Skocz do zawartości

13 II 1945: Burza piekielna- rocznica nalotów na Drezno.


Czlowieksniegu

Rekomendowane odpowiedzi

Włodzimierz Kalicki 2003-02-13, ostatnia aktualizacja 2003-02-13 00:00:00.0

Na lotniskach południowej Anglii od rana panuje ożywiony ruch. Obsługi maszyn tankują ciężkie, czteromotorowe bombowce Lancaster. Mechanicy pośpiesznie sprawdzają silniki, zbrojmistrze wciągają do wieżyczek długie taśmy z nabojami. Do luków ładuje się prócz bomb burzących malutkie, ważące tylko 2 kg zapalające bombki fosforowe. Po południu piloci dowiadują się, że dziś w nocy polecą nad Drezno.
Wieczorem startują pierwsze z 1407 przeznaczonych do tej operacji maszyn. Ale ostrzelane w poprzednich nalotach nad Niemcy bombowce często odmawiają posłuszeństwa. Ostatecznie na kanałem La Manche 1281 samolotów formuje bojowy szyk - długi potok nawzajem ubezpieczających się samolotów.Masowe naloty w wykonaniu aliantów stały się w tej wojnie operacjami skomplikowanymi i technicznie wyrafinowanymi. Główny nurt bombowców poprzedzają lecące w rozmaitych kierunkach samoloty wyrzucające w powietrze ogromne ilości drobno przyciętych pasków z folii aluminiowej. Chmury ścinków dają na niemieckich radarach sygnał identyczny jak wielka armada samolotów. To dezorganizuje obronę, myśliwce Luftwaffe nie wiedzą, gdzie naprawdę szukać lancasterów. Na czele rzeki bombowców lecą lekkie, bardzo szybkie bombowce Mosquito z najbardziej doświadczonymi, długo przygotowywanymi do tego zadania załogami oświetlaczy", wyszukiwaczy celów" i zaznaczaczy". Gdy w Anglii startują pierwsze bombowce, w drukarni organu drezdeńskiej partii hitlerowskiej Der Freiheitskampf" zaczyna się produkcja broszury Taktyka dla gospodyń domowych". Oczywiście - taktyka na czas nalotów: Nie podniecaj się, kochana mieszkanko Drezna! Środki obrony uspokoiły nas nad Renem i umożliwiły nam życie w bezpieczeństwie przed wrogiem. Nie pozwól sobie na to, byś z powodu niecnej roboty radiopajęczarzy, strachajłów i plotkarzy miała się łatwo pocić ze strachu". O 21.00 wszystkie maszyny RAF są już nad III Rzeszą. Niemiecka obrona o tym rzecz jasna wie, ale nie ma pojęcia, gdzie zmierza atak. Mniejsze grupy bombowców lecą w ośmiu rozmaitych kierunkach, od Dortmundu, przez Getyngę po Mannheim, sypią chmury staniolowych pasków, rozpoczynają bombardowania rozmaitych miast mające odwrócić uwagę Luftwaffe od prawdziwego celu - Drezna. I udaje się. Niemieckie myśliwce nie atakują głównej wyprawy. Drezno czuje się bezpieczne. Tu nie ma produkcji zbrojeniowej. Jedyny strategiczny obiekt to wielki, długi na 2 km, szeroki na 100 m węzeł kolejowy. Wśród mieszkańców rozchodzą się plotki, że alianci nie zaatakują miasta ze względu na bezcenne zabytki kultury, to znów, że Londyn zawarł z Berlinem potajemny układ gwarantujący oszczędzenie Drezna. Miasto puchnie od uchodźców, robotników przymusowych, jeńców wszystkich narodowości, jest tu dobrze ponad milion ludzi. Jeden z amerykańskich jeńców nazywa się Kurt Vonnegut.

O 21.39 ogłasza się w mieście alarm lotniczy. Piętnastoletni członek Hitlerjugend Gerhard Kuehnemund powinien tej nocy być w domu w Lipsku, ale uciekł mu pociąg i został w Dreźnie u krewnych przy Serrestrasse. Gdy syreny cichną, ciotka stwierdza: Chociaż Drezno znów będzie oszczędzone, dla zasady musimy zejść do piwnicy". W schronie jest już dziesięć kobiet, czworo dzieci, starszy pan i młody pilot z odznakami asa lotniczego na mundurze.

O 22.03 nad miasto nadlatują pierwsze bombowce. Oświetlacze" zrzucają ogromne flary na spadochronach i na ulicach robi się jasno jak w dzień. Wyszukiwacze celów" zrzucają pierwsze płonące na czerwono ładunki znakujące na boisko piłki nożnej w centrum miasta. aznaczacze" dokładają w tym miejscu kolejne. Na wysokości kilometra w lekkim mosquito krąży już nad miastem masterbomber, mistrz bombardowania" kierujący nalotem. Nawołuje: Bombardujcie według planu czerwone światło naprowadzaczy". Pierwsze bomby burzące spadają na miasto o 22.13. Brytyjska machina powietrzna działa z niesamowitą precyzją; wedle planu bomby te miały spaść dwie minuty później.

Masterbomber nie dostrzega ani niemieckich myśliwców, ani strzałów artylerii przeciwlotniczej, ani reflektorów, poleca więc bombowcom z głównej grupy zejść aż poniżej średniej warstwy chmur. Zachęca załogi lancasterów: To jest bardzo przyjemne bombardowanie!".

15 minut później bomby zrzucają ostatnie maszyny.

Do schronu, w którym ukrywa się Gerhard Kuehnemund, wbiegają jacyś ludzie. Krzyczą: Uciekajcie, cała Serrestrasse w ogniu!". Młody pilot pyta Gerharda: Jesteś mężczyzną?", a gdy piętnastolatek kiwa głową, zabiera go na dach. Mają dwa worki z piaskiem i gaśnicę. Na dachu, sycząc i pryskając płynnym fosforem, płoną dwie małe bomby. Obaj zaczynają je gasić, wtem jedna eksploduje. Lotnikowi odłamek przebija brzuch, Kuehnemund jest ranny w nogę. Pilot mimo bólu ściąga chłopaka na dół, na ulicę. W tej chwili płonący dom zawala się. Wszystkie domy wzdłuż Serrestrasse stoją w ogniu, na jezdni kłębi się tłum. Kuehnemund przez chwilę widzi ciotkę. Po chwili tłum z ulicy znika w płomieniach. Zaczyna się prawdziwe piekło na ziemi - burza ogniowa. Grupa płonących w tym samym czasie domów wyrzuca na wieleset metrów w górę słup ognia, dymu i potwornie rozgrzanego powietrza. Dołem zaś z niesamowitą siłą zasysa z sąsiedztwa chłodne powietrze. Zaczyna ono krążyć wokół pożaru z ogromną prędkością, niczym tornado. Porywa wszystko. Ludzie wzlatują w powietrze i nikną w gigantycznym słupie ognia.

Ranny lotnik i Kuehnemund przedzierają się cudem do głównego bunkra w centrum. Płoną całe kwartały domów w śródmieściu, płonie drukarnia z uspokajającą broszurą dla drezdeńskich kobiet. Płoną tysiące ludzi. Nieśmiertelne jest tylko kumoterstwo. O 23.00 oddział strażaków usiłujący powstrzymać ogień przy Adolf Hitler Platz zostaje odwołany nagłym rozkazem: Koniecznie ocalić mieszkanie burmistrza!".

O 1.30 w nocy nadlatuje druga wyprawa bombowa - 529 ciężkich maszyn. Miasto schowane jest pod gigantyczną czapą dymu. Brytyjczycy zrzucają bomby na oślep, ale skutecznie. To już pandemonium. Lokalne burze ogniowe łączą się, powstaje gigantyczna nawałnica ognia. Wsysa tysiące, dziesiątki tysięcy ludzi. Miasto zamienia się w pochodnię wysoką na 4 km. Praktycznie nieuszkodzony jest tylko strategiczny węzeł kolejowy, formalny powód bombardowania.


http://wyborcza.pl/1,86176,1322329.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak co roku do Drezna przybyli też neonaziści, którzy wykorzystują rocznicę bombardowania miasta w nocy z 13 na 14 lutego 1945 roku do propagowania swojej ideologii i rewizjonizmu historycznego.

Głównym celem przemarszów neonazistów jest relatywizacja niemieckiej odpowiedzialności za zbrodnie i zniszczenia II wojny światowej. Dywanowe naloty lotnictwa amerykańskiego i brytyjskiego na niemieckie miasta pod koniec II wojny światowej opisują jako ombowy holokaust", przeprowadzony przez aliantów.

W wyniku bombardowania Drezna w lutym 1945 roku zginęło 25 tys. ludzi, ale neonazistowska propaganda mówi nawet o 200 tys. ofiar. Zniszczona została zabytkowa barokowa starówka, a zabudowania na powierzchni 12 km kwadratowych zostały zrównane z ziemią.

W stan gotowości władze Drezna postawiły w sobotę ponad 4 tys. policjantów; w poprzednich latach dochodziło do starć między prawicowymi ekstremistami a przeciwnikami faszyzmu. Spodziewano się, że w tym roku w przemarszu neonazistów weźmie udział około 2 tys. osób, w tym wielu zwolenników skrajnej prawicy z innych części Niemiec i z zagranicy. Jednak wieczorem policja podała, że w neonazistowskiej manifestacji uczestniczyło około 1000 osób.

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,11139097,Neonazisci_vs_mieszkancy_Drezna_w_rocznice_bombardowan.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie