Skocz do zawartości

Na Śląsku Wehrmacht witali radośnie?


bjar_1

Rekomendowane odpowiedzi

Jedni uważają, inni nie. Tych co ja znam, uważają się za Polaków, choć, paradoksalnie i oni mieli okres swojej świadomości niemieckiej", pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Niemniej była to wtedy tylko świadomość ekonomiczna", która nie kolidowała ze świadomością polską".
Ale faktem jest, że Niemcy namieszali w tym rejonie w okresie rozbiorów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesienią 1938 r. wkraczający do Sudetenlandu Wehrmacht też witano radośnie - w końcu w tym rejonie Czechosłowacji mieszkało 3 mln Niemców.
Jak duża była mniejszość niemiecka w Polsce w '39, wiadomo. Że w polskiej części Śląska było jej sporo, też wiadomo. Ale o działalności Einsatzgruppen (Udo von Woyrsch etc.) w tejże polskiej części Śląska jakoś pan Dyrda nie napisał w swym artykule. Niewygodne fakty", by podążyć za jego tokiem rozumowania?
Kogo pacyfikowali funkcjonariusze Einsatzgruppen? Tych, co radośnie witali? Co porabiał na Śląsku batalion z pułku SS Germania", nim go polscy Strzelcy Huculscy (49 pp) dorwali i roznieśli na bagnetach pod Lwowem?

Trzeba też przy okazji odnotować, że iluś Niemców mieszkających w Polsce lojalnie walczyło przez całą Kampanię Wrześniową w Wojsku Polskim nie dezerterując i wykonując jak tysiące innych swoje obowiązki. Przykładem może być Alfred Roge, ogniomistrz w oblężonej Twierdzy Modlin. Co ciekawe, wstąpił potem do SS (pod koniec wojny - SS- Obersturmführer). Jako jeden z ostatnich podczas II w.św. odznaczony Krzyżem Rycerskim za walki o Wrocław. Zmarł kilka dni po kapitulacji Festung Breslau.\\

Historia nie jest czarno-biała
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie radośnie, ale bez większej niechęci i raczej z ciekawością witano Wehrmacht w wielu rejonach.
Nie zapominajmy, że żołnierze frontowi, to byli zwykli ludzie z poboru a nie zacietrzewieni naziści jakich znamy z ''czterech pancernych''.
A u nas doskonale pamiętano czasy pruskie/austriackie.Wcale nie takie złe dla zwykłych ludzi.W mojej rodzinie pochodzącej w kresów określenie ''za Austrii'' było synonimem dobrobytu i powszechnej szczęśliwości.
II Rzeczpospolita to tylko teraz uważana jest za cud na kiju; w czasach jej istnienia ludzie dość powszechnie odczuwali regres poziomu życia i z nadejściem Niemców liczono na poprawę sytuacji.
Niemcy w odmianie hitlerowskiej dopiero potem pokazali do czego są zdolni.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiele lat temu byłem zaskoczony gdy dowiedziałem się, że na wschodzie ludzie z radością przyjęli wkroczenie Niemców na tereny zajęte w 39 przez ZSRR. Nie było chyba wiwatów na ulicy, ale ulica, bo zachowanie ruskich wiadomo jakie było. Skoro tak było na Lubelszczyźnie, to czemu się dziwić części mieszkańców Śląska?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co napisali w Ślunskim Cajtungu" jest poniekąd prawdą(przekazaną w idiotyczny sposób). Oczywiście nie jest to w żadnym razie powód do dumy i Ślązacy z tego dumni bynajmniej nie są. Śląsk był obszarem zamieszkanym zarówno przez Niemców jak i Polaków, w końcu aż do 1921 roku był częścią Niemiec, wcześniej Austrii, a jeszcze wcześniej pod panowaniem i wpływem królestwa Czech. Oczywistością jest, że czujący się Niemcami mieszkańcy Śląska, swoją armię przywitają jako wyzwolicieli. Obok jest zdjęcie z powitania Niemców w jednym ze śląskich miast(które chwilę wcześniej było jeszcze bronione przez naszą SGO Śląsk". Swoją drogą polscy żołnierze ruszający do boju też byli przez okoliczną ludność obwieszani kwiatami.
Jednak do tych samych żołnierzy,którzy na zdjęciu są radośnie witani, tego samego dnia strzelano z okien i dachów domów.
A czy Powstania Śląskie to przypadek? Podział ludności był wyraźny, więc opinia, że Niemcy byli witani i kwiatami, i ołowiem to prawda. Pan Dyrda pisząc, iż byli witani tylko kwiatami, zgodnie z nazwiskiem, pisze dyrdymały.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie tylko na GŚ Niemcy witani byli chlebem i solą...

Proponuję poczytać wspomnienia mieszkańców terenów przyznanych traktatem R-M ZSRR. Dość często można spotkać się z mniejszą radością, że Niemcy przyszli, ale dużo większą, że Rosjan zastąpili.

Tyle, że tutaj się następny drażliwy i wbrew pozorom nie opracowany merytorycznie temat przywitania Rosjan po 17 września pojawia...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faktem jest, że Niemców we Lwowie witano radośnie po ich wkroczeniu do miasta końcem czerwca 1941 r.
Faktem jest, że Rosjanie robili od 22.IX 1939 r. wiele, by mieszkańcy w ten sposób witali latem '41 Niemców.
Faktem jest, że jedną z pierwszych rzeczy, jakie Niemcy zrobili po wkroczeniu do Lwowa w '41, było rozwalenie na Wzgórzach Wuleckich polskich profesorów UJK (http://pl.wikipedia.org/wiki/Mord_profesor%C3%B3w_lwowskich)
Faktem jest, że Niemcy walczyli o Lwów 10 dni we IX '39 (chodzi o walki o samo miasto, a nie na drodze do niego) i pozostawili tam sporo zabitych (m.in. dlatego, że natknęli się na chłopców Maczka :D).
Faktem jest, że ta sama 1 Dywizja Górska, która szła na Lwów w '39, atakowała to miasto 21 miesięcy później. Faktem jest, że niemieccy GJ nie odnaleźli grobów kameraden z kampanii 1939 r. - Rosjanie o to zadbali.
Faktem jest, że polski Cmentarz Orląt Lwowskich przetrwał w dość niezłym stanie okres II w.św., a to w czasach ZSRR nastąpiło tam spustoszenie, którego skutki udało się usunąć dopiero po '89.

Faktem jest, że jestem historykiem od wielu lat i ciągle się dziwię, jak skomplikowana bywa historia. Są tacy, którym wydaje się, że to tylko daty, miejsca i ludzie". I że wszystko jest czarne lub białe. Ja im więcej wiem, tym mi się wydaje, że wiem mniej...


Post został zmieniony ostatnio przez moderatora Czlowieksniegu 16:01 11-09-2016
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>>Faktem jest, że niemieccy GJ nie odnaleźli grobów kameraden z kampanii 1939 r. - Rosjanie o to zadbali"

Ciekawe. Rozwiniesz temat?<<

Skoro Cię to interesuje bjar, to czemu nie ;)

Generalnie temat niemieckiego grobownictwa wojennego związanego z walkami w 1939 r. na terenach Polski jest bardzo mglisty i chyba nikt z polskich historyków się tym nie zajął (chodzi o chowanie poległych zaraz po bitwach i późniejszą komasację grobów, jeszcze w czasach okupacji).
Jak wiadomo, nasi ówcześni sąsiedzi: III Rzesza i ZSRR, podzielili się terenem Polski. Wskutek tego część obszarów, na których walczył Wehrmacht, znalazła się na 2 lata na terenie ZSRR. Tak było z Galicją Wschodnią i Lwowem, gdzie walczyła (m.in. - bo była też tam m.in. 7 DP - ta spod Węgierskiej Górki i 2 DGór. - ta z Doliny Dunajca i spod Birczy) przywoływana 1 Dywizja Górska gen. Kueblera. To też samo w sobie jest ciekawym tematem - na ile na poziomie dywizji czy korpusu WH wiedziano o planach polityków (tzw. IV rozbiór Polski) przy planowaniu (Fall Weiss") i atakowaniu (Lwów). Niektórzy twierdzą, że marsz na Lwów był samowolką. Jak by nie było, jest to margines tych rozważań...

Sytuacja na terenach, gdzie walczyli Niemcy, ale musieli się wycofać (jak spod Lwowa) jest niejasna, ale wygląda na to, że nie było żadnego porozumienia III Rzesza-ZSRR w sprawie ekshumacji poległych Niemców i przeniesienia ich na teren Generalnej Guberni (zbiorczym cmentarzem dla tego zakątka Polski było Bielsko; ob. Bielsko-Biała).

We wspomnieniach kapitana Josefa Remolda, adiutanta 100 Pułku Strzelców Górskich, z kampanii w Polsce znajduje się - na samym ich końcu - taka oto informacja [tłumaczenie moje]: Gdy po drugim udanym ataku na Lwów w roku 1941 chcieliśmy odnaleźć groby naszych poległych [z kampanii 1939], nie mogliśmy ich odnaleźć [dosłownie: były nie do odnalezienia]. Nienawiść nieprzyjaciela [Rosjan] zrównała je z ziemią".
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki! Temat niemieckiego grobownictwa wojennego jest jednym z moich koników". Temat słabo rozpracowany, bo brak jest chęci współpracy ze strony niemieckiej (uzyskiwania od nich dokumentów archiwalnych itp. itd.). Dlatego wiedza jest raczej szczątkowa, choć co nieco udało się od nich uzyskać ;) Faktycznie nie natknąłem się na żadne dokumenty odnośnie postępowania z grobami poległych, które miały zostać po radzieckiej stronie granicy.
Co do Bielska (Białej), to chyba nie targali by tam nieboszczyków aż spod Lwowa - pewnie były tam lokalne" cmentarzyki, ale nie wymądrzam się, bo to nie moje tereny.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba by założyć chyba osobny wątek ;)
Temat grobownictwa niemieckiego wyszedł przypadkiem, gdy interesowałem się walkami VIII (śląskiego) Korpusu Armijnego we wrześniu '39. Szlak bojowy mieli (tak z grubsza): Górny Śląsk- Tomaszów Lubelski (kawałek współczesnej Polski, nie powiem). 4 tygodnie.

Wyszły takie sprawy jak:
1) Prowizoryczne cmentarze były ekshumowane. Przykład? Cmentarz P1 w Gostyniu (koło Wyr), między Pszczyną a Katowicami. 22 poległych żołnierzy 83 pp (28 DP). Ekshumowani do Bielska w 1940 r.
2) Bajzel w dokumentacji używanej obecnie przez VDK (z listy 22 ww. żołnierzy kilku w ogóle nie funkcjonowało na liście nieboszczyków żołnierskiej nekropolii w Bielsku; Niemcy dziękowali mi za cenną informację!)
3) Cmentarz w Bielsku był zbiorczy dla całej 14 Armii, a ta miała dość duży teren działania.
4) W niemieckiej gazecie, która ukazała się w GG w rocznicę Września (IX '40) był artykuł o niemieckim grobownictwie wojennym na terenie GG 1939-1940. Tytułu gazety nie pamiętam. Byłem jej posiadaczem, ale pożyczyłem koledze z GRH (wówczas AA7). Kolega nie oddał, a ja w grupie nie jestem od 7 lat. Chyba pora się upomnieć o własność ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 - były, ale nie było to regułą. W moich okolicach niektóre prowizoryczne cmentarze tylko uporządkowano wiosną 1940 r. (np. w jednym przypadku rozdzielono nieboszczyków z masówki do pojedynek) i zostały takie mikronekropolie po 10-15 poległych.

2 - bajzel w papierach VDK to zależy gdzie i w czym, choć w większości przypadków są pełne dane za Wrzesień '39.

3 - ano zbiorczy był, możliwe że tam się przyłożyli i skomasowali na niego wszystkie mikrocmentarzyki z okolicy bliższej i dalszej.

4 - odbierz, chętnie zerknę ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 - Jak od każdej reguły, tak i od tej są wyjątki ;) Gostyń leży stosunkowo blisko Bielska, poza tym był to teren, gdzie mieszkało bardzo wielu Niemców (niem. Bielitz). Gostyń był (i jest) wioską, dodatkowo położoną na terenie polskiego (plebiscytowy) Śląska. Nawiasem mówiąc: zastanawiam się, czy przypadkiem Polacy nie demolowali Niemcom grobów bohaterów WH na tych mniejszych cmentarzach, położonych gdzieś na uboczu?

2 - OK, ich baza poległych jest dokładna, natomiast wierz mi - bajzel mają i wcale nie wiedzą wszystkiego. Powyżej podałem jeden przykład (P1 i Bielsko). Są inne, które wyszły przy okazji moich kontaktów z VDK (i DD też). Np. Festung Breslau 1945...
Pytałem kiedyś (celowo) czy w sztabie FB była komórka powołana specjalnie do rejestrowania strat (polegli) garnizonu. Odpowiedź brzmiała: nie.
Guzik prawda!
Była i jest rozpisana w strukturze sztabu, znane jest nawet nazwisko i stopień gościa, który za to odpowiadał. Co więcej: wytworzono podczas oblężenia kartotekę poległych (6476 nazwisk - ale piszę z pamięci; na pewno ponad 6 tys.). Oczywiście miała ona luki, ale była. Piszę yła", bo przechowywano ją w archiwum Zarządu Zieleni Miejskiej we Wrocławiu, a po transformacji ustrojowej, gdy przekazywano dokumenty do Archiwum Miasta Wrocławia, okazało się, że w tajemniczych okolicznościach owa kartoteka wyparowała". Przypadek oczywiście? Pewnie mole książkowe ją zjadły albo poszła na spacer - w kierunku zachodnim, do Niemiec...

3 - ja nawet nie wiem, ilu dokładnie żołnierzy było pochowanych w Bielsku i ile takich cmentarzy zbiorczych było w Polsce. Jak mówię, dla mnie to temat poboczny i nigdy go specjalnie nie drążyłem. Wiem natomiast, że za PRL na terenie nekropolii urządzono kemping. Po '89 poległych ekshumowano i przeniesiono bodajże do Siemianowic Śl.

4 - jeszcze dziś postaram się skontaktować w tej sprawie z byłymi kameraden ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoko. A co do działań VDK to jest tak jak mówisz - nie wiedzą wszystkiego, albo nie wiedzą co gdzie mają, albo mają to w różnych miejscach itp. No ale nie ma czemu się dziwić, skoro 80% obsady" w Kassel stanowią Turcy ;) Często nie potrafią bez błędów przeklepać" na komputer z oryginalnych dokumentów.

astanawiam się, czy przypadkiem Polacy nie demolowali Niemcom grobów bohaterów WH na tych mniejszych cmentarzach, położonych gdzieś na uboczu?" - nie spotkałem się z takimi sytuacjami, a np. pod takim Skarżyskiem w bezpośrednim sąsiedztwie istniał sobie niemiecki cmentarz poległych z 1939 roku (203 groby) i nasz cmentarz partyzancki. Była niepisana umowa pomiędzy AK, a Niemcami, że jedni i drudzy poszanują groby swoich przeciwników. Oczywiście demolka poszła po 1945 roku, a miejscowi krzyżami nagrobnymi palili w piecach ;)

Co do Bielska tak jest. To co się dało ekshumować pojechało do Siemianowic Śl. w latach 90-tych. Podczas prac odchodziły tam podobno makabryczne sceny i szopki, a kolekcjonerzy z całej południowej Polski kupowali szpej z nieboszczyków za flaszkę od ekshumatorów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie