Skocz do zawartości

Muzeum II Wojny do przeróbki"


Rekomendowane odpowiedzi

les05 (1125 / 88)
2018-05-30 23:02:12
Siedzi, siedzi i to nawet taka szycha jak gensek po. Czy może być lepszy przykład.

Przerażająca jest mentalność ludzi od pługa oderwanych , tak łatwo godzących w kamienie węgielne" prawa . Lesiu, kiedyś za obrzucanie niewinnego człowieka kałem ktoś by Ci gębę obił , to może nauczyłbyś się elementarnych podstaw kultury europejskiej. Mam nadzieję ,że i Ty kiedyś doświadczysz takich wszawych sądów" w stosunku do Siebie lub członków Twojej rodziny .

ps. Z gensekiem nie jestem spokrewniony ale nie toleruje obrzucania błotem na zasadzie może się coś przyczepi"
  • Tak trzymać 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
Były dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku prof. Paweł Machcewicz nie odpuszcza. Jest wręcz klasycznym przykładem mentalności tzw. platformersa. Najpierw przyspawał się do stołka i dopiero wyroki sądów oderwały go od stanowiska. W dodatku do dziś jest święcie przekonany, że zbudowane za prawie pół miliarda złotych polskich (z pieniędzy podatnika) MIIWŚ należy do niego podobnie jak wystawa za 40 mln, w której nie pozwala robić żadnych zmian. Oczywiście kiedy przestano słuchać jego lamentów z powodu utraconej posady udał się z grubym na setki stron pozwem do sądu, w którym stara się udowodnić, że on i jego współpracownicy są właścicielami praw autorskich wystawy finansowanej w całości ze Skarbu Państwa.



Proces jak to w Polsce potoczy się co najmniej z pięć lat i zanim zapadnie wyrok nikt już prof. Machcewicza pamiętać nie będzie, ani sprawy, o którą z takim przekonaniem walczył. Ale były dyrektor nie może darować Zjednoczonej Prawicy wygranych wyborów podobnie jak jego przyjaciele z PO i wierny zausznik prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Kilka miesięcy temu w ramach rozpaczliwej walki o powrót na dyrektorski stolec „popełnił” nudną jak flaki z olejem i pełną przekłamań książkę pt. „Muzeum”, którą fascynują się głównie nawiedzone członkinie KOD-u na emeryturze i kilku jego zauszników. By zrobić coś wbrew nowemu kierownictwu oraz tłumom zwiedzających, doprowadził do zerwania umowy z miastem (włodarz grodu nad Motławą i właściciel nie wiedzieć ilu mieszkań oraz kont Adamowicz poszedł mu w tym na rękę), co dziś utrudnia funkcjonowanie placówki. Ale poza drobnymi złośliwościami i wydaniem literackiego knota mimo wszystko powoli odchodził w niepamięć nawet u swoich kolegów z PO. Ale polski profesor i specjalista od historii najnowszej nie zasypia gruszek w popiele. Pomny szlachetnych wzorów jego partii matki postanowił skorzystać z utartych wzorów i poprosić o pomoc naród niemiecki. Cztery miesiące po polskiej premierze Machcewicz tłumaczy wiekopomne dzieło „Muzeum” na język Goethego i Schillera po czym wydaje je teraz w Berlinie. W końcu najwyższy czas, żeby przyjaciele zza Odry dowiedzieli się „prawdy” o tragicznym losie jego i jego placówki w okupowanej przez Prawo i Sprawiedliwość Polsce. Paweł Machcewicz, podczas prezentacji w stolicy Niemiec niemieckojęzycznego wydania swojej książki poprawił jej tytuł. Brzmi on teraz „Bitwa o wojnę. Muzeum Drugiej Wojny Światowej w Gdańsku. Powstanie i spór”. Myślą przewodnią zagranicznego wydania podobnie zresztą jak krajowego jest pogląd o „głębokiej ingerencji politycznej” obecnych władz RP w kształt wystawy, która za jego właśnie sprawą od samego początku w ogóle nie była głęboko polityczna. Prawda natomiast jest taka, że wszystko co robił od początku do końca Machcewicz w Muzeum było podszyte polityką - polityką poprawności politycznej. Składała się na nią polityka historyczna sąsiadów Polski, wreszcie, co szczególnie bolesne, tzw. polityka wstydu, która znalazła swoje liczne przejawy nie tylko w doborze materiału prezentowanego na wystawie, ale w manipulacjach w sposobie jego ukazania. Wystarczy tu przytoczyć prezentację postaw Polaków względem Holokaustu, zaczynającą się od obojętności i wrogości, by na marginesie wspomnieć o „innych” [Polakach], którzy ratowali Żydów.

Zdaniem dr Karola Nawrockiego, obecnego dyrektora MIIWŚ, który zastąpił Machcewicza, jego poprzednik zarzuca mu i nowemu kierownictwu „próbę zmiany wystawy stworzonej przez najwybitniejszych historyków polskich i zagranicznych”.

Zapewne za najwybitniejszego w tym gronie Paweł Machcewicz uznaje samego siebie, a wybitność innych zależy od oceny Pawła Machcewicza

— ironizuje dr Nawrocki.

Abstrahując jednak od kryteriów „wybitności”, cała ta rodzima i międzynarodowa wybitność, poza skandalicznie wykoślawioną wizją II wojny światowej, w której wszyscy cierpią, a kaci zamieniają się miejscami z ofiarami, nie przeszkodziła Pawłowi Machcewiczowi i jego współpracownikom popełnić przy realizacji wystawy dziesiątków błędów merytorycznych („demilitaryzacja Nadrenii przez Hitlera”, polskie zbrojne podziemie o liczebności francuskiej Resistance, 1 września 1944 jako data wybuchu Powstania Warszawskiego i wiele innych). O licznych błędach w pisowni, tłumaczeniach, sposobie ekspozycji, czy opisie eksponatów nie wspominając

— podsumowuje Nawrocki.

Wydanie „Muzeum” akurat po niemiecku świadczy jeszcze o czymś. Gdyby chciał swoim przekazem zrobić międzynarodową karierę, wydałby ją po angielsku. Ale nie po to Machcewicz relatywizował winy Niemców podczas II Wojny Światowej w konstruowanej przez siebie wystawie, żeby dziś nie poprosić o wdzięczność. Przed kim najlepiej się wyżalić za utracone przywileje, za zdruzgotane życie, za kradzież jego dzieła, jak nie u przyjaciół zza Odry. Przecież oni życzą jemu i jego znajomym z Platformy jak najlepiej. Może nawet uda się osobiście wręczyć egzemplarz tego beststelleru oprawiony w czerwoną skórę i złoto Fransowi Timmermansowi, Guy Verhofstadtowi czy samemu Jean Claude Junckerowi, by przy okazji szepnąć parę słów o swoim męczeństwie. W końcu trzeba schwycić byka za rogi, bo przez osiem lat działalności na niwie muzeum z jego inicjatywy przełożono na język obcy zaledwie dwie książki. Próżno by szukać w dziele Machcewicza refleksji nad fatalną lokalizacją inwestycji u zbiegu dwóch cieków wodnych. Dla wystawy i zbiorów umieszczonych 14 metrów pod ziemią powoduje to ogromne zagrożenie zalaniem przy każdej powodziowej sytuacji, których w Gdańsku w ostatnich latach nie brakuje. Jakby tego było mało kanalizacja burzowa i sanitarna umieszczona została tuż nad wystawą i magazynami eksponatów, grożąc w każdej chwili zalaniem nie tylko wodą, ale także fekaliami. Placówka znalazła się ostatnio tylko o krok od tego w trakcie niedawnej awarii przepompowni. Zamiast napisać poradnik pt. „Jak wydać lekką ręką pół miliarda złotych z kieszeni podatnika” Machcewicz poszedł w ślady braci Grimm i wydał dla niemieckiego czytelnika „Baśn o Raju utraconym”.

-
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MSWiA na wniosek wojewody pomorskiego ma sprawdzić, czy działki położone na historycznym półwyspie Westerplatte są słusznie własnością Gdańska. Tereny chce przejąć Muzeum II Wojny Światowej, na co nie zgadzają się władze miasta, które twierdzą, że cała sprawa ma charakter polityczny.

Przedmiotem sporu pomiędzy Muzeum a miastem Gdańsk jest sześć działek o łącznej powierzchni 8,7 ha. Wniosek do ministra spraw wewnętrznych i administracji o „zbadanie z urzędu prawidłowości komunalizacji nieruchomości położonych na półwyspie Westerplatte” złożył wojewoda pomorski Dariusz Drelich. Chodzi o sprawdzenie zasadności przyznania działek władzom Gdańska na mocy decyzji komunalizacyjnych sprzed 25 lat.

– Tych sześć decyzji, o których mowa, wydanych zostało w 1993 r. Wojewoda przed wydaniem każdej z nich, poprzez swoje służby, sprawdzał zasadność wniosków, które opisywały te nieruchomości. Nieruchomości, które są położone na Westerplatte, ze względu na swój szczególny charakter, zarówno historyczny, jak i dotyczący upamiętnienia osób, które tam zginęły, były analizowane w sposób szczególny – twierdzi cytowany przez „Rzeczpospolitą” dyrektor Wydziału Geodezji urzędu miejskiego w Gdańsku, Bogumił Koczot.

Sprawa polityczna

Jak podaje dziennik, próby podważenia przez wojewodę wydanych decyzji, mają wesprzeć starania Muzeum II Wojny Światowej o przejęcie historycznych terenów. A zdaniem przedstawicieli władz miasta, sytuacja ma podtekst czysto polityczny. – Wydaje się, że wojewoda Dariusz Drelich wpisuje się w politykę historyczną proponowaną przez rząd Prawa i Sprawiedliwości i chce wzruszyć decyzje podjęte przez św.p. wojewodę Macieja Płażyńskiego – mówi w rozmowie z „Rz” wiceprezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz, informując także, że kilka miesięcy temu (nominowany zresztą przez ministra kultury Piotra Glińskiego) dyrektor Muzeum, Karol Nawrocki, bezskutecznie próbował dokonać zakupu terenów, oferując miastu 2 mln zł. To właśnie odmowa miasta sprawiła, że w sprawę zaangażował się przedstawiciel rządu w regionie, czyli wojewoda.

Jak słusznie zauważają dziennikarze „Rz”, to nie pierwszy przypadek, gdy przedstawiciel województwa chce odebrać działkę miastu. Podobnego zabiegu dokonano w Warszawie, gdy wojewoda mazowiecki przejął plac Piłsudskiego, tłumacząc, że „jest to miejsce służące przede wszystkim organizacji uroczystości państwowych i dlatego powinno być pod nadzorem administracji rządowej”. Tymczasem niedługo później okazało się, że na placu postanowiono postawić pomnik smoleński, a także monument upamiętniający ś.p. Lecha Kaczyńskiego. W ocenie przedstawicieli stołecznego ratusza „prawdziwa intencja działań władz centralnych była inna niż bezpieczeństwo i obronność państwa” i została wykorzystana jako „pretekst do zlokalizowania pomników”. W tej sytuacji władze miasta zdecydowały się złożyć do Prokuratury Okręgowej zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.

Rządowe muzeum

Prawo i Sprawiedliwość włożyło dużo wysiłku w przejęcie Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Instytucją, której utworzenie ogłosił w 2008 roku rząd Donalda Tuska, kierował od początku prof. Paweł Machcewicz, który był też jednym z głównych autorów koncepcji wystawy. Historycy i muzealnicy z całego świata uznali ekspozycję za wybitne osiągnięcie, jednak tuż po otwarciu ministerstwo kultury zwolniło Machcewicza i zatrudniło na jego miejsce dr Karola Nawrockiego. Ten, kierując się krytyką ekspozycji płynąca ze strony PiS, wprowadził w niej znaczące zmiany. Zgodnie z opinią ekspertów historycznych i naukowców z Polski oraz wielu zagranicznych wykładowców, takie działania ewidentnie świadczą o dążeniu do „zamienienia tej placówki w instytucję propagandową”.

http://www.newsweek.pl/polska/polityka/wladze-gdanska-i-muzeum-ii-wojny-swiatowej-walcza-o-westerplatte,artykuly,428922,1.html?src=HP_Thematic_1-3poc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...
  • 4 weeks later...
Facet nadal nie rozumnie, że IIWS jest dla Polaków zbyt ważna i skutki jej zbyt doniosłe, żeby tracić miejsce, czas i pieniądze na na eksponowanie uniwersalizmu tragedii ludzi czasów wojny. Nie w tym miejscu i nie w naszym kraju takie eksperymenta panie profesorze.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...
  • 5 months later...

http://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103087,24770111,pis-proponuje-projekt-ustawy-o-budowie-muzeum-aleksandra-dulkiewicz.html

"PiS ma już projekt ustawy, który umożliwi odebranie samorządowi władzy nad Westerplatte. Prezydent Dulkiewicz alarmuje

Grupa posłów PiS zaproponowała projekt ustawy dotyczący budowy Muzeum Westerplatte i Wojny 1939. Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz ostrzega przed przejmowaniem Westerplatte przez PiS dla jasno "określonych celów politycznych".

Projekt ustawy "o inwestycjach w zakresie budowy Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 - Oddziału Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku" pojawił się na stronie Sejmu RP.

Projekt - jak czytamy w uzasadnieniu - został przygotowany w celu "usprawnienia przygotowania i realizacji inwestycji w zakresie budowy Muzeum”. Określa zasady, warunki i tryb przygotowania i realizacji inwestycji.

Oświadczenie Dulkiewicz

Do pomysłu PiS odniosła się prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz.

"Z dużym zaniepokojeniem zobaczyliśmy wczoraj na stronach sejmowych projekt ustawy o budowie Muzeum Westerplatte i Wojny 1939. W ocenie miasta Gdańska jest to kolejna próba przejęcia Westerplatte dla celów bardzo jasno określonych, dla celów politycznych" - oznajmiła w oświadczeniu opublikowanym na Twitterze.

Projekt, jak dodała Dulkiewicz, złożyła grupa posłów na czele z Kazimierzem Smolińskim, posłem Prawa i Sprawiedliwości z województwa pomorskiego. "Nie wiemy oczywiście, jaka będzie droga sejmowa tego projektu. Natomiast dziś ja - jako prezydent miasta Gdańska - mogę wyrazić głębokie zaniepokojenie, że tylnymi drzwiami, skróconą ścieżką legislacyjną próbuje się zabrać gdańszczankom i gdańszczanom, Polkom i Polakom Westerplatte na określone cele polityczne" - stwierdziła prezydent Gdańska.

Spór o Westerplatte

O tym, że władze są zainteresowane przejęciem we władanie Westerplatte, dowiedzieliśmy się wiosną 2018 roku. To wtedy nowy dyrektor Muzeum II Wojny Światowej - mianowany przez min. Glińskiego na miejsce twórcy placówki prof. Pawła Machcewicza - zaproponował ówczesnemu prezydentowi Gdańska odkupienie terenu za dwa miliony złotych.

"Po tonie dyrekcji można wnioskować, że zagadką jest nie 'czy' a 'kiedy' muzeum przejmie władzę nad tym terenem. Pomoże wojewoda?" - pisał wtedy na Twitterze reporter TOK FM Paweł Radzewicz.

Władze Gdańska stoczyły z ministrem kultury już dwie duże bitwy o Muzeum II Wojny Światowej i Europejskie Centrum Solidarności. W pierwszym przypadku ministrowi udało się usunąć twórców muzeum, stosując metodę powołania nowej placówki z nową, swoją dyrekcją. Orężem, które pozwoliłoby wprowadzić ludzi ministra do ECS miało być zmniejszenie dotacji, jednak w tym przypadku ratunkiem okazała się spontaniczna publiczna zbiórka brakujących w budżecie pieniędzy.

Również samo Westerplatte było powodem poważnych spięć między władzami samorządowymi a krajowymi przy okazji obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej.

W 2017 roku zgodnie z ustaleniami apel pamięci miał podczas uroczystości przeczytać harcerz. Ale uniemożliwił mu to funkcjonariusz służb i skończyło się na tym, że apel został odczytany przez żołnierza. W ubiegłym roku spór zaczął się od tego, że minister Mariusz Błaszczak ogłosił, że prezydent Gdańska Paweł Adamowicz nie zaprosił wojska na obchody rocznicowe 1 września.

- Wojsko Polskie od 20 lat jest na Westerplatte, będzie w tym roku, przyszłym i zawsze, ale harcerze mają prawo odczytać Apel Pamięci. W zeszłym roku w tej kwestii zostałem okłamany. Nie mamy zaufania do partyjnego kierownictwa MON - przekonywał samorządowiec, jednocześnie zaznaczając, że "wojsko jest częścią Westerplatte, jego przedstawiciele są zaproszeni. Nie ufamy tylko kierownictwu resortu".

Ostatecznie doszło do porozumienia MON i władz miasta. Wojsko wzięło udział w uroczystości, harcerz odczytał przesłanie, a oficer apel."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://telewizjarepublika.pl/mocne-oswiadczenie-muzeum-ii-wojny-swiatowej-w-gdansku,79948.html

OŚWIADCZENIE

Po całych dziesięcioleciach zaniedbania, zapomnienia i zepchnięcia na boczny tor świętego miejsca w polskiej historii jakim jest Westerplatte, zaszczyt objęcia go należną troską i doprowadzenia do stanu godnego jednego z najistotniejszych punktów na mapie historii świata przypaść ma Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Muzeum od co najmniej roku gotowe jest do podjęcia się tego trudnego zadania. Szczegóły naszej działalności na terenie historycznej Wojskowej Składnicy Tranzytowej oraz koncepcję jej rewitalizacji i przystosowania do celów muzealno-edukacyjnych przedstawione zostały szczegółowo podczas zorganizowanej prawie równo rok temu konferencji prasowej w siedzibie Muzeum, a następnie były szeroko cytowane i relacjonowane przez media. Ponieważ jednak od czasu tej prezentacji upłynął rok, warto przypomnieć co w ciągu ostatnich dwóch lat działo się na Westerplatte pod egidą Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.

Mimo trudności organizacyjnych i przeszkód nieustannie piętrzonych przez miejską administrację, Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku nie ustaje w wysiłkach związanych z częścią swojej statutowej misji obejmującej troskę o Pole Bitwy na Westerplatte, jego badania, opracowanie koncepcji rewitalizacji i budowy infrastruktury wystawienniczo-edukacyjnej. 

Trudno przy tym nie odnieść się do słów wypowiedzianych podczas konferencji prasowej w dniu 13 maja 2019 r. na Westerplatte dyrektor Muzeum Gdańska Waldemar Ossowski powiedział: „Wszyscy się zgodzili, że trzeba zachować autentyczność tego miejsca”. Z innych wypowiedzi dyrektora Ossowskiego znana jest jego koncepcja „zachowania autentyczności” Pola Bitwy na Westerplatte. Obejmuje ona uczytelnienie reliktów swoim stanem odzwierciedlających bynajmniej nie sytuację z 1 września 1939 r., ani nawet nie z 7 września 1939 r., ale będących wynikiem planowych rozbiórek dokonanych przez Niemców w miesiącach następujących po siedmiu dniach bohaterskiej obrony, oraz będących wynikiem dewastacji powojennej, włącznie z pracami aranżacyjnymi z lat 60. XX w. Nie jest także prawdą, że „wszyscy się zgodzili”, bowiem w trakcie międzynarodowej konferencji „Światowe Forum Pól Bitewnych”, odbywającej się w Muzeum we wrześniu ub. roku padły bardzo zdecydowane stwierdzenia o wręcz przeciwnym wyrazie, o czym dyr. Ossowski świetnie wie, był bowiem na konferencji obecny. Przedstawiciele instytucji opiekujących się polami bitew z całego świata, opowiedzieli się tam jednoznacznie za rekonstrukcją stanu odpowiadającego wydarzeniom, które czynią z miejsca jakim jest pole bitwy obszar upamiętnienia, edukacji i działalności muzealnej.

W trakcie konferencji prasowej na Westerplatte prezydent A. Dulkiewicz wezwała do dialogu w sprawie przyszłości Pola Bitwy. Piękny to gest, bo dialog to podstawa porozumienia. Jednak szczerość intencji ze strony władz Gdańska budzi wątpliwości w kontekście prowadzonego od dwóch lat dialogu pomiędzy Muzeum II Wojny Światowej, a Urzędem Miejskim, w którym Muzeum kilkadziesiąt razy zwracało się do gdańskiego magistratu z wnioskami w sprawach wynikających ze swoich statutowych zadań, kontynuacji rozpoczętych przedsięwzięć i innych kwestiach. Niezależnie od tego czy wniosek Muzeum dotyczył spraw fundamentalnych (przedłużenie dzierżawy terenu, na którym stoi ekspozycja), czy drobnych (wydanie wjazdówek dla pojazdów Muzeum obsługujących badania archeologiczne) odpowiedź Miasta była odmowna, bądź nie było żadnej odpowiedzi. Jedyny wyjątek stanowiło zezwolenie na prowadzenie badań archeologicznych, cofnięte zresztą bez merytorycznego uzasadnienia. Czy taki właśnie dialog w sprawie przyszłości Westerplatte proponuje p. prezydent władzom Rzeczypospolitej?

Jak wskazano w uzasadnieniu projektu ustawy będącej od paru dni przedmiotem zainteresowania mediów i opinii publicznej, Westerplatte nie jest obecnie w kondycji na jaką zasługuje miejsce, które powinno być wizytówką polskiej opowieści o bohaterskiej historii Narodu. Stan ten, trwający od dziesięcioleci musi ulec jak najszybszej zmianie i żadne względy partykularne czy lokalne nie mogą stawać temu na przeszkodzie.

 

dr Karol Nawrocki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrząc na dotychczasowe działania obecnie rządzących, ze szególnym uwzględnieniem placu Piłsudskiego w Warszawie (Tak dla przypomnienia przejął go pisowski wojewoda ze względu na "znaczenie dla obronności kraju". Jak się szybko okazało tym "walorem obronnym" było wystawienie obelisku dla twórczości Led Zeppelin i pomnika upamiętniającego jednego z najgorszych prezydentów w całej historii RP), to ja się tam wcale brakowi zaufania władz Gdańska i części Gdańszczan nie dziwię. 

Legenda Westerplatte oparta jest w znacznym stopniu na micie. Micie, którego geneza i zgodność z prawdą historyczną jest taka sama jak mitu o oblężeniu Jasnej Góry. Patrząc na to co nasza "światła władza" wyprawia z historią aż strach pomyśleć jakie cuda wianki może nam zafundować w ewentualnym muzeum Westerplatte, pod swoimi auspicjami. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@bodziu000000
Dzięki serdeczne za link. Przynajmniej wreszcie zrozumiałem, tok myślenia przedstawicieli partii rządzącej i niektórych użytkowników forum. Polacy są bez skazy, bo: "... ktoś, kto donosił, wyrzekał się polskości". Idąc tym tokiem rozumowania faktycznie, wśród Polaków nie mogło być ani donosicieli, ani szmalcowników, ani kolaborantów, ani też najzwyklejszych w świecie bandytów. 
Cholera, kiedy uchwalili ustawę (kwestie obywatelstwa definiują przepisy prawa) stwierdzającą, że każde popełnienie przestępstwa lub zbrodni jest jednoznaczne z dobrowolnym zrzeczeniem się obywatelstwa polskiego??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bodziu-magius

Powiem więcej, statystycznie jest możliwe, że na tym forum są potencjalni donosiciele, folksdojcze, szmalcownicy i kolaboranci, którzy z niecierpliwością, przestępując z nogi na nogę, nie mogą doczekać się, kiedy powiew historii da im okazję do zademonstrowania swoich zasad i przekonań. Patologia zawsze jest obecna. Ale ważna jest skala, czy negatywne zachowania zdominowały życie Polaków, czy też były niewielkie i nie miały istotnego wpływu na społeczeństwo tamtego czasu. GW mająca od zawsze holokaustowe odloty uważa Polaków za sprawców i to ma decydujący wpływ na jej opinie o nas. "Jednym z pierwszych pytań jakie Polacy zadali nazistom, było, czy będą mogli zabijać Żydów"

Nie ma sensu dyskutować z czytelnikami GW, czy może Gazety Żydowskiej, bo tak ją ostatnio  promowała pani, dla której śmierć Polaka to tylko biologia a śmierć żyda to metafizyka. Chore jest samo czytanie tego bolszewickiego ścieku, ale uważanie, że koszerna gadzinówka pomoże coś zrozumieć, świadczy o sprowadzeniu swojego IQ do poziomu wykluczającego jakąkolwiek rozsądną komunikację. 

Zbliżający się upadek GŻ i jej sympatyków będzie ożywczy dla Polski i Polaków. Choć trucizna antypolonizmu, sączona przez lata przez michnikowych politruków, będzie jeszcze przez jakiś czas dawała o sobie znać, ale wszystko wskazuje na to, że nadchodzące młode pokolenia Polaków są uodpornione na ten jad. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@les05
Weź chłopie łyknij pigułkę z suszonej żaby i wyluzuj. Od waszego wrzasku, historia się nie zmieni, a fakty są bezsprzeczne. Udział Polaków w zagładzie żydów był zdecydowanie większy i bardziej zorganizowany niż to się w podręcznikach pisze, no ale cóż, skoro dla kogoś bohaterami są faszystowscy kolaboranci oraz mordercy kobiet i dzieci, to rzeczywiście jakakolwiek dyskusja nie ma sensu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,24801640,muzyk-spiewal-wojenna-piosenke-dyrektor-muzeum-ii-wojny-wyprosil.html#s=BoxOpMT

Dostała list...

Ciemna dziś noc,
Świszczą kule po stepie i znów
Za depeszą depeszę przez mrok
Wiatr po drutach przesyła.
Wiem, że tę noc
Znowu spędzisz do świtu bez snu
Przy łóżeczku dziecinnym i znów
W oczach łzy, moja miła.

Jakże bym chciał,
Gdy tak płaczesz, scałować te łzy,
Jakże bym chciał
Właśnie teraz przytulić czule.
Ciemna dziś noc,
Step rozdzielił nas czarny i zły
I dlatego nie słyszysz mych słów,
Gdy wiatr świszcze i kule.

Wierzę i wiem,
Żeś ty moja i ja jestem twój
I ta wiara serdeczna nie raz
Była tarczą od kuli.
Błogo mi tak,
Choć śmiertelny rozpętał się bój
I z uśmiechem już myślę o dniu,
Gdy mnie znowu przytulisz.

Co mi tam śmierć,
Choć na stepie złowieszcza jej moc
Nad głową mą
Tak jak teraz zakrąży srożej.
Czekasz mnie, wiem,
Przy łóżeczku dziecinnym w tę noc
I dlatego wiem dobrze, że nic,
Nic mi stać się nie może.

Nic mu stać się nie może...

Autor tekstu:

Władimir Agatow, tłum. Julian Tuwim

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie