Skocz do zawartości

Szarża pod Krojantami wspomnienia uczestnika.


slapek

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 367
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Pewnie, że warto choć może już to ktoś zrobił. Mimo wszystko pozostanę przy mojej rozpisce szarży i polecił bym zbadać dawną drogę przy lesie, która dziś została leśną drogą bo przed nią wyrósł nowy pas lasu... Tam bym szukał raczej niemieckich łusek z biciami z przed 1940. No i pozostaje ta dróżka na której rzekomo zginął pułkownik i okolice szosy na Rytel po obu stronach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bandolero – kompania czy batalion to całkiem spory pododdział, maszerował będzie kolumną trójkową lub czwórkową. Jeśli taką kolumnę ustawisz w jednym szeregu, żołnierze ramię przy ramieniu, to długość takiego szeregu będzie znacznie dłuższa niż długość kolumny. W efekcie np. miejsca w przydrożnym rowie do ukrycia się i walki będzie gdzieś tak dla połowy żołnierzy. Są pewne zasady, wypracowane przez kilka tysięcy lat, które nie zmieniają się pomimo użycia coraz to nowej broni i taktyki walki. Jedną z nich jest właśnie atak z zaskoczenia na maszerującego przeciwnika – z praktyki wiadomo, że to zaatakowany ma przechlapane. Kawaleria do walki konno potrzebuje dużo miejsca i terenu pozbawionego przeszkód. Wg polskich przedwojennych regulaminów, piechota w walce z kawalerią atakującą konno powinna przede wszystkim nie dać się zaskoczyć. Jeśli jednak do tego dojdzie, to w żadnym przypadku nie wolno uciekać, nie należy tracić czasu na formowanie ugrupowania bojowego, każdy żołnierz powinien ukryć się za najbliższą osłoną taką jak drzewa, krzaki, rowy, płoty czy zabudowania i natychmiast otworzyć ogień. Zasady te można sprowadzić do jednego – każdy ratuje się sam. Teraz moja teoria. Grupa manewrowa poruszała się trasą Kruszki – Krojanty – Pawłowo korzystając, w miarę możliwości z dróg, ścieżek i leśnych duktów. Na mapie obok planowaną trasę przemarszu zaznaczyłem czerwoną linią z 1. Po otrzymaniu informacji o przeciwniku, kawaleria wychodzi na otwarty teren, na niebiesko zaznaczona jest jedna z możliwych tras [2]. Niebieska linia oznaczona 3 to przypuszczalne miejsce, w którym została zauważona przez przeciwnika. Znajduje się ono w odległości ok 300m od drogi. W tym miejscu odległość od torów do lasu wynosi ok 450 – 500m. Wg regulaminu szwadron do szarży rozwija się na froncie o szerokości ok 400m. Praktycznie biorąc zapas wolnego miejsca jest niewielki, jeśli weźmie się pod uwagę, że szwadron wzmocniony był plutonem, to jest go wręcz za mało. Możliwe więc, że atakował w dwóch liniach, w pierwszej 2 - 3 plutony w drugiej 1 – 2. Pogięta niebieska linia oznaczona 4 to linia kończąca szarże bez względu na to, czy przeciwnik stawił opór czy nie. Dalej po prostu kawaleria się nie ruszy, na skrzydłach jest las a w środku podmokła łąka. Nie ma co kombinować, że będzie w stanie ją przebyć, widziałem ją, a jeśli ktoś nadal nie wierzy, może sprawdzić np. na zdjęciach lotniczych http://maps.geoportal.gov.pl/webclient/ . Zielona plama oznaczona 5 to niemiecki oddział rozpoznawczy koło stawu w pobliżu wzgórza 161. Kolumna zielonych kropek to piechota w marszu lub na postoju. Piechurzy, którzy znajdowali się w odległości większej niż kilkadziesiąt metrów od lasu, mogli schować się praktycznie tylko w przydrożnym rowie. Pytanie, czy ta droga przed wojną takowy posiadała? Jakkolwiek by nie patrzeć, nie byli w dobrym położeniu. Co innego, z tymi którzy dotarli do lasu. Korzystając z osłony drzew i krzaków mogli otworzyć ogień do kawalerii. Jeden karabin maszynowy z miejsca oznaczonego 6 strzelający w kierunku pokazanym strzałką był w stanie załamać każdą szarżę. O ostrzale kawalerii z granatników czy moździerzy można zapomnieć. Strefa bezpieczeństwa, tj minimalna odległość na jaką strzela się przed własne oddziały dla granatnika wynosi ok 100m dla artylerii polowej ok 300 – 400m, dla ciężkiej ok 500m a dla moździerzy będzie to ok 200 - 300m. Strzela się w końcu po to, by zadać straty przeciwnikowi a nie własnym oddziałom. Tyle mojej teorii, nie będę się upierał, że tak było, ale mogło mniej więcej tak być.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba się zastanowić czy susza roku 1939 miała wpływ na teren przez nas omawiany. Wg wielu źródeł sierpień był wyjątkowo suchy. Rzeki takie jak Narew czy Pilica można było przechodzić brodząc po kolana - pamiętam takie lato w latach 90 - wiele stawów na których wędkowałem wyschło (nie mówię tu o jakiś stawikach), lokalna rzeczka na której często wędkuje zamieniła się w praktycznie w sieć dołków z wodą, a Wisłę przekroczyłem sobie (pierwszy i jak na razie ostatni raz) w bród - a na pewno nie mierzyłem wtedy 180 cm.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa koncepcja, mapy z 1937 r którymi się posługujemy są to mapy wojskowe terenu przygranicznego i jako takie wykonywane były starannie ponieważ miały służyć planowaniu działań na różnych szczeblach dowodzenia, droga o której mówisz biegnie zgodnie z poziomicami, czyli nie ma zaznaczonych wzdłuż niej rowów nasypów itp, dodatkowo jest oznaczona jako droga wiejska więc raczej gruntowa nie utwardzona, mało prawdopodobne żeby były tam rowy melioracyjne. Tę kwestie rozstrzygnąć może tylko wywiad wśród ludności miejscowej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeszcze coś mi się nasunęło z obserwacji mapy, jeżeli przebieg wydarzeń był taki jak sugerujesz to zwróć uwagę na poziomice, obniżenie terenu pomiędzy miejscem wyjścia z lasu a wzgórzem które jest po drodze wynosi ok 3,75 metra co sugeruje że moment opuszczenia lasu i rozwinięcia do szarży mógł zostać zauważony z opóźnieniem, początek szarży odbywał bu się pod niewielkie wzniesienie natomiast koniec byłby już z górki. proszę spojrzeć na poziomicę stok w kierunku drogi jest bardziej stromy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marek A z wyników moich badań doszedłem do podobnych wniosków. Z tym że, wysunięty oddział piechoty npl oznaczony nr 5 był moim zdaniem bliżej wzniesienia 161.Co do trasy marszu zaznaczonej na niebiesko to moim zdaniem mógł nią jechać dowódca ze swoim pocztem. Szwadrony wyszły z lasu duktem bliżej nasypu kolejowego i nie miały moim zdaniem czasu na takie szerokie rozwinięcie.Ostrzał z garanarników mógł być możliwy( pod koniec szraży, gdy się wycofywali).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Martian swoje badania opieram na zebranych przez siebie materiałach i badaniach mojego wujka, który badał szarżę przez parenaście lat czego wynikiem były liczne jego publikacje i filmy dokumentalne.Prowadziłem dodatkowo korespondencję z Zygfrydem Szychem, kótry też przekazał mi pewne materiały. Pomógł mi też Wojciech Kunicki z Malborka, który zajmuje się poszukiwaniem sztandaru pułku(ciekawe co ustalił we wrześniu czy październiku miał go szuakć).

Materiały:

Emich B., Ertman, Z., Działania bojowe 18 Pułku Ułanów Pomorskich, Neuenherse-Doessel-Warburg 1939-1945

Kostrzewski R., Relacja z dnia 24.XI. 1945 roku, Polish Institute and Sikorski Museum Londyn, nr arch. B.I.28/G/7

Koziełł-Poklewski R., Relacja walk w Polsce w roku 1939, Polish Institute and Sikorski Museum Londyn, nr arch. B.I.28/G/8

Malecki S.,18 Pułk Ułanów Pomorskich w wojnie 1939 roku, Polish Institute and Sikorski Museum Londyn, nr arch. B.I.28/G/5

Manthey M. Tagebuch, mps.k .14. Kopia uzyskana ze zbioru prywatnego Zygfryda Szycha

Sokulski W., Historia 18 Pułku Ułanów Pomorskich, Detroit 1975 w zbiorach Muzeum Państwowego w Grudziądzu

Zaremba P., Relacja zanotowana w Grudziądzu i Krojantach w dniu 06.IX.1992. Kopia ze zbioru prywatnego Stanisława Grabowskiego.

Zbiory ikonograficzne z Muzeum Państwowego w Grudziądzu

Szczepański K., Chojnicki Wrzesień. Wspomnienia z 1939r., Chojnice 1981

Szczepański K., Krojanty. Szlak bojowy 18 Pułku Ułanów Pomorskich we wrześniu 1939r, Chojnice 1984

Bąk-Bąkowski, R. M., Kawaleryjski Grudziądz , Kraków 1995

Guderian H., Wspomnienia żołnierza, Warszawa 1958

Zakrzewski A., Wspomnienia. Wrzesień 1939 r., Warszawa 1958

18 Pułk Ułanów Pomorskich. Dzieje Pułku, Autor Nieznany, Grudziądz 1925

Bartkowski K., Historia Walk i Martyrologii w Chojnicach i na ziemi Chojnickiej w latach 1939-1946, Chojnice 2001

Bielecki Z., Wojsko Polskie 1939-1945 - barwa i broń, Warszawa 1990.

Borzyszkowski ,J., Chojnicki wrzesień 1939 i Dolina Śmierci, w: Dzieje Chojnic, pod. red. K. Ostrowskiego, Chojnice 2003

Buterlewicz K., Jak to było pod Skrobowem, Przegląd Kawalerii i Broni Pancernej, 1970, nr 59.

Ciechanowski K., Armia Pomorze 1939, Warszawa 1983

Dobiecki J., Kłopotowski M., Zarys historii wojennej 18 Pułku Ułanów Pomorskich, Warszawa 1929.

Grabowski S., Krojanty Warszawa 1994.

Grabowski S., Na straży Pomorza 1919-1939, Warszawa 1995.

Krasucki S., Pomorska Brygada Kawalerii, Pruszków 1994.

Krasucki, S., O żołnierzach na straconej pozycji, Bydgoszcz 1989

Struktura i zadania Inspektoratu Granicznego w Chojnicach, w: Rola i znaczenie granicy –Polsko-Niemieckiej na odcinku Chojnickim w II RP, pod. red. J. Knopka, Chojnice 2007

Kukawski L., Broń i barwa kawalerii polskiej XX wieku, Wrocław 1974.

Kukawski, L , Tym J., Wójcik T., Kawaleryjska Alma Mater w Grudziądzu 1920-1939. Zarys dziejów, Grudziądz 2008

Lorbiecki, A., Zgrupowanie „Chojnice” w historiografii, Chojnice 2005

Mechliński, R., 18 Pułk Ułanów Pomorskich. Kronika wydarzeń w datach, Kwidzyn 1992

Porwit, M., Komentarze do Historii polskich działań obronnych 1939 roku, Warszawa 1983

Radomyski, S. Zarys Historii Szkoły Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu 1922-1939, Warszawa 1989

Radomyski S., Żurawiejki, Pruszków 1995.

Sławiński S., Od borów Tucholskich do Kampinosu, Warszawa 1977.

Tym, J. S., Czy na pewno nie wykonalny rozkaz? Szarża pod Krojantami, w: Kawaleria polska. Obraz ułana w literaturze romantycznej i rzeczywistość wojskowa kawalerii w II Rzeczypospolitej. Materiały z sesji popularnonaukowej zorganizowanej przez Fundację „Szarża pod Krojantami”, Krojanty 2003

Tym, J. S., Bój 18. pułku ułanów Pomorskich w rejonie Chojnic 1 września 1939 roku jako przykład działań opóźniających ze zwrotem zaczepnym w skali taktycznej, w: Kawaleria w operacji i w walce, Warszawa 2006.

Załuski Z., Siedem polskich grzechów głównych. Nie śmieszne igraszki, Warszawa 1973.

Zawilski, A., Bitwy polskiego września, Warszawa 1972

Askans K., Prawda o szarży pod Krojantami. Kto sieje chwasty na poletku historii?, Życie i Myśl, 1985, nr 9

Ciechanowski, K., Chwasty na poletku historii. Dlaczego 18 pułk ułanów szarżował pod Krojantami, miesięcznik „Pomerania” 1985, nr 9

Oświadczenie uczestników szarży pod Krojantami, Szarża pod Krojantami, „Kierunki” 1984 nr 42.

Nowak, J., Szarża pod Krojantami, „Kierunki” 1984, nr 42.

Ładoś, J., Szarża pod Krojantami, „Tygodnik Powszechny” 1986, nr 36.

List Z. Szycha do autora z dnia 30.XI. 2008

List Z. Szycha do autora z dnia 3.II.2009

List. Z. Szycha do autora z dnia 11.III. 2009

List. Z. Szycha do autora z dnia 10.IV. 2009

Oświadczenie Heronima Rutkowskiego z wizji lokalnej w miejscu szarży oraz dokonanego wywiadu w roku 1983 z P. Zarembą i J. Sasem, załącznik do List. Z. Szycha do autora z dnia 10.IV. 2009

Oświadczenie żołnierzy II batalionu Feldfebla H. Plöttnera, strzelca A. Römera i autora dziennika wojennego szef kompanii M. Mantheya., załącznik do List. Z. Szycha do autora z dnia 10.IV. 2009

Dokumentacja fotograficzna z wizji lokalnej przeprowadzonej przez autora w dniu 20.V.2009.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grupa manewrowa miała objechać głęboko przeciwnika trasą Kruszka-Krojanty- Pawłowo. Szarża miała w planach uderzenie z kierunku Pawłowa na tyły niemieckich jednostek. Niemców też nie podejrzewam, że pchali by się wszyscy trasą w kierunku na Rytel. Jest duże prawdopodobieństwo, że korzystając z pierwszej możliwej sposobności rozwinęli natarcie w wachlarz a pierwszą dogodną do tego sposobnością była trasa Pawłowo - stacja kolejowa Krojanty (na wigówce zaznaczona jako leśna, polna a faktycznie droga pod lasem) Dawało im to możliwość obejścia bronionej trasy na Rytel lub ewentualnego uderzenia na polską piechotę pod Krojantami. Następna w lewo" to trasa Krojanty- N. Cerkiew jednak należało by przejść bronioną trasą i cofać się od głównego kierunku natarcia a to mało logiczne... Tak więc uważam, że był to bardziej bój spotkaniowy(ad hoc) przeciwników próbujących wykonać ten sam manewr przeskrzydlenia wroga! Z tego co czytałem po w polskich relacjach są w i opracowaniach co do faktycznie wskazywanego miejsca szarży. Teren się zmienił i po tylu latach można nie pamiętać... Jeśli szarża odbyła by się bliżej Kruszki jak tu koledzy przedstawiają nie było by mowy o lizjerze lasu gdzie napotkano niemiecką piechotę a o łąkach i zaroślach... bo ze wzgórza 161 w większości tylko to widać. Tak wynika z wigówki. Nie ma też tam stawu który jest zaznaczony między trasą na Rytel a wzniesieniem 151,2. Wszyscy rozumują tu, że PRZEJSCIE!!!" przez tereny podmokłe jest niemożliwe dla kawalerii... Szarża może i owszem trudno wykonalna, ale przypomnę, że szarża zaczęła się po rozdzieleniu szwadronów już w terenie który można było w pełni wykorzystać do ataku konnicy. Zresztą dziś na satelitarnych fotkach widać tam drogi polne...Podkreślę- przez tereny oznaczone jako podmokłe łąki z rowami melioracyjnymi nie szarżowano(sic). Do tego toku rozumowania nie pasuje jedynie wzniesienie 161". Ja składam to na karb ludzkiej słabej pamięci. Może chodziło o 151 ???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@B.Grabowski narzuca mi się jeszcze jedno w związku z twoim szkicem, TAM NIE MA SZLABANU KOLEJOWEGO... Szlaban jest na trasie Krojanty - N. Cerkiew której to rzekomo nie przekroczyli kawalerzyści, a nie sądzę, że wycofywali się do przodu;). To kolejny argument na przesunięcie szarży bliżej Chojnic i wzniesienia 151,2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mamy więc trzy warianty możliwych wypadków, może znajdzie się ktoś kto poszukiwał w tych terenach fantów? /ja się w to nie bawię/ i naniesie na mapkę gdzie co znalazł? jak uda się określić miejsca rozmieszczenia piechoty niemieckiej będzie można przyjąć jeden z tych wariantów za prawdopodobny, pozostanie ostatni krok czyli realne sprawdzenie przy wykożystaniu konika ile czasu trwała szarża.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedź Koledze Martian – na wpis z dn.13.01. Ponieważ dwa dni nie miałem dostępu do Internetu, więc teraz odpowiadam na uwagę Kolegi o „nie tym fragmencie mapy”.
Fragment mapy , który przedstawiłem obrazuje teren przy szosie Chojnice-Rytel (i dalej do Tczewa) na odcinku od drogi z Pawłowa (u dołu z lewej strony), w prawo- za skrzyżowanie z drogą od Nw. Cerkwi do Krojant . Stanowi to rozszerzenie w kier. wschodnim części południowego fragmentu terenu - tego, który Kolega pokazał na swoim wycinku mapy.
Widoczne (w lewej dolnej części) na mojej ilustracji jest wskazane przez Kolegę domniemane miejsce śmierci płk. Mastalerza - mnie wydaje się mało prawdopodobne. Moim zdaniem raczej jest możliwe miejsce po wschodniej stronie drogi od szosy do Krojant w pobliżu tego wąskiego (ok. 100 m szerokości) pasa leśnego - dalej spróbuję to uzasadnić.
Z różnych znanych tekstów omawianych już w tej dyskusji wynika, że na szosie, albo przy szosie znajdowały się pojazdy niemieckie (wspomina się nawet o transporterach, czy innych poj. opancerzonych). W godz. popołudniowych niem. poj. opanc. były widziane w Nw.Cerkwi, a po godz. 17-tej artylerzyści ostrzeliwujący opanc. poj. Niemców na płn. od Krojant odeszli z zajmowanych tam stanowisk . Krojanty były więc już zajęte – czyli mniej więcej w tym czasie linia Krojanty – Nw.Cerkiew była przednią rubieżą natarcia wojsk niemieckich w tym rejonie. Niemcy być może dowieżli w to miejsce żołnierzy - organizując tu pozycję wyjściową do przygotowywanego natarcie na rozpoznane przez samoch. pancerne pozycje polskie ryglujące drogę na Rytel (na 83 km szosy do Tczewa). Dlatego droga wiejska od szosy w kier. Krojant na odc. przed torami najprawdopodobniej była obsadzona przez tych żołnierzy, podobnie jak skraj lasu po drugiej stronie tej drogi. Samochody, czy też transportery doskonale można było ukryć właśnie w trójkącie ( w lewym dolnym rogu pokazanego przeze mnie wycinka mapy – dlatego to zamieściłem) utworzonym przez drogi leśne, drogę polną do Krojant i ten odcinek szosy (na 86 km). Jeden pojazd (sam.panc., transporter opanc., czy choćby sam. ciężar. z MG) ustawiony u wylotu drogi leśnej – tego skrótu od drogi z Pawłowa do drogi polnej w kier.Krojant – mógł pokryć ogniem całe pole od skraju tego wąskiego pasa lasu po jego płn.stronie – do wzniesienia 161 i przejazdu przez tor kolejowy. Łatwo mógł wyjechać , albo cofnąć się za zasłonę drzew. Moim zdaniem to właśnie z tego miejsca został rozstrzelany poczet d-cy pułku. Drugi uzbrojony pojazd mógł stać ok.200 m w prawo od tamtego w kier. szosy i ryglować ogniem w razie potrzeby szosę i cały teren aż po płd.skraj pasa lasu wraz z przylegającą doń drogą (duktem). W taki sposób mogli Niemcy zabezpieczyć skutecznie to miejsce przed możliwością przebicia się przeciwnika.
Jeśli przyjmiemy, że ułani wyszli z lasu po płd. wsch. stronie torów na kier. - wzniesienie 161 (160,9 na mapie WIG 1:25000) – to szarża musiała być wyprowadzona w kierunku widocznej dla nich ściany lasu - bo tam jak wynika z wcześniej tu cytowanych relacji szperacze dostrzegli Niemców.
Taka szeroka ściana lasu (patrząc od str. wzniesienia 161) rozciągała się na kierunku płd. wsch. (ponad 700m szer.), czyli w kier. szosy Chojnice Rytel, a tworzył ją wspomniany już na początku ten wąski pas lasu – w lewo od wiejskiej drogi i po prawej las w trójkącie dróg. Natomiast w kier. zach. raczej kępa zalesiona (ok.200m szer. widocznej ze wzg.161) – to ten fragment, który Kolega wskazał na swym wycinku mapy.
W świetle najczęściej upowszechnianych relacji: I-szy szwadron szarżował na lewym skrzydle i dostał się pod silny ostrzał broni maszynowej , co spowodowało załamanie szarży.
Poczet d-cy pułku jeszcze dalej na lewo od I-go szwadronu został całkowicie skoszony tym ogniem – bo wyszedł wprost na zgrupowanie żołnierzy niemieckich. Według mnie d-ca pułku mógł prowadzić swój poczet właśnie wzdłuż skraju tego wąskiego pasa lasu ale od strony północnej, a nie od strony szosy. Gdyby było odwrotnie, to nie mógł mieć żadnego kontaktu ze swymi szwadronami przez zasłonę ściany lasu, ani też nie mogli widzieć jego śmierci ułani z miejsca wyprowadzenia szarży w rej. wzg. 161 ( jak to wynika z opublikowanych m.in. relacji d-cy II szwadronu) - bo tamto miejsce musiało być zasłonięte zadrzewieniem, a różnica poziomów nie pozwalała moim zdaniem tego widzieć.

Wydaje mi się, że wspominana wyżej grupa wsparcia ogniowego dywizjonu (jednak bez d-cy pułku) mogła przemieszczać się duktem biegnącym skrajem lasu, od strony szosy – aby ubezpieczać ogniem przed mogącymi zaatakować z szosy, albo zza niej żołnierzami niemieckimi, których obejście łukiem i przejście na ich tyły było właśnie zamiarem d-cy pułku. Otwarcie ognia wcześniej niż było planowane mogło spowodować zauważenie ich przez Niemców – bo maszerowali nie osłonięci lasem.
W tym miejscu nasuwa mi się taka uwaga: Koledzy w paru swych wypowiedziach na temat uzbrojenia tego pododdziału wspominacie o ckm-ach, ich zabraniu, lub nie na ten rajd bojowy, a nie zauważyłem, by ktoś wspominał o rkm-ach (czy też lkm-ach), których musieli mieć ze sobą co najmniej kilkanaście w dwóch wzmocnionych szwadronach – a do takiego przedsięwzięcia właśnie ta broń była bardziej stosowna. Do ubezpieczenia tyłów najbardziej odpowiedni był ckm na taczance. Jeśli ktoś poruszał tę sprawę, a ja przegapiłem – to z góry przepraszam.
Drugi szwadron szarżujący (albo mający szarżować) na prawym skrzydle znajdujący się bliżej toru kolejowego nie widząc szans powodzenia (w ocenie jego d-cy) , albo widząc masakrę I-go szwadronu – jeśli już wyszedł zza osłony wzg. 161 w kier.na Pawłowo - wykonał unik zwrotem w prawo (na zachód, i dalej na płn. za tor kolejowy). Taki manewr moim zdaniem nie może być (albo raczej nie powinien być) traktowany jako akt tchórzostwa – bo chronił przed zagładą jeszcze znaczną część (w tym stanie działań bojowych) 18 puł. Być może ułani przebijając się w tym kierunku zetknęli się z żołnierzami któregoś z pododdziałów niemieckich i dokonali cięć. Jednak nie wydaje mi się, aby napotkali silny (zorganizowany) opór, bo ich straty były nieporównanie mniejsze niż I-go szwadronu. Dlatego sądzę, że główne siły niemieckie były zgrupowane na odcinku południowym tego pola walki (albo może słuszniej określić – tej potyczki) , a były nieliczne (słabsze) w rejonie wskazanym przez Kolegę – przy nasypie kolejowym – czyli po przekroczeniu drogi wiejskiej do Krojant w kier. tego lasku (czy też większej kępy zalesionej).
Kontynuując swe spostrzeżenia odnośnie działania d-cy II szwadronu – wyprowadził on ułanów ( swojego i być może pozostałych przy życiu z I-go szwadronu) spod ognia npla za nasyp kolejowy prawdopodobnie w miejscu wskazanym przez Kolegę i dalej na wschód - jak mi się wydaje pod osłoną zadrzewienia ( bo ukształtowanie terenu nie sprzyjało). Na odcinku ok. 1250 m na wschód od drogi wiejskiej prowadzącej od szosy w kier. Krojant tor przebiega w wykopie – więc bezpiecznym mógł być marsz łukiem w kier. Krojant do zagłębienia terenu i dopiero stąd dalej na wschód, gdzie mógł ich osłaniać nasyp kolejowy aż do lasu. Możliwe też było wycofanie się przynajmniej części ułanów za osłonę wzniesienia 161 i przekroczenie torów w miejscu wskazanym przez Kolegę B.Grabowskiego. Lecz jeśli - jak sugeruje On na swym szkicu II-gi szwadron nie wyszedł na to wzg., ani poza nie – tylko zaraz po wyjściu z lasu przeszedł za tory, to cały czas był osłonięty przed skutkami ostrzału bronią strzelecką i maszynową ze strony drogi wiejskiej i od strony szosy – czy to możliwe?
Odnośnie decyzji majora Maleckiego nakazującego wycofanie tą drogą, a nie dalszego przebijania się w kier. Pawłowa – nie potrafię zająć stanowiska – być może zapadła już decyzja o wycofywaniu za Brdę całości zachowanych sił, po otrzymaniu informacji o udanym oderwaniu się od npla z rej. Chojnic. grupy wojsk płk. Majewskiego. Albo po zorientowaniu się co do siły ognia niemieckiego, mając przed sobą mapę, lub pamięciową znajomość terenu – wiedział, że przebijanie się przez rozległą odkrytą przestrzeń i szosę w kier. Pawłowa – doprowadzi do masakry i zdążył temu zapobiec.
Kolega Marek A. przedstawił uwagi które ja w pełni podzielam, dodał bym tylko takie swoje przemyślenia: trasa niebiesko wykropkowana wydaje mi się być drogą marszu tylko d-cy pułku ze swym pocztem, natomiast oba szwadrony, albo przynajmniej II-gi w całości i być może część I-go wyszły raczej ze ścieżki dla konnych przy torze na pole, jednak podchodząc niezauważonymi znacznie bliżej wzniesienia 161 przegłębieniem terenu widocznym na tej mapie.
Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wątpię, by ktokolwiek z nas widział prawdziwą szarżę. Zdjęcie zamieszczone obok wstawiłem po to, by zapomnieć to tym, że szarża mogła tak wyglądać. To nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Miejsce widoczne na zdjęciu, to prawdopodobne miejsce śmierci ppłk Mastalarza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanowni użytkownicy forum Odkrywcy

Piszę w imieniu p.Marka Pasturczaka - syna dowódcy 2 Baterii 11 Dywizjonu Artylerii Konnej, walczącego ramię w ramię z ułanami 18 Pułku Ułanów Pomorskich w Borach Tucholskich, w pierwszych dniach września 1939 roku.
Oto treść informacji na temat szarży w Krojantach przedstawiona przez p.Marka:

Przeglądając wypowiedzi na forum Odkrywcy doszedłem do wniosku, że przysłowie „prawda jak oliwa” jest słuszne. W tematykę Krojant zaangażowany jestem 45 lat. Znałem wszystkich faktycznych i fałszywych uczestników tych walk, poznałem ich relacje i te prawdziwe i te niejednokrotnie sprzeczne. Traktowany byłem bowiem trochę jak „syn pułku”. Niestety nie jestem historykiem i nie dokumentowałem ich wypowiedzi tylko słuchałem. O rzeczach wstydliwych tak jak oni milczałem, gdyż uczestnicy walk byli moimi idolami. Teraz jednak gdy nie żyje już żaden z faktycznych uczestników szarży, a internauci jak widzę pomału ten węzeł rozsupłują, postanowiłem przemówić i ułatwić im zadanie.
Otóż są dwie przykre sprawy skrzętnie ukrywane, a reszta niejasności i konfabulacji jest tylko ich pochodną. Ale do rzeczy. Po pierwsze jak wyglądał przebieg szarży i jak do niego doszło. Gdy w 1964 roku uczestniczyłem z ojcem w wizji lokalnej zorganizowanej przez majora Szpotańskiego, której celem było wybranie miejsca na lokalizację pomnika, nikt z jej uczestników nie był w stanie określić miejsca szarży. Kapral Zaręba pamiętał, że rotmistrz Świeściak zginął koło bagienka przy rowie ale znaleźliśmy trzy takie miejsca. Rotmistrz Ładoś wskazał na miejsce, gdzie obecnie robi się inscenizację i tak zostało. Chociaż o ile pamiętam nie był tego pewien. Potem okazało się, że są relacje, że miejscem szarży był „Plac ćwiczeń piechoty”, które sam Ładoś potwierdził. Leży ono na lewo od drogi Nowa Cerkiew - Krojanty. Relacje mówiły też, że celem rajdu było Pawłowo, że tor przejechano na wysokości Krojant i nie cały czas szli lasami (na drodze Kruszki - Krojanty nie ma lasów). Wszyscy autorzy z uporem powtarzali wersję Ładosia mimo iż obliczenia i logika wskazywała, że tak być nie mogło. Pierwsze relacje rotmistrza Ładosia też mówią o tym, że po szarży szli na Grunsberg aby potem kontynuować marsz na Pawłowo. Późniejsze relacje rotmistrza jak i wszystkie publikowane mapy mówią coś innego. Z tego co ja wiem, a mam dużo relacji m.in. Zaręby na potwierdzenie, Pułk szedł lasami z Krojant na Pawłowo. W szyku trójkowym szpic stanowił pluton porucznika Urbanowicza, który nie wiadomo dlaczego zrównał się ze szwadronem rotmistrza Świeściaka (Urbanowicz długo milczał i nie przyjechał nigdy do Krojant). Gdy wjechał na wzgórze 156 zobaczył pluton lub kompanię niemieckiej piechoty ubezpieczenia bocznego. Niemcy też go zauważyli i zaczęli strzelać. Na to wjechał Świeściak z całym szwadronem. Rotmistrzowi Świeściakowi nie pozostało nic innego jak tylko wiać albo szarżować. Galopowali przez łakę pociętą rowami i ćwiczebnymi okopami. Niemcy położyli się „plackiem”, a ułani nie posiadali na ten czas lanc i niewiele mogli im zrobić. Oberwało tylko kilku Niemców, którzy wpadli w panikę i uciekali. Na drodze ułani dostali już ogień z broni maszynowej. W tej sytuacji skęcili na północ, w kierunku Krojant, chcąc ukryć się za wzgórzem 161 i w wykopie. Ilu ich dostało - nie wiadomo. Straty szwadronu musiały być olbrzymie. Gdy na odsłonięciu pomnika w 1968 roku gen. Roman Abraham zarządził zbiórkę szwadronami, na 180 uczestników walk tylko 3 było ze szwadronu rotmistrza Świeściaka. I co ciekawe 7 czy 9 ze szwadronu CKM. Tymczasem rotmistrz Ładoś idąc za szwadronem Świeściaka, po przejściu przez tor, zaczął swój szwadron rozwijać do szarży. Gdy tylko spostrzegł rzeźnię na drodze, zaczął go zwijać i galopem kierować za nasyp kolejowy toteż straty miał niewielkie. Tylko wysunięty najbardziej na prawo pluton ppor. Piotrowicza wpadł w ogień leżącej piechoty. Ładoś zebrał swój szwadron oraz resztki pierwszego i chciał kontynuować dalej rajd. Goniec od majora Małeckiego kazał mu jednak się wycofać. Zastanawiające jest to, co w czasie szarży robił ten ostatni bo według dwóch czy trzech świadków nie brał w niej udziału mimo, że napisał o niej barwną relację. Tak więc ani Ładoś ani Małecki w szarży udziału nie brali. Po wojnie inni oficerowie albo wersje te potwierdzali albo milczeli. Z kolei podoficerowie Ładosia byli mniej lojalni i jawnie ją kwestionowali.
Sprawa druga to udział czołgów. Zarówno w czasie wojny jak i zaraz po niej mówiło się, że osiemnastkę rozniosły czołgi. Mówią o tym nawet lotnicy np. Stanisław Skalski. Z czasem gdy pułkownik Z. Załuski zakwestionował udział czołgów pod Krojantami, przyjęto wersję transporterów opancerzonych. Jednak okazało się, że wszystkie wyprodukowane do tego czasu transportery w liczbie 70 sztuk przydzielono dywizjom pancernym. Powstała wersja samochodów pancernych. Tymczasem Tym udowodnił, że samochody pancerne AA20 nie walczyły na tym kierunku i teraz próbują z tego wybrnąć. Kapral Zaręba powiedział mi, że widział jeden czołg „wielki jak stodoła” stojący koło drogi. Z kolei major Szystocki mówił o wysokim samochodzie pancernym w Nowej Cerkwi. W obu przypadkach chodziło o tzw. Schwere Panzerspahwagen - Fu (samochód pancerny łączności radiowej). Ich pluton wchodził w skład baterii rozpoznawczych w pułkach artylerii przydzielanych do każdego batalionu jako ruchomy punkt obserwacyjny. Te wysokie na trzy metry pojadzy, których bryłe zwiększała jeszcze rosochata poręczowa antena, były widoczne z daleka. W obydwu przypadkach przebywały w pobliżu taboru samochodowego batalionu. Jego obecność w batalionie była naturalna. Ich przeznaczeniem nie była walka, toteż niemieccy uczestnicy bitwy nie uważali tego za pancerne wsparcie. Czy samochód ten tylko stał czy też strzelał do ułanów - nie dowiemy się ale legendę stworzył.
Smierć pułkownika Mastalerza to jedna z najbardziej tajemniczych spraw. Obrosła legendami powstałymi na bazie tego, że chciano wszelkimi sposobami ukryć prawdę. W dalszym ciągu wymaga dogłebnych badań. M.in. stała się przyczyną potężnych animozji wśród uczestników walk. Mogę na razie powiedzieć, że pułkownik Mastalerz zginął na skraju lasu przy dukcie w czasie obserwowania szarży, którą był zaskoczony (obecności Niemców w tym miejscu się nie spodziewał). Było to ok. 700 metrów od miejsca szarży i zginął przypadkowo ale nie od niemieckiej kuli.
Druga tajemnicza sprawa to polegli ułani. Zostali oni przez Niemców pochowani z honorami. Potem nasz polski lud je odkopał i zbeszcześcił. Dlatego w czasie ekshumacji nie można było zidentyfikować zwłok, o ile ta ekshumacja w ogóle się odbyła. Jeżeli była to ekshumowano tylko jedną mogiłę a nie dwie. Wielu miejscowym ludziom zależało na ukryciu prawdy dlatego sprawa jest tak zagmatwana. Na pewno wśród ułanów zostali pochowani dwaj artylerzyści konni polegli nad kanałem w Rytlu od strzałów V kolumny. Tablica o tym mowiąca była w latach 60-tych na cmentarzu w Chojnicach. Dlaczego artylerzystów zaliczono do ułanów? Tego niestety nie wiem.
Tak w ogólnym zarysie mogę powiedzieć o szarży pod Krojantami.

Z poważaniem - Marek Pasturczak

ps. W sprawie szerszych informacji można się kontaktować ze mną pod numerem telefonu: 52 387-81-60 (każdego dnia po godzinie 19.00)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem się już w tym wątku nie odzywać, ale trudno do tego się nie odnieść.

Zastanawiam się, czy jeśli ktoś pisze: Druga tajemnicza sprawa to polegli ułani. Zostali oni przez Niemców pochowani z honorami. Potem nasz polski lud je odkopał i zbeszcześcił. Dlatego w czasie ekshumacji nie można było zidentyfikować zwłok", to wie co pisze.

Polski lud to ewentualnie mógł zwłoki poległych obdzierać, z butów zwłaszcza. W ostateczności mógł groby rozkopać w tym samym celu, choć w to już bardzo wątpię.

Ale odkopywać zwłoki w celu ich bezczeszczenia?
W sumie ciekawy pomysł na element czarnej propagandy. Ciekawe, kto wymyślił, a kto tylko powtarza?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak czy siak mamy 4 wersję wydarzeń, moim zdaniem żadnej na tym etapie wykluczyć nie można, z drugiej strony to teren przygraniczny więc i ludzie różni mogli się trafić.Inna sprawa jeżeli Niemcy tak ładnie się zachowali to dlaczego nic o tym nie wspomina Włoski korespondent? chyba nie omieszkali by się pochwalić swoją rycerskością?. No ale to już na zupełnie inną dyskusję, w tym wątku mamy wyjaśnić jak przebiegała szarża, kto walczył z kim, i jakie poniósł straty.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mamy więc wariant 4 sytuacja jak na mapce

szpic stanowił pluton porucznika Urbanowicza, który nie wiadomo dlaczego zrównał się ze szwadronem rotmistrza Świeściaka. Gdy wjechał na wzgórze 156 zobaczył pluton lub kompanię niemieckiej piechoty ubezpieczenia bocznego. Niemcy też go zauważyli i zaczęli strzelać. Na to wjechał Świeściak z całym szwadronem. Rotmistrzowi Świeściakowi nie pozostało nic innego jak tylko wiać albo szarżować. Galopowali przez łakę pociętą rowami i ćwiczebnymi okopami. Niemcy położyli się „plackiem”, a ułani nie posiadali na ten czas lanc i niewiele mogli im zrobić. Oberwało tylko kilku Niemców, którzy wpadli w panikę i uciekali. Na drodze ułani dostali już ogień z broni maszynowej. W tej sytuacji skęcili na północ, w kierunku Krojant, chcąc ukryć się za wzgórzem 161 i w wykopie. Ilu ich dostało - nie wiadomo."

oczywiście przy założeniu że to są wspomniane w tekście wzgórza 156 i 161

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Steel - oczywiście masz rację, że celem wątku powinno być spokojne wyjaśnienie wszelkich niejasności związanych z działaniami w rejonie Krojant - sam o to od dawna apelowałem.

Problem w tym, że ewidentnie propagandowe wtręty w moich oczach zdecydowanie obniżają wiarygodność zawierających je wypowiedzi.

Gdyby jednak przyjąć wersję pana Pasterczuka za odzwierciedlającą rzeczywisty przebieg wydarzeń to zwracam uwagę, że neguje ona również relację Mantheya...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze relacje rotmistrza Ładosia też mówią o tym, że po szarży szli na Grunsberg aby potem kontynuować marsz na Pawłowo" moim zdaniem logiczne /marsz kryje las, są przecinki w lesie więc da sie maszerować/ ale pod warunkiem że ogień broni maszynowej który zdziesiątkował szwadron nie pochodził od wojsk niemieckich znajdujących się od strony Chojnic tylko z przeciwnego kierunku. W przypadku gdyby od ogień broni maszynowej prowadzony był z kierunku Chojnice prawidłowym jest manewr odejścia za przypuszczalne wzgórze 161 /osłona lasu od strony drogi/. Od wzgórza 156 do drogi jest około 500-600 metrów i to b y w miarę pasowało.
Gdy wjechał na wzgórze 156 zobaczył pluton lub kompanię niemieckiej piechoty ubezpieczenia bocznego" ubezpieczenie boczne, czyli na drodze znajdowały sie oddziały ubezpieczane przez to ubezpieczenie. Ubezpieczenie musiało poruszać się w odległości ok 50 - 200 metrów od drogi w szyku rozproszonym, co skraca odległość dla szarży ale powoduje że cel bliższy /ubezpieczenie jest trudny lub wręcz niemożliwy do zniszczenia, na drodze ściśnięte bardziej oddziały stanowiący lepszy cel /większa masa na metr kwadratowy/. Oprócz szabel ułani mają 2 atuty, pierwszy psychologia ataku kawalerii, drugi kopyta koni.
Pozwolę sobie przytoczyć kolejny cytat Oberwało tylko kilku Niemców, którzy wpadli w panikę i uciekali. Na drodze ułani dostali już ogień z broni maszynowej" znaczy się ze atak szwadronu dotarł do drogi i dopiero tam od ognia bocznego został powstrzymany. Zaraz ktoś powie że na drodze nikogo nie było, fakt nikt o tym nie wspomina tylko po co ubezpieczenie boczne? kto był w wojsku i wykonał parę marszy ubezpieczonych będzie wiedział o co chodzi. Powoli kończę moje wywody Niemcy zalegli i prowadzili ogień aż przeszła po nich szarża która dotarła do drogi, stalowe nerwy mieli ci żołnierze.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie