Skocz do zawartości

Kosynierzy w 1939 ?!!


efes

Rekomendowane odpowiedzi

Co do innych przypadkow uzycia bronie bialejw ww2:
1) Jak wspomnial juz Gebhardt w Japonii wyposazono oddzialy samoobrony (glownie kobiety i dzieci) miedzy innymi w bambusowe zaostrzone tyczki, generalnie chodzilo o to by zginac zabijajac przynajniej 1 wroga. Przedtem oczyszczono muzea z muszkietow i wszelkiej innej broni.
2) Brytyjski Home Guard dostal wyprodukowane seryjnie i na zlecenie Churchila piki stalowe, ktrore byly uzupelnieniem broni mysliwskiej.

Jak wiec widac nasi kosynierzy nie byli znowu jakims tam wyjatkiem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mietek, dzieki za przypomnienie o pikach Homeguard'y. Dziadek opowiadal ze juz po wojnie ogladal w Anglii afisze czy ulotki wzywajace ludnosc do m in walenia spadochroniarzy niemieckich patelniami po ciemieniu, oblewaniu ich wrzatkiem itp! Zabiegi raczej srednio skuteczne (helm, kombinezon!) a reakcja czlowieka tak potraktowanego a za to uzbrojonego po zeby latwa do przewidzenia. Bogu wiec tylko dziekowac ze nie bylo okazji tego wyprobowac. Warto dodac ze dziadek mimo wielu dodatnich i szlachetnych cech nie wykazaywal ani kszty wyobrazni a pamiec mial doskonala, wiec raczej mu wierze.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...
  • 4 months later...
coś owego" o Rusinku:

Pierwszy raz K. Rusinek ubrał się w mundur 13 września, a w walkach wziął udział dopiero w ostatnim dniu obrony Wybrzeża - 19 września, z karabinem otrzymanym od oficera jako nieuzbrojony lokator schronu na Oksywiu. Dzięki oświadczeniom oficerów dostał się do oflagu (obozu jenieckiego dla oficerów).

Kazimierz Rusinek głosił autorytatywnie, że został wezwany do dowódcy obrony wybrzeża płk. Stanisława Dąbka jako działacz socjalistyczny i mianowany komendantem kosynierów, na czele których bronił Gdyni bronią odbieraną oficerom sanacyjnym poddającym się Niemcom. W rzeczywistości otrzymał zadanie kierowania oddziałami rezerwistów (dla których nie było karabinów) mających kopać okopy (jako działacz PPS przypadkowo znany był otoczeniu płk. Dąbka i formalnie został zastępcą dowódcy w kompanii ochotniczej - początkowo uzbrojonej w kosy ale szybko uzbrojonej w broń palną: zdobytą, lub po poległych). Z tego co sie dowiedziałem organizatorem kompani ochotniczej był oficer rezerwy Wężowski.

W oflagu Rusinek myślał, że niemiecki komendant doceni go jako działacza socjalistycznego tak samo jak polski pułkownik, więc 1 maja z czerwoną chorągwią zaczął przemawiać do spacerujących oficerów. To zaintrygowało Niemców. Sprawdzili dokumenty Rusinka (ponoc oficerowie ukrywali jego prawdziwe nazwisko a w nowych dokumentach miał Rusin)i przekazali go do strasznego obozu koncentracyjnego w Stutthof (Sztutowo) pod Gdańskiem, gdzie jako wojskowy został przyjęty przez więźniów do konspiracyjnej organizacji założonej przez więzionego tam majora WP ). Następnie - już jako kapo (więzień funkcyjny), ale też jako jedyny już pozostawiony przy życiu członek tej organizacji - został przeniesiony przez Niemców do obozu Mauthausen w Austrii, gdzie spotkał Józefa Cyrankiewicza, również jedynego pozostawionego przez Niemców przy życiu członka konspiracyjnej organizacji więźniarskiej (założonej w Oświęcimiu przez rotmistrza Witolda Pileckiego; wciągnięty do tej organizacji jako więzień polityczny Cyrankiewicz otrzymał - dzięki jej wpływom - dobrą funkcję pisarza). Po wyzwoleniu Mauthausen K. Rusinek (w Stutthof podpisywał się Rushin"), nadal jako funkcyjny - lecz już były - więzień kierował biurem wydawania przepustek na wyjście z obozu i rozdawnictwem pomocy. Do biura K. Rusinka dowlókł się z izby chorych Szymon Wiesenthal i zaczął go błagać o wydanie przepustki, pomimo że ten zamknął już biuro. Zdenerwowany Rusinek wciągnął Wiesenthala (który dopiero później da się poznać jako pogromca byłych SS-manów) pomiędzy baraki i mówiąc y Żydzie, muzułmanie, myślałeś, że przeżyjesz", zaczął go bić i kopać. Został zauważony przez współwięźniów i zamknięty w areszcie z SS-manami. Wówczas Cyrankiewicz przekonał Wiesenthala, by udał się do amerykańskiego komendanta i poprosił o wypuszczenie Rusinka (nasz człowiek, tylko zaszkodziły mu przeżyte koszmary). Po wojnie szykanował kpt. dyp. Wacława Tyma- oficera sztabowego LOWyb.

Nalezy dodać że dzieki tym nowościom anulowano Rusinkowi statut honorowego obywatela miasta Gdyni.

Kosynierzy byli ale czy naprawdę czerwoni"??
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Berlin, to tego co napisałeś dodam, że od czasów obozowych datowała się zażyłośc Rusinka z Cyrankiewiczem, która wyniosła go wysoko w komunistycznej hierarchii. Stamtąd mógł pisac dowolne rzeczy o swojej przeszłości, byle to po linii partii" pasowało.
Z tym wykresleniem go z listy honorowych obywateli miasta Gdyni sprawa była głośna.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cyrankiewicz? Członek tajnej organizacji?
Jak byl w Oświęcimiu, to był Kapo w baraku mojego dziadka. Z tego co mówił dziadek, to cholernie okrutny człowiek. Dlatego raczej nie wieżę w osiągnięcia nauki socjalistycznej, która ogłasza,że konspirował...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KZ a mógłbys przybliżyć ta głośną sprawę, ja szczegółów nie znam a chętnie bym poznał. Co dokładnie zawazyło że mu odebrali to obywatelstwo. Wiem tylko tyle że dostał je za to iż wykazał się zainteresowaniem potrzebami gdyńskiej masy pracującej, przekazując dla Gdyni 30 ton odzieży i obuwia będącej w posiadaniu Centralnej Komisji Związków Zawodowych"
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też niewiele wiem na ten temat.
Razem z Rusinkiem pozbawiono honorowego obywatelstwa miasta Gdyni jeszcze trzech owarzyszy":
-Konstantego Rokossowskiego - dostał h.o. w 1946r. za wyzwolenie" Gdyni i Gdańska (wtedy cudzysłów przy słowie wyzwolenie" jeszcze nie obowiazywał),
-Amazaspa Babadżaniana, marszałka wojsk pancernych ZSRR, dostał h.o. w 1970 r., za to samo co Rokosowski
-Nikołaja Szablikowa, radzieckiego wiceadmirała, uczestnika walk o wyzwolenie" Gdyni, h.o. w 1977 r., za to co tamci, plus za wkład w pogłębianie przyjaźni polsko-radzieckiej i umacnianie polsko-radzieckiego braterstwa broni na morzu".
Muszę przyznać, że Rusinek znalazł się w godnym" siebie towarzystwie. Dostał h.o. Gdyni w 1946r. za to, że, jak napisałes, wykazał się zainteresowaniem potrzebami gdyńskiej masy pracującej, przekazując dla Gdyni 30 ton odzieży i obuwia". Ciekawe skąd je wziął?
Zaraz po wojnie towarzysz Rusinek brał udział w komisjach weryfikacyjnych, zaszkodził wielu porządnym ludziom. To samo możnaby powiedzieć o jego królowaniu na partyjnych stołkach w PRL. Zakłamanie i sfałszowanie prawdy historycznej o gdyńskich kosynierach to jedna z wielu jego zasług".
Wańkowicz, który przyłożył ręki do propagowania legendy czerwonych" kosynierów wstydził się potem tego do końca życia.
Rusinek - w 1939r. dozorca robotników kopiących rowy...
O prawdziwym dowódcy kosynierów mało kto wie, pomnik na jego grobie pozbawiony został wojskowych śladów dot. szarży i wojennych zasług ...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 10 years later...

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie