Skocz do zawartości

Kim Dzong Il nie żyje


kijow

Rekomendowane odpowiedzi

Oglądając nieliczne, niestety, filmy dokumentalne o Korei myślę, że jest nadzieja, ale pamiętając z kolei zmianę warty" po Kim Ir Senie, gdzie cały świat patrzył równie optymistycznie wyglądając zmian na lepsze, może być różnie. Tym bardziej, że synalek w moim odczuciu ma twarz rasowego muminka" i pod kopułką" też może mieć sianko :(

Zdaje się, że Kim Dzong Un nie cieszy się także poparciem generałów, wręcz podobno nie jest lubiany a to już może się skończyć zamachem i rządami wojskowych. Byłby to chyba najczarniejszy scenariusz dla tego zagłodzonego narodu i olbrzymie zagrożenie dla sąsiadów z Korei płd.

Oby coś drgnęło w dobrym kierunku skoro nawet na Kubie nastała odwilż...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic się nie zmieni. Słuchajcie komentarzy politycznych. W Korei Północnej nie rządzi jeden człowiek-rządzi wieloosobowa rodzina. To jak zarząd spółki a jakiś muminek" to tylko pionek, który wykonuje to, co zarząd każe.
A jak słabo się sprawuje to wysyłają go, żeby zrobił klocka.

C.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ani trochę by mnie nie zdziwiło gdyby się okazało, że większość tych ludzi rozpacza zupełnie szczerze. Trzeba pamiętać, że to jest społeczeństwo od 60 lat całkowicie odcięte od świata, w którym od dziecka każdy podlega ciągłej indoktrynacji. Sytuacja zupełnie nieporównywalna z tym co się działo choćby w PRLu i innych demoludach nawet w najmroczniejszych czasach stalinizmu, bo nawet wtedy coś ze zgniłego kapitalistycznego zachodu" przenikało za żelazna kurtynę.

Podobno w ambasadzie KRLD w Warszawie do 27 grudnia będzie wystawiona księga kondolencyjna i każdy chętny będzie mógł się wpisać :P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ostatni bandyta nie żyje,niech temu socjaliście ziemia lekka będzie,ale ostateczne rozgrzeszenie przed nim,myślę że bóg nie zapomni o głodzie i zbrodniach.początek czegoś nowego,kto wie może zjednoczenie korei,jestem za,pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam jak zwykle ciekawy felieton W. Radziwinowicza z Moskwy, w dzisiejszej Gazecie"

http://wyborcza.pl/1,86117,10862744,Kima_zal__Havla_nie_bardzo.html


e zmarłymi dzień po dniu Kim Dżong Ilem i Vaclavem Havlem Moskwa żegna się bardzo różnie. Z pierwszym serdecznie, z drugim zdawkowo - felieton z cyklu "Z Rosji o Rosji.
Kiedy tylko z Korei Północnej przyszła wiadomość o nagłej śmierci Drogiego Przywódcy, Kreml pospieszył z oficjalnymi kondolencjami. Dał się wyprzedzić jedynie Pekinowi i Seulowi. Dmitrij Miedwiediew, nie zwlekając, złożył też gratulacje wyznaczonemu na Wielkiego Następcę synowi zmarłego Kim Dżong Unowi.

A po śmierci Havla oficjalna Moskwa ociągała się długo. Prezydent przemilczał odejście wielkiego Czecha, Władimir Putin także. Dopiero w środę ambasador Federacji Rosyjskiej w Pradze przekazał Hradczanom "list z kondolencjami wyrażanymi na polecenie kierownictwa rosyjskiego - jak określili w rozmowie z dziennikarzami czescy dyplomaci. Kto osobiście jako "kierownictwo wyraził żal po śmierci Havla, z listu nie wynika.
Na pogrzeb do Pragi pojedzie z Moskwy Władimir Łukin, rosyjski ombudsmen, człowiek zacny, lecz urzędnik daleko nie pierwszej rangi.

W języku dyplomacji wszystko to znaczy, że oficjalna Rosja zauważyła śmierć byłego prezydenta Czech i nic więcej.

Kima w Moskwie żegnają jak swego. Bo był swój.

Pamiętamy jeszcze, jak dziesięć lat temu mknął pancernym pociągiem po syberyjskich przestrzeniach z zamkniętej dla świata Korei do Moskwy, śpiewając ulubioną pieśń o "dalekich stepach Zabajkala, zakąszając ulubioną wódkę Russkij Standard syberyjskimi pierogami. Jeździł po Rosji długo, blokując zamkniętą dla jego pełnego bezpieczeństwa Kolej Transsyberyjską - na stacjach pasażerowie całymi dniami czekali na stojące na bocznicach pociągi, przepuszczające ten koreański pod specjalnym nadzorem. Klęli, nawet do sądu podawali. Ale to przecież po naszemu. Sybiracy poczuli to, co stale wkurza mieszkańców Moskwy, którzy często po wiele godzin stoją w korkach, bo przywódcy państwa gdzieś tam jadą, a ich ochrona na długo zamyka dla ruchu stołeczne trasy.

Świat dziwi się, że Kim wyznacza kolejnego Kima na sukcesora. Ale my w Moskwie to rozumiemy.

Światu nie podoba się, że kolejny zmarły Kim znajdzie, choćby na jakiś czas, miejsce wiecznego spoczynku w mauzoleum, ale Rosjanie też przecież mają mauzoleum z wystawionym na widok publiczny trupem.

Kim głodził poddanych, zsyłał ich do niewolniczej pracy w łagrach, ale dzięki temu budował antyamerykańską Bombę. Z prawami człowieka w jego kraju nie wszystko jest w porządku, ale i nasza antyamerykańska bomba powstawała dzięki niewolniczej pracy nie cierpiących z przejedzenia niewolników Gułagu. A przywódcę, przy którym ją zbudowano, w podręcznikach historii nazywamy dziś "efektywnym menedżerem.

A Havel to kto? Kiedyś dysydent. Taki, jak nasi "antysowietczycy. Robota wielu z tych, którzy rządzą Rosją, przed laty polegała na przerabianiu takich dysydentów w - jak to się tutaj mówi - "łagrowy pył.
Havel to "rewolucja, i to nie z miłym dla wielu naszych serc przymiotnikiem "październikowa, lecz "aksamitna, "róż, "pomarańczowa. A teraz w Moskwie mówi się jeszcze, że na czele masowych protestów przeciw sfałszowaniu niedawnych wyborów prezydenckich powinien stanąć "rosyjski Havel.

Do tego były prezydent Czech całkiem niedawno zrobił dużą osobistą przykrość samemu Władimirowi Putinowi. Kiedy media podały, że rosyjskiemu przywódcy przyznano niemiecką nagrodę Kwadrygi, Havel, który otrzymał ją wcześniej, ostro zaprotestował. Zapowiedział, że jeśli Kwadryga dostanie się Putinowi, zwróci swoją. Wywołał skandal międzynarodowy, niemiecka nagroda nie trafiła do rąk rosyjskiego premiera.

Między odchodzącymi na zawsze Kimem i Havlem różnica jest więc wielka."
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie