawnie). Wspólna polityka obronna w ramach UE pozwala na łatwiejsze podjęcie kooperacji, niżej w poprzednich latach, ponadto są już większe doświadczenia z programów międzynarodowych, co budzi pewną nadzieję na przyszłość. Opracowywanie nowego wozu przez kilka państw daje szansę na i lepszą amortyzację B+R, i na opłacalność produkcji – jedni kupią 500, inni 300, kolejni 200 i jest tysiączek. Tak czy inaczej, nigdy w ostatnich latach nie było mowy o samodzielnym opracowaniu i produkcji czołgu nowej generacji, wbrew temu, co podało pewne nie bardzo mądre, acz wpływowe medium pozabranżowe. Nie zrezygnowano też zupełnie z innych form nawiązania możliwej kooperacji z zagranicą, tak w formie g2g, jak i joint-venture z firmami zagranicznymi. Z pewnością w ramach NIAG warto będzie wypracować wspólne stanowisko odnośnie uzbrojenia przyszłych czołgów europejskich, może nawet USA zainteresują się standardem – ale to w zasadzie jedyne, co musimy dogadać z kimś poza ewentualnymi „bezpośrednimi” partnerami, co nieco ułatwia sprawę. I to jest NCP aka Wilk. Jak to się ma do słów prezesa o NCBiR? Bardzo prosto. Otóż w nieodległej przyszłości zawarte ma być porozumienie dotyczące opracowania nowego wozu w Polsce w miarę własnymi siłami, ale nie będzie to wóz produkcyjny, a coś, do czego Polak przyzwyczajony nie jest: wóz (najchętniej wozy) testowy, przy opracowaniu i produkcji którego wypracowano by i przetestowano by pewne technologie, tak, żebyśmy mogli coś wnieść do wspólnego projektu, a nie tylko siłę roboczą i rynek. Co to może być w miarę bezpiecznie? Skorupa wozu, zawieszenie, pewne elementy elektroniki i optoelektroniki, może jakieś elementy dla wersji lokalnej (BMS, ASOP). Może jakieś elementy pancerza, ale to już moim zdaniem mniej prawdopodobne. Może trochę więcej wypracowano by podczas prac wspólnych na późniejszym etapie. Ponadto prace realizowane na rzecz NCBiR pozwolą – wspólnie z programem Leopard 2PL, a po części i NBWP – wypracować bazę nie tylko technologiczną, ale i produkcyjną. To tyle – po prostu obaj mówili niejako o różnych etapach tego samego postępowania.

Gdzieś z boku stoi oczywiście Cegielski, mający porozumienie z Hyundai Rotem odnośnie K2PL, ale szanse na realizację tego pomysłu są, delikatnie mówiąc, takie se. Zwyczajnie przed 2025, a obecnie może i 2030, nie będzie kasy na zakup nowego czołgu, a w 2025-30 zakup K2 byłby już co najmniej dyskusyjny. Szczęśliwie Koreańczycy niekoniecznie są otwarci na współpracę tylko z HCP ? i tylko w formacie licencyjnym, ale istnieje również możliwość powiedzmy drogi tureckiej. Pod nogami plącze się jeszcze rzecz jasna M1A1PL Damian, ale przypuszczalnie (i szczęśliwie) szanse na toto są nikłe. 

Co może pójść nie tak? Wszystko ? Nawet zakładając dobrą wolę obecnych decydentów i posiadanie przez nich jakiegoś choć trochę sensownego planu nie gwarantuje powodzenia projektu i to nawet niezależnie od tego, czy ZMBŁ i koledzy ogarną. Rzecz może spaść z rowerka z powodu polityki, zmian gospodarczych, zmiany koncepcji i tak dalej. Tak czy śmiak, obecny pomysł przynajmniej nosi znamiona sensownego i IMO nic mądrzejszego się tu nie wymyśli. Czy cokolwiek z tego wyjdzie – nie wiem, nie podejmuję się oceniać. 

Na marginesie, w UE prowadzone są prace nie tylko w ramach KNDS. Własny projekt ma Rheinmetall, który jednak szuka sobie rynku ? A do tego są szanse na uzyskanie grantu z PESCO (o czym pisałem wyżej i o czym mówił Błaszczak) i EDA, przy czym być może realne byłoby wyszarpanie euro z obu instytucji. Swobodnie można więc mówić o tym, że obecnie są co najmniej 3 niepolskie inicjatywy budowy czołgu europejskiego (KNDS, Rheinmetall, Włochy/PESCO). Jest więc w czym wybierać, jest pole do manewru, a są też przecież i inne opcje (wspomniani Koreańczycy czy BAE Systems na przykład; dla desperatów – Ukraina z niedziałającym silnikiem i mityczną armatą oraz projektem Gwiazdy Śmierci w krypcie Morozowa).

Na zakończenie, odnośnie nieszczęśliwej terminologii – jak wcześniej pisał kolega Remigiusz, w Polsce T-72 zwano czołgiem średnim, stąd i Leopard 2A4, mimo ogólnie podobnych cech (choć wyższych parametrów) nazywany jest niekiedy czołgiem ciężkim. Dla nas, przyzwyczajonych do nomenklatury zachodniej, która rozróżnia tylko czołg podstawowy i ewentualnie lekki, jest to dziwne, ale czy na pewno takie niepoprawne? Pamiętajmy, że teoretycznie 36-tonowy T-54 to czołg podstawowy i 73-tonowy M1A2C to czołg podstawowy. Lub, nieco bliżej czasowo, około 50-tonowy T-90M to czołg podstawowy i Abrams też, mimo, że ten drugi waży o 46% więcej. A dla odmiany, czołgi „lekkie” potrafią dobijać do 40 ton… Ot, trzeba się do tego przyzwyczaić, że niektórzy mają ponad 40 lat i jeszcze nasiąkli starymi czasami. "Czołg ciężki" w słowach polskiego wojskowego, polityka czy przemysłowca to po prostu czołg podstawowy, chodzący w wadze wozów zachodnich, a więc powyżej 50 ton. A dlaczego na grafice pod postem jest Gepard, a nie np. „ten drugi, ciężki wóz”? Bo tak – i dlatego, że gdzieś w tym wszystkim (chyba szczęśliwie) nam ginie… "

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kufa od czterech lat słyszę wciąż o rozpoczynaniu nowych projektów. Może zamiast wciąż otwierać nowe, dokończyć choćby jeden?? Z tego co się orientuję śmigłowców dla wojska ciągle niet. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
  • 2 weeks later...
  • 5 months later...

https://www.defence24.pl/czolg-przyszlosci-mozemy-zbudowac-z-koreanczykami-analiza

"Polska może zbudować czołg przyszłości z Koreańczykami [ANALIZA]

W kontekście przyszłego czołgu jaki ma powstać w Polsce w ramach tzw. programu Wilk mówi się dzisiaj często o wejściu w program niemiecko-francuski Main Ground Combat System (MGCS). Ten program może jednak zostać sfinalizowany zbyt późno (po 2035 roku) i nie wiadomo, czy Polska zostanie dopuszczona. W tej sytuacji rozważane są inne alternatywy. Jedną z nich jest propozycja z jaką już od dwóch lat występuje koreańska firma Hyundai Rotem, dysponująca doświadczeniem w zakresie tworzenia wozów bojowych, ale i współpracy przemysłowej.

Czołg podstawowy K2 Black Panther powstał w Korei Południowej po przeanalizowaniu konstrukcji praktycznie wszystkich zachodnich wozów tej klasy, w tym M1 Abrams, Leopard 2, Challenger i Merkava a także rosyjskich czołgów T-80U, które były używane przez siły zbrojne Republiki Korei od lat 90. ubiegłego wieku. Wcześniej koreańscy inżynierowie zdobywali doświadczenia przy pracach nad czołgami K1 i K1A1, do którego powstawały krajowe  rozwiązania techniczne, ale który był jeszcze konstrukcją opartą o projekt amerykański z programu ROKIT (Republic Of Korea Indigenous Tank) we wczesnych latach 80. XX wieku. Ambicją Seulu w latach 90. XX wieku było jednak stworzenie zupełnie nowego wozu w oparciu o technologie krajowe. W efekcie w 1995 roku rozpoczął się program, który w 2008 r. zaowocował powstaniem prototypu, a pod koniec 2013 roku ruszyła seryjna produkcja czołgu K2.

K2 Black Panther został przykrojony do potrzeb armii Republiki Korei. Jednocześnie jednak jest typowym czołgiem podstawowym (ang. Main Battle Tank, MBT), zaprojektowanym z myślą o współczesnym polu walki. Decydują o tym takie rozwiązania jak: nowoczesna optoelektronika zwiększająca świadomość sytuacyjną załogi, system kierowania ogniem z autotrackerem, system wymiany danych IVIS (Inter-Vehicular Information System) klasy C4 (Command, Control, Communication, Computer), aktywny system samoobrony, hydropneumatyczne zawieszenie umożliwiające regulację prześwitu i silnik o mocy 1500 KM dający dobry stosunek mocy do masy. Uzbrojenie stanowi koreańska armata Hyundai WIA 120 mm z lufą o długości 55 kalibrów. Strona koreańska posiada prawa do rozwoju i eksportu MBT K2.

Pierwsza partia około 100 czołgów powstała w latach 2015-16. Druga setka w latach 2018-19 i jej produkcja właśnie się kończy. Trzecia partia jest już planowana. Producent oczekuje też czwartego zamówienia na nieznaną liczbę czołgów, która jeszcze nie zostało jeszcze potwierdzone.

W kolejnych seriach wprowadzane są rozwiązania mające na celu uniezależnienie koreańskiego przemysłu od dostawców zewnętrznych. Pierwsza partia 100 czołgów powstała wprawdzie z niemieckim powerpackiem, ale wynikało to z faktu, że prace nad rozwiązaniem koreańskim nie zostały ukończone. Dostarczana obecnie, druga partia, ma już silnik koreański. Natomiast jeśli chodzi o powerpack, również druga partia ma niemiecki układ przeniesienia mocy. Z nieoficjalnych informacji Defence24.pl wynika, że układ transmisyjny został już jednak opracowany, przeprowadzono też szereg zaawansowanych prób. Co za tym idzie, w trzeciej partii czołgów, jak i w kolejnych partiach rozważane jest zastosowanie koreańskiego powerpacka.

Siły zbrojne Republiki Korei i Hyundai Rotem rozmawiają także na temat dalszego rozwinięcia czołgów K2. Chodzi o instalację zdalnie sterowanego systemu uzbrojenia, urządzeń do obserwacji w zakresie 360 stopni, systemów samoobrony klasy hard-kill „i innych”. W dalszej perspektywie rozważane jest także m.in. dodatkowe unowocześnienie armaty. Zgodnie z informacjami Defence24.pl koncepcja unowocześnienia K2 jest dzisiaj jeszcze „elastyczna”, nie została więc do końca określona. Modernizacja ma się odbywać przy okazji przeprowadzania remontów fabrycznych.

Czołgiem K2 interesują się także klienci eksportowi. Producent nie potwierdził wprawdzie pogłosek na temat Kataru, ale istnieje zainteresowanie ze strony kilku państw z Bliskiego Wschodu. W jednym z nich Hyundai Rotem przeprowadził z sukcesem testy dynamiczne K2 połączone z testem strzelania i została złożona potencjalnemu klientowi ostateczna propozycja. Trwa oczekiwanie na decyzję.

K2PL, o co tu chodzi?

W polskiej przestrzeni publicznej pojawiło się określenie koreańskiej propozycji dla Polski jako K2PL, co automatycznie nasuwało skojarzenie, że chodzi o zakup albo licencyjną produkcję tego właśnie (bądź lekko zmodyfikowanego) czołgu przez polski przemysł obronny. W dyskusji podnoszono różne argumenty np., że K2 to pojazd stworzony zgodnie ze specyficznymi wymogami koreańskich sił zbrojnych, do działań w warunkach Półwyspu Koreańskiego. Choćby dlatego ma niższą sylwetkę (dostosowaną do załóg o nieco niższym wzroście). To może się wiązać z ograniczeniem ergonomii pracy żołnierzy. Koreańczycy podkreślają jednak korzyści z takiego rozwiązania (czołg jest lżejszy od najnowszych Leopardów 2 czy Abramsów, a jednocześnie jego ergonomia – zdecydowanie lepsza np. od wozów rodziny T-72). Są jednak otwarci na opracowanie odmiany czołgu dostosowanej do krajowych warunków.

Kwestia zakupu czołgów K2 „z półki” lub po ich umiarkowanej polonizacji oczywiście także leży na stole i wydaje się, że w takiej sytuacji nowe czołgi mogły by zostać relatywnie szybko dostarczone. Partie czołgów, które powstawały i powstają dla sił zbrojnych Republiki Korei były produkowane seryjnie na koreańskiej linii. Czas dostaw wydłużyłby się oczywiście, gdyby linia produkcyjna K2PL miała powstać w Polsce a w tym samym czasie byłby przeszkalany do niej polski personel.

Hyundai Rotem, na podstawie koncepcji programowej K2PL, zachęca jednak do innego modelu biznesowego, przypominającego ten zastosowany w przypadku Turcji i jej czołgu nowej generacji Altay. Chodzi o tutaj o ustalenie uzgodnienie ze stroną polską wymagań wobec polskiego czołgu i jego zaprojektowanie wspólnie z polskim przemysłem, a dostarczanie swoich urządzeń lub licencji koreańskich rozwiązań technicznych, niezbędnej dokumentacji i technologii. Koreański partner chciałby przekazywać swoją wiedzę nie tylko w formie dokumentacji technicznej, ale w formie praktycznej, w ramach wspólnych, nawet wieloletnich prac przy polskiej linii produkcyjnej. W ten sposób możliwe ma być pełne przekazanie wypracowanych doświadczeń polskim pracownikom – wraz z filozofią pracy, jej organizacją i kulturą techniczną.

W efekcie mógłby powstać czołg nowej generacji dostosowany do polskich wymagań, a jednocześnie dysponujący całym wachlarzem nowoczesnych rozwiązań, zdolny do stawienia czoła temu co przyniesie przyszłość. Niewykluczone, że dysponujący większymi możliwościami od – nadal doskonalonego – K2.

Strona koreańska jest mocno zainteresowana wejściem w polski program unowocześniania – i trudno się dziwić biorąc pod uwagę, że w grę może chodzić nawet o kilkadziesiąt miliardów złotych. W przedstawianych propozycjach możliwa jest także pomoc w finansowaniu, choć jednocześnie zaznaczono, że tego typu rozważania są w firmie jeszcze na wstępnym etapie i zostaną zgłębione, jeżeli pojawi się taka potrzeba."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

A bredził coś o nowym polskim czołgu.

http://biznes.interia.pl/gospodarka/news-odwolany-prezes-pgz-konkurs-na-prezesa-i-czlonkow-zarzadu,nId,4311675

Witold Słowik został odwołany ze stanowiska prezesa Polskiej Grupy Zbrojeniowej; odwołano także dwóch członków zarządu; rada nadzorcza postanowiła rozpisać konkurs na prezesa, wiceprezesa i członków zarządu - poinformowała PGZ.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie