Skocz do zawartości

Nie pali się światła wrogowi" - Romuald Rajs, Bury


Rekomendowane odpowiedzi

W weekendowym wydaniu Gazety Wyborczej:

Nie pali się światła wrogowi

Przez całe lata PRL-u nikt nigdy nikomu nie powiedział, co stało się z furmanami. Coś wiedział jakiś partyjny sekretarz cudem ocalały z masakry, ale Bury nakazał mu milczeć, więc - milczał prawie do samej śmierci.

Samochód trzeba zostawić pod domem ludowym, a potem wejść na podmokłą łąkę, w kierunku strugi. Szukamy kładki i znów łąką, ku ścianie wysokiego lasu. Idziemy w lewo, tam, gdzie zaczyna się sosnowy młodnik pocięty rowami posowieckich okopów. Ten kawałek przejść łatwo; przynajmniej z grubsza znamy kierunek. Ale co dalej, gdzie dalej? Nawet Tutejszy (- Daj pan spokój z nazwiskiem, na co mi to?) ma kłopoty, by wybrać właściwą drogę, choć od 1994 r. bywał tu wiele razy. Tędy, a może tędy? Tym okopem, a może następnym?

I tak błądzimy, by wreszcie, kompletnie znienacka, wejść na metalową barierkę otaczającą kamień. Jest na nim wykuty krzyż, data i napis. W tym miejscu przed sześćdziesięciu laty z okładem zamordowano trzydziestu białoruskich, prawosławnych wozaków.

Musiał być to mord niezwykle okrutny; w pobliskich Puchałach, powiat Bielsk Podlaski, słyszano tylko kilka strzałów przebijających się przez krzyk katowanych ludzi. Zdaje się więc, że większość po prostu zatłuczono na śmierć. Wcześniej była selekcja: kto przedstawił się jako Polak i rzymski katolik, mógł iść do domu. Skórę uratowali też właściciele kiepskich fur i wychudzonych szkap, niezależnie od narodowości i wyznania.

Tylko gębę musieli trzymać zamkniętą na kłódkę. I trzymają. Nawet dziś, choć minęło z górą pół wieku.

Za zbrodnię odpowiada Romuald Rajs, Bury, dowódca III Wileńskiej Brygady Narodowego Związku Wojskowego, wcześniej akowiec walczący na Wileńszczyźnie. Ujęty przez UB w Karpaczu w 1948 r., skazany w pokazowym procesie na karę śmierci. Miejsce pochówku - nieznane.

Mord w lesie pod Puchałami zdarzył się 30 stycznia 1946 r. Był krwawym antraktem w rajdzie oddziału Burego po białoruskich wioskach Białostocczyzny. Efekt: kilka przysiółków spalonych, kilkadziesiąt osób zamordowanych, w tym kobiety i dzieci. Kryteria, według których wybierano wioski do pacyfikacji - religijne i czysto etniczne.

Zbrodnie Burego przeraziły nawet jego przełożonych z Narodowego Związku Wojskowego. Dostał upomnienie, a sprawą - czytamy w raporcie - obiecano zająć się w wolnej Polsce. Mamy już wolną Polskę od prawie dwudziestu lat.

Dwa krzyże

Drewniane wioski, raptem po kilkanaście numerów. Domy malutkie, kolorowo malowane, stoją w równych szeregach bokiem. W ogródkach - śliwy, grusze i jabłonie. Sielsko, anielsko.

Jeśli wieś katolicka, strzegą jej błękitne, drewniane krzyże i małe kapliczki. Jeśli prawosławna - krzyż ma jedną poprzeczkę więcej, lecz Chrystus w kapliczce tak samo zamyślony. Jeśli mieszana i z tych ludniejszych, będzie w niej kościółek i cerkiewka, błękitna jak krzyże. Nie obok siebie, lecz w pozornie zgodnym sąsiedztwie. I dwa cmentarze.

Jesteśmy w krainie takich samych domków, lecz różnych krzyży. Frasobliwych Chrystusów-bliźniaków, ale też kopulastych cerkwi i drewnianych kościołów. Każda wieś zdaje się odrębnym mikrokosmosem, oddzielona od sąsiedniej polami lub lasem. Lecz ciasno tu i wszędzie blisko; gdy w jednej osadzie zaszczeka pies, słychać go w innych. Więc co się dziwić, że ludzie wiedzą tu wszystko o wszystkich.

Co wiedzą? Że ten i ów (dziś częściej już - ojciec tego i owego) służył u Burego. Zaś ów i ten - w milicji albo w bezpiece.

Ta wioska - wiedzą ludzie - chciała orła w koronie i chętnie karmiła leśnych. Zaś tamta po dzień dzisiejszy ma leśnych za darmozjadów i rabunkowe bandy.

- Ten - mówi Tutejszy - przyszedł z Burym i został się, wziąwszy za kobietę nauczycielkę z Hajnówki. Ten - miejscowy - ożenił się ze sklepową. Tej Bury zabił braci, temu - matkę.

Dla jednych prawosławni to kacapy; zawsze trzymali z komuną. Dla drugich - katolicy to bandyci z lasu.

Fakt - prawosławni łatwiej zaakceptowali nowy porządek, wielu aktywnie wsparło ludową władzę. Lecz zawsze, już od szczebla powiatu, mieli nad sobą Polaków: szefów komórek PPR, komend milicji i UB. I nie wszyscy Polacy wspierali narodowe podziemie.

Prawosławni i katolicy orzą tu ten sam piach i klepią tę samą biedę. Tylko pamięć mają zupełnie inną.

Wychłostał przełożonych

Zgódźmy się - o Burym już od lat wiadomo prawie wszystko. Dlaczego więc Tutejszy woli być Tutejszym? Przecież nie odkrywa przede mną żadnej Ameryki, nie zdradza tajemnic. Tak samo jak inni moi rozmówcy.

Pokręcony był ten Bury. Jak czas, w którym przyszło mu żyć. Żołnierz z powołania i z zawodu. Patriota z endeckim sznytem. Konspiruje od 1939 r., związany z ludźmi ONR-Falanga. Z jednej strony (za słownikiem biograficznym "Konspiracja i opór społeczny w Polsce 1944-1956 wydanym przez IPN w 2004 r.) - wspaniały oficer liniowy, odważny do szaleństwa, sam pchał się na pierwszą linię walk. Wyszkolił elitarny oddział wileńskiej AK; najwięcej bojowych sukcesów, najmniej własnych strat.

Z drugiej - surowy, mściwy, okrutny. Wychłostał akowskich przełożonych, którzy postanowili odwołać endeckie dowództwo oddziału. Osobiście rozstrzeliwał jeńców.

Gdy w 1944 r. Armia Czerwona zajęła Wileńszczyznę, kombinował z tamtejszą delegaturą sowieckiego Związku Patriotów Polskich. W Ludowym Wojsku Polskim został podporucznikiem. Pilnował lasów państwowych przed nielegalnym wyrębem.

Zdezerterował. Znów był podporucznikiem, tyle że w antykomunistycznym podziemiu. Nękał sowieckie wojsko, strzelał do aktywistów PPR, ubeków i band rabusiów.

A jednak porzucił poakowskie oddziały, przeszedł do narodowców. Największa powojenna akcja - atak na Hajnówkę. Parę dni później spacyfikował kilka białoruskich wsi - Zaleszany, Wólkę Wygonowską, Szpaki - i rozstrzelał wozaków. Coś miał do prawosławnych. Ale co? Tego akurat nie wiadomo.

Po roku rozpuścił oddział.

Gdy go złapano, prowadził pralnię. Odpowiedzialnością za pacyfikacje białoruskich wsi obciążył swojego zastępcę i podał informacje umożliwiające jego aresztowanie. Kłamał, żeby ratować skórę.

Pozornie zgodził się na współpracę z UB; chciał stworzyć oddział do walki z Ukraińską Powstańczą Armią. Miał nadzieję, że komuniści złapią przynętę. Zapewne dlatego "całkowicie zdekonspirował się, ujawnił archiwum, kontakty i adresy, szczegóły dotyczące walk na Wileńszczyźnie. Tak napisano w publikacji IPN.

A i tak go rozstrzelano.

"Przez wiele lat - można przeczytać w książce IPN-u - był obiektem ataków propagandy rządowej oraz komunistycznych historyków. Ich napastliwość utrwaliła wśród poważnej części ludności Białostocczyzny legendę Burego, który walczył do końca.

"Poważna część - to ci z wiosek, gdzie krzyże mają jedną poprzeczkę.

Gdyby Bury dożył dzisiejszych niepodległościowych defilad, zdaje mi się, że nosiłby na mundurze baretki kilku zdobytych w walce Virtuti Militari. Albo - siedziałby ma ławie oskarżonych. Jeśli istniałoby prawo pozwalające go skazać.

Choć raczej nie byłoby skazującego wyroku. Przynajmniej prawosławni nie wierzą w taką sprawiedliwość.

Mówi J., podczas wojny nastolatek, Polak i rzymski katolik: - Wtedy władza ludowa pojawiała się tu od wielkiego dzwonu. Rządzili leśni, wszyscy wiedzieliśmy, kto i w jakim jest oddziale. W moim miasteczku co rusz były pogrzeby ubeków i milicjantów. Chodziłem na te pogrzeby, żeby zobaczyć orkiestrę i usłyszeć salwy honorowe. Poza tym - może to byli ubecy, ale jednak chłopcy z sąsiedztwa, prawosławnych więcej, choć katolicy też. Gdzie mieli iść, skoro nie było pracy? A jeść trzeba.

Kiedyś pojechałem rowerem do lasu - ciągnie J. - Wiozłem wiadomość od ojca, który reperował Buremu poniemiecki motocykl. Rozmawiałem z Burym; zdał mi się jakiś smutny. Nie wypuszczał z dłoni ruskiego rozpylacza. Otaczała go legenda Kmicica z Wileńszczyzny, niezwyciężonego dowódcy. A on mówił tylko o motorze. I ten smutek w oczach. Nie, o pacyfikacjach Białorusinów nie wiedziałem. To było polskie miasteczko.

Milczał, bo Bury kazał

W Bielsku Podlaskim, stolicy powiatu, gdzie działał Bury, jest cmentarz zwany dziś wojennym, a kiedyś - żołnierzy Armii Czerwonej. I po dziś dzień ktoś bardzo dba o sowieckie groby: malutkie pomniczki, jasne, jakby umyte wczoraj i odmalowane, czerwone gwiazdy. Tak czysto nie było tu chyba nawet za PRL-u.

Lecz czasy się zmieniły, czcimy już innych bohaterów. Więc na prawo od równych alejek grobów skrywających szczątki sowieckich żołnierzy zbudowano Drogę Krzyżową Narodu Polskiego. Kilkanaście betonowych płyt; wyryte daty sięgają rozbiorów, powstań, obu wojen światowych, Czerwca '56, Grudnia '70, sierpniowych strajków. Dalej - Kurhan Katyński z wizerunkiem Madonny tulącej do piersi czaszkę z dziurą w potylicy. I pomnik poświęcony wileńskim akowcom, którzy po wojnie przyszli na Białostocczyznę. Czyli - również Buremu.

Zaś z lewej strony czerwonych gwiazd - grube płyty z takiego samego granitu jak na pomniku partyzantów i ofiar Katynia. A na nich - nazwiska białoruskich wozaków i nazwy spacyfikowanych wsi.

Lecz myliłby się ten, kto myśli, że pod czerwonymi gwiazdami, pod krzyżem z jedną i krzyżem z dwoma poprzeczkami składają kwiaty ci sami ludzie. Nie sądzę nawet, że pożyczają sobie zapałki, żeby zapalić znicze. Nie pali się światła wrogowi.

I jakoś trudno się dziwić. Bo polegli Sowieci - to jednak Sowieci, co z tego, że prości sołdaci. Akowcy - to akowcy, dla wielu rozbójnicy. Zaś droga prawosławnych do własnego pomnika była tak wyboista, że wolą być sami ze sobą. Zresztą - inni tam nie przyjdą, oni nie pójdą do innych.

Tak mówi Tutejszy. Siedzi w tych sprawach już od wielu lat i ciężko mu z tą wiedzą. Opowiada mi więc, że nikt, nigdy i nikomu przez całe lata PRL-u nie powiedział, co stało się z furmanami. Coś wiedział jakiś partyjny sekretarz cudem ocalały z masakry, ale Bury nakazał mu milczeć, więc - milczał prawie do samej śmierci.

Kiedy dwadzieścia lat temu pękła cisza, okazało się, że szczątki wozaków już dawno przewieziono z lasu pod Puchałami na katolicki cmentarz w Klichach i złożono we wspólnej mogile.

Z wolnością nastał czas odkłamywania historii i stawiania nowych pomników. Więc i Białorusini upomnieli się o swoje. Zawiązali Społeczny Komitet Członków Rodzin Pomordowanych przez Zbrojne Podziemie. W 1997 r. dostali zgodę na ekshumację i pomnik. Było to za pierwszych w III RP rządów lewicy.

Awantura o pomnik

Lecz rychło w kraju i w województwie zmieniła się władza - z lewicy na prawicę. Prawica uznała, że taki pomnik bije w zgodę między konfesjami i narodowościami. Nic dobrego z takiego pomnika nie będzie.

Władza - lokalna, a po niej centralna - uznała, że pomordowanym należy się nie pomnik, lecz tylko nagrobna płyta. Najlepiej gdzieś z boku, by nie kłuć w oczy i nie burzyć zgody.

Projektowany przez prawosławnych napis też zdał się władzy jakoś jątrzący. "Pomordowani przez zbrojne podziemie - nie pasowało do wizji dziarskich, odważnych chłopców śniących o Polsce wolnej od Sowietów. Trzeba - żądała władza - rzucić sprawę na szersze, historyczne tło. Oddać - mówiła władza - sprawiedliwość. Nie uogólniać.

Choć Białorusini zapewniali, że wyryją na obelisku nazwę oddziału.

A co zrobić z nazwiskiem Burego? Niepodobna tak po prostu wykuć je na pomniku ofiar. Żyją wszak jego krewni (syn nosi to samo imię i nazwisko). Podwładni dostają dawno zasłużone ordery. Nazwisko wykute w granicie to pewny proces. Po co wam - tłumaczyła władza Komitetowi Rodzin Osób Pomordowanych - sąd i skazujący was wyrok za zniesławienie.

Lecz Białorusini uparli się, że złożą szczątki pomordowanych na bielskim cmentarzu wojennym. W odpowiedzi słyszeli, że cmentarz to zabytek, nic nie wolno na nim zmieniać. Okazało się, że w żadnym rejestrze zabytków nie ma bielskiego cmentarza. Usłyszeli więc, że nie wolno bez odgórnej zgody ustawić tam nawet krzyża. Drogę Krzyżową Narodu Polskiego też wystawiono bez pozwolenia, lecz Droga to przecież zupełnie co innego niż obelisk dla białoruskich wozaków. A zresztą - władza nie zna tej sprawy.

I tak dalej. Nie wolno, koniec i kropka.

Aż znowu przyszła nowa władza, tym razem lewicowa. W 2002 r. wydano zgodę na pomnik. Była msza żałobna, przyjechał prawosławny władyka i rodziny ofiar. Pojawiła się satysfakcja, że wreszcie dopięli swego. Lecz nie zniknął gęsty osad goryczy.

Walka o pomnik trwała o kilka lat za długo.

Komu odszkodowania

Zdałoby się więc, że prawosławni z bielskiego powiatu powinni być wdzięczni lewicowej władzy. Lecz jak mogli być wdzięczni, skoro w 1995 r., za lewicowej właśnie władzy, rehabilitowano Burego? Wojskowy sąd oznajmił, że unieważnia stalinowski wyrok z 1949 r., uznając, że wszystkie czyny, za które Bury został skazany, popełnił działając na rzecz niepodległości, a wydając rozkazy pacyfikacji białoruskich wsi, znajdował się w "stanie wyższej konieczności zmuszającym do podejmowania działań nie zawsze jednoznacznych etycznie. Jakby śmierć kilkudziesięciu Bogu ducha winnych Białorusinów też była jakoś niejednoznaczna.

Za rehabilitacją poszły odszkodowania. Dla rodziny Burego i dla jego żołnierzy. Tutejszy, któremu Bury zastrzelił najbliższych, uznał więc - jak kilku innych - że odszkodowania należą się również Białorusinom. Zwłaszcza że wcześniej poprosili białostocką delegaturę Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu o wszczęcie śledztwa w sprawie pacyfikacji białoruskich wsi i mordu na wozakach. Wszak są obywatelami Rzeczypospolitej, co z tego, że prawosławnego wyznania. Mają takie same prawa jak katolicy, zaś państwo winno im oddać tę samą sprawiedliwość.

W śledztwie potwierdzono bestialstwa dokonane przez oddział Burego. "Nie kwestionując idei walki o niepodległość Polski prowadzonej przez organizacje sprzeciwiające się narzuconej władzy - pisał prokurator z IPN - do których należy zaliczyć Narodowe Zjednoczenie Wojskowe, należy stanowczo stwierdzić, iż zabójstwa furmanów i pacyfikacji wsi w styczniu i lutym 1946 r. nie można utożsamiać z walką o niepodległy byt państwa, gdyż nosi znamiona ludobójstwa.

Lecz śledztwo umorzono, gdyż dziś nie da się wykazać, kto z ponad stuosobowego oddziału NZW strzelał do bab i dzieciaków gaszących podpalone domy, a kto mierzył w powietrze, bo mierziło go mordowanie bezbronnych. Kto znęcał się nad wozakami, a kto bezczynnie obserwował zbrodnię. Jest więc przestępczy czyn, są jego skutki, można zbiorowo wskazać winnych, lecz nie da się ukarać konkretnego zbrodniarza.

Odszkodowań za zbrodnię też nie ma i pewnie nie będzie. Bo nie ma prawa, które nakazuje zadośćuczynienie za grzechy popełnione przez walczących o niepodległość. Znajdzie się w Polsce i w bielskim powiecie wielu spadkobierców, prawdziwych i wyimaginowanych, mołojeckiej sławy Burego - pierwszego zagończyka okupowanej Wileńszczyzny. Lecz nie znalazł się dotąd nikt, kto uznałby, że rachunek krzywd też trzeba zapłacić.

Białorusini grożą, że pójdą ze skargą aż do Strasburga. I na groźbach zapewne się skończy. W Polsce - zdaje się - wychodzili już wszystkie drogi. Figa z makiem. Tylko gorycz coraz większa.

Jeden cmentarz, dwa światy

Cmentarz w Klichach, gdzie złożono kości wozaków. Przewodnikiem niech będzie Tutejszy. Pokaże coś, na co obcy nie zwróci uwagi.

Staniemy więc pod wysokim krzyżem ustawionym dla upamiętnienia żołnierzy Narodowego Zjednoczenia Wojskowego.

Niedaleko stąd kilkadziesiąt mogił przykrytych płytami z tandetnego lastryko. Dziura w ziemi zalana jasnym betonem - to miejsce, gdzie leżały białoruskie kości. Zaś obok, dosłownie o krok, może dwa, kilka strojnych, granitowych grobowców: na niektórych nazwisko, podniosłe epitafium, data urodzin, lecz brak daty śmierci.

Tutejszy powie, że to grobowce pobudowane z odszkodowań. Za represje, za lata spędzone w stalinowskich więzieniach. Po dostatku grobowców widać, kto służył u Burego i komu Rzeczpospolita żywą gotówką wynagrodziła krzywdy.

Tutejszy doda, że ludzi z tych wsi, gdzie stoją krzyże z dwiema poprzeczkami, akurat te groby bardzo kłują w oczy. Historia historią, tu idzie o dziś i o wieczność. Mają już swoje lata. Chcą, by ich nagrobki też były z polerowanego granitu; jak starzy ludzie w Warszawie, w Krakowie, na Śląsku. Ale granit kosztuje. Trudno uskładać na okazały, kamienny pomnik z kilku hektarów pola.

I jeszcze raz przypomni, by nie wymieniać jego nazwiska. Po co ma przyciągać złe spojrzenia sąsiadów.

Kiedyś - wspomni - spaliła się w jego rodzinie nawet jakaś stodoła. Drewniane stodoły palą się często bez powodu. Lecz w przypadkowość tego pożaru akurat jemu trudno uwierzyć.

Żeby gorzej nie było

Kiedy w poniedziałek, nad wieczór, 28 stycznia '46 Bury szedł w las ze wsi Łozice, miał na sobie kożuch, skórzane rękawice na sznurku, walonki. Na furach białoruskich wozaków siedzieli partyzanci. Żelazne obręcze kół gruchotały o lód. Juczne konie niosły skrzynki z amunicją.

Buremu zastąpiła drogę pewna kobieta. Pochyliła głowę, powiedziała "dziękuję.
- Za co mi dziękujesz? - zapytał.
- Że dobrze wy obeszli się z nami.
Bo i obeszli się dobrze. Mało co wioskowego zabrali, a zostawili trochę słoniny. Powieźli ze sobą tylko jednego chłopaka; ponoć jego matka skubnęła coś partyzantom. Już nie wrócił.
Bury uśmiechnął się do kobiety. Nie odrzekł nic.

Zdało mi się, że jest w tej scenie jakaś metafora. Przecież Bury mógł ukrzywdzić, a nie ukrzywdził. Wszak Tutejszy powiedział mi, tak po prostu, gdy szutrową drogą jechaliśmy z jednej wsi do drugiej: - Pamiętam, kurtka felek, władzę sanacji, pierwsze Sowiety, Niemca, drugie Sowiety, leśnych, ludową demokrację, "Solidarność, prawicę i lewicę. Za każdej władzy w dupę żeśmy brali. A jak żeśmy nie brali, nasi ludzie modlili się, żeby nie było gorzej. Dziś tak samo. Modlą się, żeby wojny, kurtka felek, nie było. Wiele więcej nie chcą. Jeży mnie ta pokora. Ale, po prawdzie, dobrze by było, żeby gorzej nie było. I od wojny niech Pan Bóg strzeże. Ot co.

Paweł Smoleński GAZETA WYBORCZA"
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 252
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
  • 1 month later...
jestem z wioski gdzie krzyż ma drugą poprzeczkę.dokładnie z tej z której bury zabierał wozaków .powiem to w moim domu ukrywał się jeden z nich pod piecem.znależli go tam miał cywilne ubranie ale guziki były z orłem w koronie puścili go dziadka zabili
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alllle rzeteeelniee wyjaśniona sprawa, a niech mnie kule biją - no do IPNu tego Pana!

A najlepiej do Banku Centralnego!

Ka$aKa$aKa$aKa$a&Odszkodowania i płaćcie nędzne polaczki bo jesteście ksenofoby&mordercy

Echh i jak tu nie kochać żydowskiej roszczeniowej Gazety Wyborczej? No szkoda, że krzyż z dodatkową poprzeczkę nie jest gwiazdą Dawida, dopiero by było :D

A tak na poważnie. Cóż, zbrodnia - ale widać, że autorowi na pewno o nią akurat nie chodzi!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w historii terenów wschodnich moim zdaniem nie ma podziału na czarnych i białych ,a może o czerwonych i białych ,a może prawosławny katolik [choć to ta sama wiara],bo jeszcze tu u nas muzułmanie ,protestanci ,ewangelicy ,żydzi[a przynajmniej to co po nich zostało].tu dużo zła zrobiła i partia zachodniej białorusi [napad w kleszczelach] .tu na tych terenach historia jest szara,a nie czarna lub biała
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak AKMS, nie wiem :) to wszystko kwestia pojęć... A odstrzał szpiegów i kapusiów działających na szkodę kraju jak można nazwać? Amerykanie w Ardenach się nie patyczkowali z niemcami w ich mundurach, kula w łeb. I Konwencje na to pozwalają. A Bury z Białorusinami? Dostał rozkaz z góry pamiętajmy, było podejrzenie szkodliwej działalności - jest to w tekście GW w ogóle poruszone? Nie, tylko hajs oczywiście, ale to ja jak zawsze przesadzam :) - i co? Zrobił swoje czy nie zrobił?

Chociaż może i cywilom-furmanom-kapusiom daleko do żołnierzy-przebierańców to jednak jakoś podobnie to odczuwam. Ludobójstwo czy tam zbrodniarz to może trochę za mocne słowa? Nie wiem...

germanofilem nie jestem, nick jest związany z datą moich urodzin i tyle ;] co do Żydów to musiałbym być głupcem próbując negować naszą kilkusetletnią wspólną tradycje na polskiej ziemi i każąc im spadać na Madagaskar powielając jakieś faszystowskie hasełka. Ale to co widzę, że czasami mają gdzieś prawdę i tak ich ciągnie do pieniędzy naszego zabiedzonego kraju... no jakoś nie umiem przejść nad tym do porządku dziennego. Przesadzają i to mnie boli, czuję się kopnięty. Odkąd im komuniści wmówili, że podziemie w Polsce jest reakcyjno faszystowskie i kazali im iść do służb i się mścić na polskich faszystach" za faszyzm Niemców to chyba jednak większości Żydom tak zostało do dzisiaj... taka niechęć i nienawiść?

Dooobraaa ale to nie wątek o Żydach, o poziomie artykułu GW powiedziałem swoje, popieram, że Bury działał w stanie wyższej konieczności", ale niestety pewnie niewinnym się dostało także. Czy jednak wielkie słowa tu pasują to nie wiem. Nie rozmydlam dalej wątku, pozdrawiam moderatora :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezle porównanie Bury" z Marszalkiem ? Nawet niebędę tego komentowal.

Skąd masz informacje, jakoby ci furmani byli kapusiami?

Mi się wydaje,że Bury" wogóle mial coś do Bilorusinów i z tego powodu palil ich wioski i kazal mordować bezbronnych cywilów. Dlatego też zasluguje na miano zbrodniarza ! Dlaczego inne oddzialy poAkowskie tak nie postępowaly ? Dlaczego u Lupaszki i w innych oddzialach slużylo wielu Bialorusinów, a u Burego nie ? Dlatego bo Bury" byl nacjonalistą i ksenofobem !
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poczekaj, poczekaj...z czyjego rozkazu Bury" kazal mordować Bialorusinów ? Czyżbyś byl w posiadaniu pamiętnika Burego" ?

Swojego czasu interesowalem się Lupaszką" i sporo się naczytalem o wybrykach" Burego". To że przeszedl od Lupaszki" do partyzantki arodowej" i szereg jego wypowiedzi dobitnie świadczy o tym, iż byl on nacjonalistą ksenofobem !
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

„Do dowódcy 3 - ciej Wileńskiej Brygady NZW kol. Burego”. W treść tego dokumentu zostało zawarte:
„Rozkazuję w czasie od 20.09.1945 r. do 30.09.1945 r. przygotować i przeprowadzić pacyfikacje terenów południowo- wschodnich powiatu „Burza”. D - cą jednostek pacyfikacyjnych zostaje mianowany Kolega.
Pacyfikacja została zarządzona na wskutek 1. agresywnego stosunku PPR (zabójstwo Kol. Jurka), 2. załamanie się elementów konspiracyjnych na terenie 8 - mej kompanii na wskutek silnego obsadzenia terenów tej kompanii przez wywiad wrogi.
Pacyfikacja dotyczyć będzie jednostek UBP stacjonujących na terenie 8 – mej kompanii, agend UBP (szpicle), zorganizowanie odwetu na wrogiej ludności do sprawy konspiracyjnej.” Rozkaz ten podpisał Komendant Okręgu „Kotwicz”. Na jednym z egzemplarzy tego rozkazu został naniesiony dopisek pismem ręcznym „Akcja wstrzymana Bury”. W protokole przesłuchania R. Rajsa z dn. 24 marca 1949 r. odnośnie tego pisma –rozkazu z dnia 20.09.1945 r. komendanta Kotowicza (vel Lisa) „Bury” oświadczył, że wstrzymał wykonanie rozkazu.

za IPN

Po zebraniu większych sił, czy tam reorganizacji oddziału, rozkaz wykonano, czego skutki widać w tym wątku ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i co kindzal? Haaallloo? No rozczarował mnie kolega. Szkoda. A Kuraś z chłopakami zobaczyli wojskowe jeepy, w środku uzbrojonych ludzi i zaczęli do nich strzelać. Okazało się 5 minut potem, że to Żydzi sobie jadą na Węgry. I co? Antysemita?

Ja myślę, że mając na uwadze działania wojenne szczególnie II wś, jak ktoś był żołnierzem, patriotą - to MUSIAŁ być nacjonalistą w jakimś sensie tego znaczenia. Polak walczący z szowinizmem niemieckim o Ojczyznę, język, historię, kulturę i tradycję to przecież nacjonalista, swobodnie tak można o nim powiedzieć. To wszystko kwestia pojęć. Co do ksenofobii" czyli lęku przed innymi... no to naprawdę ciężko tego nie mieć będąc ofiarą podczas wojny atakowaną ze wszystkich stron.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i co ? No i nic... Niewidzę tu żadnego rozkazu do mordowania bezbronnych furmanów !

Bury" podjąl takową decyzję i to ON jest odpowiedzialny za swoje i swoich podwladnych czyny.

Sam fakt wydania rozkazu o pacyfikacji, itd. świadczy jak najgorzej o NZW. Zresztą nigdy niebylem fanem tej formacji zbrojnej, tak samo jak NSZtu, czy GL. Wojsko powinno byc apolityczne i tym bylo AK i WiN, a cala rezta to zwykle bojówki różnych stronnictw politycznych.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie