Skocz do zawartości

Gloryfikacja OUN-UPA na Ukrainie


Rekomendowane odpowiedzi

W wielu wątkach przewija się temat odradzającego się ruchu (neo) banderowskiego na Ukrainie oraz gloryfikacji, tuszowania zbrodni i wynoszenia na ołtarze" tej skrajnie nacjonalistycznej organizacji przez oficjalne czynniki państwowe.

Proponuję zatem odrębną dyskusję w tym oto wątku.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 192
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Zaczynamy od alarmującego artykułu z dnia dzisiejszego:


Piotr Zgorzelski: ukraiński nacjonalizm zagraża Polsce
Współpraca międzynarodowa, a szczególnie polityka wobec naszych wschodnich sąsiadów, zostały przez rząd porzucone na rzecz pozornych gestów i niezrozumiałej uległości. W cieniu tak szkodliwego dla nas wszystkich konfliktu w polskim parlamencie, na Ukrainie rozpoczyna się bardzo niebezpieczny proces rehabilitacji zbrodniarzy OUN-UPA. Na naszych oczach zaczyna się realizować scenariusz budowy tożsamości narodowej Ukrainy opartej na zakłamywaniu historii.

Nie ulega wątpliwości, że Polska i Ukraina mają trudną wspólną historię. Mordy na dziesiątkach tysięcy polskich dzieci, kobiet i mężczyzn, popełnione przez zbrodniarzy z UPA, hektolitry krwi niewinnych przez nich przelane, kładą się do dzisiaj ponurym cieniem i utrudniają współpracę naszych dwóch narodów. Te tragiczne wydarzenia, o których nie chcą pamiętać lub nie miały szansy się nauczyć młode pokolenia na Ukrainie, jest dzisiaj zakłamywane i używane do budowy tożsamości państwowej tego kraju. Apologeci OUN-UPA, tacy jak szef ukraińskiego IPN Wołodymyr Wjatrowycz, nazwany przez księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego ukraińskim Goebbelsem, rozpoczęli polityczną walkę o zatarcie zbrodni.

IPN kierowany przez Wjatrowycza zainicjował właśnie akcję rehabilitacji ukraińskich zbrodniarzy i morderców. Już wkrótce odpowiedni projekt ustawy zostanie wniesiony do Rady Najwyższej Ukrainy. Postawa tamtejszych władz będzie przychylna ustawie, bo Ukraina stoi w obliczu potężnego kryzysu, w tym kryzysu tożsamości i budowanie poczucia jedności wspólnoty wobec tragicznych wydarzeń z przeszłości jest im po prostu na rękę. Tylko silny nacisk międzynarodowy może sprawić, że uda się uniknąć bardzo niekorzystnego dla nas scenariusza.

Tymczasem polski rząd wydaje się nic nie robić z tych groźnych sygnałów, płynących ze Wschodu. Zamiast budowania silnej pozycji Polski na arenie międzynarodowej, premier i ministrowie wydają się być bardziej zajęci podsycaniem konfliktu wewnątrz kraju. Niedawne wydarzenia w Sejmie pokazały prawdziwą, agresywną twarz polityków obozu rządzącego. A przecież to rozniecanie nienawiści i podziałów między Polakami nie służy Polsce. W czasie gdy uwaga większości mediów zajęta jest kolejnymi oskarżeniami, które wysuwali wobec siebie politycy, na Ukrainie postępuje proces zmierzający do uczynienia morderców Polaków bohaterami. Warto podkreślić, że to zakłamywanie historii służy tylko i wyłącznie partykularnym celom obecnego ukraińskiego rządu. Dlatego działać musimy teraz, szybko. Zanim staniemy wobec poważnego międzynarodowego konfliktu, który osłabi pozycję naszego kraju.

Historii już nie zmienimy, ale możemy dbać o pamięć o krwawych wydarzeniach rzezi Wołyńskiej, o właściwe postrzeganie i ocenę postaw ludzi z tamtych lat. Dla Polaków to wielka tragedia, okupiona polską krwią. Pamięć o Wołyniu jest w Polsce bardzo żywa. Dlatego tak niebezpieczne jest rozniecanie przez ukraiński rząd demonów nacjonalizmu. Znamy to z historii. Nieporozumienia przeradzały się w nienawiść, nienawiść w agresję, agresja w morderstwa. A przecież może być inaczej! Budowa poprawnych stosunków między Polską i Ukrainą już się rozpoczęła, niejako oddolnie.

Niespokojna sytuacja w Donbasie spowodowała emigrację. Wiele młodych Ukrainek i Ukraińców znalazło w Polsce bezpieczną przystań, pracę. Tutaj studiują, tutaj poznają swoich partnerów, zakładają rodziny. Pojawiające się tu i ówdzie informacje o złym traktowaniu Ukraińców pracujących w Polsce są także wynikiem nieprzychylnej atmosfery, jaka wytworzyła się w wyniku ostentacyjnej gloryfikacji OUN-UPA na Ukrainie. Jestem przekonany, że zdecydowana większość Ukraińców nie ma nic wspólnego z kultem UPA, który jest nachalnie narzucany administracyjnie przez władze w Kijowie. Ludzie ci płacą cenę za tę politykę.

Trzeba jednak pamiętać, że część Ukraińców uległa szowinistycznym tendencjom i ludzie tacy są także w Polsce. Próbują oni wpływać na polską opinię publiczną między innymi poprzez niedopuszczalne ingerowanie w polski dyskurs na temat polsko-ukraińskich stosunków. Zajmują się oni także dyskredytowaniem i oczernianiem tych polskich ośrodków i środowisk, które domagają się prawdy o tym, co wydarzyło się na Kresach Wschodnich w czasie II wojny światowej i uznają OUN-UPA za formację zbrodniczą. Co gorsza, ta niedopuszczalna aktywność znajduje wsparcie niektórych polskich instytucji i mediów.

Dlatego dzisiaj trzeba powiedzieć zdecydowanie i stanowcze nie dla ukraińskiego nacjonalizmu. Polski rząd musi podjąć działania we współpracy z instytucjami międzynarodowymi. Ukrainie trzeba pomóc, ale ta pomoc nie może być bezwarunkowa. W przeciwnym razie możemy stanąć wobec wielkiego niebezpieczeństwa, którym są wzajemne pretensje dwóch narodów. A to już znamy z historii. Aż za dobrze.

Sytuacja z Ukrainą pokazuje nam też dlaczego tak ważne jest budowanie sojuszy i porozumienia na arenie międzynarodowej. Dzisiejsza polityka to przede wszystkim znajdowanie partnerów w innych krajach. Czy tego chcemy czy nie, perspektywa Polski oceniana jest globalnie. Konflikty, które regularnie generuje polski rząd w instytucjach międzynarodowych na pewno nie sprzyjają takiemu porozumieniu. Obserwując niektóre aktywności rządu z zewnątrz wygląda to tak, jakby działała w nim antypolska racja stanu, zaślepiona bieżącą polityką, bez długofalowej wielowymiarowej analizy konsekwencji tego destruktywnego działania.

Polska i Ukraina stoją przed wielką szansą normalizacji stosunków i budowy wspólnej lepszej przyszłości dla dobra obojga naszych narodów. Twórzmy szansę, budujemy możliwości, rozwijajmy wspólne projekty. Korzystajmy z tego co w nas najlepsze. Nie pozwólmy, by politycy dla swoich bieżących celów, zniszczyli tą szansę. Bo konsekwencje takiej destrukcji będziemy odczuwali przez dziesiątki lat. I pamiętajmy o mądrych i ważnych słowach Witosa: nie ma sprawy ważniejszej niż Polska.

Piotr Zgorzelski - historyk, nauczyciel, samorządowiec. Starosta płocki (2010-2011), polityk Polskiego Stronnictwa Ludowego, poseł na Sejm VII i VIII kadencji.

http://opinie.wp.pl/piotr-zgorzelski-ukrainski-nacjonalizm-zagraza-polsce-6081100978963585a
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prezydent Przemyśla Robert Choma otrzymał zakaz wjazdu na terytorium Ukrainy.

- Jechałem służbowo do polskiego konsulatu we Lwowie, na spotkanie noworoczne. Zaprosił mnie polski konsul generalny. Spotkanie miało się odbyć o godz. 17 czasu polskiego. O godz. 13 , razem ze swoim kierowcą, pojawiłem się na polsko - ukraińskim przejściu granicznym w Medyce. Po stronie ukraińskiej zostałem zawrócony. Po półgodzinnym oczekiwaniu, wyjaśnianiu, sprawdzaniu paszportu zostałem poinformowany, że nie mogę wjechać na Ukrainę. 29 grudnia przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy zostało wydane postawienie o zakazie wjazdu dla mnie - mówi Robert Choma, prezydent Przemyśla. reklama - W pierwszej chwili pomyślałem, że coś nie tak jest w moim paszportem. Ale nie o to chodziło - mówi prezydent. Od Służby Granicznej Ukrainy otrzymał dwustronicową decyzję, wyłącznie w języku ukraińskim, o zakazie. Jest to tylko lakoniczna informacja, z powołaniem się na przepisy ukraińskiego prawa. Są w niej zawarte dokładne dane prezydenta, nie może być więc mowy o pomyłce. W decyzji nie ma podanych żadnych powodów wydania zakazu. Jest jedynie informacja, że od tej decyzji można się odwołać do urzędu granicznego lub sądu w Mościskach na Ukrainie, czyli w pierwszej, większej miejscowości w pobliżu przejścia granicznego. Ponadto znalazła się również informacja, że zakaz obowiązuje do czasu odwołania. - O tym fakcie poinformowałem konsula generalnego Ukrainy. Rozmawiałem również z komendantem Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej. Przez służbę graniczną został o tym poinformowany ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczycia - mówi prezydent. I dodaje: - Nie znam przyczyn, nie znam powodów. Z tych względów na razie nie komentuję tego zdarzenia, aż do czasu poznania przyczyn. Pierwszy raz spotkałem się z taką decyzją. Nie wiem, jakie są procedury, ale skoro decyzja została wydana z końcem ubiegłego roku, to wydaje się, że powinienem zostać wcześniej o tym poinformowany. Nie byłbym narażony na „odbicie” się od granicy - mówi Choma. Prezydent wyraża nadzieję, że polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych pomoże mu w wyjaśnieniu tej kwestii, a przede wszystkim w poznaniu powodów. - Zdarzenie o tyle przykre, że jestem kompletnie nim zaskoczony. A tuż przed wyjazdem dzwonił do mnie mer Lwowa z prośbą o pomoc, bo mają u siebie problem ze śmieciami. Prosił o pomoc, o doradzenie. Ostatni raz na Ukrainie prezydent Przemyśla był 25 listopada ub. roku. Wówczas w przygranicznych Mościskach odbywała się uroczystość pochówku 27 polskich żołnierzy poległych we wrześniu 1939 r. w okolicach Lwowa. Ich szczątki zostały niedawno ekshumowane i przeniesiono na polski cmentarz w Mościskach. Uroczystość odbywała się z wielką pomocą przy udziale ministrów obrony narodowej Polski i Ukrainy. - Po tej uroczystości nie wyjeżdżałem już na Ukrainę, aż do dzisiaj - mówi Choma. - Dziś żaden inny VIP nie został zawrócony z granicy na podległym nam odcinku granicy polsko - ukraińskiej, ani nie otrzymał zakazu wjazdu - informuje mjr Elżbieta Pikor, rzecznik Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej. Miasto Przemyśl ma umowy partnerskie z ukraińskimi miejscowościami. W realizacji są różne projekty, które wymagają wyjazdów służbowych urzędników na Ukrainę. - Musimy wyjaśnić sprawę. Czy urzędnicy nie będą narażeni na cofnięcie z granicy lub inne nieprzyjemności - mówi prezydent. AKTUALIZACJA GODZ. 19.25 W internecie pojawiły się informacje, że decyzja o zakazie wjazdu na Ukrainę dla Roberta Chomy została przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy wydana jeszcze latem ub. roku i że może to mieć związek z zakłóceniem, w czerwcu ub. roku, w Przemyślu, ukraińskich uroczystości religijnych. Marsz ukraiński został zatrzymany przez grupę młodych mężczyzn, doszło do przepychanek tych mężczyzn z policją. Według tych samych informacji powodem wydania zakazu wjazdu dla prezydenta Przemyśla miały być względy bezpieczeństwa Ukrainy. Są to niepotwierdzone informacje i dość zaskakujące, gdyż prezydent 25 listopada 2016 r. był na uroczystościach w Mościskach na Ukrainie.

http://www.nowiny24.pl/wiadomosci/przemysl/a/prezydent-przemysla-z-zakazem-wjazdu-na-ukraine,11699795/?utm_source=social-media-facebook&utm_medium=przycisk-gora

To musi być bardzo niebezpieczny wróg państwowości ukraińskiej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tymczasem całkiem niedawno w jednej ze szkół w Polsce:

http://www.kresy.pl/wydarzenia,spoleczenstwo?zobacz/bandera-i-ja-banderowska-propaganda-w-polskiej-szkole-dla-ukraincow-foto-video
Z obcego punktu widzenia- w sumie podobnie:
http://slovodel.com/491384-gromkii-skandal-v-polskih-gosudarstvennyh-shkolah-slavyat-banderu
Myślę, że Pan Tomasz Rzymkowski całkiem trafnie to skomentował...


Post został zmieniony ostatnio przez moderatora Czlowieksniegu 09:57 18-01-2017
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przykro patrzeć jak nawet UPAdła nas nie szanuje i raz po raz albo pokazuje nam środkowy palec, albo daje nam tak z liścia w twarz. Inna sprawa, że jak Polska się nie szanuje i uprawia wazeliniarstwo, to i inni naszego kraju też nie będą szanować...

http://www.kresy.pl/wydarzenia,polityka?zobacz/prezydent-przemysla-robert-choma-nie-bedzie-zgody-na-chora-ideologie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kol. tomcat3 napisał To co kolegi zdaniem powinniśmy zrobić?"
--------------------------------------------------------------------------

A zostawić ich samych sobie, niech się dogadają między sobą [autonomia dla Donbasu?]. Bo to żaden nasz sojusznik [prędzej Niemiec] i żaden przyjaciel [pamiętaj Lasze po Wisłę jest nasze].

Wszystko zresztą i to dość szybko rozstrzygnie się w trójkącie: USA - Rosja - Chiny, bo to są światowi gracze, a my przy nich jesteśmy tylko LZS Kacze Doły Górne".

Ale uwielbiamy wkładać palce między drzwi, a później w płacz, że my jesteśmy Mesjaszem Narodów", a inni zamiast to docenić, to tylko z nas się śmieją i zostawiają nas z ręką w nocniku...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ekspert IPN: Ukrainie będzie potrzebna denazyfikacja.

O alarmującej sytuacji za naszą wschodnią granicą, z dr. Wojciechem Muszyńskim z Instytutu Pamięci Narodowej, uczestnikiem seminariów „Polska-Ukraina; trudne pytania”, rozmawia Aleksander Szycht.

Na Ukrainie coraz silniej wtłacza się ludziom do głowy kult OUN-UPA i jej ideologii, czyli skrajnej odmiany nazizmu. Jak ten proces może ocenić człowiek zajmujący się na co dzień zbrodniczością niemiecką i rosyjską, w postaci nazistowskiej i sowieckiej?

– Trzeba przyznać, że do tej pory we współczesnej Europie, po upadku żelaznej kurtyny w żadnym kraju Europy dotkniętym drugą wojną światową (gdzie miały miejsce okropne zbrodnie w wydaniu niemieckich nazistów, bądź też ich kolaborantów) nie byli kultywowani brunatni zbrodniarze. Nie stawiano im pomników, nie byli chwaleni w mediach, nie była na ich legendzie budowana tożsamość społeczna. Jedynym krajem, w którym się to aktualnie dzieje jest Ukraina. A dzieje się to na naszych oczach, w momencie kiedy świat na to patrzy i nic nie mówi.

Mało kto, a dotyczy to także ekspertów, zachodnich historyków, ludzi z politycznych elit, zdaje sobie sprawę co robiła Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów, w obu wydaniach: Melnyka i Bandery. Jej działacze mają w swoim „dorobku” zbrodnie przeciwko ludzkości: na Polakach, Żydach, Ormianach, Rosjanach, czy nawet Czechach i wszelkich innych narodach, które mieszkały na terenach, gdzie działała ta organizacja. Zgodnie z ideologią ukraińskiego szowinizmu mordowano wszystkie osoby, które nie miały w sobie krwi ukraińskiej. Czasami zdarzały się wyjątki: np. gdy ktoś miał ojca Ukraińca i matkę Polkę, pozwalano mu zmazać tę „hańbę” poprzez zamordowanie tejże matki – wówczas jego ukraińskość stawał się bezdyskusyjna. Jednak generalnie to, co OUN prezentował, był to nazizm, czyli rasizm w wydaniu niemieckim, który został zmodyfikowany do realiów ukraińskich.

Zmiany były dość kosmetyczne, a chodziło o to, żeby nie mówiono, że Ukraińcy kopiują w stu procentach Adolfa Hitlera. Od strony wizualnej starano się to ubrać w ukraińskie wyszywanki, jednak wewnętrznie po tych modyfikacjach ideologia ta stała się wyjątkowo przerażająca i odrażająca. Początkowo nie wyglądało to tak „strasznie”. OUN promował to samo, co Hitler i jego otoczenie: nowoczesność, czy kult ciała. Uważali np., że ruchy nudystów są bardzo korzystne jako powrót do pewnego rodzaju pierwotności, czegoś co zostało zniszczone w człowieku przez cywilizację.

Ale za tym wszystkim szedł bardzo skrajny, rasistowski przekaz, że Ukrainiec jest jedynym uprawnionym do zamieszkiwania na obszarach, do których rościła sobie prawo OUN. Oczywiście OUN miała być reprezentantem wszystkich Ukraińców. Nie dopuszczano bowiem opcji, że prócz niej mogą funkcjonować jakiekolwiek inne polityczne ugrupowania ukraińskie. Na to zgody nie było i OUN miała stanowić jedyną partię. To się oczywiście nazywa totalitaryzm. Ideologia OUN była swoistym zlepkiem totalitaryzmu, szowinizmu, dodatkowo w wydaniu ekstremalnie rasistowskim – tym samym była radykalniejsza odmiana nazizmu.

Mówił Pan, że nie ma takich przykładów budowania tożsamości na podstawie nazizmu czy totalitaryzmu w Europie. Natychmiast jednak nacjonaliści ukraińscy postawią zarzut, iż nie ma Pan racji, bo nawiązuje się do SS na Łotwie, czy struktur sowieckich w Rosji. Dla nas jest to oczywista manipulacja, ale dla przeciętnego zjadacza chleba nie musi być to jasne.

– To może wytłumaczmy to Czytelnikom. Tak się akurat składa, że Łotysze czczą członków Legionu Łotewskiego, który był stworzony, by walczyć z okupantem sowieckim. Natomiast OUN najpierw kolaborował z Niemcami i tam się wykazał najbardziej przy mordowaniu Żydów w latach 1941-42. Później obrazili się na swoich niemieckich protektorów i rozpoczęli rzeź Polaków. Natomiast w styczność bojową z Sowietami weszli dopiero później, od początku 1944 roku.

Sowieci byli dla OUN wrogiem „zewnętrznym” drugiej kategorii. Dla tej organizacji najważniejsze było, żeby tereny Wołynia, Małopolski Wschodniej najpierw oczyścić z „wroga wewnętrznego”: Polaków, Żydów i innych. A dopiero później na „czystej etnicznie Ukrainie” rozpocząć wojnę z sowietami o wolność. Tam było zupełnie odwrotnie niż na Łotwie, gdzie jednak nie po to wstępowano do Legionu Łotewskiego, aby mordować Żydów czy Polaków, tylko po to, aby walczyć z Sowietami – to po pierwsze. Po drugie co ich odróżnia od np. ukraińskiej 14 Dywizji Grenadierów SS to fakt, iż był tam pobór przymusowy. Rząd kolaboracyjny wydał dekret, że mężczyźni mają się stawić do formacji, jeśli nie to zostaną potraktowani jako dezerterzy.

Co do Rosji, to nie pamiętam, by rząd Putina głosił, iż formacje Własowa są rosyjskimi bohaterami oraz wzorem dla młodych Rosjan. Jeśli zaś chodzi o wytłumaczenie, że w Rosji buduje się na zbrodniarzach sowieckich, to jest jednak kwestia skali: w Moskwie jednak otwarcie pisze się, że NKWD popełniała zbrodnie – we Lwowie i Kijowie UPA i SS-Galizien uważane są za aniołów. Po drugie nawet jeśli tak jest – to nacjonaliści ukraińscy sami by się skompromitowali, usprawiedliwiając swoje działania wzorowaniem się na polityce rosyjskiej, której tak bardzo nienawidzą. Byłoby to nawet dosyć zabawne. Powoływać się też mogą, w celu usprawiedliwienia swojej patologii na każdy wyjątek od reguły, w historii wszystkich armii świata, ale człowiek inteligentny, z jakąkolwiek wiedzą w temacie, dostrzeże w tym od razu niezbyt skomplikowaną manipulację.

Proszę jeszcze powiedzieć coś jeszcze w kwestii porównania esesmanów łotewskich i ukraińskich. Chciałem zatrzymać się przy wątku potencjalnych prób ratowania się nacjonalistów ukraińskich poprzez OUN melnikowski.

– Tam był bardzo silny podział. Z jednej strony OUN Melnyka, który od początku szedł w stronę ścisłej kolaboracji z III Rzeszą. I z drugiej strony OUN Bandery, który po próbie kolaborowania i pogromie Żydów we Lwowie przechodzi w teorii, po rozpędzeniu „rządu Stećki” do podziemia. A właściwie półpodziemia, bo to oni tworzą policję kolaboracyjną na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej i zaczynają brać masowy udział w eksterminacji Żydów.

Kiedy tworzą się z nich formacje policyjne (Schutzmanschaften) zaczynają to już robić z rozkazu niemieckiego. Kiedy bowiem czynili to na własną rękę – we Lwowie tłumy szalały po mieście z pałkami i zabijały Żydów, Niemcy uznali to za coś niepoważnego i nieestetycznego. Niemcy lubią estetykę i realizację wytyczonego celu – w tym wypadku wymordowanie wszystkich Żydów. Ukraińcy stawiali na działania spontaniczne, masowy pogrom, niczym z imperium carów. Niemcy chcieli to ukrócić i to także z tego powodu aresztowali Banderę oraz jego rząd (w teorii Stećki), który chciał we Lwowie zacząć urzędować. A jego ludzi wysłano do typowej „policyjnej” pracy przy masowym mordowaniu Żydów na terenie zajętych obszarów. Taka właśnie była ich rola i to tam się nauczyli mordować masowo ludzi. Wówczas Niemcy nauczyli OUN-owców metodyki mordu. Później Ukraińcy wykorzystali te doświadczenia przy organizacji ludobójstwa Polaków na Wołyniu czy w Małopolsce Wschodniej.

Dobrze ale czepię się tutaj Schutzmanschaften, ponieważ Pan je wymienił. Nacjonaliści ukraińscy natychmiast powiedzą, że wstępowali do nich także Polacy.

– Udział Polaków w tych formacjach nie jest jeszcze do końca zbadany, ale nie wygląda to, żeby można było mówić o jakiś znaczącym ich udziale, czy nawet porównywalnym z udziałem Ukraińców. Wiemy na pewno, iż był bardzo niewielki liczbowo. Faktycznie istniał jeden batalion policji granatowej, który brał udział w walkach na Wołyniu po stronie niemieckiej, a przeciwko UPA. Jego żołnierzami były zarówno osoby z policji granatowej tam oddelegowane, jak i ludzie miejscowi, z tych wsi, jakie zostały spalone, a mieszkańcy wymordowani. Walczyli z UPA bo szukali zemsty za swoich najbliższych, którzy zostali wymordowani. To oczywiste, że wstępowali do tych formacji zdesperowani ludzie, nie tylko ci, którzy chcieli się zemścić, lecz także ci pragnący dostać broń i uratować swoją rodzinę.

Wspomniał Pan o obszarach, do których rościła sobie prawo OUN. Może warto by to uściślić, jak daleko sięgają ambicje czy też apetyty terytorialne ukraińskich nacjonalistów.

– Najlepszą literaturą w tym temacie jest praca doktora Stanisława Skrzypka „Ukraiński Program Państwowy”, wydana na emigracji – w latach 40. i 60. – przedrukowana niedawno na łamach wydawanego przeze mnie pisma „Glaukopis”. W skrócie można powiedzieć „Od Kaukazu po Kraków”. To zależy o jakim momencie historycznym istnienia ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego mówimy, bo jest to dosyć płynne. Jeśli chodzi o wschód uznają oni, że wszystkie tereny zamieszkałe przez kozactwo, czyli np. Kubań (Kozacy z samej swojej genezy mają być rzekomo Ukraińcami) są ukraińskie. Oczywiście Kozacy nigdy się nie czuli Ukraińcami, szczególnie Kozacy Tereccy czy kubańscy, ale propaganda neobanderowska idzie w tym kierunku. Co więcej, nawet w części ośrodków na zachodzie akceptuje się to jako ciekawy pogląd na historię.

Z jednej strony jest to więc Kaukaz jako naturalna granica państwowości ukraińskiej. Dalej apetyty sięgają po Morze Kaspijskie, ponieważ nacjonaliści ukraińscy uznawali, że dla Ukrainy jest niezbędne, aby posiadać własnych złóż ropy. W związku z tym, że są to tereny bardzo roponośne uznano tym samym, że maja charakter ukraiński. Na północy pokrywa się to mniej więcej z aktualną granicą białorusko-ukraińską, z niewielkimi korektami, na rzecz Ukrainy rzecz jasna. Wyjątek stanowiło Polesie, do którego większości obszaru ukraińscy nacjonaliści także zgłaszają pretensje.

I są oczywiście pretensje terytorialne wobec Polski. Pierwotne założenia dotyczyły Wołynia i całej Małopolski Wschodniej. To się udało z pomocą Sowietów, rzekomo „największego wroga Samostijnej Ukrainy” nieomal w całości zrealizować. Do tego dalsze pretensje sięgają tzw. Zacurzonia, czyli dawnej Guberni Chełmskiej, która została włączona do Ukrainy w wyniku Traktatu Brzeskiego w 1918 roku, a także większości Podkarpacia. Tam także, według ich twierdzeń mieszkają Ukraińcy, bądź spolonizowani Ukraińcy. Absolutne minimum, które chcą, to granica na Sanie (hasło: Lachy za San). Jednak tak naprawdę, gdy się ogląda ich mapy, lub też czyta się to, co piszą można spostrzec, że ich apetyty na tym się nie kończą. Tak naprawdę według śmielszych koncepcji granica powinna być na Wiśle (!). I albo Kraków powinien należeć do Ukrainy, albo zechcą pozostawić go Polsce.

Tutaj nie ma zgodności między nimi. Przy czym w tych rozważaniach Lublin i Radzyń Podlaski to już w koncepcjach tych bardziej śmiałych działaczy bezsprzecznie ukraińskie ziemie… Zasiedlone według nich przez Ukraińców, lub Polaków pochodzenia ukraińskiego, których się zukrainizuje na powrót, albo się ich wymorduje. Tego się oczywiście nie mówi wprost, ale między wierszami dokładnie tę nutkę słychać.

Jak Pan określi zadziwiającą politykę lewicowej „Gazety Wyborczej” w tej kwestii? Nieomal wszędzie tropi faszyzm, jej teksty od lat działają na korzyść rozwoju na Ukrainie skrajnie toksycznej odmiany ideologii totalitarnej jaką jest banderyzm.

– Teksty „Wyborczej” korzystne dla rozwoju neobanderyzmu nie powinny dziwić. Mieliśmy już do czynienia z nie mniej egzotycznym paktem Ribbentrop-Mołotow. I jeśli będzie trzeba, w polowaniu na Polskę neobanderowcy połączą się z Rosją, mimo iż tak bardzo jej nienawidzą. To ludzie, którzy się nie cofają nieomal przed niczym. Oczywiście oczyma przeciętnego człowieka jest to zadziwiające i trudno jest mu taką „przyjaźń” sobie wyobrazić, a tym bardziej wyjaśnić. W takim kontekście można też wyciągnąć wnioski o jakiejś grze na osłabienie Polski, jako podmiotu politycznego w tej części Europy.

Istnieje także to złudne marzenie, iż silna Ukraina scementowana tą ideologią rasizmu i szowinizmu w wydaniu OUN stanie się takim potężnym bastionem, który zdoła się oprzeć rosyjskiemu parciu na zachód. Nie sądzę, by to parcie było tak silne, jak Gazeta Wyborcza chce nam pokazywać. Trudno nie stwierdzić, że jest to tak zwane wypędzanie diabła belzebubem. Tworzenie takiego państwa, opartego na fałszu, na fałszywej ideologii samej z siebie, na rasizmie, faszyzmie i wszystkich tych herezjach XX wieku, które znamy i które doprowadziły do tego do czego doprowadziły, stanowi błąd sam w sobie.

Rosyjska propaganda bowiem w ogóle nie musi się martwić niczym na temat Ukrainy. Nie są potrzebne żadne prowokacje z tym związane. Wystarczy, że raz, drugi, trzeci wyślą ekipę, która nakręci pochód we Lwowie, gdzie noszone są runy SS, flagi niemieckie, gdzie wychwala się mordy na Wołyniu itd. Wystarczy, iż się wyśle ekipę do sił ATO na wschodzie Ukrainy. Tam z kolei ludzie z batalionu Azow noszą oficjalnie uznane przecież przez ukraiński MON naszywki ze słońcem SS. To jeden ze znanych symboli. Żołnierze noszą na hełmach runy SS, kultywowany jest etos Waffen SS, co jest widoczne w wielu gadżetach, które ci żołnierze na sobie mają.

Wszystko to powoduje, że ta Ukraina, która miała być silnym bastionem oporu przeciwko Rosji, tak naprawdę jest słaba. Przegrywa w momencie, kiedy na zachodzie te filmy są pokazywane i ludziom zaczynają otwierać się oczy. I zwykli mieszkańcy Europy, nawet politycy, zaczynają się dziwić, że „my tu wspieramy Ukrainę, a oni kultywują Adolfa Hitlera oraz jego ideologię?”. Oczywiście na początku nie wierzono w to, uważano, iż jest to rosyjska manipulacja. Sądzono, że dziennikarze to opisujący są opłacani przez Kreml itd. Jednak w momencie, kiedy trwa to już trzy lata, a te filmy z marszów są takie same i powstają ciągle nowe – coraz więcej ludzi mówi: „Nie wierzyliśmy w to rok dwa lata temu, ale w tym momencie kiedy to ciągle widać chyba coś w tym jednak jest”.

W konsekwencji Ukrainie będzie potrzebna denazyfikacja. Ba, już teraz jest ona potrzebna. Nie wiem, czy jeszcze w tej chwili całej Ukrainie, ale z pewnością elitom ukraińskim i to bardzo szybko. O ile chcą oni, przy tej konstelacji, po zwycięstwie Trumpa, rządzić tym krajem to muszą przeprowadzić denazyfikację. Trudno sobie w tej chwili na poczekaniu wyobrazić, jak to miałoby wyglądać. Przede wszystkim, jeśli mają zamiar stanowić partnera choćby dla nas, powinni rozpocząć od masowego demontażu pomników Bandery. Tragedią byłaby sytuacja, gdyby, czysto hipotetycznie, Putin zajął wschodnią Ukrainę, a na zachodzie pozostałyby władze banderowskie, czyli taki „bander land”, jak nazywają to sami Ukraińcy. Wszystkie scenariusze są możliwe przy obecnych realiach. Tak wiec denazyfikacja Ukrainy, całej Ukrainy musi być zrobiona teraz, jak najszybciej. Problem w tym kto miałby tego dokonać?

Aby zniwelować efekt, że cokolwiek się u nich dzieje wyciąga się u nas: albo wyjątki od reguły, albo zbrodnie wymyślone, bądź zmanipulowane: „Łupaszkę” i Dubinki, „Burego” i Zaleszany, Pawłokomę i „Wacława”. Różni „życzliwi”, działający jakoby na rzecz „pojednania” twierdzą, że i my zachowywaliśmy się tak samo…

– Chodzi tutaj o to by zniszczyć rodzący się u nas kult Żołnierzy Wyklętych i zbrukać tych ludzi, którzy absolutnie do samego końca poświęcając się, ginęli za to, aby Polska stała się wolna. Nie było ich celem mordowanie ludności cywilnej, ale walka z komunistami, z okupacją sowiecką. Liczyli na to, że wybuchnie III wojna światowa i ich trud nie pójdzie na marne. Oczywiście ta wojna nie wybuchła a oni zginęli, ale ich czyn i poświęcenie dla Ojczyzny zostało odkryte przez młode pokolenie Polaków, które chce się na nich wzorować. Chce z nich brać przykład, jako z czystego symbolu miłości Ojczyzny.

W tym momencie GW i inne środowiska wyprowadzają swoje teorie na ten temat, mówiąc że np. Pawłokoma, czy też akcje „Burego” były już nie czystką etniczną, tylko ludobójstwem. Czyli odwraca się zupełnie znaczenia: dla nich do tej pory Wołyń i zabicie 150 tys. Polaków z premedytacją – nie było ludobójstwem. Natomiast zabicie mniej lub bardziej przypadkowo 30 czy 50 osób w jakiejś wsi – już tym ludobójstwem jest. Ignorują tutaj wszelkie zasady, proporcje i uczciwość. To jest hucpa i granie na tym, że ludzie, którzy mało czytają i kiepsko znają historię, będą wstrząśnięci samym faktem, że „Bury” zabił kilkadziesiąt osób. Nie chcę tu wchodzić w szczegóły, ale pragnę powiedzieć z całą stanowczością, że nie było celem „Burego” mordowanie cywilów w żadnej z wsi. Nie istniało to w optyce tego człowieka – to po pierwsze.

Po drugie – cały przebieg akcji „Burego” w Zaleszanach został zmanipulowany. Żołnierz ten jest wykorzystywany z jednej strony jako symbol, który ma obrzydzić młodemu pokoleniu Polaków Żołnierzy Wyklętych i cały ten etos. A z drugiej strony ma też pełnić funkcję rehabilitowania OUN-UPA. Bo od razu podkłada się rozwiązanie: „Patrzcie oni mordowali tak samo jak OUN-UPA. W związku z tym banderowcy nie byli tacy wyjątkowi… Nie byli tacy źli. Skoro wszyscy mordowali to dlaczego potępiać to biedne UPA”. To dość humorystyczna logika na zasadzie: „Jeśli wszystkie dziewczyny w tym pokoju są lekkiego prowadzenia to żadna z nich nie może być tą najgorszą”.

W tym momencie wkracza taka właśnie retoryka, jaką stosują neobanderowcy oraz ludzie, którzy się wydają im sprzyjać, tacy jak Maria Przełomiec. Ona wyraźnie w jednym ze swoich programów dała do zrozumienia, że „UPA to tacy ukraińscy Żołnierze Wyklęci”.

– Powoduje to efekt rozmywania odpowiedzialności za zbrodnie, jaki odbywa się na poziomie czytelników, czy widzów. Od razu można założyć, iż duża grupa osób, które się na tym nie znają może powiedzieć: „A to ciekawe rzeczywiście tacy sami jak nasi Żołnierze Wyklęci, czyli Polska i neobanderowska Ukraina ma ze sobą więcej wspólnego, niż dotąd myślałem. Czyli nie tylko papierosy tanie i tania wódka, ale mamy też wspólną historię”. Owszem mamy, tylko dopiero teraz, po filmie „Wołyń”, ludzie zaczynają odkrywać, jak ta historia jest straszna i w jaki sposób była do tej pory zmanipulowana. Wykrzywiana dla jakichś dziwnych celów przez konkretne osoby, które próbują rehabilitować OUN-UPA.

Dla przykładu próba wycięcia z noweli Ustawy o IPN kwestii zbrodni ukraińskich, co na Komisji Sejmowej usiłował robić pan Święcicki. Sam to obserwowałem. Mówił retoryką: A to są właściwie już kwestie wyjaśnione, już nie ma co do tego wracać, nie ma co tu badać, zostawmy to. Najważniejsze jest to, aby była zagłada Żydów. A ja uważam, że nie. Zagłada Żydów to oczywiście sprawa tragiczna, ale zagłada Polaków na Wołyniu czy w Małopolsce Wschodniej także ma swój tragiczny wymiar – nie można przeciwstawiać sobie ofiar i grać na ich tragedii.

Na Ukrainie popularny jest argument, który serwuje się jednak bardzo często w Polsce. A mianowicie, że partie skrajnie prawicowe i populistyczne zyskały u naszych sąsiadów 1,5% a w Polsce 15%. Nacjonaliści ukraińscy wymieniają tu Kukiz’15 czy Korwina.

– Haczyk tkwi w tym, iż niemal wszystkie partie na Ukrainie zaakceptowały fundamenty neobanderowskie, nawet jeśli co chwila nimi nie epatują. To argument z cyklu: u nas nic się wcale złego nie dzieje. Cóż z tego, że dajmy na to Batkiwszczyna, czy jakaś inna partia nie ma w swoim logo kolorów czarnego i czerwonego, skoro oni uznają Banderę za swój ideowy wzór i najlepszego syna Ukrainy w XX wieku. A co z tego, iż ci którzy mają w swoich logach kolory, bądź symbole banderowskie itd. zdobyli tylko 1,5%, skoro ideologia ukraińskiego nacjonalizmu jest realizowana przez inne partie w mainstreamie?

Partie, które pozornie wydają się bardzo proeuropejskie, wyważone, spokojne w przekazie. Wychodzi jeden, drugi polityk i oświadcza: „Ukraina chce do Europy”, a w piątej odpowiedzi na pytanie ten sam polityk mówi: „Tak właśnie odsłaniamy pomnik Bandery, nowy pomnik Szuchewycza, pomnik UPA” i innych watażków, którzy mają na rękach krew Polaków i Żydów. To ja nie rozumiem, jak u nich ta europejskość wygląda. Wszystkie partie na Ukrainie, jakie są na prawo od komunistów, są skażone tym wirusem nacjonalizmu. Dramat tego kraju polega też na tym, że z jednej strony wymaga denazyfikacji, a z drugiej dekomunizacji. I nie widzę na razie na Ukrainie takiej siły politycznej, która mogłaby się tego zadania podjąć. A ktoś w końcu musi: Wschód, albo Zachód i chyba każdy będzie miał swoją opinię, co jest korzystniejsze. My mamy swoją optykę polską.

Dziękuję za rozmowę.

http://prawy.pl/44874-ekspert-ipn-ukrainie-bedzie-potrzebna-denazyfikacja/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Było do przewidzenia, że po tzw. Majdanie Polskę zaleje milionowa [rząd chce nawet 5 mln] emigracja Ukraińców.

Było do przewidzenia, że prędzej czy później na ulicach polskich miast pojawią się hasła nawiązujące do banderyzmu, a w symbolice do nazizmu. No i właśnie zaczynają się pojawiać!

Nie muszę pisać, że ja to wszystko wcześniej przewidziałem...

http://www.kresy.pl/wydarzenia,spoleczenstwo?zobacz/banderstadt-i-symbole-ukrainskich-neonazistow-na-ulicach-slupska-foto

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacek- Ty się bój...

W hipermarkecie, w którym cotygodniowe tzw duże zakupy do domu robię, znakomita większość kasjerów jest z tamtej strony granicy.
A, gdy dziś przyszedłem do dentysty, właśnie na fotelu siedziała z rozdziawioną* paszczą dziewczyna z Ukrainy...



* i specjalnie popatrzyłem- wbrew obiegowym opinią nie miała czarnego podniebienia...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 stycznia lwowska wojewódzka rada ogłosiła przyjmowanie zgłoszeń do nagrody bohatera Ukrainy Stepana Bandery. Nagroda ma być wyróżnieniem dla wybitnych awtoritetnych" działaczy: społecznych, politycznych oraz naukowo-badawczych kierujących instytucjami społecznymi, politycznymi oraz naukowo-badawczymi.

Nagroda ma też dodatek pieniężny wynoszący 20 tysięcy hrywien.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie