Skocz do zawartości

Kawał historii AK w piecu na plebanii. Odnaleziono dokumenty sprzed 70 lat


Rekomendowane odpowiedzi

Ponad pół wieku przeleżały ukryte w piecu kaflowym na strychu plebanii parafii Poryte w gminie Stawiski (podlaskie). Oryginalne dokumenty białostockiego okręgu Armii Krajowej z lat 1943-1945 znaleziono zupełnie przypadkiem. W piątek (10.08) trafiły do białostockiego Instytutu Pamięci Narodowej
Do Białegostoku przywiózł je osobiście proboszcz parafii Poryte, ksiądz Jan Domiński. To 49 dokumentów, które prawdopodobnie w większości po raz pierwszy ujrzały światło dzienne. Ksiądz przeczytał je bardzo wnikliwie. W IPN opowiadał z wielkim wzruszeniem o tym, czego się dowiedział.

- Nietypowa sytuacja i nietypowe zdarzenie. Podczas prac remontowych starej plebanii pracownicy znaleźli niesamowite dokumenty, bardzo ważne. Są tam oryginały zawierające meldunki działań sabotażowych i dywersyjnych, są radiogramy do rządu polskiego na uchodźstwie. Zawierają opis działań Armii Krajowej w naszym regionie. Niesamowity jest opis prześladowań NKWD czy UB. Wprost podane są nazwiska zdrajców, donosicieli, szpiegów i współpracowników. Wśród nich znajdują się też wstrząsające meldunki dotyczące prześladowań żołnierzy AK. Jest mowa o prześladowaniach, bestialskich torturach, o których nigdy dotąd nie słyszałem. Dokumenty opowiadają o terrorze wobec ludności polskiej. Są opisy mordów, gwałtów, grabieży - ksiądz Domiński o tym, co przeczytał, opowiada drżącym głosem. - Autor większości odręcznie napisanych pism, jak i maszynopisów podpisuje się Mścisław" [to pseudonim Władysława Liniarskiego, białostockiego komendanta Białostockiego Okręgu ZWZ-AK - red.] i pisze z bólem do Londynu takie słowa: Oto wolność przyniesiona przez Rosję dla Polski". Dla mnie te dokumenty mają wartość olbrzymią. Bo w okolicach Augustowa został zamordowany mój wujek, Jan Domiński. Niech ludzie dowiedzą się prawdy. Mają prawo wiedzieć, kto, kim był i co robił. Przepraszam za moje wzruszenie, ale po tej lekturze nie sposób inaczej.

Dokumenty zostały znalezione w niewielkiej, zwykłej szarej kopercie. Owinięte folią.

- Całe szczęście, że ci, którzy je znaleźli, wykazali się ludzką mądrością i przekazali je dalej - mówi Barbara Bojaryn-Kazberuk, szefowa białostockiego IPN-u.

Historycy, nim pochwalili się odkryciem przed dziennikarzami, mieli zaledwie kilka godzin na przejrzenie dokumentów.

- To za mało, by jednoznacznie stwierdzić, skąd dokumenty się wzięły. Po pierwsze, zbiór jest dosyć zwarty, ale nie do końca. Zwartą częścią są radiogramy, które były wysyłane przez AK do Londynu. One na pewno były przechowywane poza archiwami UB. Do zbioru dołączono w latach późniejszych. Wszystkie to dokumenty z lat 1944-1945, tylko jeden jest opatrzony datą z 1943 roku. Większość z nich podpisał Mścisław" . Na dokumentach są dziurki i podkreślenia. Być może część z nich była w rękach UB, ale tylko kilka i też nie ma pewności - mówi dr Marcin Zwolski z białostockiego IPN-u .

Jaka jest wartość tych dokumentów? W jaki sposób trafiły do kaflowego pieca w parafii?

- Trudno powiedzieć tak na gorąco. Ale na pewno większość to nieznany i nigdzie niepublikowany zbiór. Kluczową postacią jest z pewnością ksiądz Stanisław Kossakowski, który był adiutantem Mścisława". To on był proboszczem w tejże parafii w latach 1966-1977. Wydaje mi się, że schował je właśnie w tym piecu, a kiedy po 11 latach opuszczał parafię, być może o nich zapomniał, być może zapomniał, gdzie je schował, i tym sposobem przetrwały - mówi Zwolski. - Trudno powiedzieć, w jaki sposób tak ważne dokumenty trafiły do księdza. Na ten moment tylko hipotetycznie mogę powiedzieć, że właśnie ów ksiądz miał kontakt z archiwum AK i pewnie część dokumentów stamtąd zabrał. Być może to on dołączał kolejne papiery, być może przynosili mu je ludzie. Druga hipoteza to taka, że właśnie Mścisław" w latach 1963-64 współuczestniczył w tworzeniu monografii o ruchach oporu na białostocczyźnie w latach 1939-1944. Możliwe, że po opublikowaniu tej księgi Mścisław" przekazał część dokumentów na przechowanie właśnie księdzu Kossakowskiemu. Ale jestem raczej pewny, że to właśnie ksiądz je schował w tym piecu kaflowym.

Teraz dokumenty będą szczegółowo analizowane i badane przez historyków i archiwistów z IPN-u w Białymstoku. Prawdopodobnie niebawem zostaną zebrane we wspólnej publikacji.

Więcej... http://bialystok.gazeta.pl/bialystok/1,35235,12290631,Kawal_historii_AK_w_piecu_na_plebanii__Odnaleziono.html#ixzz239w64D9D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można przeczytać:


Nasz Dziennik"
Adam Białous
Sobota, 11 sierpnia 2012

Meldunki "Mścisława\"

49 cennych meldunków, rozkazów i raportów sporządzonych przez dowódców Białostockiego Okręgu Armii Krajowej trafiło do IPN. Niezwykłego znaleziska dokonano podczas remontu plebanii w Porytem niedaleko Łomży.

Dokumenty sporządzone przez dowódców Białostockiego Okręgu Armii Krajowej w latach 1943-1945 odnaleziono w trakcie rozbiórki pieca.

Wiele z raportów podpisanych przez komendanta Białostockiego Okręgu ZWZ-AK pułkownika Władysława Liniarskiego ps. Mścisław", a kierowanych do rządu polskiego w Londynie i osobiście do Naczelnego Wodza Tadeusza Bora-Komorowskiego, opisuje bestialstwa NKWD i UB na zajmowanych przez Sowietów wschodnich ziemiach Rzeczypospolitej.

Historycy z IPN Białystok, którym ks. Jan Domiński, proboszcz parafii w Porytem, przekazał wczoraj oficjalnie dokumenty, potwierdzają, że są oryginalne i do tej pory nie były znane.

- Pracownicy znaleźli te dokumenty podczas rozbiórki starego kaflowego pieca. Kiedy je przejrzałem, uznałem, że są bardzo ważne, że stanowią prawdziwy skarb narodowy, dlatego przekazałem je IPN - relacjonuje w rozmowie z Naszym Dziennikiem" ksiądz proboszcz.

Podczas wczorajszej konferencji prasowej ks. Domiński był bardzo poruszony wagą odkrycia, ale też opisami tortur zadawanych żołnierzom AK.

- Jest mowa o więzieniach, bestialskich torturach, o wstrząsających zbrodniach, o których nigdy wcześniej nie słyszałem. To niesłychane, ile ci ludzie dla Polski wycierpieli - mówił wyraźnie poruszony kapłan.

- Dla mnie osobiście te dokumenty mają wartość olbrzymią, ponieważ mój stryj, który nosił to samo imię co ja - Jan Domiński, był jedną z ofiar obławy augustowskiej - wskazał.

Konferencja prasowa miała miejsce zaledwie kilkanaście godzin po dostarczeniu do białostockiego oddziału IPN znalezionych dokumentów, dlatego dr Marcin Zwolski, specjalista w dziedzinie podziemia niepodległościowego na Białostocczyźnie, miał bardzo mało czasu, żeby się z nimi wnikliwie zapoznać. Mimo to przekazał dziennikarzom bardzo wiele cennych informacji.

- Zwartą część tego odnalezionego zbioru dokumentów stanowią radiogramy przesyłane przez Okręg AK Białystok do Londynu. Zostały one ponumerowane, najpewniej poza archiwami UB - mówił dr Zwolski.

- Do tego zbioru prawdopodobnie na początku lat 50. dołączono inne dokumenty, raporty AK Białystok i z obwodów - dodał. Historyk zwrócił uwagę na fakt, iż niektóre dokumenty posiadają podkreślenia informacji dotyczących walk żołnierzy podziemia z grasantami sowieckimi z lat 1943-1944.

- Tego typu podkreślenia wykonywali funkcjonariusze UB podczas śledztw wobec żołnierzy podziemia, aby wykorzystać je można było potem w czasie prowadzonych przeciw nim procesów - zaznaczył dr Zwolski. Jego zdaniem, pozwala to stwierdzić, że niektóre pojedyncze dokumenty mogły być w rękach UB, jednak najpewniej większość z nich nigdy w rękach ubeckich się nie znalazła, co czyni je bardzo cennymi. - Większość z tych dokumentów to materiały do tej pory nieznane i niepublikowane - podkreślił historyk.


Kto ukrył meldunki?

Nie wiadomo, kto i kiedy ukrył meldunki i rozkazy w piecu. Nie wiadomo też, w jaki sposób osoba ta weszła w ich posiadanie. Według dr. Marcina Zwolskiego, mógł je tam ukryć dawny proboszcz parafii w Porytem.

- Kluczową postacią mógł być tu ks. Stanisław Kossakowski, były adiutant Mścisława". Po wojnie mieli kontakt ze sobą, a jak udało mi się ustalić, ks. Kossakowski był w latach 1966-1977 proboszczem parafii w Porytem - mówił dr Zwolski.

- Był doświadczonym konspiratorem, dokumenty zostały ukryte w piecu bardzo fachowo. Włożone zostały do papierowej szarej koperty, a potem foliowej torby, co wskazuje, że mogły być ukryte w latach 70. - zaznacza historyk. Ksiądz Kossakowski miał kontakt z archiwum Okręgu AK Białystok już od roku 1941 r., więc mógł te dokumenty zachować.

Eugeniusz Korneluk, szef pionu archiwum IPN Białystok, podkreślił, że znalezisko jest bardzo cenne.

- To są dokumenty oryginalne, sygnowane jedynie przez ich twórców. Natomiast materiały podobne w formie, które posiadamy, mają naleciałości w postaci numerów nadanych im podczas pobytu w UB - ocenił.

Podkreślił, że materiały znalezione w Porytem są doskonałym dopełnieniem zbioru białostockiego archiwum IPN dotyczącego podziemia na Białostocczyźnie.

- Dzięki temu odkryciu jesteśmy na dobrej drodze do uzyskania kompletu materiałów archiwalnych białostockiego okręgu ZWZ-AK - mówił Korneluk.

Odnalezione dokumenty są w o wiele lepszym stanie niż te, które posiada IPN, a wcześniej przeszły drogę przez archiwa UB, SB i WSW. Materiał zostanie teraz dokładnie zbadany przez pracowników IPN, a po opracowaniu udostępniony.


Mechanizm zagłady

W wielu meldunkach wspomina się o obławach" organizowanych na żołnierzy podziemia niepodległościowego przez siły NKWD i UB, głównie od maja 1945 roku.

W meldunku do Wodza Naczelnego z 15 maja 1945 r. Mścisław" pisze: Do powiatowych i innych miast w terenie całego okręgu przybyły bataliony wojsk NKWD, które zakwaterowały się w szkołach i większych budynkach murowanych, przygotowano duże obiekty piwnic jako więzienia". I dalej: NKWD z milicją PKWN rozpoczęło z dniem 14 maja br. na dużą skalę w poszczególnych wsiach całego okręgu stopniowe obławy za młodzieżą i masowe aresztowania. W czasie obław wsie są ranem otaczane wojskiem NKWD z bronią maszynową, kto chroni się ucieczką, jest na miejscu mordowany".

Ten sam mechanizm zastosowano w lipcu 1945 r. podczas obławy augustowskiej. W raporcie z 25 marca 1945 r. Mścisław" melduje: W czasie badania żołnierzy AK w bestialski sposób katują więźniów politycznych. Nieugiętych mordują. W więzieniach w Białymstoku przebywa 2 tysiące więźniów politycznych, którzy żyją w okropnej nędzy, umierają z głodu".

Doktor Marcin Zwolski zwraca uwagę, że meldunki i rozkazy są własnoręcznie podpisane przez płk. Władysława Liniarskiego ps. Mścisław". Najcenniejsze z nich to dwa rozkazy z datą 4 i 12 maja 1945 r. w całości pisane ręcznie. Ich unikatowość polega na tym, że większość dokumentów spisywana była w formie maszynopisu.

Wiele z raportów (radiogramów alarmowych) opisuje bestialstwa Sowietów. W raporcie z 25 marca 1945 r. Mścisław" melduje: NKWD i Berlingowcy stosują niesłychany terror na ludności polskiej. Grabieże, mordy, gwałty. Dnia 7 marca spalono wieś Guty, powiat Ostrów Mazowiecka. Ludność wymordowana, kobiety i dzieci żywcem wrzucane w ogień. Stałe obławy i aresztowania dowódców, żołnierzy i członków AK... Aresztowanych przetrzymują w piwnicach, głodzą. W czasie badania w bestialski sposób katują. Zbóje z NKWD w ciągu tych paru miesięcy dziesięć razy tyle zniszczyli ideowych Polaków co hitlerowcy w ciągu 4-ech lat".

Ten meldunek Liniarski podsumowuje: Oto wolność przyniesiona przez Rosję dla Polski" . I dalej pisze: Ludność prosi o skuteczną interwencję u rządu Ameryki i Anglii, o przysłanie komisji do zbadania zbrodni popełnionych na Narodzie Polskim przez NKWD i Berlingowców".


Podziemie walczy

Wśród dokumentów są również meldunki dotyczące akcji zbrojnych, jakie podziemie niepodległościowe przeprowadziło na terenie całego ówczesnego województwa białostockiego. W aporcie sabotażowo-dywersyjnym za październik 1943 roku" czytamy m.in.: Uszkodzono 21 parowozów, 65 wagonów towarowych", lub: a akcję terrorystyczną w stosunku do ludności polskiej zostało zlikwidowanych, z grasujących band, 17 sowietów".

W innym dokumencie - rozkazie Mścisława" z 1 maja 1945 r. - czytamy Polecam pdk. rejonowym i obwodowym zarządzić ścisłą konspirację pracy organizacyjnej oraz dopilnować, by faktycznie zakonspirowano się w każdej komórce już zorganizowanej i w pracy przygotowawczej... Tępić i karać gadulstwo, żołnierzy niepoprawnych izolować... Zdrajców i donosicieli likwidować z całą bezwzględnością". Tak też czyniono. Świadczy o tym raport z czerwca 1945 r., gdzie m.in. zapisano: Dnia 6 czerwca oddział Kedywu Obwodu zlikwidował przez zastrzelenie Kalinowskiego Romana ze wsi Czachy, szpicla NKWD i PUB".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

conajmniej dziwny meldunek.. raczej ulotka propagandowa.. na zasadzie jak ich postraszymy to moze pomogą..
przewaliłęm całego neta nic nie ma o Gutach
owszem zgineło 1800 ludzi ale podczas okupacji.
ale.... rózńie to mogło być.
jakoś nie widzę berlingowców wrzucających dzieci do ognia.
trzeba pamietac że jedni i drudzy wyolbrzymiali efekty działań.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po zakończeniu służby okupacyjnej w Niemczech w czerwcu 1945 1 Dywizja Piechoty wróciła do kraju. Sztab dywizji rozlokowano w Siedlcach. Jej poszczególne oddziały wykorzystywano do walki ze zbrojnym podziemiem niepodległościowym.

http://pl.wikipedia.org/wiki/1_Warszawska_Dywizja_Piechoty
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie