Skocz do zawartości

Pociągi Pancerne cz.8


Rekomendowane odpowiedzi

  • 2 weeks later...
  • 2 weeks later...

A przy okazji to zamieścili też tam przedruk artykułu z “Ku Chwale Ojczyzny!” nr 29 z 5 listopada 1919 r. (może ktoś nie zna)

"Nasze skarby.

Nasz Inowrocław, stolica Kujaw, dawniej Hohensalzą przez Niemców ochrzczona, dziś odzyskuje swą właściwą szatę, niekiedy tylko słyszy się na ulicy niemczyznę, a co chwila przewijają się wśród przechodniów dziarskie postacie tych, którzy orzełki na czapce noszą i służą Białemu Orłowi. Dużo jest tutaj wojska, jest też wiele warunków do wytworzenia silnego życia w śród oficerstwa. Wyzyskanie kasyna oficerskiego, którego duża sala mogłaby pomieścić wygodnie dwieście kilkadziesiąt osób, ożywiłoby niezawodnie życie wśród załogi, rozbudziłoby ruch kulturalny i umysłowy. Ale nie tylko czasy przyszłości są tutaj.

Major Dziakiewicz uprzejmie odpowiada na moją prośbę i idziemy oglądnąć to, o czem szeroko wśród wojska opowiadają, jako o jego wielkiem dziele — idziemy do pancernych pociągów, które długim rzędem zajęły cały tor kolejowy. Z wagonów mieszkalnych dochodzą nas głosy instrumentów, piosenek, co chwilę wypręża się posterunek, donosząc, że „na stanowisku nic nowego”.

- To, panie, jest jedna rodzina, trzy pociągi stanowią jedną wielką całość, ale też całość o potężnej sile.

Przechodzimy koło części składowych „Danuty”, „Rzepichy”, „Goplany” — takie nazwy noszą owe opancerzone, silne jednostki bojowe.

Co chwilę zwracam uwagę na pięknie wymalowanego orła naszego i nazwę odrębną dla każdego wozu. Tutaj wieżyczkę ruchomą ochrzczono imieniem: „Generał Dowbor-Muśnicki”. Na wozie tym są 2 takie wieżyczki, które przesuwa się na boki platformy i umożliwia w ten sposób ostrzeliwanie z kulomiotów całej przestrzeni wzdłuż toru z jednej i drugiej strony. Nie pozwolą więc owe wieżyczki na to, by nieprzyjaciel podszedł bliżej i pokusił się o zdobycie pociągu. A kul jego nie boją się ani wieżyczki, ani następne wozy, ponieważ szczelnie są opancerzone, a pancerze — jak wykazały próby, tak silne, — że żadna kula ich nie przebije.

Tak samo rewolwerowa armata „Generał Józef Bem ” nie boi się żadnych wrogów, a jej obsługa może najspokojniej trwać na stanowisku, bo i tu postarano się o pewne i silne zaopatrzenie wozu. I ciągle uderza oko spiżowy kolor blachy pancernej, za którą kryje się jeszcze pokład cementu. To samo jest w następnych wozach, chroniących w sobie oddziały kulomiotowe, to samo w innych, których nazwy przywodzą na pamięć nie tylko tych bohaterów, którzy jak Kościuszko, Chłopicki, Dąbrowski, Poniatowski o wolność naszą walczyli i wydobycie nas z upadku, ale i tych, których nieśmiertelnymi uczynił Sienkiewicz. Więc widzisz tam i wóz Skrzetuskiego i Wołodyjowskiego i Kmicica i Podbipięty, nawet Zagłoba znalazł tu miejsce. Różnego rodzaju armaty mają też swoje nazwy. Śmieją się więc do swoich “Oleńka”, i “Zofja”, i “Jadzia”, i “Wanda” — ale dla wrogów mają inną mowę, „szczeka jak pies” — objaśnił mnie jeden z żołnierzy.

Odwołano na chwilę majora Dziakiewicza, który w czasie objaśniania wygląda, jak najmniej zasłużony człowiek i nigdy nie chce się pochwalić, jak co zrobił, z jakim trudem wyekwipował tak wspaniale pancerne pociągi, które dzisiaj rozporządzają i znakomitą obsługą i odpowiednią liczbą armat i kulomiotów i zapasem amunicji, a też wozem sanitarnym , urządzonym według najwyszukańszych wymagań., Zbliżam się do gromadki żołnierzy, którzy opodal oglądają leżące przed wagonem deski.

— Na co to ? — pytam.

Drzwi drugi robimy — objaśnia mnie i pokazuje w następnym wagonie wprawione już, zaopatrzone ściany, wszystko przygotowane na przyjście przemożnej pani zimy.

— Nie wie pan — podchodzi do mnie jeden — rychło już pojedziemy coś robić?

— Tak się wam śpieszy do roboty? — odpowiadam pytaniem.

— Oj toż człowiek czeka i czeka, żeby go gdzieś wysłali, albo na jakie wielkie ćwiczenia przynajmniej.

— Doczekacie się, nie bójcie się. Ale wolelibyście iść na wschodni front. Z bolszewikami łatwiej ? — badam ich.

— A pan myśli, że z niemcami trudno ? — uśmiecha się inny. — Chcieliśmy ćwiczenia robić, to się tak grencszuc przestraszył, a co dopiero, jakbyśmy naprawdę szli.

— Zresztą próbowaliśmy już — wspomina inny. — Ależ to uciekali, uciekali!

Nagle rozjaśniają się twarze, prężą się wszyscy po wojskowemu. To major wraca, aby zaprowadzić mnie jeszcze do opancerzonych maszyn „Rzepichy” i „Danuty”.

— Wie pan opowiada mi po drodze major — co mi zakomunikowano ?

— No ? — zdradzam ciekawość.

— Oto na naszą stację przyszedł pociąg niemiecki z napisem „Heeresgut”. Może pan wie, czy to wolno niemcom przez nasz teren wysyłać tego rodzaju rzeczy ? Przecież tam może być zupełnie swobodnie amunicja, broń.

— O ile mi się zdaje, wolno im wysyłać tylko drzewo i ziemniaki, ale to nie jest Heeresgut i nie idzie w zamkniętych wozach. Raczej przypuszczałbym, że to — jak zwykle ze strony niemieckiej — próba naszej cierpliwości, albo naigrawanie się z polityki nadzwyczajnej grzeczności, która nie zawsze jest na miejscu. Trzeba będzie to zbadać — zamyślił się.

Dochodzimy wreszcie do maszyn. Wrażenie takiej olbrzymiej mocy, poczucie niezwyciężonej siły owłada człowiekiem , szczególnie, gdy patrzy na olbrzymi kolos, którego imię „Danuta”. Tak niesłychanie silnie przemawia ona do patrzącego, jakby z łagodnym uśmiechem mówiła: I któż mnie zwycięży? Rzeczywiście cała maszyna z tenderem szczelnie zamknięta pancernemi, ciężkiemi blachami, a umieszczone gdzieniegdzie klapy, drzwiczki, ozdobne śruby wywołują wrażenie mimo wszystko delikatnego, wytwornego stroju kobiety. Przy tej maszynie i twarz majora Dziakiewicza wypogadza się, głaszcze stalowe jej odzienie i z uśmiechem zadowolenia objaśnia:

— I palacz i maszynista mogą walić w sam środek nieprzyjaciół, byleby tylko „Rzepicha” i „Goplana” były w pobliżu, jedna dla strzeżenia toru, inna dla dostarczania w miarę potrzeby środków technicznych i innych. Nikt im nic nie zrobi, w środku mają telefon i dzwonki elektryczne dla sygnalizacji, tak, że niebezpieczeństwo dla nich jest wykluczone.

— Czy to gotowe pan major dostał?

— Częściowo tak, częściowo samiśmy zrobili tutaj. Trochę materjału znalazłem w mieście, trochę sprowadziło się, ot i jest koszulka dla maszyny.

Świadomość, że ten olbrzymi kolos jest dziełem naszych własnych rąk, że własną pracą żołnierzy i głową tego człowieka stanęła mocarna „Danuta”, zwiększa jeszcze poczucie siły, jakie mną owładnęło, gdym pierwszy raz spojrzał na maszynę.

Odchodzę przejęty dumą, że armja nasza takie ma skarby, przejęty uczuciem czci dla tego skromnego człowieka, który swą wiedzy i energją zdołał z nas tę skarby wydobyć i wyszkolić ludzi, by wiernie im służyli.

Niechaj Wam szczęści los."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Krzysztof115 napisał:

Także jest podana nieprawdziwa informacja, że "za armatą stoi major Dziakiewicz"- bo za armatą stoi ogniomistrz J.Byczek. Tak wygląda major Włodzimierz Dołęga-Dziakiewicz.

Dołęga-D.JPG

A więc za armatą stoi oprócz ogniomistrza, również mjr. Dziakiewicz . ? 

por dziakowicz.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Krzysztof115 napisał:

Zwróćcie Panowie uwagę na to zdjęcie-wagon z dwuspadowym dachem z lewej strony.

Dowbor.jpg

Tutaj jest więcej tego wagonu z dwuspadowym dachem podczas uroczystości w Bydgoszczy . Kiedyś chyba wymienialiśmy zdanie odnośnie tych zdjęć. Może faktycznie w pierwszym planie skład bojowy, w głębi skład gospodarczy jednego z pp biorącego udział w tych uroczystościach. Tylko który?

pp bygosccz.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Krzysztof115 napisał:

Przegląd 3 wielkopolskich pociągów pancernych w  Inowrocławiu przez majora Dziakiewicza w pierwszych dniach listopada 1919 r. W tle pociąg pancerny "Rzepicha".

Rzepicha (2).jpg

Krzysztof, czy to kadr ze zdjęcia? Z tego , co zamieściłeś, wynika, że  wizytującym jest ten od lewej, a mjr. Dziakiewicz ( drugi od prawej) mu asystuje podczas przeglądu załogi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Krzysztof115 napisał:

Bardzo dziękuję Bodziu!! Te czasopismo nie jest dostępne, to wielka szkoda, bo może zawierać jeszcze szereg innych ciekawych zdjęć bądź artykułów.

Zdjęć w tym czasopiśmie niestety nie publikowano, natomiast trochę ciekawych artykułów w temacie P.P. bywało.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie