Skocz do zawartości

Obóz pracy w Poniatowej...


Rekomendowane odpowiedzi

Rzeczy po ofiarach utracone bezpowrotnie
Paweł P. Reszka
2010-08-03, ostatnia aktualizacja 2010-08-02 19:22

Gmina Poniatowa remontuje drogę. Jej część biegnie przez dawny, hitlerowski obóz pracy oraz jeniecki. Koparki odsłoniły rzeczy po więźniach: naczynia, sztućce, numery identyfikacyjne. Gmina zwlekała z powiadomieniem archeologów. - Część znalezionych przedmiotów odkupiliśmy od robotników za parę złotych - mówi Artur Podgórski, historyk badający dzieje tego miejsca

- Buty, fragmenty naczyń, metalowe numery identyfikacyjne więźniów, unikalne, bo poza Poniatową nie występowały w żadnych innym obozie w Generalnej Guberni, niektóre wyglądają, jakby nosiły ślady po kulach, oprócz tego grzebienie, opakowania po kosmetykach - znaleziska wymienia Artur Podgórski, historyk, od lat zajmujący się dokumentacją obozu w Poniatowej, założyciel Fundacji ArsVivendi".

Wystosował do mediów list otwarty. Pragniemy zwrócić się do Państwa z (...) prośbą o poparcie naszych działań, abyśmy wspólnie zapobiegli zniszczeniu kolejnych stanowisk archeologicznych (grobów) i uratowali znajdujące się w nich niezwykle cenne dla kultury i historii polskiej eksponaty."

Na terenie powojennych Zakładów Elektromaszynowych Eda" w Poniatowej w czasie okupacji funkcjonowały dwa hitlerowskie obozy: dla jeńców sowieckich (przyjmuje się, że zginęło tam 22 tys. osób) oraz pracy dla Żydów prowadzony przez SS (według ustaleń Podgórskiego zginęło ich 14,8 tys. osób, w tym tysiąc dzieci). Ciała ofiar spalono na prowizorycznych rusztach.

W ostatnich miesiącach wojny UB przetrzymywało w dawnych obozowych pomieszczeniach żołnierzy AK.

Podgórski: - W czerwcu gmina Poniatowa rozpoczęła prace przy remoncie drogi prowadzącej przez sam środek dawnego obozu. Wtedy dostałem informację od współpracowników naszej fundacji, którzy mieszkają w Poniatowej, że robotnicy na coś trafili.

Współpracownik (prosi, by nie podawać jego nazwiska): - Poszedłem wieczorem na placu budowy i zobaczyłem, jak te rzeczy po prostu walają się pod koparkami. Część pozbierałem. Niektóre są sygnowane. Dzięki temu udało nam się ustalić, że zostały wyprodukowane w Warszawie, przed wojną, w przypadku np. opakowań po perfumach - nie ma żadnej wątpliwość, że powstały przed 1939 r. A na samych tabliczkach identyfikacyjnych odnaleźliśmy litery W.C.T - to skrót od Walther Caspar Többens. Wówczas nie mieliśmy już wątpliwości, że to rzeczy należące do Żydów, którzy trafili tu z getta warszawskiego. Zostali rozstrzelani na miejscu 4 listopada 1943 r.

Fundacja Podgórskiego o odkryciach zawiadomiła wojewódzkiego konserwatora zabytków.

- Część przedmiotów udało nam się odkupić od robotników, za parę złotych - dodaje Podgórski. - Część dostaliśmy od nich za darmo.

Dariusz Kopciowski, zastępca wojewódzkiego konserwatora zabytków: - Uważam, że fundacji należą się podziękowania. Gdyby nie oni, nie wiedzielibyśmy nic o odkryciach.

W połowie czerwca konserwator nakazał inwestorowi, czyli gminie, aby - zgodnie z prawem - zorganizowała nadzór archeologiczny. Archeolog miał kontrolować teren budowy i odpowiednio interweniować w przypadku kolejnych znalezisk. Jednak gmina zignorowała zalecenie konserwatora i budowa trwała dalej.

Próbowaliśmy się dowiedzieć od władz Poniatowej dlaczego. Lilla Stefanek, burmistrz, jest na urlopie.

Krzysztof Brzeziński, zastępca burmistrza: - Ja sam wokół swojego domu znajduję stare łyżki. Jak pan wie, kiedyś ludzie śmieci zakopywali. Wiec trudno tak przesądzać od razu, co się znajduje. Poza tym ubolewam, że pan Podgórski po prostu nie przyszedł do nas, nie zainicjował współpracy z nami. To chyba taka polska przywara. Czego pan Podgórski w ogóle oczekuje? Najlepiej pewnie, gdybyśmy jeszcze wysiedlili ludzi, którzy mieszkają w dawnym budynkach obozowych?! No ale, niestety, takie są realia. Prace przy drodze są elementem inwestycji, na którą dostaliśmy 6 mln zł z UE.

Brzeziński podkreśla, że gmina dba o swoją historię. - Dwa lata temu odsłoniliśmy pomnik poświęcony ofiarom żydowskim obozu, w domu kultury jest też izba pamięci poświęcona jego dziejom - wymienia. - A prace budowlane przy drodze prowadzone są obecnie pod nadzorem archeologa.

Faktycznie, gmina zleciła nadzór archeologowi. Ale dopiero po tym, gdy konserwator nakazał wstrzymać prace. Teraz mogą one toczyć się dalej.

Podgórski: - Przy drodze, przy której trwa budowa, Żydzi rozbierali się czekając na śmierć. Gmina musiała mieć świadomość, że gdy się kopie na terenie byłego obozu, to coś się znajdzie. Wiec zdumiewa mnie oskarżenie, że ich nie zawiadomiłem. Inwestor już wywiózł z terenu dawnego obozu kilka ciężarówek ziemi, w której prawdopodobnie znajdowały się również pozostałości po więźniach. Zostały bezpowrotnie utracone.

Źródło: Gazeta Wyborcza Lublin

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8206728,Rzeczy_po_ofiarach_utracone_bezpowrotnie.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inwestor już wywiózł z terenu dawnego obozu kilka ciężarówek ziemi, w której prawdopodobnie znajdowały się również pozostałości po więźniach. Zostały bezpowrotnie utracone."

znaleźć miejsce wywozu ziemi, poprosić detektorystów i już :)

naprawdę warto spróbować odszukać te przedmioty związane z tragedią więźniów - może ktoś z tego rejonu nawiąże kontakt z Arturem Podgórskim i jego fundacją ?

Fundacja Artura Podgórskiego :

http://www.arsvivendi.pl/fundacja/kontakt.html

gdyby kogoś to zainteresowało...


Post został zmieniony ostatnio przez moderatora tyfus 13:28 03-08-2010
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie