Skocz do zawartości

Luftwaffe. Ciekawostki z aukcji - część 3


Rekomendowane odpowiedzi

  • 2 months later...
  • 2 weeks later...
  • 4 weeks later...
  • 2 weeks later...
  • 2 weeks later...
W dniu 5.03.2021 o 20:35, bjar_1 napisał:

.

s-l1600dsf.jpg

Super! Moja branża. Dzięki za tę fotkę. ?

Cały świat na hasło „trójhol szybowcowy” na sto procent odpowie: Jeden samolot-holownik i trzy szybowce. Takich numerów, jak Luftmeni to jednak nikt nie odstawiał, żeby „trójhol szybowcowy” nabierał odwrotnego znaczenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak właśnie zauważyłem po powiększeniu tego zdjęcia. Świetni piloci holują to pudło. Bardzo małe są separacje między samolotami. Z drugiej strony na pewno są pewne separacje także w płaszczyźnie, której nie widzimy z ziemi, czyli w płaszczyźnie pionowej. A to dlatego, że jak świat światem w każdym wieloholu lotniczym zawsze były wypadki od kolizji z liną holowniczą i każdy trójhol, nawet konwencjonalny, to już jest dla pilotów z dużym doświadczeniem.

Kapitalne to zdjęcie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okay, dzięki. Wszedłem na eBay.de i do sklepu crainsmilitaria i szukam, bo na niemieckojęzyczne hasła szybowcowe albo messerschmittowskie to zdjęcie nie wyskakuje, musi być opisane jakoś inaczej. Gość ma 8797 zdjęć na sprzedaż, więc do końca weekendu może je znajdę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Woodhaven napisał:

20210326_215131.jpg

Dziękuję za ten schemat. Właśnie nie mogłem uwierzyć, żeby w płaszczyźnie poziomej nie było separacji między samolotem nr 2 a nr 3, bo Niemcy byli za mądrzy w takich sprawach. Jak widać separacja 10-metrowa była, przynajmniej w sensie długości liny. Na fotografii „crainsmilitaria” tej separacji nie widać, ale to normalne. Zawsze na holu raz jest się bliżej, raz dalej samolotu holującego, lina nieustannie pracuje, raz jest silnie naprężona, raz jest luźna, czyli wizualnie z ziemi „krótsza”, dlatego na tej fotografii jest wrażenie, że samoloty nr 2 i 3 są obok siebie, ale to tylko kwestia niestałego naprężenia liny.

Dzięki! ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo to jest ciekawe i w historii lotnictwa unikatowe. Podczas II wojny światowej były dwa państwa, które szkoliły szybowcowych pilotów transportowych przy wspomaganiu się samolotami z ograniczonym albo całkowicie wyłączonym napędem – Niemcy i Stany Zjednoczone.

Jeśli chodzi o przypadek niemiecki – normalnie byłoby rzeczą niedopuszczalną (bo bezsensowną), aby szkolić pilota szybowcowego w samolocie z ograniczonym napędem, ponieważ taki pilot niczego by się nie nauczył w tak luksusowych warunkach. Ale najwyraźniej Niemcom chodziło o coś innego. Każdy wielohol szybowcowy jest mniej lub bardziej niebezpieczny i niesie potencjalne zagrożenie kolizją a to z liną holowniczą, która coś może uszkodzić, a to kolizją między statkami powietrznymi. Amerykanie wiedzieli o tym najlepiej, gdy im się w dwuholach zderzały szybowce CG-4A i ginęła masa ludzi. Niesie to też trzecie zagrożenie – że sytuacja nagle zrobi się taka, że holowany i holujący będą szli na zderzenie (choćby na skutek silnej turbulencji), a czas reakcji sterów jest za długi, aby temu przeciwdziałać i jedyne ratunkowe wyjście to odłączenie się od holu. Podobną sytuację sam kiedyś przeżyłem, więc mogę sobie wyobrazić, jak to mogło być w przypadku cięższych statków powietrznych w wieloholu i z ich dłuższym czasem reakcji na stery. W tym trzecim przypadku jeśli odłączać musi się szybowiec to ma zagwarantowane lądowanie w terenie przygodnym, a to też nie jest najbezpieczniejsze.

Jedyne uzasadnienie tego, dlaczego piloci szybowcowi Messerschmittów 321 w zakresie „Troiki Schlepp” nie byli szkoleni za sterami Me 321, a zubożonego o jeden silnik Ju 52 jest takie, że gdyby sytuacja w powietrzu zrobiła się kryzysowa i trzeba by rozłączyć hol wówczas szybowiec musiałby lądować w nieprzewidywalnym terenie przygodnym i najprawdopodobniej zostałby uszkodzony lub stracony. Me 321 do takich lądowań, jak szybowce alianckie, nie był przewidziany, odkąd postanowiono, że nie będzie szybowcem na ofensywne operacje desantowe (czyli że będzie mógł być nawet „jednorazówką”), a zamiast tego ma być wsparciem systemu logistycznego i ma być statkiem powietrznym wielorazowego użytku. Dlatego Me 321 zawsze lądowały na przygotowanych pasach. Żeby nie tracić niepotrzebnie Me 321 w toku szkolenia pilotów to z Ju 52 uczyniono „latający symulator Me 321”. Gdyby w toku szkolenia z powodu skomplikowania wieloholu miało dochodzić do sytuacji bliskich kolizji w powietrzu to pilot Ju 52 mógł rozłączyć hol i na dwóch silnikach dolecieć do miejsca startu. Nie tracono by wówczas cennych szybowców.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie