Skocz do zawartości

Konserwator zabytków, pijany w pracy


kindzal

Rekomendowane odpowiedzi

http://miasta.gazeta.pl/opole/1,35086,4723931.html


Dwa promile alkoholu we krwi miał w piątek w pracy wojewódzki konserwator zabytków, gdy zbadała go alkomatem policja


Maciej Mazurek

Policja została wezwana do urzędu wojewódzkiego wczoraj o godz. 13.30. Anonimowa osoba poinformowała, że wojewódzki konserwator zabytków Maciej Mazurek jest pijany.

- Zbadaliśmy go alkomatem, nie stwarzał problemów. Miał dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Policjanci odwieźli go prosto z gabinetu do domu - mówi Sławomir Szorc z Komendy Miejskiej Policji w Opolu.

Tajemnica poliszynela

Pracownicy służb ochrony zabytków twierdzą, że to nie wyjątkowa sytuacja, bo ich szef niejednokrotnie przychodził do pracy pijany. Poprosili nas, by nie podawać ich nazwisk, gdyż uważają, że skoro w urzędzie było wiadomo, że konserwator bywa w pracy nietrzeźwy, oznacza to, że ma mocne plecy".

- Zdarzało się, że w ciągu dnia wychodził napić się do Starki albo do Maski. I albo wracał, albo kierowca odwoził go prosto do domu. Bywało i tak, że zamykał się w swoim gabinecie, a sekretarka dwoiła się i troiła, by nie wpuszczać do niego żadnych petentów - twierdzą.

- I nie chodzi o to, żeby go piętnować, bo żal człowieka, który ma problem alkoholowy. Ale przez to był spolegliwy i uległy, i inwestorzy nie mieli kłopotu, by wymusić na nim podjęcie decyzji ważnej z ich punktu widzenia, a niekoniecznie z punktu widzenia ochrony zabytków. Powinien się więc leczyć, a nie pracować - dodają pracownicy ochrony zabytków.

Tymczasem były wojewoda Bogdan Tomaszek twierdzi, że nigdy nikt go nie poinformował, że konserwator bywa pijany w pracy. - Owszem, były jakieś uśmieszki, teksty, że on lubi sobie wypić, ale nie, że pije w pracy. Gdybym o tym wiedział i złapał go na pijaństwie w urzędzie za rękę, to na pewno zwolniłbym go dyscyplinarnie - zapewnia Tomaszek.

Jednak jedna z osób z najbliższego otoczenia wojewody przyznaje nieoficjalnie, że o tym, że konserwator przychodził do pracy pijany, wiedziano. - Przymykano na to oko - słyszymy.

W poniedziałek decyzja

Ryszard Wilczyński przejął wczoraj oficjalnie urząd wojewody. I nie zorientował się jeszcze, jakie obowiązują go procedury w związku z pijaństwem w pracy podległego mu urzędnika.

- Doszło do rażącego naruszenia dyscypliny i to godny ubolewania fakt. W poniedziałek spotkam się z dyrektorem generalnym urzędu i wdrożymy postępowanie dyscyplinarne. I poczekamy na wyjaśnienia konserwatora - mówi wojewoda.

W piątek po południu zadzwoniliśmy do Macieja Mazurka. Stwierdził, że to przesada, co mówi policja, by miał w wydychanym powietrzu dwa promile alkoholu. Bagatelizował przyłapanie go w pracy w stanie nietrzeźwym i mówił, że nie zamierza podawać się do dymisji.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie