Skocz do zawartości

Ofensywa, której nie było, czyli wojna sowiecko - niemiecka


grzeb

Rekomendowane odpowiedzi

Ofensywa, której nie było

Czy Hitler rozpoczął wojnę ze Związkiem Sowieckim z konieczności? Z informacji, które wyciekły z pilnie strzeżonych rosyjskich archiwów, może wynikać, że plan „Barbarossa” tylko o kilka tygodni uprzedził potężną ofensywę Armii Czerwonej.
Ścisła współpraca niemiecko-sowiecka, zapoczątkowana zniszczeniem Polski w 1939 r., była – z czego wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę – przyjaźnią z konieczności, która musiała prędzej czy później się skończyć.
Konflikt interesów między totalitarnymi państwami zaczął narastać po agresji ZSRR na Finlandię, państwo pod wieloma względami związane z III Rzeszą, a zaostrzył się jeszcze bardziej po zajęciu przez ZSRR republik nadbałtyckich.
Cisza przed „Burzą”

Czynnikiem decydującym o zaborczych planach Stalina była... bitwa o Anglię. Sowiecki dyktator uzależniał decyzję o zaatakowaniu Niemiec od wyniku podniebnego starcia oraz od terminu operacji „Lew morski”, czyli lądowania wojsk niemieckich w Wielkiej Brytanii. Osłabienie Wehrmachtu, którego część żołnierzy byłaby zaangażowana na angielskich wybrzeżach, miało ułatwić czerwonoarmistom szybkie przerwanie frontu i marsz w głąb Niemiec.
Pierwszy projekt ataku powstał w sowieckim sztabie generalnym już 18 września 1940 r., gdy stało się jasne, że Luftwaffe poniosła porażkę. Dla porównania, plan operacji przeciwko Związkowi Radzieckiemu pod kryptonimem „Barbarossa” Hitler zatwierdził dopiero trzy miesiące później.

„Podstawowym strategicznym celem Armii Czerwonej jest rozgromienie głównych sił armii niemieckiej [...]. W żadnym wypadku nie pozwolić na przejęcie inicjatywy przez niemieckie dowództwo, uprzedzić nieprzyjaciela w rozwinięciu i atakować niemiecką armię w momencie, kiedy będzie znajdować się w stadium rozwijania i nie zdąży jeszcze zorganizować frontu i współdziałania rodzajów wojsk” – brzmiał fragment planu o kryptonimie „Burza”, znanego także pod nazwą MP-41. Plan, który został zatwierdzony 16 maja 1941 r., precyzyjnie określał siły, jakie miały zostać użyte do pokonania Niemiec.

Czas miał działać na korzyść Rosjan, ponieważ zakończenie wielkiej modernizacji sowieckiej armii planowano na 1943 r. W 1941 r. nowoczesne czołgi T-34, KW-1 i KW-2 stanowiły zaledwie 10 proc. zdolnych do walki sił pancernych. Oczekiwano również na nowe samoloty myśliwskie i szturmowe, które mogłyby dorównać hitlerowskim maszynom. Trzeba było także wyszkolić nową kadrę oficerską, gdyż stara została zlikwidowana pod koniec lat 30.
Ponadto wzdłuż granicy niemiecko-sowieckiej wzniesiono pas umocnień zwany Linią Mołotowa, próbując osłonić się w ten sposób przed niepewnym sojusznikiem.

Hitler był szybszy

Jeszcze przed zatwierdzeniem planu 11 października 1940 r. ludowy komisarz obrony ZSRR marsz. Siemion Timoszenko podpisał projekt „dwustronnej operacyjno-strategicznej gry na mapach” symulującej uderzenie na hitlerowskie Niemcy. Gra była wstępem do manewrów zorganizowanych wczesną wiosną kolejnego roku, a jej temat to „Operacja zaczepna frontu z przełamaniem rejonu umocnionego”.
Terenem gry miały być Prusy Wschodnie. Zakładano przełamanie frontu zmasowanym atakiem grup konno-zmechanizowanych, współdziałanie z flotą bałtycką oraz zrzucenie dużego desantu powietrznego.
Fakty mówią jasno, że plan „Burza” został częściowo wykonany. Częściowo, ponieważ Niemcy zaatakowali pierwsi.
21 czerwca 1941 r., na dzień przed hitlerowskim atakiem, oddziały Armii Czerwonej były skoncentrowane na granicy zgodnie z wytycznymi do natarcia. Dotyczyło to zwłaszcza jednostek pancernych, zmotoryzowanych i kawalerii, które miały dokonać przełamania linii wroga. W korpusach pancernych na zachodzie ZSRR znajdowało się ponad 80 proc. nowych czołgów i samolotów.
Na granicy z Niemcami zebrano ok. 3 mln żołnierzy, a dalsze 800 tys. w chwili wybuchu wojny było w drodze do macierzystych oddziałów. W wyniku tajnej mobilizacji (przewidywanej przez plan „Burza” i wprowadzanej w życie od połowy maja) Armia Czerwona miała liczyć w lipcu 9 mln żołnierzy! Rozpoczęcie tajnej mobilizacji w przededniu hitlerowskiej agresji pomogło Rosjanom w uzupełnieniu strat po pierwszych klęskach i umożliwiło utworzenie nowych jednostek.

Plan „Burza” zakładał docelowe utworzenie trzech frontów: północno-zachodniego, zachodniego i południowo-zachodniego. Pierwszy z nich miał bezpośrednio nacierać na Prusy. Zadaniem drugiego był rajd wzdłuż Wisły, a następnie szeroki skręt ku Bałtykowi, celem odcięcia Prus. I wreszcie front południowo-zachodni, który powinien przedzierać się wzdłuż Karpat na Śląsk oraz wtargnąć na tereny Rumunii i zająć znajdujące się tam rejony roponośne. 21 czerwca 1941 r. jednostki sowieckie skoncentrowane w zachodnich okręgach wojskowych zostały zorganizowane w trzy fronty o identycznych nazwach, jakie przewidywał plan „Burza”.

O przygotowaniach do agresji może też świadczyć wzmożona koncentracja lotnictwa. Regulamin przewidywał, że na połowę pułku lotniczego powinno przypadać jedno lotnisko. Tymczasem w czerwcu 1941 r. każde z pogranicznych lotnisk było obsadzone aż przez dwa pułki. To ułatwiło niemieckim lotnikom całkowite zniszczenie samolotów z czerwoną gwiazdą, stojących ciasno jeden obok drugiego.

Trudno w tym miejscu nie zadać pytania: czy przeładowanie sowieckich lotnisk nie wynikało również z niedociągnięć organizacyjnych i braku odpowiednich lądowisk?
Nie bez znaczenia pozostaje też kwestia wywiadu. Sowiecki działał sprawnie do ostatnich chwil pokoju i dostarczał mocodawcom niezwykle cennych informacji, między innymi podając dyslokację armii niemieckiej i jej uzbrojenie w ostatnich dniach przed operacją „Barbarossa”.
W obliczu napaści na zachodniego sąsiada Stalin mógł liczyć na kopalnię wiedzy o przeciwniku.

Wywiad hitlerowski został w tym pojedynku skazany na porażkę przez samego Hitlera, który zabronił prowokować Rosjan zbyt dużą aktywnością.
Szef wywiadu niemieckiego na wschodzie ppłk Helmdach wspomina po latach: „Nasza wiedza o poziomie uzbrojenia i wyposażenia Armii Czerwonej istniała tylko w zarysach”.
Niemiecki dyktator chciał uśpić czujność przeciwnika i w dużym stopniu udało mu się to osiągnąć – 22 czerwca Stalin nie uwierzył, że Hitler wywiódł go w pole. Przestraszony i zdezorientowany, w pierwszych godzinach wojny zabronił swoim żołnierzom odpowiadać na ostrzał wroga. Jego plan, zgodnie z którym miał zaatakować pierwszy, się nie sprawdził.
Wehrmacht wygrał wyścig z czasem i zadał wojskom sowieckim dotkliwy cios, przejmując inicjatywę na froncie wschodnim na ponad rok.

Doświadczalna piechota

Przygotowania do uderzenia na zachód potraktowano w ZSRR poważnie. Pod koniec 1940 r. specjalny zespół doświadczalny badał mobilność piechoty w trudnych warunkach Karpat Wschodnich.
Na czele grupy stał Iwan Bagramian, oficer zwalczający po wojnie partyzantkę antykomunistyczną. Badania (prowadzone m.in. na Przełęczy Użockiej) przyczyniły się do rozwoju sowieckich dywizji górskich. Zespół doświadczalny stwierdził jednoznacznie, że Karpaty to teren szczególnie ciężki do prowadzenia działań zaczepnych.
Kilka lat później, w 1944 r., nie wyciągnięto z tego odpowiednich wniosków i w bitwie o Przełęcz Dukielską stoki gór spłynęły krwią Rosjan.

Źródło: Polska Zbrojna nr 25/08
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie