Skocz do zawartości

O mały włos...


żeton

Rekomendowane odpowiedzi

Myślę, że trzaba wkleić, bo za chwilę będzie niedostępny.

Nowy Dzień: Pułkownik z palcem na atomowym guziku
2006-01-21 11:46

26 września 1983 r. mógł być ostatnim dniem w naszym życiu, gdyby pułkownik Pietrow nie złamał rozkazu - pisze Nowy Dzień".

23 lata temu los świata był w rękach jednego człowieka. Stanisław Pietrow, pułkownik wojsk rakietowych Związku Radzieckiego, już trzymał rękę na urządzeniu, którym miał odpalić 5 tys. nuklearnych pocisków w stronę Stanów Zjednoczonych!

Odpowiedź byłaby miażdżąca - pół Europy, razem z Polską, zniknęłoby z mapy świata. Jednak Pietrow zdecydował się na rzecz niebywałą. Złamał rozkaz... Za ocalenie ludzkości dostał w siedzibie ONZ nagrodę Obywatel Świata (World Citizen Award). Człowiek, który zapobiegł wojnie nuklearnej- taka inskrypcja widnieje na nagrodzie, którą płk Pietrow, już na emeryturze, odebrał od Stowarzyszenia Obywateli Świata (Association of World Citizens). Statuetka przedstawia szklaną dłoń mocno ściskającą Ziemię.

26 września 1983 r. tuż po północy płk Pietrow pełnił służbę w zamkniętym mieście Serpukow-15, ok. 50 km na północny wschód od Moskwy. To tu w podziemnym bunkrze ukrytym w lesie mieściło się atomowe centrum dowodzenia i słynny rosyjski czerwony guzik. Jedno jego naciśnięcie wystarczyło, by wystrzelić 5 tys. radzieckich pocisków nuklearnych wymierzonych w Stany Zjednoczone.

Służba Pietrowa wypadła niecałe cztery tygodnie po tym, jak Rosjanie przez pomyłkę zestrzelili koreański samolot pasażerski z 269 osobami na pokładzie. Nic nie wróżyło, że tego dnia pułkownik podejmie najważniejszą decyzję w życiu. Nagle 40 minut po północy nowy, nie do końca przetestowany radziecki satelitarny system ostrzegania pokazał, że pięć amerykańskich rakiet nadlatuje z głównej bazy USA Malmstrom w Montanie.

W hali rozległ się dźwięk syreny alarmowej, a na pulpicie, przy którym siedział Pietrow, zaczęły migać dwie lampki: atak rakietowy i start. Zgodnie z instrukcją bez zastanowienia powinien zawiadomić przywódcę ZSRR Jurija Andropowa, rozpocząć odliczanie i wystrzelić rakiety.

Taki atak oznaczałby nieuchronnie początek III wojny światowej. Być może ostatniej w historii ludzkości. Wojskowy nie stracił jednak zimnej krwi. Kto zarządziłby atak przy użyciu tylko pięciu pocisków? Taki idiota jeszcze się nie narodził - pomyślał.

Pietrow nie podporządkował się rozkazom, zaufał intuicji. Chwycił za telefon. Przez ponad pięć minut w jednej ręce trzymał telefon, przez który dzięki gorącej linii rozmawiał z Kremlem, w drugiej walkie-talkie, przez które apelował do swojej załogi, by w spokoju wróciła na swoje miejsca i nie rozpoczynała działań wojennych. Władzom Rosji stanowczo powiedział: To fałszywy alarm i w tym momencie uratował świat.

Dopiero po kilku miesiącach okazało się, że Pietrow miał rację. System satelitarny zawiódł z powodu odbicia się światła słonecznego od chmur, które tego dnia były nad Montaną. Po 26 września 1983 r. 67-letni dziś pułkownik został zepchnięty na boczny tor. Dopiero w miniony czwartek bohater miał swój wielki dzień. W gmachu ONZ powiedział: - Po prostu wykonywałem swoje obowiązki. Jestem szczęśliwy, że mój czyn zyskał tak duże uznanie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieoficjalna wersja:

… 26 września …..r. tuż po północy płk Pietrow pełnił służbę w zamkniętym mieście Serpukow-15, ok. 50 km na północny wschód od Moskwy. Do pomieszczenia gdzie dyżurował pułkownik (spał smacznie w głębokim fotelu z butelką wódki „Sto…naja” – wczoraj żegnali pułkownika Suworowa, który awansował do centrali w Moskwie ) weszła Nina Andrejewna Wakulina – technik ds. utrzymania czystości płaszczyzn poziomych - ciągnąc za sobą specjalistyczny sprzęt. Z werwą i przejęciem na twarzy ( właściwą fachowcom na jej stanowisku ) przystąpiła do wypełniania swoich obowiązków. Przecież to tu było serce całego systemu bezpieczeństwa ZSRR. Musiała działać szybko i cicho, aby płk Pietrow był zaskoczony błyskiem i czystością na stanowisku pracy. Wykręciła mocno szmatę i zaczęła odkurzać pulpit pełen kolorowych wskaźników, guzików i przycisków. Nagle rozległo się głośne pstryknięcie, zaczęły wyć syreny ostrzegawcze. Pomieszczenie wypełniło się ferią różnokolorowych świateł. Obudził się z pijackiego snu płk Pietrow.

- Nuuu, cztosz ty durna udiełała. Paszła w piz....u.
- Tawariszcz pałkownik! Ja raboczij czełowiek, geroj socialisticzeskowo truda.
- Nie wy Nina Andrejewna! Jewropa……








p.s.
Płk Pietrow błyskawicznie otrzeźwiał i uratował świat.


Pzdr woyta
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poniższe wyczytałem (z nazwiskami i numerami okrętów) na rosyjskiej stronie o okrętach podwodnych, ale nie udało mi się tego później znów znaleźć.

Swego czasu Reagan - już jako prezydent USA - kończąc wystąpienie telewizyjne powiedział coś w stylu A teraz wypowiadam wojnę ZSRR - odpalić rakiety". Ale kamery i mikrofony były wciąż włączone i poszło to w świat. Oczywiście śmiechu było co niemiara.

Ale jednemu człowiekowi nie było do śmiechu. Był to dowódca radzieckiego okrętu podwodnego, który znajdował się na Pacyfiku, niedaleko od wybrzeża Kaliforni - i który właśnie odbierał ten program na okrętowym telewizorku (a może to było radio? - nieważne).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie